Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pola raksa two

co robic, maza nie kocham, dzieci sa dla nas wszystkim

Polecane posty

Gość pola raksa two

jak myslicie co powinnam zrobic... mam dwojke malych dzieci 2.5 roku. wspaniale. po prostu szaleje za nimi i spelniam sie w 200 % jako mama. ale... meza nie kocham. gdzies uczucie sie wypalilo. on tez jest wspanialym ojcem. troche rywalizujemy chyba o bycie lepszym rodzicem, ale dziaciaki sa suuper i bardzo je kochamy. miedzy nami sa jedynie sprawy zwiazane z malymi. nic wlasnego, sexu nie ma od roku i po prostu nie mam na niego ochoty.. nie ze w ogole, ale maz juz mnie nie pociaga, a o niczym innym myslec. czy jest ktos w podobnej sytuacji????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz dzieci, więc się zastanów nad tym, co powinnaś zrobić i co jest dla Ciebie najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola raksa two
wlasnie dla tego staram sie udawac idealna rodzinke i jestem w stanie dla dzieciaczkow poswiecic wszystko! ale czy tak sie da???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli przestaniesz udawać, to się da. Seks to nie wszystko. Po prostu musicie z mężem znaleźć rozwiązanie. Postaraj się go szanować i skoro nie kochasz - polubić tak bardzo jak się da. Nie sądzę, żeby nasze babki i prababki, które często wychodziły za mąż bez żadnego uczucia, miały łatwo. Na pewno nie, a jednak małżeństwa nie rozpadały się co chwilę po kilku latach. Może terapia małżeńska? Może indywidualna? Musi być jakieś wyjście. Skoro oboje kochacie dzieci bardzo, to znajdziecie drogę do siebie, powinniście. Nie jestem specem, dlatego uważam, że przydałby się jakiś fachowiec tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobna sytuacja
mam podobnie tylko chodzi o kobiete jakos nam nie idzie razem pomimo że bardzo bym chciał bardzo kochamy dzieci i tak razem sie męczymy od kilku lat . co powinienem zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozwód!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobna sytuacja
ona twierdzi że bardzo mnie kocha ale ciągłe prowokuje jakies awantury a ja mam tego dosc i jestemznią ze wzgledu na dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobna sytuacja
już jeden miałem nie chce krzywdzic dzieci ale ona nie przestaje mnie meczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozwód nie jest krzywdą dla dzieci! wybawieniem od niekochających się rodziców, wyczuwają to na odległość pozostanie w toksycznych związkach to doskonała wymówka dla obojga- dobro dzieci, kompletna bzdura wygoda dla małżonków!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobna sytuacja
można różnie to komentować ale ja wiem swoje wiem jakdziecicierpią kiedy rodzice sie rozchodzą i nie chciał bym im robić tej przykrosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jaki przykład dajesz dzieciom?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ojjj no nie, nie można aż tak się poświęcać dla dzieci. Sama jestem dzieckiem z "rozbitej" rodziny i w życiu bym nie chciała, żeby moi rodzice byli razem. Po prostu do siebie nie pasują i tyle. Moi dziadkowie natomiast.... są nadal razem, ale jak to mówi moja babcia "miała przesrane życie" właśnie dlatego, że nie rozwiodła się z dziadkiem z powodu dzieci. Teraz już są ze sobą, bo się do siebie przyzwyczaili, bo w wieku 75 lat nie ma co liczyć na to, że każde z nich spotka kogoś innego, a także ze względów finansowych (osobno by sobie bez siebie nie poradzili). Moja mama i ciotka wcale nie są jakoś specjalnie szczęśliwe z tego powodu, że dziadkowie (ich rodzice) się ze sobą nie rozwiedli - wręcz przeciwnie - obie miały dosyć wiecznych kłótni rodziców, ciotka wychodziła rano i wracała wieczorem do domu, mama (jako młodsza) siedziała w domu i słuchała tego wszystkiego, nabawiła się jakiejś nerwicy czy depresji a po wielu latach przyznała, że chciała nawet popełnić samobójstwo (na szczęście na myślach się skończyło) Autorko, ja nie twierdzę, że u Ciebie będzie tak samo jak w domu moich dziadków i mamy, ale jedynie chciałam pokazać, że może nie warto aż tak się poświęcać. Bo co będzie później, kiedy dzieci dorosną i odejdą, żeby założyć własne rodziny? W domu zostanie dwoje obcych sobie ludzi, których już mało co łączy.... wspólne wejście do domu i rachunki. Ktoś napisał o terapii - może to nie jest zły pomysł? Może po prostu macierzyństwo/tacierzyństwo pochłonęło Was tak bardzo, że zapomnieliście, że oprócz dzieci macie też siebie? Może się odnajdziecie na nowo i będzie tak kolorowo jak przed tym, zanim mieliście dzieci :) Pozdrawiam i trzymam kciuki za trafne decyzje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola raksa two
