Gość Aithne94 Napisano Czerwiec 23, 2013 Jest tematów na forum o tym ale nie znalazłam konkretnej odpowiedzi, i nie wiem co mam robić. Zachowuję się jak nastolatka w gimnazjum, ale człowiek z miłości do takich skrajności nieraz dochodzi... Opowiem wszystko po kolei. Poznałam go w pierwszej klasie technikum, od razu jakaś chemia była, czuliśmy to. Zaprzyjaźniliśmy się bardzo. Ufał mi jak nikomu innemu a wtedy był to bardzo zamknięty w sobie człowiek. Zwierzał się mi z największych sekretów i przykrości jakie go w życiu spotkały, rozumieliśmy się niemal bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie i wiedzieliśmy kiedy było u kogoś z nas coś nie tak. Po niespełna pół roku zauroczył mnie, i to uczucie rozwijało się do początku następnej klasy. Między nami dziwnie było bo wykazywał mną zainteresowania a po 2 dniach nagle odsuwał mnie od siebie. Myślałam sobie wtedy że po prostu to nie jest flirt ani zauroczenie moją osobą tylko że po prostu tak traktuje każdą kobietę nie tylko mnie. Jednak przed wakacjami w pierwszej klasie chciał być ze mną, ale za chwilę zrezygnował bo stwierdził że woli przyjaźń. Wtedy dowiedział się że jestem nim bardzo zainteresowana. Zapomnieliśmy o sprawie i życie toczyło się dalej i więcej na ten temat nie rozmawialiśmy. W wakacje poznałam faceta, związałam się z nim gdyż był naprawdę dobry dla mnie, i chciałam zapomnieć o zauroczeniu do przyjaciela. Dopiero po dwu miesięcznym związku który zakończył się niespodziewanie zrozumiałam że ten związek był błędem bo kocham swojego przyjaciela jak nikogo innego. Po jakimś czasie związałam się z przyjacielem. Po około roku zaczęło się psuć, kilka razy zrywał i wracał. To była dziecinada według mnie z jego strony. Po półtora roku związku doceniliśmy to co mamy jednak nie na długo. 3.09 było by 2 lata. Jakiś miesiąc temu też zerwał i ja myśląc że nie wróci zaproponowałam odbudowanie przyjaźni. Kategorycznie odmówił. Jednak po jakimś czasie wróciliśmy do siebie. Niestety w piątek mnie zostawił twierdząc że wypaliło się to uczucie w nim, błagałam go, poniżałam się lecz on odmówił, stwierdził że woli być sam, a nie zmuszać się do spotykania itd. W momencie kiedy zrozumiałam że nic nie poradzę, wyszłam z gg, bo nie chciałam już z nim rozmawiać, gdyż sprawiało to duży ból. Po jakiś 30 minutach napisał mi sms że nie ma sensu ciągnąć skoro ja się staram a on nic nie robi w tym kierunku, i że nie zasługuję na to... Nie odpisałam mu. Wczoraj późnym wieczorem napisał mi "tak, teraz nie będziesz się odzywać a ostatnim razem chciałaś przyjaźni". Odpisałam mu i rozmowa się jakoś potoczyła. Mówił że to w nim się wypaliło, że woli przyjaźń bo była dobra i chce żeby stała się lepsza. I spytałam czy nic do mnie już nie czuje, czy nie ma w nim choć grama uczucia. A on "było ale wszystko się pogmatwało". I zastanawia mnie jedna rzecz... Może coś tam czuje jeszcze skoro zaproponował przyjaźń? Chodzimy do jednej klasy. Od września zaczynam czwartą klasę i boję się tego co będzie... Chciałabym go odzyskać, ale on jest bardzo uparty i nawet jak znów udałoby mi się rozbudzić w nim tą miłość co kiedyś to myślę że bałby się znów ze mną związać. Pragnę go w sobie rozkochać na nowo. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach