Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niespodzianka!

za głosem serca?

Polecane posty

Gość Musi byc student?
Z serca wzielam ten tekst! Czemu lilialiuzia, uwazasz ze Bog chce tylko naszego cierpienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo ona mówi z głębi serca: skoro ja cierpię, bo nie miałam odwagi wziąć życia w swoje ręce - to niech i inni cierpią Alleluja chwalmy Pana :) A tekst pochodzi z apokryficznej Ewangelii Tomasza ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deszczowa piosenkaaaaaaaaa
Niespodzianko i Musi byc student?, proszę Was o więcej wypowiedzi nt. życia, są takie dojrzałe, nieschematyczne i mądre, brakuje mi takiego podejścia na co dzień, takiego głębszego zrozumienia życia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Musi byc student?
Lililaluzusia, czy jakos tak, wydaje Ci sie ze Bog przemawia przez ciebie? Podobno Bog przemawia ustami szalencow i dzieci, ja chce lizaka:)) Moze zamiast sie tak obawiac tego Boga i jego kary za niewiernosc, zacznij szukac czastki boskiej w sobie i dbaj o nia jak o skarw najwiekszy. Wies po co, ...... No moze Ci kiedys napisze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Musi byc student?
Deszczowa, dzieki. Mysle ze powinnam zaczernic sobie nika po twych slowach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka!
może dlatego nie potrafimy sie porozumieć, bo ja nie czuję, aby mój rozum było ograniczony... Uważam, że jako dzieci Boże, czyli dzieci Boga mamy w sobie boski pierwiastek, który jest wystarczający na to, aby zrozumieć to co Ojciec chce nam przekazać. Ja nie potrzebuję pośredników do rozmowy z Bogiem, nie potrzebuję "prawd" głoszonych przez Kościół i ich interpretacji wiary, nie potrzebuję bałwanów, aby wierzyć w Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka!
Musi być student? O kurcze, równocześnie napisałyśmy o pierwiastku boskim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Musi byc student?
Ja, juz sama nie wiem... nie chce robic kurcjaty na kosciol, ale fanatycy, slepi fanatyc sprawiaja ze pojawia mi sie piana na pysku. Jakim prawem, ktos nas ztrzymuje przy kims, kto na krzywdzi. I jeszcze powoluje sie na Boga. To jest swietokradztwo, czy jakis tam inny grzech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deszczowa piosenkaaaaaaaaa
Musi byc student?, jesteś kobietą? Bo niespodzianka, to wiem. Czy możecie mi poradzić odnośnie poczucie winy? Ono często mnie dręczy, często rezygnuję ze swoich planów, nawet jeśli nie mam na coś ochoty, to się zmuszam, żeby np. komuś w czymś pomóc, inaczej poczucie winy mnie prawie zabija, ale kiedy się do czegoś zmuszam też nie jestem szczęśliwa. Np. kiedy dzwoni ciocia i pyta czy przyjadę wytłumaczyć coś kuzynowi z angielskiego itp., to ja mimo, że nie mam ochoty do nich jechać (miewam stany depresyjne, nerwicowe, ciocia też jest znerwicowana, u nich są często krzyki, kłótnie, czasem cała się trzęsę kiedy u nich jestem), to i tak się zmuszam, bo inaczej kuzyn może dostać jedynkę, nie zdać do następnej klasy, a ja bym się o to obwiniała. Tak jest z wieloma sprawami, czasem zmuszam się, żeby na dłużej jechać do babci, bo jest schorowana, żeby jej trochę pomóc, chociaż nie lubię nocować u innych, rodzice wpędzali mnie w poczucie winy, że jestem niewdzięczną wnuczką, bo ona się mną zajmowała kiedy oni pracowali itp., a sami nie pojadą np. na cały dzień, żeby pomóc. Kocham babcię, ale kiedy się do czegoś zmuszam, to czuję jakbym g****iła sama siebie, czuję złość na osoby, którym pomagam, bo jest to wymuszone! Wiem, że najpierw muszę sama sobie pomóc, a dopiero myśleć i innych, ale wtedy czuję się jak egoistka. Przepraszam, że się wtrącam z innym wątkiem, proszę o radę, jeśli możecie coś napisać, będę wdzięczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka!
Jakbym miała dzieci i jedno z nich by mówiło drugiemu, że "jak będzie niegrzeczne to mama nie będzie cię kochać i odeśle cię na zawsze bardzo daleko", to bardzo by mi było przykro, że tak mówi do swojej siostry/brata. W szczególności jakbym była czystym Miłosierdziem I Miłością...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Musi byc student?
Ja jestem kobieta. Kurcze, ale chyba nie jestem "ciotka dobra rada", bo po prostu boje sie udzielac konkretnych rad. Czlowiek i dusza ludzka jest taka skomplikowana rzecza... Tu hormony, a tam geny, tu znow osobowosc i ego, tam gdzies znow pierwiastek boski...I jak tu byc madrym;) Ale wiesz, sprobuje cos skrobnac na temat poczucia winy, ale jak sobie nastepna kawe zrobie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Bóg właśnie nie chce cierpienia. Ono przyszło przez szatana. Bóg je jedynie dopuszcza z szacunku dla naszej wolnej woli. Ale pomaga je dźwigać. Bóg, stworzył człowieka w Raju. Mógł tam pozostać, ale właśnie uwierzył szatanowi, który wmawiał mu, że Bóg nie chce dla niego dobra i poszedł za szatanem. To stała się droga cierpienia. To nie nył Boży pomysł. Bóg jeszcze poszedł na Krzyż, by nasze cierpienie nie musiało być wieczne. Dziś też Bó wzywa człowieka do kroczenia drogą dobra, a człowiek tak często daje się podpuścić szatanowi i z niej schodzi. Bóg kocha i zbawia. I wzywa do nawrócenia nie z egoizmu, ale dlatego, że wie, iż byłaby to droga lepsza dla człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deszczowa piosenkaaaaaaaaa
Musi byc student?, nie przesadź z tymi kawami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka!
Deszczowa piosenko myślę, że Twoje poczucie winy wyklucza na początek sytuację, że komuś odmówisz i dasz radę z tym żyć. Myślę, że rozwiązaniem dla Cibie może być to, że pomagasz, ale na własnych warunkach. Jeżeli Twoja mama mówi Ci, że babcia się Tobą zajmowała jak byłaś mała to wybacz, ale to raczej Twoja mama powinna jej byc wdzięczna właśnie za taką pomoc a nie Ty, jak dla mnie to to jest bardzo dziwny argument. Musisz cioci powiedzieć asertywnie, że pomożesz kuzynowi, ale muszą być warunki, bo ani Ty ani młody nie możecie skupić się jak jest stresowa sytuacja, wiec prosisz o spokój, bo inaczej Twój wysiłek idzie na marne...jak będzie stres mimo wszystko, pakuj książki i grzecznie powiedz, że wychodzisz, bo czujesz się jak intruz i nie chcesz przeszkadzać...może coś zrozumieją. Co do babci, wydaje mi się, że należy pomagać starszym i potrzebującym, ale też rozumiem Twoją frustrację, bo czujesz sie przymuszana do tego. Może najlepszym wyjściem będzie, to, że jeżeli Twoja mama zadzwoni i powie, abyś za tydzień pojechała do babci, to powiedz, ze teraz nie możesz, niech sie ona zajmie babcią, ale Ty chętnie pojedziesz za dwa tyg, ale niestety będziesz wtedy miła czas tylko przez 4 dni, a nie jak poprzednio cały tydzień,i że może następnym razem będziesz miała trochę więcej czasu( Jak rozmawiasz z ludzmi staraj sie stosować sposób na tak zwaną kanapkę, czyli na zmianę przekazujesz dobrą wiadomość ze złą: Nie mogę w tym tygodniu, ale za to mogę w następnym, niestety nie będę całego tygodnia, ale za to następnym razem może będę mogła być dłużej. Zawsze kończ na dobrej informacji) Nie wiem czy Ci moje rady coś dadzą, bo ile ludzi tyle przypadków, wiele zależy od tego skąd to poczucie winy masz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Musi byc student?
"Wiem, że najpierw muszę sama sobie pomóc, a dopiero myśleć i innych, ale wtedy czuję się jak egoistka. " Wiec, radze, ale odpowiedzialnosci nie biore:)) Czyli, szturcham troche do przemyslen. Wydaje mi sie ze wzbudzenie u kogos poczucia winy, jest jednym z narzedzi manipulacji nim. Czesto jak ktos nie wie jak jak na nas wplynac, wbijaja nam do lba poczucie winy. A w naszej religi to poczucie winy, uroslo do rangi boskiej:) Jak sie zle czujemy, bo ktos nas skrytykuje i przemowi do poczucia winy, to po prostu na jakis czas, zanim tego nie przerobimy, czujemy to. Czesto niepotrzebnie, ot sila sugestii Choc, czasami nie zaszkodzi wysluchac kogos;) Wazne jest chyba tylko odroznienie czy ktos wywoluje w nas poczucie winy zeby nami manipulowac, czy nie.. Dlatego, trzeba wytypowac osoby, ktore wykorzystuja nasze poczucie winy do odzialowywania na nas. Jak juz zlapiemy taka osobe "za reke" na tym ze chce naszymi emocjami kontrolowac, to nie dajemy sie! Mowimy grzecznie "tak, tak , tak, ale nie mam czasu, bo siat mnie wola":)) Przeciez, sa inne sposoby na przekonanie kogos do zmienienia zdania. Np. odwolywanie sie do rozumu i rozsadku. Odwolywanie sie do emocji, czyli do wzbudzania emocji, nie jest szlachetne;) Ba, wrecz nie uczciwe..... Ale, deszczowa, mam dobra wiadomosc, ty otym juz wiesz, ze ktos probuje wzbudzac w tobie niemile uczucia. Tylko jeszcze szukasz sposobu jak sie nie dac, czyli jestes gora:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Chodziło mi o to, skąd był tekst wklejony przez niespodziankę. Bo raczej nie z Biblii. Ja Cię, autorko, nie odsyłam do piekła. Wręcz przeciwnie-mam nadzieję, że spotkamy się w Niebie. Ja nie ustalam prawa za Boga. Przyjmuję i przekazuję to Prawo, które Bóg dał a Kościół z Jego Łaski interpretuje. Kapłani interpretują; nie ja. Oni mają Łaskę Stanu do tego. Zresztą, chyba nie potrzeba wielkiej filozofii, by zrozumieć wezwanie: "Nie cudzołóż!" Autorko, ten temat ma kiepski tytuł, bo Ty właśnie zdradzasz własne serce:( Ja się nie boję Boga. Ufam Mu. Wiem, że nawet, gdy karci, to dla mojego uświęcenia i życia bliżej Niego-czyli życia piękniejszego. Za to musiałabym naprawdę nie mieć pokory, by twierdzić, że jako człowiek żyjący tu i teraz ogarnęłam Boga i mogę Go poznać bez Kościoła, który ma Boże Namaszczenie i Światło Ducha Świętego do interpretowania Bożego Objawienia. Boży pierwiastek we mnie to moja dusza, ale o nią trzeba dbać. Ona nie czyni mnie Bogiem. Boga wciąż potrzebuję odkrywać, uczyć się o Nim, by Go coraz lepiej rozumieć. A i tak w tym życiu nie poznam Go w pełni. Dopiero w Niebie. niespodzianko, jeśli odrzucasz głos Kościoła, to znaczy nie wierzysz Bogu. Może i wierzysz w Jego Istnienie (w to i diabeł wierzy), ale nie wierzysz Jemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Musi byc student?
O, Niespodzianka, fajniej to napisala:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka!
Lilioluizo, ja też właśnie wierzę, że Bóg chce dla mnie dobra :) dlatego nie odrzucam dobrych rzeczy które na mnie zsyła i nie węszę w nich podstępu diabła, po prostu patrzę czy nie wyrządzam nimi innym krzywdy, i to jest moja miara w postępowaniu w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Kościół nie manipuluje ludźmi. Głosi Prawdę. Wprost.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
do deszczowa piosenka: Ty potrzebujesz dobrego, mądrego psychoterapeuty, a nie dziwnych rad dziewczyn, które głoszą, by żyć tak, jakby miłość nie istniała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deszczowa piosenkaaaaaaaaa
Dziękuję Wam, Dziewczyny :) Najważniejszy jest dla mnie przekaz, że nie jestem złym człowiekiem, kiedy "postawię siebie wyżej" od innych, kiedy daję sobie prawo do innych planów, do słuchania siebie, do zauważania siebie w ogóle. Jestem "wikłana" w różne takie stany, byłam u 3 psychologów, ale nie potrafiłam z nimi współpracować, więc czytam mądre książki, artykuły, słucham rad mądrych ludzi, takich jak Wy i czuję, że kropla drąży skałę. Nie można być szczęśliwym kiedy w głębi uważa się siebie za złą osobę i samemu sobie się wymierza kary. Jestem wykończona takim życiem, a raczej egzystencją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deszczowa piosenkaaaaaaaaa
* "uwikłana", miało być Lilialuiza, dziękuję, byłam u kilku, ale nie pomagały mi te rozmowy. U mnie ogromnym problemem jest niska samoocena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
niespodzianko, Bóg nie zsyła zaproszenia do grzechu! Takowe musi być podstępem szatana. Bóg, Który chciał Twojej wierności, dałby Ci niezmierzoną ilość Łask, gdybyś wierną pozostała; ale Ty nie dałaś sobie nawet szansy doświadczenia tego. Teraz może też nie będzie zsyłał na Ciebie gromów; na razie w Swoim Miłosierdziu daje Ci szansę zrozumienia, przyjęcia Miłości, nawrócenia... Ty krzywdzisz teraz siebie, swojego męża-tego prawdziwego i swojego obecnego pseudomęża. Jeśli jeszcze w tym związku pojawią się dzieci, to i one będą poranione tym, że staną się owocem egoizmu dorosłych, a nie ich miłości. Nie wiem, czy w ogóle umiem Cię przekonać. Życzę Ci doświadczenia Bożej Miłości, które otworzy Cię na prawdę o Bogu i o Tobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Musi byc student?
