Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość imbusola

wdowa z mężczyzną po rozwodzie, dlaczego nie wyszło? Nie mogę się pozbierać.

Polecane posty

Gość gość
Inbusolo- chyba dobrze zrozumiałam, że twoj małoznek jest cukrzykiem, tak?No to masz odpowiedź na pytanie co sie stało/? To ta cholerna cukrzyca. ja mam ten sam problem z moim mezem. Obydwoje jestesmy po rozwodach i po paru latach wspólnego zycia zdecydowalismy sie na slub. Dopóki nie było choroby, była sielanka, Od momentu diagnozy, mój maz przeszedł metamorfoze na gorzej. Nie mogłam sobie poradzić sama ze sobą. bez przerwy byłam przez niego o coś oskarżana. Kompletne bezedury, ale mnie wytracało to z równowagi. stałam sie nerwowa, samej siebie nie poznawałam. nasza bliskośc zaczeła zanikać. Seks stał sie wydarzeniem epokowym, a jak juz dochodziło do niego to szast prast i po ptakach. zaczełam czytać o cukrzycy. no gdzies musiał byc powód takich zachowan meża. No i doszłam . Co przeczytałam to przeanalizowałam pod kątem meza. Wszytsko sie zgadzało. na dzień dzisiejszy jest lepiej. Potrafie bez glukometru stwierdzic ,ze ma za niski poziom cukru. od razu robi sie agresywny, zaczepny. Mówie wtedy- sprawdź cukier, bo moim zdaniem jest na poziomie 50.I własciwie nigdy sie nie myle. Ona długo nie łapał sie na tym, nie rozumiał ,że własnie spada mu na łeb ma szyje poziom cukru i w żaden sposób nie odczuwał swoich zachowań. Az jednego dnia, nie wytrzymał i zapytał skąd to wiem. Odpowiedziałam mu , jeszcze fikał jak to on, ale ziarno zostało zasiane i w jego oczach zauwazyłam zastanowienie. I tak pomalutku , pan małzonek sam zaczął sie nad soba zastanawiac. Jeszcze od czasu do czasu przy zbyt niskim poziomie cukru świruje, Ale wystarczy ,ze powiem cukier kochanie i juz siedzi i sprawdza.Potem cosik na podniesienie poziomu i rozchwianie przechodzi. Twój małzonek ma ogromny problem ze soba. Bo cukrzyca powoduje ogromne spustoszenie w libido i w sferze psychicznej. ja zanim mogłam na spokojnie porozmawiac z mezem o jego chorobie to przez 2 lata szarapalisy sie mentalnie. Ona zawsze wiedział lepiej,ja nic rozumiem. A ja jak to ja , nie dałam za wygrana, najwyzej mówiłam do sciany, bo on udawał ze nie słucha.Było wszytsko nawet strachy z rozwodem. Twój małzonek prawdopodobnie ma zbyt wysoki cukier. To wieczne uzalanie sie nad sobą. U mojego był taki krótki moment dopóki nie było dobrze ustalonej dawki insuliny-czarnowidztwo.Zreszta czy za mało czy za duzo to nie ma znaczenia, oba te stany niszcza i chorego i jego otoczenie czyli najbliższe osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Bardzo dziękuję, nie ukrywam , że zależało mi na kontakcie z osobą, która ma podobny problem Myślę tu o chorobie. Wiem, że barzdo wpływa na funkcjonowanie oragnizmu, w dużej części na stany emocjonalne. Dlatego pisałam, że nie umiem ocenić zachowań męża jednoznacznie. Chociaż rani mnie bardzo. Może damy sobie troche czasu. Na prawdę nie jest to proste:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inbusolo- napisze wp[rost, uwazam ,ze głównym problemem w waszym malzenstwie jest cukrzyca i wszytskie jej skutki uboczne. To jest podstepna choroba.dziala szalenczo na układ nerwowy, dopada serce, nerki i jesli jest źle prowadzona może bycv naprawde okrutna wobec chorego. Moim zdaniem nie powinnaś sie poddawac. Sprawvca jest znany tylko gołym okiem go nie widać.Powinnas zainteresowac sie tym jakie leki bierze mąż, jaki ma poziom cukru przed i po jedzeniu, czy prowadzi dzienniczek, czy stosuje dietę dla cukrzyków.Trzeba najpierw doprowadzic jego stan psychiczny do równowagi. Rozstanie czy izolacja to najgorsze co można zrobic.porozmawiaj z lekarzem prowadzącym , Jesli to diabetolog to on ci dokładnie wytlumaczy co i jak masz robic. Stany psychiczne cukrzyków są czasami naparwde rozjechane.Czy twój maz jest na tabletakch czy na insulinie? a moze jedno i drugie. Widzisz bo to jest tak, jak za wysoki poziom cukru to spi i nie ma właściwie żadnej energii, jak za mało to agresja i w żaden sposób nie moze dojśc do ładu ze soba. To takie wewnetrzne trzęsionki organizmu. Mowy