Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość asgrsd

czy już powinnam odejść?

Polecane posty

Gość asgrsd

sama juz nie wiem czy powinnam odejśc od męża. mamy małe dziecko więc sie wacham i co rusz mowie sobie, że kazde malzenstwo miewa problemy i poważne kłótnie wiec prosze doradzcie mi czy to sa wystarczajace powody zeby odejsc...a jesli nie to jak to zrobić zeby między nami coś zmienilo sie na stale?bo często mówimy sobie ze juz nie bedziemy sie tak kłócić i ze bedziemy dla siebie lepsi ale to tylko na chwile. jak zrobić zeby to było na stałe?oto moje powody: -mój mąż przy kazdej kłótni wtraca moich rodziców, obraża ich, nie może znieść ze mam z nimi dobry kontakt. oni sa dla niego naprawde dobrze a on ciagle cos do nich ma. ile mam sluchac obrazania ich? -zdarza sie ze ja go popchne i on mnie tez w nerwach -wyzwiska typu: jesteś głupią idiotka itd. -wychodzi z domu w kłótniach nie wiem gdzie -na spacerze jaks ie pokłócimy to sie odwraca i drąc sie odchodzi i ma to gdzies gdzie ja bede z dzieckiem -jak nie dostał wymarzonej pracy powiedział ze to przeze mnie bo mu powiedzieli ze był spięty i on stwierdzil ze to przeze mnie bo ja sie cigle czyms stresuje i on nabył to ode mnie. tłumaczyłam mu ze był spiety bo to byla wazna rozmowa, że kazdy by sie stresował. zabolały mnie jego slowa bo staram sie go wspierac w poszukiwaniu pracy -przy kazdej chorobir dziecka mówi ze to moja wina bo nie chcialam pobrac przy porodzie komórek macierzystych na przechowanie itd.itd. ja już nie wiem co robic.mam ochote odejsc ale wydaje mi sie ze wciaz go kocham....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spójrz na siebie! popychasz go i zdziwiona że ci oddaje? nie dziwie sie ze ma cie dosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zostawiłam męża gdy syn miał 3,5 m-ca i cała nasza trójka jest szczęśliwa :) Święty spokój-bezcenny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czujecie jeszcze coś do siebie? Może powinniście ze spokojem usiąść i porozmawiać? Ale bez wrzasków i popychania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asgrsd
właśnie problem w tym ze my juz nie potrafimy normalnie rozmawiac...ja chce z nim gadac a on mówi: nie i mnie odpycha a pozniej znowu wrzaski i wyzwiska...nie tak wyobrażałam sobie małżeństwo...bo mozna sie pokłócić ale z szacunkiem...nam to niestety nie wychodzi. i nigdy tez nie spodziewalabym sie ze dwoje tak mocno kochajacych sie ludzi moze stac sie sobie tak obcy. czy cos czujemy do siebie? mysle ze tak ale to juz nie to uczucie co było wczesniej...mało z iego zostało...mysle ze jego nerwowoscwynika tez z tego z enie moze znalezc pracy w zawodzie i frustracja narasta.ale mu tłumaczyłam ze jak juz znajdzie ta prace to zostanie bez rodziny jak nic sie nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam to... Ja nawet pisałam na kartce w formie listu żeby na spokojnie właśnie na papierze porozmawiać ustalić coś z mężem, nic to nie dało. Po rozstaniu o wiele lepsze mamy relacje niż wtedy w małżeństwie. Ja bym się rozstała na Twoim miejscu, szkoda dziecka i Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asgrsd
napisalam do niego maila co mnie boli i zero reakcji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asgrsd
poza tym boje sie odejsc...ze zabierze mi dziecko. jego rodzina jest bogata i napewno beda miec wiecej do powiedzenia niz ja...a w takich sytuacjach moj mąż nie ma sentymentów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O dziecko się nie martw, nie zabierają ot tak matce. Teraz to nawet jak pije to nie zabierają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asgrsd