dziekuje za wszystkie wypowiedzi. nawet nie wiecie jakie to ciezkie, zyc bez milosci... drazni mnie tak wiele w osobie ktora kiedys byla idealna. bardzo trafna opinia poprzedniej osoby, ze macierzynstwo pochlonelo mnie bez reszty... tak, sama zauwazylam ze przelalam wszystkie swoje uczucia na blizniaczki. ktos mowi rozwod... ale jakie mam prawo do pozbawienia moich skarbow codziennych kontaktow z tata??? one go uwielbiaja. tata dla nich to swoisty "guru" :) terapia???? czy ktos z niej korzystal???? troche jestem sceptyczna w tych sprawach. Ach jakby ktos zaczarowal nas od nowa :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale dlaczego to dzieci mialy by zostac z toba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja na twoim miejscu patrzyłabym przede wszystkim na swoje dobro, bo jak za 8 lat stwierdzisz ze jednak to koniec to dzieci beda bardziej cierpialy niz teraz. Oczywiscie poza tym wszystkim co powyzej mądrzy ludzie napisali ja bym wzieła pod uwagę jeszcze jedną opcje. Czy chcesz być sama? i może to głupie ale nie oszukujmy się szanse rozwódki z 2 dzieci na nowy związek nie są zbyt duże a te które są wymagają od ciebie zrezygnowania z wielu cech które sobie w mężczyznach cenisz.. Oczywiscie nie mówie że tak jest zawsze, sama jestem z rozbitej rodziny i moja mama ponownie wyszla za mąż za mężczyznę którego kocham dużo bardziej niż rodzonego ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak masz gdzie iść i możesz liczyć sama na siebie to odejdź. u mnie jest podobnie, też uczucie się wypaliło (wiele rzeczy przeszliśmy) ale mąż nie jest ani dobrym mężem ani dobrym ojcem, jak przyjeżdża na urlop to córka wychodzi z domu i nie mam jej cały dzień (ma 9 Lat). Teraz jeszcze doszła sytuacja, że mojej znajomej się przewidziało (pomyliła się ), że niby mnie widziała na parkingu leśnym z jakimś facetem. Powiedziała to swojemu facetowi a ten mojemu (wyszła wielka afera). Oczywiście mi nie wierzy, tylko im.Prosi (mąż mój) żebym pomogła mu się z tym uporać, ale nie potrafię (zbyt wiele wygasło między nami), co chwila dzwoni i mnie oskarża że kogoś mam (a nie mam). I powiem szczerze że może złożyć pozew bo i tak nas nic nie łączy, a z dzieckiem nie ma więzi (choć córce tego brakuje ale on tego nie zauważa, a jak ja mówię że dziecko potrzebuje ojca to wzrusza ramionami).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola raksa two
czy po rozstaniu ewentualnym bylabym sama??? chyba tak... nie wiem. tak jak mowilam dziewczynki sa dla mnie najwazniejsze, moje potrzeby spadly na drugie miejsce. ktos zapytal czy dzieci bylyby ze mna??? no tak zagalopowalam sie. u nas, uzupelnie swoja wypowiedz, nie ma duzo toksycznych sytuacji... nie ma przemocy, zadnej: ani psychicznej ani fizycznej, nikt nikogo nie zdradza, nie zarzuca zdrady i nie podejrzewa, do dzieci zawsze mowimy jednym glosem, calujemy sie na powitanie i przywitanie, we czworke wspaniale sie bawimy, nie czuje odrazy do meza, jest przystojnym mezczyzna, ma pewne zalety, ale... kiedy dzieci ida spac, my rozmawiamy glownie o nich, przy czerwonym winie czasem sie smiejemy, ale o seksie nikt juz nie wspomina. ja nie mam ochoty, on tez juz zadko probuje. i dodam ze maz wcale nie ma takich rozterek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz co mam podobnie jak ty,nie ma między mną a mężem uczuć.mamy również dwojkę dzieci co dziwne malutka ma 5 miesięcy.od roku nie ma sexu,nie ma uczuć nie ma miłości.nie pamietam kiedy powiedział kocham cie i czy w ogóle powiedział.jest zimnym facetem,za zimnym jak dla mnie...ogólnie jest dobrym człowiekiem i ojcem,ale dla mnie bardziej jako kumpel niż mąż.przykre bo właśnie mineło nam 8 lat po ślubie a ja bardzo się męczę z nim,bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze przerazały mnie wypowiedzi w stylu- dla dzieci zrobiłabym wszystko i wszystko poświęciłam. nie chciałabym chyba zyć ze świadomością, że ktoś dla mnie tyle poświęcił, szczęście osobiste, całe życie. jak to zobowiązuje....jezu, strach pomyśleć. uważam, że rozwód jest trauma dla dzieci głównie dlatego, że najczęściej jest niekulturalny. gdyby ludzie stopniowo i pomału przygotowywali dziecko na swoje rozstanie, np. pytając psychologa jak rozmawiać z takim dzieckiem, nastepnie dyskretnie załatwili wszystko między sobą, to rozwód miałby mniejsze skutki dla dzieci. nie twierdze, że żadnych, ale mniejsze. a ludzie, jak wy, rywalizują o względy dziecka, traktują je jako karte przetargową. radykalizowanie macierzyństwa zawsze wydawało mi się przerażające