nie ma wtedy o zblizeniach, bo facet dosłownie leci przez palce.My jeszcze czasami mamy zgrzyty,zeby nie było ,ze jest tak pieknie;-). Mąż jeszcze czasami nie łapie sie na tym że własnie leci mu cukier i zaczyna jazdy bez powodu. idzie jednak w dobrym kierunku, bo juz nie robi afery ,ze to własnie wina spadku cukru. Kiedys uwazał,ze zwróciłam sie do niego nie tak jak oczekiwal, jak slyszał nie to co mowię tylko co chciał usłyszec.Z cukrzyca mozna zyć i być. Ale trzeba iśc razem i nie pozwalać na to żeby choroba przejmowała ster, bo doprowadzi sie w końcu do takiego stanu,ze zmiany np. w mózgu beda nie odwracalne, a zycie z cukrzykiem nie do zniesienia. trzymam kciuki za Was. Jesli go ciagle kochasz to dasz rade. On zapewne tez cie kocha, tylko nie rozumie co sie z nim dzieje stad jego zachowanie. Powodzenia!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja-a
a w jakim wieku masz dzieci? jak one to przyjęły i jak im to wyjaśniłaś? jak godziliście życie codzienne z dziećmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Cukrzyca jest dużym problemem,ale on nie chce wcale o tym rozmawiać. Bierze zastrzyki. To był jeden elementów "początku" końca. Nie chciał żebym dawała mu zastrzyki. Bo to go upokarza itd. Potem, było już tylko gorzej. Teraz po przerwie (musiałam wyjechać służbowo) sytuacja podobna, a nawet jeszcze gorsza. Zaczyna mnie obwiniać o wszystko, sam jest ubogim uczciwym i skrzywdzonym biedaczkiem.Nie ma mowy żebym weszła do mieszkania bez zapowiedzi. A jak chce porozmawiać, nie bardzo ma ochotę. Jak odnalazły się dzieci w tej sytuacji? Są dorosłe i przyjęły to naprawdę dobrze. Dużo czasu spędzaliśmy wspólnie. Kolacje, oglądanie filmów, rozmowy. Do czasu. Potem okazało się, że to też jest problem. Bo ja mam dla kogo żyć i najlepiej, jak będę żyć /mieszkać u siebie. Dalej to już tak, jak opisałam wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
No i mieliście rację. To nie cukrzyca. Ma inna pannę i to od dość długiego czasu. Czy zaczął zaraz po naszym ślubie. Najgorsze jest to, cały czas wmawiał jak to mnie bardzo kocha, tzn do czasu. Potem była śpiewka, że jest nic niewart ( mówiąc o swojej chorobie) itp. Czuję się jakbym rozsypała sie na kawałki. Nie mogę na niczym się skupić. Boli, cholernie boli. Czasem przychodzi mi do głowy, żeby znów wprowadzić się do " naszego " mieszkania i uprzykrzyc mu trochę życie. Za łatwo mu wszystko przyszło. Ale, czy w ten sposób nie pogrążę samej siebie. Pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie to typowe nauczcie sie wreszcie nie uprawiedliwiac facetow chorobami, praca itp. w 99,99% za skandalicznym zachowaniem c***a stoi nowa babka :D gdyby autorka posluchala rady i kopnelago w d*pe, mooooze by jeszcze wrocil. a ta mu jeszcze w d*pe wchodzila :D rada dla autorki- zbierz dowody i obedrzyj go ze skory przy rozwodzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no uda sie nareszcie?? 💤 💤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwodnik powinien żenić się z rozwódką, bo oboje są siebie warci 💤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może teraz ... 💤 :-p :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Gościu, się nie wyspałeś/aś? Czy cóś? Wiem że to banał, ale rozczarowanie, ból zawsze ten sam. Ktos nas oszukał. I tyle. Do tego oszukał ktoś, komu po długim czasie zaufałam. Zewnętrznie przyjęłam pozę dumnej, zrównoważonej kobiety. Nie czepiam sie o finanse. Tak mi poradził brat, ze lepiej zostawic coś i pójść dalej. Ale mam coraz większe wątpliwości. Czy podarować wszystko, ot tak sobie. Nie chcę wojny, oskarżeń, nienawiści. No tak, ale przecież po tym co zrobił, nienawidzę go z całej duszy. Nie jest dobrze. Do tego samopoczucie jako kobiety... minus 1000.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci... Nie rozumiem takiej podłości... Mało kto liczy się z uczuciami drugiego człowieka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko! I dobrze! niech się inna z nim męczy. A Ty ciesz się wolnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja pierwsza napisałam,że "facet ma inną babę,jak znam życie",bardzo mi przykro,że moja intuicja nie zawiodła ale też z drugiej strony mam satysfakcję,że się nie myliłam. No cóż głowa do góry i zacznij na nowo,może z takim podejściem do życia jak ja,tzn.ograniczone zaufanie i kontrola najwyższą formą zaufania,a nikt Cię już nie wykiwa. Ja bym jednak dała mu popalić i co moje ma oddać z nawiązką,bo widzę,że znowu dasz się oskubać do goła pod pretekstem,jaki to on biedny i zagubiony,ale k***ić się to wie jak,prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet_po_przejściach
Szkoda, że wypowiadające się osoby piszą tak, że nie można się domyślić czy autorem jest facet czy kobieta. Podejrzewam jedynie z tonu pisania o facetach, ze jesteście paniami. Osobiście uraża mnie to, jak łatwo uogólniacie i wrzucacie facetów do jednego gara. Tekst typu : "Rozwodnik powinien żenić się z rozwódką, bo oboje są siebie warci" mnie rozwala. Akurat tak się składa, że po 8 letnim małżeństwie dowiedziałem się, że kobitka mnie praktycznie od samego początku małżeństwa robiła w rogi. Ja głupi wierzyłem, zasuwałem po budowach żeby dorobić się własnego domku. Nie jestem typem, który czeka aż mu się obiadek poda, bo pan wraca z pracy zmęczony. Sam gotuję, piorę i zakupy robię. Małżonka zmęczona siedzeniem w domu z praniem na mnie czekała. I doczekałem się, tekstu że mnie z torbami puści. Nie uważam żebym zasłużył na takie traktowanie. Nie chce mi się długo klapać bo i tak większość z Was w swoim zacietrzewieniu albo nie uwierzy albo wyszydzi. Ożeniłem się z wdową i jesteśmy już kilkanaście lat ze sobą. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Imbusola, nie rozumiem czegos. Wyszlas za maz, ale nie zamieszkalas razem z mezem. Do tego inwestowalas w remont jakiegos mieszkania tylko dla niego. Czy mialas plany przeprowadzki do meza? Poza tym jak najbardziej odbierz swoj wklad jesli sie z nim rozstajesz, bo ten facet brzmi jak zwykly oszust. A tak wogole wez go na solidna rozmowe i niech sie tlumaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet po przejsciach - wylicz nam powody, ktore sklonily cie do ozenku z ta kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czego się spodziewałaś po rozwodniku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
facet po przejściach... 99% kobiet po rozwodach ma tak jak ty : prały,gotowały , wychowały dzieci,pracowały zawodowo, a po latach lub w końcówce małżeństwa dowiedziały się,że był notorycznie walone w rogi. Takich jak Ty tzn. w Twojej sytuacji jest parę procent więc nie żal się tutaj tylko załóż swój topik i niech wasza garstka się tam wywnętrza. Ja nie jestem zgorzkniała i zacietrzewiona, ja tylko doradzam tutaj miłej wdowie, która chciała ułożyć sobie życie z wolnym człowiekiem-rozwodnikiem,ale jednak się nie da... widać były powody dla których pierwsza żona się z nim rozwiodła. Niestety ale na ogół rozwodnicy rodzaju męskiego to odpady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Widzę, że rozgorzała prawdziwa dyskusja. Nie jestem zwolenniczką teorii, że rozwodnicy są "be", zreszta tak jak innych uogólnień. Zawsze chodzi o konkretny przypadek, konkretego człowieka. Widać mi jakoś nie wychodzi. Z natury jestem dumna i nie lubię walczyc o swoje. Unoszę się honorem. I... to chyba straszna wada. Na razie nie mam siły rozpoczynać ostrych rozmów z "były?". No właśnie. W\asze posty uświadamiają mi idiotyczność mojego położenia. Mam bawić się w śledzenie? Zbieranie dowodów? To wypali bardziej mnie samą. Bo to chyba teraz największy problem. Odejsć z podniesioną głową, czy iść na wojnę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mitsuo
Też miałam taką sytuację... Mój chłopak zerwał ze mną, mimo że to miała być miłość na zawsze, tak dobrze się rozumieliśmy, fascynował mnie, a ja jego. Nie patrzyłam na jego wady i zawsze powtarzałam mu, że go kocham i akceptuję mimo wszystko. W łóżku było cudownie... I co? W pewnym momencie zaczął unikać kontaktu, a później stwierdził, że do siebie nie pasujemy... A przecież to nieprawda... Tak bardzo chciałabym cofnąć czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