a jak on wyciagnie to ze go popycham i takie tam? to pomysla ze dziecku moze stac sie krzywda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby jak on to udowodni? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, sądy są przychylne matkom a nie ojcom :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chcesz radę? Rozsądną i realną? Więc OK...wątpię jednak czy posłuchasz, czy podejdziesz rzeczowo i dorośle. Sądzę że raczej pójdziesz najłatwiejszą drogą i posłuchasz dawanych ci rad żeby rozwieźć się, żeby ...itd ...takie modne i głupie rady, ale łatwe..... Oboje jesteście winni zaistniałej sytuacji, oboje nie potraficie zadbać o dorosłe relacje między sobą, każde z was oczekuje zmiany tej drugiej strony, łudząc się że jak on/ona sie zmieni to będzie dobrze....walczycie ze sobą jak dzieci.......zaburzona jest komunikacja między wami i pewnie nigdy własciwej komunikacji nie było (większość kryzysów bierze się z chorej komunikacji) rada jest prosta to z was które bardziej wyczuwa że jest problem, powinno wziąć się za siebie...bo tylko na siebie ma się wpływ, ograniczony wpływ i zwykle nie wie o co w tym chodzi proponuję skorzystać z pomocy fachowej (psycholog a jeszcze lepiej dobry psychoterapeuta.),,,,,,,aby się nauczyć siebie i zrozumieć siebie, aby poprawić to co w sobie przyczynia się do kryzysu, aby nauczyc się odpowiednich zachowań...zamiast zachowań pogłębiających kryzys , a rozwód nie jest rozwiązaniem, rozwód to ostateczność i zawsze jest czas na rozwody...nie trzeba się spieszyć. Być może zmieniając się spowodujesz że do męża też coś dotrze, że zauważy, albo przynajmiej też skorzysta z nauki u psychoterapeuty, że lekcja poprawnej komunikacji nie pójdzie na marne. Tymczasem wy oboje usilnie pracujecie nad tym aby zepsuć to co jeszcze was łączy.....nie tędy droga do ratowania małżeństwa. Zajmij się swoją winą i swoim destrukcyjnym zachowaniem, a nie mężem . Jego winą niech się zajmie on sam....możesz dążyć do tego poprzez zajmowanie się sobą i swoja winą. Jeśli należysz do wierzących, to poszukaj forum dla wierzących i postępuj uwzględniając rady dla małżeństw z problemami. Jeśli jesteś ateistką.to szukaj wiedzy i kontaktów z osobami mającymi podobne problemy. Warto mieć dobre małżeństwo, a z pewnością rozwód nie może prowadzić do dobrego małżeństwa (tego małżeństwa)............realnie zdaj sobie sprawę że możesz już na zawsze pozostać sama albo spotkać jakiegoś zaburzonego facecika, ............nie jest tak że książę na ciebie czeka.......książąt nie ma , a jakiś ropuch z braku laku...i po co ci to ? Tylko zdrada niszczy , jeśli zdrady nie ma....to ratuj swoje małżeństwo i relację uczuciową między wami........codzienność jest też atrakcyjna mimo że jest szarą codziennością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dodam jeszcze Nie zmuszaj męża do rozmowy , jeśli on nie chce rozmawiac i widzisz że każda rozmowa kończy się zaognieniem kryzysu....to po co to robisz? Nie osaczaj męża rozmowami "na siłę" , daj mu odetchnąć , teraz nie jest dobry czas na rozmowy , nic nie jesteś w stanie osiągnąć rozmowami, nie teraz......może później się uda. Moge sie spodziewać że ty....zamiast się zastanowić i zmienić swoje postępowanie ........dalej będziesz się kłócić i popychać, dalej będziesz wredną zrzędą, (bo on tak cię widzi.) .............aż dojdzie do zawalenia się wszystkiego, aż będzie za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kochana, a moze twoi rodzice sa dla niego dobrzy tylko jak ty jestes, ja tak mialam, moi tesciowie udawali milych przy moim mezu, a za jego plecami byli dla mnie wredni, "w bialych rekawiczkach" potrafili wyczyniac takie rzeczy, ze wiedzialam ze to zlosliwosc ale trudno bylo udowodnic, dopiero po latach jak ja sie z nimi nie kontkatowalam, a oni probowali rozwalac nasze malzenstwo, a widzieli ze nic to nie daje, odslonili swoja prawdziwa twarz przed mezem I jemu sie oczy otworzyly jakich ma naprawde rodzicow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×