Marze niekoniecznie o ksieciu

Chce faceta ktory poszedlby za mna w ogien,walczylby z calym swiatem gdyby ktos chcial mi zrobic krzywde,chronilby mnie w dzien i noc i wspieral w kazdej sprawie.Nie musi byc bogaty za to musi miec poczucie humoru,byc w miare wrazliwy i romantyczny ale jesli trzeba odwazny,zdecydowany i méski.Chce zeby mnie obrzucal kwiatami,prezencikami(nie musza byc drogie),spryskiwal ladnym perfumami i byl ze mna wszedzie tam gdzie ja jestem.Musialby mnie czesto przytulac,rozsmieszac albo ocierac lzy,w w razie choroby martwilby sie o mnie i troszczyl-ze wzajmenoscia zreszta.Kiedy bede umierac On trzymalby mnie za reke a kiedy juz przestane oddychac strzeliby sobie w glowe nie chcac zyc beze mnie...a juz na pewno nie moglby znalezc sobie innej kobiety po mojej smierci ,nawet gdyby Mu podsuwano Miss World.Liczylby ze mna gwiazdy i biegal boso po lace.Nosilby mnie na rekach mimo ze waze ponad 90kg....Cholera zapomnialam ze mam méza i tu rodzi sie problem:/