Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jasmutna

czy to moja wina, że się rozstajemy?

Polecane posty

Gość jasmutna

Byliśmy razem ok 1,5 roku. Tak bardzo się zakochałam, zresztą on też. Jak to bywa na początku, było cudownie. Oboje mamy trudne charaktery, oboje jesteśmy uparci, często się kłóciliśmy, ale nie wyobrażaliśmy sobie rozstania i życia bez siebie. Znosiłam jego napady zazdrości, odizolowałam się od kolegów, bo sobie nie życzył jakiegokolwiek kontaktu z nimi i byliśmy tylko my (przynajmniej z mojej strony). Z czasem pojawiły się z jego strony pretensje o wszystko co miało związek z płcią przeciwną. Co potęgowało nieporozumienia między nami. Zaczęliśmy się od siebie odsuwać. Przeżyłam to bardzo. Ale nadal mówiliśmy sobie że się kochamy. W tym czasie on zaczął szukać pocieszenia u koleżanek. Pisał do nich mnóstwo sms-ow. Pewnego razu gdy znowu się spotkaliśmy, postanowiłam zrobić coś głupiego i zaglądnęłam do jego telefonu. Odnalazłam sms o treści: "nic nie odpisujesz, nie wiem o co chodz, martwię się o nas" Gdy to przeczytałam, zrobiło mi się niesamowicie przykro. Płacz, złość, rozczarowanie, wszystko naraz. Próbował to jakoś wytłumaczyć ale już w nic nie chciałam wierzyć. Tak bardzo chciałam żeby udowodnił mi że nic go z nią nie łączy. Powiedział że nie ma zamiaru nic udowadniać i nie będzie tego robił. Od tamtej pory chował i blokował przede mną telefon. Tłumaczyłam mu, że takie zachowanie spotęguje moje negatywne odczucia. Mimo tego nic się w tym kierunku nie zmieniło. Tłumaczył to tym, że to przez to że sprawdziłam mu telefon i tak bedzie teraz robił. Od tamtej pory minęły może 2 miesiące. Próbowaliśmy się spotkać może ze 3 razy. Praktycznie wgl nie korespondujemy ze sobą telefonicznie. Tak czekałam żeby próbował to jakoś naprawić. Bo tak bardzo go kocham.. A doczekałam się tylko tego, że zaczął obwiniać mnie za to co się stało. Powiedział, że nie czuje się winny i to się nie zmieni. Przestałam pisać, dzwonić, cisza trwa już prawie tydzień. On też przestał się odzywać. A ja nie mogę się po tym pozbierać. Zaczynam się obwiniać, że może dałam mu za mało ciepła, że zaczął szukać czegoś czego mu nie dałam, nie wiem... Ale bardzo boli. Boli to, że tak nagle zaczął usuwać mnie ze swojego życia i stał się cholernie obojętny. Myślę o tym codziennie i bardzo za nim tęsknię. Nie wiem czy powinnam próbować coś naprawić? Czy czekać? Czy próbować o nim zapomnieć? :(:(:(:( Powiedzcie coś proszę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. "wina" zawsze leży po obu stronach 2. z twojej wypowiedzi wynika, że facet tylko czekał na okazję do rozstania 3. pogódź się z tym, że kiedyś przychodzi koniec i to jest.... koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie juz prawie 3 tygodnie jak mnie olal, najgorsze jest to, ze nie wiem czy cos mu sie stalo, czy ma mnie gdzies... no ale z dwojga zlego wole juz to drugie... zycie jest brutalne. nie odzywaj sie do niego i zajmij swoim zyciem i szukaj nowego chlopaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×