Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość milka5234

Kocham ale nie umiem z Nim być

Polecane posty

Gość milka5234

Witajcie, potrzebuję Waszej pomocy, ponieważ nie radzę sobie z obecną sytuacją. Postaram się streścić: 3 lata przyjaźni, później 4 lata związku, dzien w dzien razem, od rana do nocy. ciągłe kłótnie, przewaznie jemu cos nie pasowało. dosżło do tego, że mdlałam co kilka dni (podczas kłótni), wzywanie pogotowia...wtedy zawsze sie o mnie troszczył, dlatego nie odchodziłam. w koncu doszło do zdrady z jego strony, wtedy nie wytrzymałam i odeszłam. było mi ciezko, po 2msc wrocilismy do siebie, myslalam ze sie zmienił, ale było to samo, on robił co chciał imprezy koledzy - ja nie mogłam nic - odeszłam. Przez 6msc poznałam nowych ludzi, znalazłam pracę, w końcu żyłam... raz była nawet taka sytuacja, że poznałam kogoś i było coś więcej, ale nie umiałam być z nikim innym-odeszłam. wtedy wszystko wróciło, mój były chłopak nie dawał mi spokoju, pogodziliśmy się, ale nie umiałam mu powiedzieć o tym, że kogoś poznałam, bałam się, że odejdzie. Później bylismy razem, pracy nie rzuciłam, chciałam miec dalej znajomych, z Nim było coraz lepiej.. teraz on znalazł pracę i jeździ na delegacje, widze go przez 2 dni raz na 2 tygodnie.. tesknie, brakuje mi go, ale nie umiem z Nim być... jak wraca nie moge z nikim rozmawiac, wścieka sie że pracuje, wszystkiego mi zabrania..wiem, że mnie kocha, ja jego też, ale co zrobic z tym chorym zwiazkiem? :( to trwa tyle lat... już 5 lat temu zaczelismy byc razem, wczesniej 3 lata najlepsi przyjaciele... :( odejde i go strace na zawsze, tego nie chce, ale byc z nim nie umiem. przy nim ejstem szczesliwa, ale wieczorami w domu płacze... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I niby jak ja mam ci pomóc? Mam napisać że będzie dobrze? Będzie dobrze, ba być może nawet lepiej. Przecież wiesz a przynajmniej każdy człowiek żywi taką nadzieję. Lepiej żeby nadzieja zdechła wtedy człowiek mógłby trzymać się realiów. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
Może i masz rację, może nie da mi się pomóc. Kompletnie nie radzę sobie z sytuacją, dlatego tu napisałam. Może ktoś był w podobnej sytuacji, może jeżeli obce osoby napisza tu, że powinnam odejść, nie utrzymywać kontaktu to w końcu to do mnie dojdzie? Ludzie którzy mnie otaczają, wciąż to powtarzają, ale od kilku lat, Oni mnie nie przekonują, bo wiem, że np go nie lubią (moje przyjaciółki choćby) z jakiegoś konkretnego powodu... Jak on chce to jest idealny, jak mu coś nie pasuje to masakra... wszystko musi być po jego myśli.. ale z drugiej strony nigdy nikogo tak nie kochałam :/ pewnie nie jedna dziwczyna była w chorym zwiazku, jak sobie radzilyscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
Odchodziłam już tyle razy, zawsze wracam.. nie chce, ale wracam :( jestem juz wykonczona psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikt sobie nie radzi z taką sytuacją, dla mnie to oczywiste. Chcesz o tym pogadać też mnie to nie dziwi, ale jak sama piszesz, bez względu na rady będziesz w tym tkwiła lub nie, rady tu na nic. ;) Piszesz i przynosi to ulgę? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
Właśnie nie chcę w tym tkwić, teraz jak go widze raz na 2 tygodnie, to sobie uświadamiam, że tak na prawdę go nie potrzebuję do niczego, ale jak wraca, nie umiem mu powiedzieć "sory nie spotkamy się".... teraz jeszcze nie ma telefonu i odzywa sie raz na kilka dni, jak od kogos pozyczy...nawet juz nie brakuje mi kontaktu z Nim. Ja potrafie go olać, ale On zadzwoni napisze i znowu sie z Nim spotkam... a czy przynosi mi to ulgę? Tak :) Nie mam nikogo z kim mogłabym o tym porozmawiać... rodzina go nienawidzi odkąd mnie zdradził i płakałam im, przyjaciółki też, wiec rozmowa nie miałaby sensu, po dwóch zdaniach byłoby "olej go" bez jakiegokolwiek wyjaśnienia... a mi nie jest łatwo go tak o zostawić.. mam 21 lat jakby co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
A to, że nie słucham rad tych z mojego otoczenia, to dlatego, że od zawsze im cos nie pasowąło, bo biedniejszy, bo w szkole nie zdał, bo go z pracy wyrzucili, bo cos tam... nawet nie musza wiedziec o co mi chodzi i tak bedzie "zostaw go, zaslugujesz na kogos lepszego". Wy nie znacie dokładnie całej sytuacji, szukam obiektywnych wypowiedzi, rozmowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W naturze niemal wszystkiego jest w nadmiarze.. znajdzie się miejsce gdzie ludzie umierają z nadmiaru słońca.. znajdzie się miejsce gdzie umierają z jego braku.. znajdzie się też ktoś kto dostanie nadmiar czyjejś miłości, kompletnie mu nie potrzebnej.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
To nie tak, że mi jego miłość jest nie potrzebna, miłość jest potrzebna, ja jego kocham bardzo, On mnie też, wiem to.. ale zdradził mnie, woli wiecznie kumpli, wszystkiego mi zabrania... jak go nie ma, moge robic co chce - nawet to ze siedze sobie w domu i zajmuje sie sobą jest dla mnie czyms czego przy nim nie mam, bo zawsze musze biegac kolo niego, zeby jemu bylo dobrze... nie chodzi o to, ze ciagnie mnie do imprez, chce innych facetow (wrecz przeciwnie, nikogo nie chce) ... samo to ze moge spotkac sie z przyjaciolka, pojsc do pracy, posprzatac w domu, isc na spacer z psem-moze zwykle rzeczy, ale wtedy ejstem szczesliwa, nikt mi nie mowi o której mam wstac o której gdzie mam byc gdzie jechac i z kim siedziec... z Nim czasem było tak ze zabranial mi do szkoly isc bo chcial ze mna spedzic dzien, a jak chcialam sie pouczyc to zaraz "a bo dla mnie to Ty czasu nie masz" ... wlasnie za bardzo go kocham, dlatego nie umiem odejsc. ale kto normalny by wytrzymał tyle lat? nie daje rady po prostu, tylko jak odejsc, spotykam sie z Nim odkad mam 13 lat... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"obiektywne wypowiedzi".. Ty masz 21 lat... ja dwa razy tyle.. mniej więcej.. czemu Temida ma opaskę na oczach? Obiektywizm to tylko fajna definicja.. mało mająca wspólnego z rzeczywistością. A to że ci doradzają olanie to realizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10.07.13 [zgłoś do usunięcia] milka5234 Jemu twoja miłość jest niepotrzebna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Przeczytaj, u mnie moze nie Tyle czasu Ale za to rollercoaster. Podobnir Jak i Ciebie. Zapraszam na temat, moze Ci pomoze, moze nawet cos do mnie napiszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Przeczytaj, u mnie moze nie Tyle czasu Ale za to rollercoaster. Podobnie Jak u Ciebie. Zapraszam na temat, moze Ci pomoze, moze nawet cos do mnie napiszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
Marta8888-czytam, ale to bardzo długie. Po przeczytaniu samego początku widzę, że On czuje sie podobnie do mnie, poznałam kogos innego, ale miałam tak cholerną blokadę, że nie umiałam z nikim innym być, może właśnie dlatego wróciłam do byłęgo.. Myrevin - Nie wiem co Ci napisać. Ja właściwie sama wiem to, że powinnam odejść, wiem, że ten związek nie ma przyszłości, ale nie potrafie odejść, nawet jak to zrobię to i tak wracam... po prostu nie radzę sobie z tym... Tylko jak odejść widząc miłość w jego oczach... wychowałam się tak, że On jest przy mnie, zawsze był... od 1 klasy podstawówki byliśmy razem w klasie, pozniej sie przyjaznilismy, w koncu zwiazek.. On mieszka 2 ulice dalej... zawsze BYŁ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Tak jest dlugie, wiem. Jak bedziesz chciala doczytasz do Konca. Moja historia jest Jak z filmu. Tylko ze ja mialam do czynienia z manipulatorem, który była dziewczynę kobietę z trójka dzieci szkalowal przede mną. Podejrzewam ze na pokaz. Myśle ze tak samo jak mnie chciał ja wykorzystać. Tyle ze ona była mądrzejsza i prawdopodbnie Kopnela go w d**ę. On twierdzi i zarzeka ze to nie prawda. Wierzyłam w wiele rzeczy ale nie w ta. Przeczytaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci,ale Ty nauczyłaś się z Nim być,mimo że się boisz nadal trwasz w tym związku i na wszystko się godzisz.Jesteś uzależniona w pewnym sensie.Znam to uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co masz napisać? Nie wiesz to nie pisz. Mnie to i tak obojętne.. Dawno mnie już nie ma w takim miejscu, w którym ty jesteś, ale dokładnie wiem jak to jest, dlatego nie skrytykuję, ale też nie do radzę, przeczytam co napiszesz... tylko do momentu, w którym skończy mi się piwo. Myślę że zrozumiesz... tak na marginesie, miłość to tylko chemiczne reakcje organizmu. Jakież to wyprowadzające z równowagi.. ale to fakt. Chemia.. można to leczyć. :D Sorry.. za ten art.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta8888
