wspollokatorka

Licze na poważne komentarze. Mieszkam z dziewczyną w małym dwupokojowym mieszkaniu. Ona jest w 1 liceum, ja kończe studia. Biorąc ją do drugiego pokoju wyraźnie zaznaczałam jej i jej rodzicom, że nie życzę sobie wizyt chłopaków po nocach, jakiegoś nocowania znajomych, przeszkadzania mi w sesji( poprzednia wspólokatorka zrobiła z mieszkanie hotel i burdel). Miało nie być problemu. Jestem już w stanie zaakceptować to, że co 2 tygodnie przyjeżdza jej brat, który studiuje tu zaocznie (choć zazwyczaj nawet nikt mnie nie informuje, że tu przyjeżdza) ale nie jestem stanie zaakceptowac jej chlopaka, który siedzi tu codziennnie po dobrych pare godzin!!! Mam sesje chce spokoju,a ci siedzą obok i się non stop wygłupiają. Rozumiem, że chcą spędzić ze sobą czas, ale czy muszaą siedzieć tu codziennie? Nie jest to dla mnie konfortowe gdy przychodzę z zajęć zmęczona a on już siedzi i się zabawiają. Dla złośliwych- mam chłopaka i widujemy się często ale nie przyprowadzam go do domu bo ją SZANUJE i inaczej się UMAWIAŁYŚMY. czy przesadzam? muszę siedzieć z zatyczkami do uszu, żeby się skupić, a to raczej nie jest normalne ;/

Jesteś jakaś nienormalna.

no przesadzasz i to grubo.. nie wiem na jakiej zasadzie wynajmujecie to mieszkanie, czy jest twoje czy jak, ale jesli ty masz takie problemy to wez nie wynajmuj nikomu pokoju i mieszkaj sama nikt ci nie broni. Ja mam swoje mieszkanie w ktorym 2 pokoje wynajmuje i kwestia ze ktos do kogos przychodzi na noc jest dla mnie smiesznym problemem.. jak ktos chce to niech sie nawet wprowadzi tylko niech sie do rachunkow doklada a nie takie cos no blagam

Czyli co, dziewczyna płaci za pokój i nawet nie może miec gościa? Wex się puknij w głowę i nie wynajmuj więcej ludziom pokoi, bo zachowujesz sie jak stary moher, u którego nikt nie chce mieszkać na stancji.