Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość na razie tylko bankomat

czuję się jak bankomat

Polecane posty

Gość na razie tylko bankomat

Jesteśmy 2 lata po ślubie, a ja zastanawiam się, czy nasze małżeństwo ma sens.Dzieci na szczęście jeszcze nie mamy. Ponad rok temu wzięliśmy kredyt na zakup mieszkania [ponad połowę mieliśmy]. Ustaliliśmy, że w ciągu 3 lat spłacimy pożyczkę, co wiązało się z podjęciem dodatkowych prac. Ja mam możliwość podjęcia dodatkowych zleceń praktycznie zawsze, żona sporadycznie - jest nauczycielką, czasami uda się załatwić jakieś zastępstwo za koleżankę na macierzyńskim, jakieś dodatkowe godziny w szkole wieczorowej.Jeszcze przed ślubem chętnie korzystała z takich okazji. Teraz nie chce, czuje się zmęczona, chętnie wolałaby odpocząć w domu. Rozumiem ją, ale w domu też niewiele robi - w tygodniu nigdy nie ugotuje np. obiadu. Ma do mnie pretensje, że jej nie pomagam. To prawda, w tygodniu niewiele w domu czynności wykonuję, w soboty czasami również jestem w domu dopiero w godzinach popołudniowych., a jak już jestem to najczęściej żona już zaplanowała jakieś wyjście. W długi weekend majowy wycieczka z pracy do Paryża, obecny długi weekend - spływ kajakowy na Mazurach. Ja pracuję, ona bawi się. Nie miałbym nic przeciw, ale jej ciągłe pretensje, nie pomagasz! Nie pomagam, bo praktycznie od 6 do 19 -20, czasami nawet dłużej mnie nie ma w domu.Kiedy mam pomóc? Śniadanie robię sobie sam, o 15 kończę pracę, do domu mam 10 min samochodem, ale lepiej się nie pokazywać, ciepłego posiłku nie zjem, zostaje bar i następna praca, wieczorem jak upomnę się o coś ciepłego zamiast kanapek usłyszę -mogłeś sobie jakieś pierogi w barze kupić i podgrzać w domu. Nie tak wyobrażałem sobie związek małżeński. Mieszkaliśmy ze sobą 2 lata przed ślubem [u teściów] było cudownie, a teraz mam zimny prysznic. Coraz częściej myślę o rozwodzie, kocham żonę, ale przeraża mnie świadomość, że jestem tylko bankomatem. Zarabiam 3 razy więcej od żony, o fuchach nie wspominam te miały być przeznaczone na nasze przyjemności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmawiasz z żoną o tym czy dajesz sobie wejść na głowę i na to wszystko pozwalasz? obstawiam drugą opcję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnióweczka
Porozmawiaj z żoną, wyjaśnij jej to, co tu napisałeś, jak się czujesz... może ona inaczej to widzi. Rzeczywiście dużo bardzo pracujesz i jeżeli to wasza wspólna decyzja /zarabiasz na kredyt/ to powinna jakoś spróbować w tym uczestniczyć, przynajmniej domem zająć się, jeżeli już nie może odciążyć Cię finansowo. Smutne to, bo tak na prawdę to najpiękniejsze lata waszego małżeństwa, czas który powinniście spędzać wspólnie. Dlaczego wyjeżdża sama? nie mogliście razem pojechać na Mazury? Ja "naście" lat po ślubie, z dziećmi, planuję wszystkie praktycznie wyjazdy dla nas dwojga. Nie wyobrażam sobie inaczej. Nie myśl o rozstaniu, szkoda tego, co Was łączyło i łączy zapewne, nawet jeżeli trochę żeście się od siebie oddalili. powodzenia ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bankomat