normalnie iść do sądu o rozwód i podział majątku czy tam poniesionych nakładów. Każdy ma swoją dumę ale sprawiedliwość też jest ważna. Co zrobisz to Twoja sprawa ale żeby chować głowę w piasek po takim co tu dużo mówić oszustwie to mi się nie podoba. Może nie tyle Ci się nie układa tylko tacy cwaniacy jak Twój mąż wyczuwają takie osoby jak Ty - przemyśl to sobie! Z babką twardą,zdecydowaną, nieustępliwą co do zasad współżycia na pewno by mu tak łatwo nie poszło. Nie na wojnę ale walcz o swoje, może wystarczy jedna bitwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Mitsuo, cofanie nie ma sensu. Bo przecież ci mężczyźni zranili nas najbardziej, jak tylko można. Wiadomo, może akurat nie należymy do najsilniejszych kobiet. Inne na naszym miejscu juz dawno kopnęłyby delikwenta. My analizujemy, szukamy winy w sobie, wracamy do wspomnień ( często z płaczem). Rozumiem to, bo tak mam, ale zdaję sobie sprawę, jak to jest niszczące, zabiara nam energię, kradnie życie. Szukam tej siły w sobie, żeby oderwac się od przeszłości. Może się uda, chociaz nie jest łatwo, pracujemy razem, nad współnymi zaczętymi wcześniej projektami. Trudno robić coś razem, równocześnie walczyć. A "u męża" mieszakałam. To miał być nasz wspólny dom. A mój stary zostać dla synów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet_po_przejściach
Dziękuję zacietrzewionej jednak osobie (która nawet sobie nicku nie wymyśli) która anonimowo wylewa na mnie swoją gorycz i niechęć do facetów. "...Takich jak Ty tzn. w Twojej sytuacji jest parę procent więc nie żal się tutaj tylko załóż swój topik i niech wasza garstka się tam wywnętrza..." - Nie pisałem tu żeby się żalić na swój los, a jedynie na to, że uogólniacie. Jedynie swoją wypowiedzią pokazałaś co tu robisz: "wywnętrzasz się", OK, szanuję i nie przeszkadzam więcej. "... Ja nie jestem zgorzkniała i zacietrzewiona..." - Moim zdaniem jesteś, nie potrafisz się do tego jednak przyznać, albo nie chcesz, Twoja sprawa. "... widać były powody dla których pierwsza żona się z nim rozwiodła..." - Widziałaś wyrok sądu z orzeczeniem winy? "... Niestety ale na ogół rozwodnicy rodzaju męskiego to odpady...." - Ja też Cię pozdrawiam i miłego wieczora życzę. (Jak nie wiesz OCB, spójrz na ostatnie moje zdanie w poprzedniej wypowiedzi i na swoje). Bardzo to miłe co napisałaś. Kończę swoją obecność w tym temacie. Mimo wszystko pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imbusola
Z tym wyczuwaniem takich osób, jak ja to święta racja. Bardzo pragnęłam byc wreszcie szczęśliwa. Chyba za wszelką cenę. A że brak mi asertywności. To fakt. Wasze opinie, bardzo je sobie cenię. Patrzę na wszystko Waszymi oczami i widzę.... naiwną idiotkę. Może gdybym miała przyjaciólkę, kogoś bliskiego, kto wsparłby mnie w walce. Siostra, brat mają charakter podobny do mojego, radzą odpuścić. Nie mam też dowodów zdrady, choć wiem na sto procent, że wije sobie nowe gniazdko. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, przyjrzyj się historii swojego męża, dlaczego był rozwodnikiem? Czy On zdradzał i żona go zostawiła, czy odwrotnie? Może to Ty byłaś przyczyną rozwodu i teraz znalazłaś się w takiej samej sytuacji, jak jego żona? fJak się wiąże z rozwodnikiem, to trzeba dobrze rozeznać dlaczego ktoś odszedł z małzeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieta 'honorem' sie nie unosi, cokolwiek by to mialo znaczyc, kobieta co najwyzej nie radzi sobie sama z wlasnymi emocjami!! A juz cos takiego jak umiejetnosc wlasciwego tychze emocji wyrazania w zwiazku to juz zupelnie rzecz o ktorej nikt jeszcze nie slyszal, wsluchaj sie w siebie oraz w szukanie tego czego tak naprawde chcesz oraz oczekujesz. Nawet nie mysl, ze cos sie rozwiaze od razu jak za dotknieciem rozdzki. W zyciu nie ma drogi na skroty!! Zwiazek to emocje I jesli nie umiesz byc w nim szczesliwa to po pierwsze to nie ten facet bo nic sie nie dzieje bez powodu, a po drugie nikt nie bedzie szczesliwy za ciebie ani za ciebie nie bedzie rozwiazywac twoich zasuplanych emocji, chyba, ze dobry terapeuta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×