wreszcie nie musze się martwić i denerwować o tą panienkę

byłą taka jedna o którą byłam najzwyczajniej w świecie zazdrosna- tak, to z powodu mojej słabej samooceny i poczucia wartości. myślałam, że moze byc zagrożeniem dla mojego związku, bo była niby jako kolezanka mojego faceta. przy tym uważałam ją za niesamowicie ładną, inteligentną, aspirującą na dobre studia. a tu po czasie wyszło szydło z worka. ani na studia zaoczne nawet się nie dostała, nie odmawia facetom na jedną noc, nie stroni od używek. nie będę teraz skromna (choć wiem, że nie mozna śmiać się z czyichś porażek), że moja samoocena przy tym trochę podskoczyła w górę- ja dostałam się na wymarzone studia, nie latam po ledwo co poznanych facetach. mój chłopak widzi w niej jedynie laskę do pośmiania się z niej. po zdradzie mojego eksa wiem, że nie potrafię w siebie wierzyć a tym bardziej nie mialam trudności z zaufaniem mojemu facetowi, ze zadna inna się nie liczy prócz mnie i że jestem jego jedyną :) wiem, wiem moze mnie obrzucicie błotem, ale chyba tak już mam że potrzebowałam 'porażki' innej osoby, aby zobaczyć że nie ma co porównywać się do innych. przez to chciałam parę razy zerwać z chłopakiem, bo nie tolerowałam jej towarzystwa przy nim. teraz w sumie widzę, ze od zawsze doceniał mnie i nie patrzył na Nią jak na kogoś więcej. bycie niesmiałym i wycofanym trochę jeśli chodzi o pewność siebie może zniszczyć życie...