Deszczowa piosenko, mialam sie spytac jak u Ciebie z samoocena. Nie martw sie, podejrzewam ze jestes mloda, wiec samoocena ma prawo szwankowac....Ot, szukasz siebie;) Ja moge Ci tylko tyle poradzic, zebys nigdy nie opierala swej wartosci na czyms zzewnatrz, tylko na tym co masz w srodeczku, no nazwijmy to pierwiastkiem boskim. Jesli bedziesz budowac na czyms lub na kims swoja wartosc, to tak naprawde nigdy nie bedzie ona wysoka. Komplementy kogos beda ci paliwem, a krytyka zlamie Cie jak zapalke..... Nie zapomnij ze wszyscy posiadamy zasilanie wewnetrzne:) Dusze, boski kwant, osobowosc, czy umysl....co kto woli, do koloru i wyboru:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka!
Deszczowa piosenko przypuszczam, że Twoja mama była neurotyczką i od małego odwoływano sie do Twojego sumienia. Niektórym dzieciom, bardzo wrażliwym bez wrodzonego zdrowego egoizmu, nie należy ciągle powtarzać, że trzeba się dzielić, trzeba oddać innym, myśleć o innych, bo takie osoby i tak są takie z natury, a potem mają bardzo ciężko w życiu, bo łatwo na nich wymusić co ktoś chce, są bezbronni i z czasem autoagresywni i mają bardzo niskie poczucie wartości. Twoją bronią przez żerującymi na Twoich słabościach osobami, będzie praca nas asertywnością i wymieniona już kanapka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
do deszczowa piosenka: A współpracowałaś z psychoterapeutami? Same książki Ci nie pomogą, bo one nie znają Ciebie osobiście. Mówię Ci to jako pedagog. A poczucie własnej wartości, jeśli jest zdrowe, to otwiera na innych, a nie zamyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niespodzianka!
Lilialuizo, mój znajomy ksiądz mi powiedził, że moje poprzednie małżeństwo może być unieważnione ponieważ mój ex mąż mi nie powiedział, ze jest bezpłodny :) i co Ty na to? Widzisz, ja nie widzę takiej potrzeby, takich gierek. Bo jakbym chciała to mogłabym to mieć, ale jak widzisz nie potrzebuję tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Musi byc student?
"...A poczucie własnej wartości, jeśli jest zdrowe, to otwiera na innych, a nie zamyka..." Tu sie zgodze! Dodam ze wysokaocena wlasna, chroni nas przed wplywami innych, czyli przed manipulantami, ktorzy perfidnie staraja sie wbic w nas poczucie winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niespodzianko gratuluję i pamiętaj zawsze że jest mnóstwo ludzi, którzy myślą tak samo jak Ty jeśli chodzi o wiarę i Kościół, że mamy te same spostrzeżenia, przemyślenia i opinię :) Ściskam i życzę wszystkiego najlepszego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deszczowa piosenkaaaaaaaaa
Przepraszam Niespodzianko, że zajmuję Twój temat, jak coś, to piszcie, że już nie chcecie tego czytać. Czuję, że mnie rozumiecie, dlatego się otwieram. To prawda, mama była i jest znerwicowana, kiedy byłam mała, bałam się jej, bo miała takie napady, że bardzo wulgarnie mnie wyzywała (o dziwo jak nie potrafię przeklinać), czasem kiedy nie słuchała, to szarpała mnie za włosy, do dziś pamiętam jakie to było poniżające i ten strach, zwłaszcza gdy wracała z nocnej zmiany miała zły humor. Niespodzianko, skąd wiedziałaś o autoagresji? Od lat nie potrafię przestać się okaleczać, po prostu boję się być człowiekiem bez bólu i ran, tak to we mnie wrosło, chociaż rozpaczam kiedy to sobie zrobię, w okresie dojrzewania prawie wpadłam w bulimię, ale jakoś udało mi się przestać. Nienawiść do siebie nadal jest, taka głęboka. Lilialuiza, nie jestem pewna, chyba to byli psycholodzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×