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co byś zrobiła jakbyś usłyszała, że twoja córka w przyszłości będzie swoje szczęście poświęcać, bo zatraci sie tak w miłości do dzieci, że jej szczęście, na którew ty tak liczysz i w które inwestujesz, nie jest dla niej ważne? pomyśl co im przekazujesz ia na co samą siebie skazujesz, msz jedno zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swoją drogą to zabawne, że tak piszesz o miłości do dzieci, a następnie dodajesz, że nie możesz tak żyć bez miłości- potwierdza się, że dzieci jednak nie zaspokajają potrezby zniwelowania samotności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola raksa two
Ja wlasnie tez podobnie traktuje meza... jako kumpla. Czy to naprawde zly wybor tkwic w tym zwiazku??? Kiedy jest w pracy tesknie za nim i wydaje mi sie ze go kocham, ale czas z nim spedzany przekonywuje mnie ze chyba tak nie jest. A moze to tylko kryzys???? Jestesmy juz 10 lat razem. Kurcze bije sie z myslami, jak nasza pszyszlosc ma wygladac. My nie szac****my dziecmi jak ktos powiedzial. Kumulujemy swoje uczucia te najlepsze dla nich, bo wlasnie dla nich zyjemy i sa sensem naszego zycia. O wlasne potrzeby dbamy mniej... Ja jestem duzo bardziej uczuciowa i mam wieksze potrzeby wiezi emocjonalnej z kims drugim, maz jest chlodniejszy. Ostatnio coraz czesciej wspomina o trzecim dziecku. Wiec jak sadze dla niego nasze relacje sa calkiem przyzwoite. A ja chcialabym sie czuc bardziej kochana, na codzien bardziej przytulana itd. Nie zdradzamy sie, moze dla niektorych to niemozliwe ale tak jest. Tak pogubic to bym sie nie chciala. Tylko co by zmienilo sie w moim zyciu, gdybym byla sama????? Na pewno wiecej stresu zwizanych z przekazywaniem sobie dzieci, wakacje tu albo tam, i itd. Nie mam doswiadczenia jak zyja rodziny po rozwodzie, wiec tez jest to dla mnie troche przerazajace. Jak sama zauwazylam, wszystko co pisze to przekonywanie wlasnej siebie ze nie jest tak zle i ze chce w tym zostac. Wiec da sie zyc bez milosci czy nie????? Czy wystacza milosc do dzieci czy nie?????? ajjjjj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×