Dodam ze dzisiaj miał urodziny a jesteśmy w fazie nieodzywania i końca. Nawet sie nie odezwalam jedna literka. Dzwonił 3 razy, SMS ze myślał ze mu przynajmniej złożę życzenia. Ale ok wie ze jestem zła, moja ładowanie od starego laptopa który był ku potrzebny w szpitalu wsadzi mi jutro do skrzynki. Z mojej strony głucha cisza. po 5 h SMS : przepraszam za poprzednia wiadomość, jak będziesz czegoś potrzebowała to sie zgłoś. Ode mnie automat: usun wiadomość, i nic sie nie odezwalam. Cisza. Przeczytaj ta historie jesli chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
Przeczytałam, odpisałam Ci w komentarzu. Najgorsze jest właśnie to, że nauczyłam się z Nim żyć... może komuś wyda się to dziecinne, jakiś związek, w tym wieku... ale mało jest osób, które w moim wieku przeszły tyle co ja...i nie umiem odejsc, bo boje sie ze go strace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie stracisz Go,chyba że sama do tego doprowadzisz.Jednak niezależnie którą drogę w życiu wybierzesz nie będzie Ci łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
Myrevin - skoro Tobie to obojętne, to nie wiem po co w ogóle odpisujesz? ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
Wiem, że stracę. Gościu- jeżeli się rozstaniemy i ja i On nie bedziemy umieli sie ze soba spotykac.. poza tym, ja go znam.. nieraz sie rozstawalismy... on najpierw pokazywal mi ze ma mnie gdzies i albo to ja za nim zaraz latałam, bo bałam sie go stracic albo albo On za mna (jak minelo troche czasu)... jezeli teraz mu powiem, ze to koniec bo po prostu nie umiem z nim byc (nie z powodu jakiejs klotni), on urwie kontakt... :( wiem to na 100%... wtedy go strace... a pozniej co, przyjazn? to sie nie uda.. albo zwiazek albo koniec, nie da sie tego ciagnac, ja bym wtedy juz w ogole nie wytrzymala psychicznie... :( przeciez go kocham, tylko mi zbyt ciezko zeby z nim byc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
Myrevin - w ten sposob pokazujesz mi tylko, ze juz na nikogo nie moge liczyc.. odpisujesz, po czym piszesz ze Ci to obojetne.... zero empatii. Co Ty wgl robisz na tym forum?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka5234
Najlepsza przyjaciolka przyprowadzila sie do Holandii, moja siostra zmarła kiedy miałam 11 lat (ona 13), mama 3 miesiace temu zaczela chemioterapie, tata jest alkoholikiem (pije raz na kilka msc, wtedy nie umie przestac), brat jakis czas temu trafil do wiezienia, nie wiadomo czy uda sie go wyciagnac... nie daje rady... WSZYSTKIEGO JEST ZA DUZO! w domu teraz zostałam tylko ja, nie mam wiecej rodzenstwa, nie potrafie pomóc ani sobie, ani rodzicom, ani bratu... musze udawac ze wszystko u mnie dobrze, ze nie maja sie czym martwic.. ale ile mozna :( placze nocami kiedy nikt nie widzi... ;( moj chlopak tez sobie nie radzi w pracy, ciezko mu wyjezdzac tak daleko.. ostatnio dzwonil i mowil ze musi wrocic na te 2 dni zobaczyc mnie, nabrac sil przy mnie... mowil ze gdyby nie ja dawno by ta prace olal, ale wie ze musi miec prace.. ciezko mi.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10.07.13 [zgłoś do usunięcia] milka5234 Myrevin - w ten sposob pokazujesz mi tylko, ze juz na nikogo nie moge liczyc. I Najwyższy czas zwyczajnie się z tym pogodzić.. i nie że nie można na nikogo liczyć bo komuś nie zależy.. ot różnie plocie się życie, banał, ale tobie zależy więc myślisz że nie wiem o czym piszę. Wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
znacie bloga anny muchy? bo ja ostatnio poczytuję rózne blogi i trafiłam przez przypadek na jej blog :) Co myslicie? http://anna-mucha.bloog.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twardym trzeba być, nie miękkim. skończ to bo prze.rasz swoje życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jedynym wyjściem
z tej sytuacji jest: 1)zacząć spotykać się z innymi facetami (to, że z jednym nie wyszło nie oznacza, że inni "inni" są be) 2) olewać chłopaka, może sam Cię zostawi i łatwiej Ci będzie się z tym pogodzić bo Ty sama raczej go nie zostawisz. Ja równieź byłam w tym miejscu w którym Ty teraz jesteś i jak to czytam to widzę siebie sprzed kilku miesięcy... i mam okropny żal do siebie za to, że tyle czasu straciłam i tak podporządkowałam swoje życie nieszanującemu mnie manipulatorowi. Jeśli nie masz z kim rozmawiać to poszukaj ludzi ze swojej okolicy przez internet choćby, jakieś nowe znajomośći. Powodzenia Ci życzę bo domyslam się, że jesteś w takim miejscu gdzie facet spuścił z Ciebie powietrze i odebrał Ci chęc do życia-walcz o nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×