Siostra-mężatka flirtuje z Muzułmaninem...

Cześć. Nie wiem co zrobić z problemem w temacie, bo żadne słowa nie docierają. Ale od początku... Mam siostrę, mężatkę od kilku lat, z dziećmi. Siostra zajmuje się domem, mąż pracuje i wszystko do niedawna było w porządku, myśleliśmy w końcu, że po bujnej w "przygody" młodości w końcu się ustatkuje. Niestety jakiś czas temu najwyraźniej zaczęła wędrować po skype i znalazła sobie Muzułmanina. Od tamtej pory jest w kwiatkach, zachwyca się nim, jaki to on piękny, a jaki ma głos, "no czy ty byś tak nie chciała?!", że on jej powiedział, że ją kocha... Kompletnie nie zauważa, że to inna kultura, że jednak jakieś pojęcie trzeba o tym mieć, oraz że przede wszystkim ma męża i jeżeli jej mąż się o tym dowie, to mało możliwe, że wybaczy (nie wiem czy to zazdrośnik, ale no, cholercia, to jednak trochę narusza zaufanie) a drugiego takiego nie znajdzie - facet uczciwy, stara się, żeby było wszystkim dobrze, zaakceptował ją i jej niesprawności a jest ich parę. O nim teraz jest tylko "no co ty, nie dowie się". Przechodząc już do konkretów: niedawno wymyśliła, żeby jechać do jego kraju (oczywiście za pieniądze męża ). Więc cudowny plan - podrzuci dzieci teściom/rodzicom/komukolwiek a sama będzie machać sromem na lewo i prawo w tropikach. Ukochany już wie kiedy i gdzie będzie, nawet mieszka dość blisko... Żeby tego było mało - spytał niedawno, czy za niego wyjdzie. Zgodziła się...A przecież oni takie słowne umowy traktują bardzo poważnie (ktoś potwierdzi?). Zresztą po co młody facet pisałby z inną młodą kobietą całymi dniami i pokazywał jej zdjęcia penisa jak nie w celach matrymonialnych (nie wie, że to mężatka). Nie wiem już co jej powiedzieć, bo ona kompletnie nie widzi złej strony tej "zabawy", jest tylko piękny głos i oczka, a zero konsekwencji. Wiem, że to moja sprawa jedynie pośrednio, ale to jednak rodzina...