Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dziwna sprawa

Polecane posty

Gość gość

Od dłuższego czasu zastanawiam się czy powinnam porozmawiać z ex-żoną mojego męża o jej podejściu do ich syna i do nas. Przez ostatnie 3 lata praktycznie przerzuciła na nas wszystkie obowiązki związane z jego wychowaniem. Pomijam fakt iż dziecko jest całkowicie na naszym utrzymaniu i ona nie czuje się kompletnie w obowiązku dołożenia do jego potrzeb czegokolwiek (a dostaje również od nas sporo pieniędzy de facto, które powinny być przeznaczone na ten cel) ale dochodzi również do takich sytuacji, których kompletnie jako matka nie potrafię zrozumieć. Przez 3 lata to my troszczymy się o jego edukację, wychowanie, musimy pamiętać o każdej potrzebie, kupowaniu wszystkiego od ubrań do wkładów do pióra. Ostatnio przed wyjazdem (ona pakowała syna bo akurat był u niej) dzień wcześniej przyjechała do mnie z listą rzeczy, które dziecko potrzebuje na wyjazd :-))). Młody przychodzi do mnie z każdą potrzebą, kiedy coś mu się zepsuje, skończy itd. Z jednej strony fajnie bo funkcjonujemy jak prawdziwa rodzina i mam nadzieję, że młody będzie to pamiętał (kto tak naprawdę dbał o niego a kto był tylko od przyjemności), ale z drugiej strony jego " mama" rości sobie prawa do wszystkich rzeczy związanych z synem, które się mogą odbić na jej wizerunku. Np. uczestniczy we wszystkich szkolnych uroczystościach, zebraniach itd. na których koniecznie chce się pokazać. Przed ostatnią uroczystością przygotowywałam wszystko po czym dowiedziałam się, że ona jedzie bo ma czas i może. Męczy mnie sytuacja w której ja mam obowiązki mamy a ona prawa. Co radzicie? Porozmawiać z nią, czy odpuścić temat i traktować dziecko jak "półsierotę".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to maz powinien porozmawiac, nie Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
Hej lepiej pisz pod innym pseudonimem bo zaraz sie zaczna jazdy z podszywami a do tego i tak wielu tu Cie zjedzie. Dzisiaj mam gorszy dzień i akurat trwaiłam na Twój temat wiem , że pytanie jest jasne ale widzę , że masz sporo doświadczenia w związku z facetem ktory miał już żone a ja jestem świeżak i powiem szczerze zastanawiam się czy nie odejść. Bo czuję się jak taka druga mimo , że on mnie kicha ja jego też ale mimo wszystko ona jakoś tak ciągle gdzies tam krąży. Czy miałaś tez takie obawy , odczucia ? Ja bym na początku pogadała z mężem co on myśli na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wielokrotnie próbował, ale nic to nie dało, od jakiegoś czasu odpuścił bo uznał że ona jest niereformowalna. Najciekawszy jest fakt, że ona w takiej rozmowie przyznaje mu rację...i dalej nic się nie zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
To może we 3 usiądźcie i pogadajcie. Ile razem jesteście ? Że Tya tak znosisz jej widok :( ja już nie potrafię i chętnie by to zostawila. Dzisiaj byłam u jego mamay na chwilę mimo , że ona jej ponoćnie lubiła, to ma zdjęcia na elektronicznym wyświetlaczu i zawsze dzieci to włączają i ona jest na pierwszym zdjęciu ( wiem przypadek ) ale mimo wszystko czuję się przez to jak ta druga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
Za sugestią "kranzłota" zmieniłam pseudonim. Z moim mężem rozmawiałam na ten temat wielokrotnie, jak widzisz nie trwa to miesiąc czy dwa. Chyba po prostu bardziej zależy to od jej chęci zmiany czegokolwiek niż od jego rozmów z nią i naszych, bo one po prostu nic nie dają. Pomyślałam, że może większy wpływ będzie miała na nią rozmowa ze mną. Co do Twojego związku to początki w takich rekonstruowanych rodzinach zawsze są trudne. Jeśli naprawdę się kochacie to poradzicie sobie. Ex zawsze będzie się gdzieś przewijać (szczególnie jeśli mają wspólne dzieci). Jeżeli mają dzieci to do styczności z Ex musisz się po prostu przyzwyczaić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
Była mojego męża w Dniu Matki nie pojechała do swojej mamy, ale do mojej teściowej tak :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
