mowia serca nie sluga....

.... a jednak niektorzy potrafia w sobie uczucie stlumic i szybko sie go pozbyc. ja nie potrafie, kocham pewnego mezczyzne juz od dluzszego czasu. nigdy nie bylismy para, jedynie przyjaciolmi. bardzo dobrze go poznalam, niezle ziolko z niego, zakochany w sobie, rozwie3dziony, w przeszlosci powazne problemy z alkoholem i narkotykami, obecnie bardzo ciezki w obyciu czlowiek, ktory zachowuje sie jakby sam nie wiedzial czego chce, ma swoj swiat, swoja pasje poza ktora nie ma czasu na nic innego. same wady w gruncie rzeczy a mimo to bardzo mnie zaintrygowal swoje osoba a pozniej sie zakochalam. wiem, ze on ma mnie gdzies, z reszta jak innych ludzi, ktorzy go otaczaja. jak sam mawia, ludzie odchodza i przychodza nie ma co sie przywiazywac. miesiac temu urwal nam sie kontakt, a ja za nim niemiloseirnie tesknie, nie potrafie przestac myslec. rozum mowi, ze jestem du3rna, serce co innego. dlaczego mimo tylu wad, ktore u innych by calkowicie zdyskwalifikowaly jak partnerow akurat u niego mi nie przeszkadzaja? wiele razy sie przekonalam jaki chamski, opryskliwy potrafi byc. jaki jest dwulicowy, jednego dnia do rany przyloz, drugiego idz w cholere kobieto. dlaczego zalezy mi na czlowieku, ktory ma mnie mam wrazenie za nic? co zrobic zeby zapomniec?