Rozmowa to u nas podstawa, ale fakt, kocham ją ina wiele jej pozwalam. Ale rozmowa często wygląda tak: -Wpadnę jutro po pracy, kończysz o 11.40, zdążysz ugotować jakąś zupę, chętnie krupnik bym zjadł i zrób listę zakupów, po drodze wstąpię do Kauflandu - listę zakupów zrobię, ale wstąp po drodze do baru, może dzisiaj będą mieli krupnik, a jak nie to kup sobie pierogów. Na pierogi, knedle i inne mączne potrawy mam przesyt. Kartofle, jajko, sadzone, sałata - to mi się marzy. nie robię żonie awantur, ba nawet moja teściowa proponuje mi obiady - niestety zbyt duża odległość,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Badź twardy i konkretny w tych rozmowach (kulturalny ale stanowczy). Racja leży po twojej stronie, ale co z tego skoro dajesz robić z siebie osła. Musisz ustawić żonę, to jedyne rozwiązanie, ale wątpię bys potrafił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nauczycielki to specyficzne baby :) A co do gotowania to może po prostu nie lubi?? U mnie w domu tak jest że ja nie gotuje bo nie mam na to nigdy czasu i tego nie lubie, na szczescie mój M to uwielbia i jak chce to sam sobie coś zrobi.. I jesli twoja żona jest wybredna jesli chodzi o jedzenie to tez ją troche rozumiem :) mnie bardziej razi kwestia że ty pracujesz a ona sie bawi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bankomat
wiśnióweczko, my rozmawiamy, a przynajmniej ja usiłuję z nią rozmawiać. Usiłuję jej wytłumaczyć, że skoro ja pracuję dłużej, zarabiam na nasz wspólny cel , jestem "gościem" w domu to nic się nie stanie, jeżeli ona wrzuci brudy do automatu, wyjmie i powiesi. Nie, są pretensje, że ja nie piorę. Fakt, kiedyś ustalaliśmy, że oboje pierzemy, gotujemy, sprzątamy, ale "w praniu" okazało się, że czasami trzeba odstąpić od reguł. Ja odstąpiłem, ma możliwość wyjazdu z zakładu pracy [i Paryż i Mazury], dlaczego nie skorzystać. Ja nie mogę , ale jej nie zabraniam. Niech jedzie, odpocznie, ale po powrocie niech nie zapomina, że ma męża, który nie leży na sofie, nie popija piwka, ale pracuje na spłatę kredytu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może po prostu zrezygnuj z dodatkowych fuch? Będziesz miał więcej czasu dla siebie i wyjedziesz gdzieś z żoną. A kredyt no cóż, splacisz nieco później. Nie warto poswięcać całego życia i młodości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bankomat
Moja żona wybredna w jedzeniu nie jest, gotuję w niedzielę, w okresie zimowym też często, wówczas mniej wychodnego mamy - je prawie wszystko - wiem czego nie lubi i nie proponuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bankomat
Fiku -mikuuu Czyż nie lepiej spłacić szybko kredyt [to tylko 3 lata, rok za nami], a później cieszyć się życiem? Moje dodatkowe prace są na rozrywki i "polepszenie życia" z których oboje korzystamy, ale ja w ograniczonym stopniu. owszem, mogę zrezygnować z dodatkowej pracy, ale o wyjazdach na urlop, kosmetykach, życiu towarzyskim możemy wówczas tylko pomarzyć - a na pewno bardzo ograniczyć. Nie sądzę, aby to spodobało się mojej żonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrozum, że nie będzie później, z każdym dniem twój związek się sypie, a ty stajesz się robotem, sfrustrowanym robotem. Jesteś d**ą wołową. Skoro wziąłeś na żone księżniczkę, to teraz tyraj 12 godzin dziennie na jej wycieczki i bądź jej wdzięczny za to, że z toba jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślisz, że później coś sie zmieni? Po 3 latach żona ugotuje ci obiad? powita cie po dniu pracy kawą? Nie bądź frajerem, pojedzie z kochankiem na Teneryfę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bankomat