Z poczatku znosiłam to lepiej teraz jest coraz gorzej i gorzej. Nie lubię jej, dla mnie ona jest jakaś patologiczna i dziwie się , że on z nią był a już tymbardziej , że ma dzieci. Zreszt a nie tylko ja się temu dziwie. Ciągle przechodzi mi przez myśl jesteś ta druga i zawsze będziesz :( No w takim wypadku jak masz taki kontak z nią to pogadaj. Jak często syn jest u was? My też mieliśmy być rodziną ale widzę, że moje nerwy tego nie wytrzymują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
"Kranzłota" musisz sobie uzmysłowić, że nie ważne jest czy się jest pierwszą, ważne czy się jest ostatnią :-). My jesteśmy ze sobą ponad 4 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
Tamta w pierwszy dzien babci po rozstaniu przyszła z dziecmi do jego mamy ( ona ma więcej dzieci , niż tą dwójkę) żeby złożyć życzenia gdzie nigdy wczesniej tego nie robiłą i zadzwoniła nawet do jego babcia z życzeniami do babci z którą nie miałą kontaktu na codzień. Na dzień matki tez myślałam , że taki cyrk odstawi ale nie jednak nie mimo to probuje ingerować jej matka zaprosiła "moją teściową" do niej do domu bo przyjechała w odwiedziny i ta się głupia zgodziła :( Oczywiście moj miał pretesje do matki , ze on ma teraz z nią sprawy w sądzie a ta do niej łazi a ona no tak nie pomyślałam ale to jej matak mnie zaprosiła były koleżankami jak tamci byli razem. Ok rozumiem ale ogły iśc na kawę a nie do jej domu :( było mi przykro bo niby jego matka mówi o mnie dobrze itp itd po weselu jego siostry powiedziała teraz Ty musisz się zgodzić na ślub, ostatnio mówiła , że teraz musimy mieć córkę. A mimo wszystko odwala takie głupie rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
a ile jego syn ma lat ? Dzieci mojego z początku wcale nie wołały mamo, nawet jak sie uderzył czy coś etraz cześciej szczególnie starszy. Nie wiem czemu nie wiem co się zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
A co dokładnie chcesz jej powiedzieć ? Jak często macie dziecko u siebie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
12 lat. Za parę lat takie sytuacje nie będą miały dla Ciebie znaczenia a i byłej się znudzi zabieganie o przychylność ludzi, z którymi wcześniej nie miała kontaktu i nagle bardzo jej zaczęło zależeć na relacji. Ja już to przerabiałam :-) Jak będzie miała taki wachlarz pomysłów jak Ex mojego męża to im szybciej zacznie Cię to bawić tym lepiej. Oj długo by opowiadać :-) Zakończy temat jak zobaczy, że to nic między Wami nie zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
To faktycznie długo Gratuluje :) Stara się myśleć , że jestem ta ostatnią ale dużo sie tego teraz nazbierało. Mnie to właśnie bawiło z poczatku, teraz coraz mniej. U nas w domu dzieci sa wychowywane normalnie, mają zakazy i nakazy z tego co wiem u niej wolna wola i może dlatego one etraz ciągną tam. One nawet nie wiedzą jak na ulicy sie zachowywac bo z nia autem tylko :( a poźniej ja wychodze na ta najgorsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
Młody praktycznie mieszka z nami, ona odbiera go ze szkoły na 2-3 godziny (kończy wcześniej pracę) i wieczorem przywozi do nas lub my go odbieramy. Chciałabym z nią porozmawiać o jej odpowiedzialności za dziecko i podziale obowiązków. Ustalić z nią jasno, czym ona będzie się zajmować (tak, żebym ja nie musiała martwić się o wszystko i o wszystkim pamiętać) i żebym nie czuła się przez nią wykorzystywana.Tyle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
Czyli opiekę nad dzieckiem ma Twój mąż ? U nas teraz też jest sprawa w sądzie założona nie z naszej winy tylko z jej i nie ona wniosła tylko opieka bo ona i jej inne dziecko narobiło problemów. No tak mamusia zajmuje się kilka godzin to same przyjemności z nią a wy od innych spraw, ale może chociaz dobrą strona jest taka , że macie wpływa na jego wychowanie bo u nas to póki co to gorsze wychowanie wychodzi na wierzch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
Z tym też mam problem. U nas są zakazy i nakazy bo to my czujemy się odpowiedzialni za jego przyszłość :-( Mamusia się tym nie martwi, więc mój mąż też często słyszy, że on jest ten zły, a mama ta dobra (ma tylko przywileje). Ja jednak wierzę w to, że dzieci szybko dojrzewają i jak dorośleją to widzą kto chciał dobrze dla nich a kto szedł na łatwiznę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
opiekę mają naprzemienną (taka jest ustalona) ale mieszka z nami poza co drugim weekendem no i tymi godzinami po szkole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
My teraz niestety mieszkamy dość blisko niej ale am nadzieję , ze za niecały rok skończa nam budowe domu i będzie całkiem inaczej. Chociaz przy tych moich wachaniach anstrójów nie wiem, jak to będzie. Mój facet to taka ciepłą klucha trochę może inaczej taka dobra dusza i ona to wie i wykorzystuje. Np, niedzielny obiad kiedy u nas są dzieciaki a ona dzwoni i mówi ale pamietaj , że w czwartek starszy zostaje dłużej w szkole :/ Mimo, że nauczycielka nam osobiście to mówiła. Ja nie staram się zastępowac jej bo matka to matka ale spędzam z nimi dużo czasu i niekiedy jest mi przykro , że ja coś dla nich robię a za 5 min idziemy do mamy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
u nas też jest taka zasądzona obecnie opieka.Próbujey funkcjonowac jak normalna rodziny czyli zcasem ja zostaje z nimi , czasem odbieram. Czekamy na wyniki koncowe tych odwiedzin u nas w domu i u niej i etgo całego wywiadu. Trochę mnie to złościło , że obca baba będzie tu przyłązić i wypytywać i oglądac mieszkanie. Ale w sumie to dobre dzieciaki i szkoda mi ich na "zmarnowanie" bo jedno dziecko już zmarnowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
Przepraszam, że pisze może nie wyraźnie ale coś mi się tu tnie zresztą pisze szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
To też przerabiałam :-). Bardzo istotna informacja (o której już wcześniej wiedzieliśmy) musiała być przekazana np. o 23. w weekend. Jak nie odbierał to dzwoniła 6 razy pod rząd (jak młody był w tym czasie u niej to po 3 sygnale bałam się, że coś się stało i sama mówiłam, żeby odebrał). Szybko zauważył, że to nie są sprawy życia i śmierci i jak zaczął to ignorować ona przestała dzwonić :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
No własnie to takie sytuacje jak u nas mówiłam mu tysiąc razy niech wysyła smsa nie dzwoni po co ma dzwonić. Ale jak dzwoni kiedy dzieci sa z nią to ja tez ciągle am nadzieję , że to coś pilnego nie wiem szpital i miękne. Kiedyś była sytuacja , ze dzwonił tel o 5 rano więc ten się zerwał jak głupi jak zobaczył jej imię odbiera a tam dziecko mówi tata,tata. Ten jak się zerwał myślałam że zawału dostanie I ROZŁADOWAŁ MU SIĘ TEN TEL szuka ładowarki lata po domu dzwoni wkońcu do niej zajęte , dzwoni na domowy zajęte. Wkońcu ona odbiera i mówi , że wstawała syna obudzić na praktyki i ten mały się obudził to mu dała tel do zabawy :/ myślałam że ją zabije przez ten telefon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranzłota
a powiedz mi jeszcze taką rzecz jakie ty masz relacje z tym dzieckiem ? Czy zostawałas z nim sama ? czy karałaś go jak był niegrzeczny ? czy jestes raczej od tego zeby mu dać a innych praw nie masz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwodniczka z 2 dzieci
Autorko! Mój związek też się posypał, rozwód jest niezbyt miłym zakończeniem związku, aczkolwiek czasami lepszym niż życie bez miłości pod jednym dachem. Mój były mąż odnalazł swoją połówkę, chociaż nie ona była przyczyną rozwodu. Jakoś z byłym ustaliliśmy kontakty, alimenty, opiekę nad dziećmi, ale jak pojawiła się nowa, potencjalna pani M. postanowiłam z nią porozmawiać na temat dalszych kontaktów. Nie miałam zamiaru zakłócać ich sielanki, ale czasami takie kontakty były niezbędne[dzieci 12 i 14 lat]. Porozmawiałyśmy jak kobieta z kobietą, i to była chyba moja dobra decyzja. Nie naprzykrzałam się, ale każdy mój telefon był odbierany, nigdy nie zostałam odesłana z kwitkiem, zawsze wsparcie i pomoc dla dzieci uzyskałam. Dzisiaj dzieci są dorosłe, jedno ukończyło,drugie kończy studia,ja też jestem w szczęśliwym związku, a kontakt żoną byłego męża mam. Nie dziwi mnie, że wspólnie zasiadamy do jednego stołu z okazji urodzin dzieci, zdanej matury, zaręczyn . Najcudowniejsze jest to, że uwielbiają mamę macochy, a ona je traktuje jak swoje wnuki- o tę relację i chyba tylko tę, i ona i ja jesteśmy zazdrosne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
