Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CastaCasta

Zerwałam zaręczyny

Polecane posty

Gość Złyksiąże
I rozstaliście się z powodu sukni ślubnej? Aha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CastaCasta
Spadaj, wstrętny podszywie!!!! Moje są tylko trzy pierwsze posty, te z początku wątku. A co do oszustw... Ja mieszkałam z nim pod jednym dachem, a nic nie zauważyłam, oczywiście były jakieś sygnały ostrzegawcze, ale ignorowałam je. Czasami plątał się w zeznaniach - zdarzało się, że nie zgadzały mi się jakieś szczegóły w tym, co mówił, ale jako że mam tendencje do tego, by za bardzo wszystko analizować, zwykle dawałam sobie z tym spokój i dochodziłam do wniosku, że szukam dziury w całym. A on też do szczególnie ogarniętych ludzi nie należał, zawsze był roztargniony, zapominalski itp., więc niby nie było powodów do niepokoju. A o co chodziło z tymi kłamstwami? Były to zarówno rzeczy błahe, ale i takie poważniejsze. Było robienie pewnych rzeczy za moimi plecami, samodzielne podejmowanie decyzji dotyczących naszego związku i ukrywanie tego przede mną, z czym wiążą się oczywiście kłamstwa konieczne, by to ukryć. Ale były też kłamstwa zupełnie niepotrzebne, całkowicie pozbawione sensu i logiki, np. dzwoniłam i pytałam, gdzie jest, to potrafił mi powiedzieć, że jest w sklepie, a był np. w domu, zupełnie, jakbym miała mu zrobić awanturę o to, że poszedł do sklepu :). Mam nadzieję, że rozumiecie, o co chodzi. To było zupełnie nielogiczne. Czasami miałam jakieś złe przeczucia, ale przekonywałam siebie, że są zupełnie bezpodstawne, a ja należę do osób, które lubią snuć czarne scenariusze. A gdy już uwierzyłam, że wszystko będzie dobrze, pozbyłam się wszelkiego lęku i zaufałam mu... wtedy wszystko się rozwaliło :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozumiem wątpliwości
Do CastaCasta A może Twój chłop jest z rodziny dysfunkcyjnej? w niej panuje taka otoczka iluzji, nie można się nikomu przyznać do prawdy, że coś jest nie tak, ze wstydu bądź rodzice zabraniają. Ja też tak miałam, że bałam się powiedzieć prawdę, mimo, że pewnie nic by się nie stało jakbym ją powiedziała. To był taki wbudowany lęk przed karą (atakiem), silne poczucie winy za byle co, bo do tego mnie ojciec doprowadził swoim nałogiem i despotyzmem, tym, że ciągle mnie o coś obwiniał, karał -nawet jeśli byłam niewinna. Zastanów się nad tym, proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozumiem wątpliwości
Może u niego w domu kłamstwo jest na porządku dziennym? Zastanawiałaś się nad tym? Może powielać jakieś zachowania rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CastaCasta
Co do jego rodziny... Bardzo dziwna sprawa. Często myślałam o niej, jako o dysfunkcyjnej właśnie. Zdążyłam poznać ich niestety bardzo dobrze. W przekonaniu jego rodziców on... kłamał dla mojego dobra. Bo nie chciał, żebym się martwiła. Bo co bym sobie o nim pomyślała, jako o mężczyźnie, który to powinien być taki i siaki. Że jego honor nie pozwalał mu na to i tamto. I pełno innych stereotypów, którymi on przesiąknął. Jego rodzice też nie raz mnie okłamali w BARDZO ISTOTNYCH sprawach, bo bali się, że go zostawię. Przecież nie muszę znać prawdy... Zdarzało im się też stosować wobec mnie szantaż emocjonalny. A mimo to w ich mniemaniu ich syn zachowywał się tak wobec mnie właśnie przeze mnie samą, bo się za bardzo denerwuję i przeżywam. O tak, kombinowanie za moimi plecami, ukrywanie tego przede mną, odkrycie tego przypadkiem i stanięcie przed faktem dokonanym kosztowało mnie mniej nerwów niż gdyby miało czekać mnie wspólne podjęcie trudnej decyzji. Chora logika. Tak, w ich mniemaniu on zawsze kłamał, przeze mnie i dla mnie, ja byłam przyczyną i skutkiem wszystkiego, oni zaś nie widzieli w sobie najmniejszej winy, nie brali na siebie nawet najmniejszej odpowiedzialności za to, jaki on jest, za to, jak postępuje, za to, co się dzieje, bo przecież oni zawsze chcieli tylko dobrze. Nie wiem, czy jego rodzinę można nazwać dysfunkcyjną w klasycznym znaczeniu tego słowa, ale o tym, że wpoili mu złe wzorce (związku i nie tylko) wiem z całą pewnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te lalka jak ci przyjebię w ten głupi czerep to ci wreszcie wróci pamięć suko. Sama kłamałaś i wciskałaś kit. Śliniłaś się z takimi wypierdkami a jak cię zapytałem to wciskałaś mi ciemnoty że to tylko kumpelskie cmoki. Zresztą całe szczęście że już cię pasztecie nie ma w moim życiu. Leję na ciebie ciepłym moczem. Taką sukę to nawet kijem od szczotki nie warto r****ć. Wredna dziwko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CastaCasta
Aż nie wiem, co powiedzieć. Jak masz jakieś problemy, człowieku, to idź się wyżywać gdzie indziej, bo jak się okazuje, nikt nic o tobie tu nie napisał, w każdym razie ja nic o tobie nie napisałam, SPRAWA DOTYCZY KOGOŚ INNEGO, bo nic z tego, co napisałeś, nie dotyczy mnie. A i na przyszłość radzę więcej kultury. A jeśli chcesz jakiegoś ostatecznego potwierdzenia, to wiedz, że ja nigdy nie zadawałabym się z kimś tak niekulturalnym, kto się tak wyraża na forum publicznym, więc z całą pewnością sprawa nie dotyczy ciebie i nic o tobie nie napisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ..bum..
Witam. Na chwile obecna zatrzymałam sie u mojej kolezanki, która tez jest koleżanka mojego ex faceta. Obiecała ze mu nie powie ze tu jestem ale mam przeczucie ze jednak go tu przyprowadzi bo od paru dni jedzie na zakupy zawsze przed 15;00 jak moj ex kończy pracę a zazwyczaj jeździła rano. Myślicie ze konfrontacja z nim moze wyjść na dobre ? Boje sie, a jednocześnie tęsknię za nim i chciala bym go przytulić ale.. ehh nie wiem co myslec..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×