fiku mikuuu ależ ja już doszedłem do tego, ze jestem tylko maszyną do wypluwania kasy. Rozmowy nie pomagają, pozostaje rozwód? Ja nie chcę się godzić na takie zasady i na pewno nie zgodzę się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bierz rozwód. serio. z jej winy. probowałeś do niej przemówić, nie dało się. żona się nie stara. nie traktuje poważnie waszego związku, nie szanuje twojej pracy. traktuje cię przedmiotowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmowy nei pomagają, bo nie stawiasz na swoim. Musisz zacząć myśleć o sobie, a pierwszy krok to praca 8 godzin dziennie, zatyrasz się, wypalisz, pod**adniesz na zdrowiu, w imię czego? Kredyt rozłóż na dłuższy okres. Zdrowie fizyczne i psychiczne jest ważniejsze niz kasa. Rozwód to poważna decyzja, nie bądź tchórzem, próbuj coś zmienić, zawalczyc, a nie podkulić ogon i sobie pójść, w końcu chyba ci na niej zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bankomat
jednego wszak jestem pewien, żona rogów mi doprawia, za leniwa jest. problem w tym, że ja ją nadal kocham, ale fakt, nie jestem w stanie sprostać jej wymogom- pół mieszkania ona odkurza, pół ja powinienem, tylko kiedy? Ja nawet całe mieszkanie odkurzę w sobotę, ale szans na to nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bankomat
2013-05-31 21:09:03 [zgłoś do usunięcia] fiku mikuuu Rozmowy nei pomagają, bo nie stawiasz na swoim. Musisz zacząć myśleć o sobie, a pierwszy krok to praca 8 godzin dziennie, zatyrasz się, wypalisz, pod**adniesz na zdrowiu, w imię czego? Kredyt rozłóż na dłuższy okres. Zdrowie fizyczne i psychiczne jest ważniejsze niz kasa. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Ok, mogę nawet tylko na swoim etacie pracować, pytanie tylko co to zmieni? Czy kiedyś doczekam się, że mi żona obiad poda?Ja jej śniadania przygotowuję [ale to przy okazji robiąc dla siebie] Czy doczekam się, że nie zmyje mi głowy, że nie piorę swoich ubrań?[skarpetki i gacie piorę sobie sam] czy doczekam się, że mnie nie opitoli za to,że nie umyłem garnka po odgrzaniu pierogów?ganek trzeba ręcznie umyć, zmywarka [a mamy] tu nie zadziała. Chyba wolę być sam, bez małżeńskiego balastu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co to zmieni? - żona nie ma dla kogo sie starać, skoro męża nie ma przy niej a ty zrobiłeś się zgorzkniały i nieczuły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anula100
powinieneś podjąć jakieś radykalne kroki. nie mówię, żeby się od razu rozwodzić, bo potem można tego żałować, ale przemów jej jakoś do rozsądku. ja swojemu facetowi codziennie robię coś do jedzenia. gotować nie umiem, ale czasem jak wraca późno zmęczony i nawet jak mało co mamy w lodówce, to chociaż kanapki mu robię na które kładę wszystko co jest w lodówce, do tego herbata. wiem, że wiele moich koleżanek by tak nie zrobiło, ale ja zawsze twierdziłam, że jak się do kogoś podchodzi z szacunkiem, to to potem wraca. i on też kiedy jestem zmęczona zawsze coś dla mnie przygotowuje. staram się też chociaż 2,3 razy w tygodniu zrobić coś ciepłego, jakiś obiad, żeby nawet na drugi dzień można było odgrzać. póki się nie ma dzieci, to naprawdę dużo wysiłku nie kosztuje, a tylko (choć to śmiesznie zabrzmi) wzmacnia związek. i do podziału obowiązków nie można podchodzić tak radykalnie, że wszystko robimy po połowie. chodzi o sprawiedliwość, o to żeby każdy dbał, ale do cholery życie rządzi się swoimi prawami i jeśli Ty raz nie poodkurzasz, bo jesteś padnięty, to jak ona zrobi to za Ciebie to nic jej się nie stanie. innym razem Ty ją w czymś wyręczysz. tak moim zdaniem powinniem wyglądać podział ról i obowiązków w domu. nie można popadać w skrajności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak bylo przed malze stem?:) traz to faktycznie dziwnie u was:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bakomat