Rozwodniczko z 2 dzieci, fajne jest to co napisałaś, ja też liczę na to, że kiedyś taki będzie układ w naszej rodzinie. Może zmieni się to kiedy ona kogoś pozna i ułoży sobie życie. Z Twojego wpisu wywnioskowałam jednak, że Ty prosiłaś o pomoc i ją otrzymywałaś itd. co jest dla mnie zupełnie naturalne. U nas sytuacja wygląda zupełnie inaczej bo 90% obowiązków w stosunku do dziecka jest po naszej stronie. To mnie zdarza się prosić, żeby np. przypilnowała syna bo ma klasówkę itd. To nie jest normalne i ja źle się z tym czuję. To ja proszę ją o zaangażowanie w jej własne dziecko. Chciałabym mieć z nią jak najlepszą relację, ale nie potrafię zrozumieć jej podejścia do tematu. Dziecko to nie są tylko przyjemności i powinna to po 12 latach jego życia wiedzieć. Ja jej nigdy pomocy nie odmówiłam, ale przez jej podejście dochodzi do sytuacji absurdalnych, w których ona dba tylko o swój zewnętrzny PR jako matka a nie o dziecko samo w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
Kranzłota, relacje mamy bardzo dobre, jest bardzo za mną, bo już wie, że może na mnie liczyć i nigdy się nie zawiódł. Oczywiście, że zostaję z nim sama. Traktuję go tak jakbym traktowała swojego syna. Daję i wymagam, nie da się inaczej jak ktoś mieszka w Twoim domu. Jedyna różnica jest taka, że kilka razy się zastanawiam zanim powiem coś bardziej dobitnie, z czym pewnie gdyby był moim synem nie miałabym problem :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwodniczka z 2 dzieci
założycielka wątku Rozwodniczko z 2 dzieci, fajne jest to co napisałaś, ja też liczę na to, że kiedyś taki będzie układ w naszej rodzinie. Może zmieni się to kiedy ona kogoś pozna i ułoży sobie życie. Z Twojego wpisu wywnioskowałam jednak, że Ty prosiłaś o pomoc i ją otrzymywałaś itd. co jest dla mnie zupełnie naturalne. XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX Nie, ja nie prosiłam o pomoc, ja po prostu uznałam, że skoro ojciec dzieci nową rodzinę zakłada muszę porozmawiać z tą bardziej praktyczną połową na jakich zasadach nadal dzieci będą przyjmowane w tej nowej sytuacji. Tatuś dzieci - nic się nie zmieni....Nic? guzik prawda! Lepiej porozmawiać z następczynią - fakt, ona mi małżeństwa nie rozbiła.Rozmawiałyśmy tak po babsku - ale pewne punkty były jasne. Starałyśmy się żeby nie było między nami niedomówień. Łatwo mi nie było, syn próbował narkotyków, spowodował wypadek, na szczęście był trzeźwy i to złe, dobrze się zakończyło, córka zawaliła szkołę muzyczną, już nie miała motywacji - to tata uzdolniony muzycznie ja wspierał. Po drodze kilka chorób, kontuzji. A ja pracowałam, praktycznie do 19 w domu mnie było, dzieci tęskniły za ojcem... Ale takie życie, nawet dzisiaj - nie wiedziałabym jak to zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość założycielka wątku
Piszesz z perspektywy matki, która chciała zadbać o odpowiednie kontakty i przyjęcie Twoich dzieci w domu ojca i jego nowej rodziny. U nas była żona mojego męża po prostu chyba uznała, że jak my mamy pełną rodzinę a ona jest sama to wszystkie obowiązki względem JEJ dziecka są po naszej stronie. Ja na ten moment nie mam do ustalenia tematu na świeżo, tylko chcę w jakiś sposób zwrócić jej uwagę na fakt iż to ona jest matką dziecka i powinna wykazywać jakąś odpowiedzialność za tematy, które tego dziecka dotyczą. Od 3 lat jej obowiązki ograniczają się mniej więcej do 10% rzeczy, które powinna robić. Mam wrażenie, że chyba trochę źle odczytałaś mój wątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwodniczka z 2 dzieci
I jeszcze tak na marginesie, zdrowa relacja ojca z partnerka i dziećmi zaowocowała. Moi rodzice mieszkają 500 km od nas, mając w pobliżu ponad 10 moimi się specjalnie nie interesowali.Rodzice byłego męża - jego mamy nawet ja nie znałam, ojciec po stracie żony nadawał na innych falach. I okazało się, że moje dzieci znalazły dziadków w pobliżu - rodziców macochy. Myślę, że gdyby nie nasza rozmowa pewnie izolowałaby dzieci od niej i jej rodziny A tak, mają dziadków, co prawda przyszywanych, ale kochających - miłości do dzieci nie da się zafałszować, a trwa ponad 10 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×