moja rodzina wróciła po 2 latach z Irlandii bo nie mogli znaleźć pracy

w domyśle - innej pracy niż 2-3 dni w tygodniu po minimalnych stawkach bo przy takiej to nie starcza im na życie (małe dzieci) oczywiście biegle mówią po angielsku i żadnej pracy się nie boją ktoś mi potrafi wyjaśnić czemu tutaj każda pinda wyskakuje z tekstem "wyjedź za granice" jak złoty lek na wszystko?

Bo w 90% sytuacji tak jest.

co jest?

prawda jest taka ze jak ktos chce pracowac i szuka tej pracy to ja znajdzie !

ta twoja rodzinka to jakies zyciowe nieudaczniki

co chce powiedziec ciemniaki to to, że za granicą też jest bezrobocie, w niektórych krajach nawet większe niż w Polsce, a poza tym z reguły jest tak, że robotę dają swoim

co, myślałaś, że ci kasę będą przysyłać?

biegle mowia po angielsku, ciekawe... a jakies wyksztalcenie, kursy zawod maja, albo chociaz zaczeli? czy przez 2 lata grzali miejsce przy tasmnie produkcyjnej?

a ty myslisz, ze "wyjedz za granice" oznacza tylko wyjazd do Irlandii? po drugie, wszedzie jest bezrobocie po trzecie, znajomosc jezyka nigdy nie gwarantuje pracy, znam osoby, ktore bez jezyka dostaly prace i takie, ktore znaly jezyk ale nic wiecej, wiec pracy nie dostaly no i pytanie jak szukali tej pracy? jakos nie wierze w to, ze ktos tyle czasu szukal i nic nie znalazl no i dlaczego wyjechali razem w ciemno? nie latwiej byloby gdyby jedno z nich znalazlo stala prace a reszta rodziny dojechalaby pozniej?

Czuję prowokację.. Więc nie odpowiadam ;)

Nie tylko w Polsce, w Irlandii też