przed małżeństwem mieszkaliśmy prze 2 lata u moich teściów [wówczas jeszcze formalnie nimi nie byli]. Było fajnie, nie myśleliśmy o kredycie, teściowa gotowała[na emeryturze], ja po pracy i obiedzie zajmowałem się utrzymaniem posesji w dobrym stanie - kosiłem, przycinałem, rąbałem, malowałem nasz pokój, wymieniałem okna. pomagałem teściowi w naprawie auta... Ot, normalka - to samo robiłem w swoim rodzinny domu zanim zamieszkałem z nimi. jeden, jedyny pokój, który zajmowaliśmy w tym czasie oboje doprowadzaliśmy do błysku. Teściowie zawsze byli wspaniali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Macie wspólne konto? Na Twoim miejscu bym zablokowała jej dostęp do Waszego wspólnego lub Twojego konta, a może nawet do jej konta. Możesz zrobić coś dyratycznego, i potraktować ją tak: będziesz przelewać jej na konto miesięcznie od 500 do 1000zł, albo mniej, to musi zależeć od Ciebie. Powiedzieć jej, że Cię to wkurza, że w weekendy, kiedy Ty chciałbyś z nią np. wyjść do teatru, na tańce, czy pojechać nad jezioro, to ona sama jeździ. Możesz jej też wygarnąć, że masz już tego dosyć i się jej szczerze zapytać, czy wyszła za mąż za wycieczkę, czy za Ciebie. Podziwiam Cię, że jesteś taki spokojny, bo ja bym już kipiała ze złości. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to już wedy moglo cie dac do myslenia to ze zona nic nie gotowala itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwrfgyehgasdfg
z***biscie ci kobiety z tego forum doradzają hahah, żona cię zwyczajnie wykorzystuje, kpi z ciebie, czego jeszcze nie rozumiesz? tutaj słyszysz takie naciągane odpowiedzi ze szok, solidarnosc jajników, tak na pewno nie wyglada małżenstwo :D po prostu jestes ciepłym kluskiem ktorego mozna bez przeszkod wykorzyc, az nie wierze ze tego nie widzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bakomat
[zgłoś do usunięcia] fiku mikuuu Co to zmieni? - żona nie ma dla kogo sie starać, skoro męża nie ma przy niej a ty zrobiłeś się zgorzkniały i nieczuły. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx nie ma... a dlaczego? tak postanowiliśmy, oboje - fakt, jej mam gotowała, prała, -a prałem swoje gacie sam i do dzisiaj to robię/ Żona może nie ma dla kogo, ale 110m2 dwupoziomowego mieszkania sama sobie by nie kupiła za 3 lata wyrzeczeń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaki ty jesteś ograniczony. Żona nigdy nic nie robiła w domu i tak jest do teraz. Z kolei ty tyrasz rezygnując z życia w imię kasy. Na co ci ta kasa, skoro straciłeś swoje dawne szczęśliwe jak mniemam życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bakomat
solidarnosc jajników, tak na pewno nie wyglada małżenstwo smiech.gif po prostu jestes ciepłym kluskiem ktorego mozna bez przeszkod wykorzyc, az nie wierze ze tego nie widzisz xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx w tym problem, że widzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na razie tylko bakomat
Jaki ty jesteś ograniczony. Żona nigdy nic nie robiła w domu i tak jest do teraz. Z kolei ty tyrasz rezygnując z życia w imię kasy. Na co ci ta kasa, skoro straciłeś swoje dawne szczęśliwe jak mniemam życie? jestem tolerancyjny, przystosowanie do nowych warunków wymaga czasu, ten czas też był do wykorzystania. Ona z niego nie skorzystała, chociaż teściowie w imieniu córki stawali na głowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to zmieni? - żona nie ma dla kogo sie starać, skoro męża nie ma przy niej a ty zrobiłeś się zgorzkniały i nieczuły. dobry zart, patrz chlopie jakie one sa zaklamane, zwsze jest jakas wymowka, czy to do zdrady czy to do czegos innego, taka jest natura kobiet, ale powiem ci szczerze ze trafiles na fatalna kobiete, ja swojej kobiety dlugo szukalem, niestety wiekszosc to porazka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×