Gość gość Napisano Czerwiec 11, 2013 pozwólcie że zacznę od początku Byłego męża poznałam 11 lat temu, 3 lata temu zaszłam w ciążę, rychły ślub, urodziny córki. Jakoś zaraz potem były już mąż wdał się w romans ze kobietą znacznie młodszą, właściwie jaką kobietą, dziewczyną miała wówczas 19 lat, on 32 Gdy sprawa wyszła na jaw byłam wrakiem człowieka, uwięziona po pachy w pieluchach wiedziałam że mogę liczyć tylko na siebie, z drugiej strony wiedziałam że nie mogę się poddać, nie mogę zwariować do reszty Po jakimś czasie były mąż nie krył zauroczenia nową wybranką, wyjechał na delegację...z nią spakowałam wszystko, opróżniłam wspólne jeszcze konto co do grosza, mieszkanie było jego, więc jemu zostało mieszkanie, mi kasa, zostawiłam go bez grosza z długami, wyniosłam się do przyjaciółki, gdyby nie ona, nie wiem co by ze mną było złożyłam pozew o rozwód, jakoś w tym czasie wróciłam do pracy, poznałam mężczyznę, nazwijmy go Nicolas, także po przejściach, wówczas i on toczył sądową batalię o opiekę nad synem dostałam rozwód na 4 rozprawie a znajomość z Nicolasem kwitła, razem pracowaliśmy, razem tworzyliśmy projekty i rozmawialiśmy o dzieciach, mieliśmy naprawdę ogrom wspólnych tematów, rozmawialiśmy też o Polsce, Polakach i życiu w kraju nad Wisłą Od 16 lat mieszkam w Norwegii Zupełnie nie wiem kiedy zwykła znajomość przerodziła się w niezwykłą, Nicolas twierdzi że razem moglibyśmy zacząć życie, że ja potrzebuję go i jego oparcia tak samo jak on mnie, że mogę wieść wygodne życie przy jego boku, z początku zbywałam go tekstami typu że córka zawsze będzie dla mnie numerem 1, najważniejsza, że jeszcze nie ochłonęłam w pełni po sądowych bataliach, były mąż składa wniosek za wnioskiem, a to o opiekę, to o alimenty etc Kiedyś Nicolas odpuścił powiedział że ciągle o mnie myśli, nie chce być nachalny i zerwał kontakt na pół roku, po minionym czasie przypadkowe spotkanie w centrum sprawiło że sprawy sprzed pół roku odżyły Chciał abyśmy zamieszkali razem, nie zgodziłam się... Nie kocham go, ale bardzo lubię i szanuję i przede wszystkim mu ufam, wiem że zawsze mogę na niego liczyć Zdaje się że uwielbia moją córkę, jego syna nie miałam okazji poznać, jedynie tyle co na zdjęciach, ma 12 lat i buntowniczy charakter Dać szansę tej znajomości? Małżeństwo z miłości wyprowadziło mnie na manowce. Więc może pora na związek z rozsądku? Jak myślicie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach