Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Martini z oliwką

Mój chłopak zmusza mnie do spędzania czasu z dziećmi jego siostry

Polecane posty

Gość Martini z oliwką

Mieszkamy daleko od naszych rodzin (700 km), przeprowadziliśmy się 350 km od jego siostry z rodziną więc są najbliżej. Mamy małe 2-pokojowe mieszkanko a mój chłopak ciąga mnie albo do nich, albo ich zaprasza do nas, gdzie oczywiście zawsze w grę wchodzi nocleg. Jego siostra i jej mąż są ode mnie starsi 12 lat i nie mam o czym z nimi gadać, mają dzieci 3 i 6 letnie, które się wiecznie drą, ciągle coś rozlewają, piszczą i są niegrzeczne. Ja mam 23 lata, jeszcze studiuję, pracuję i nie chce mi się użerać z czyimiś bachorami, sprzątać po nich i robić im specjalne zakupy spożywcze. Wkurza mnie to. Co więcej po moich słowach zaczął szukać do wynajmu mieszkania 3-pokojowego!!! :D (podkreślę, że mieszkamy we 2 i uważam, że w dwupokojowym jest nam super). Powiedziałam mu, że żeby jeździł tam jak często będzie chciał a jak oni chcą przyjechać na kawę to ok ale nie na całe weekendy co 3-4 tydzień. Zawsze jest podczas rozmowy o jego siostrze jest foch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rodzina jest najważniejsza a dziewczyn można mieć wiele!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie do końca rozumiem. Zmusza w sensie Ty z dziećmi zostajesz i się nimi zajmujesz czy one tak się drą i rozlewają a rodzice są obok? bo w pierwszym przypadku to wszyscy trocje zachopwują się no fair w drugim natomiast problemem nie są dzieci tylko zbyt czeste wizyty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to nie normalne. Jak można tak nie liczyć się ze zdaniem partnera? Twoje pretensje są słuszne, nie daj się. Masz prawo decydować o swoim życiu. Nie zabraniaj tych wizyt tylko je ogranicz i powiedz,żeby je z tobą uzgadniał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martini z oliwką
Sęk w tym, że i moja i jego rodzina mieszka daleko od nas, tylko ta siostra jest najbliżej więc siłą rzeczy odkąd się tu przeprowadziliśmy były już takie 4 spotkania. Średnio wypadają co 3 tygodnie a mnie krew zalewa. Nie, nie zostawiają mnie z dziećmi samą. Ale co z tego, skoro on np. ze swoim szwagrem wychodzi obejrzeć jego samochód, albo jadą do sklepu komputerowego a mnie zostawiają samą z jego siostrą? No i muszę z nimi kolorować jakieś gówniane rysunki albo silić się na rozmowy z kobietą starszą ode mnie o 50%. Łeb mi pęka od tych wizyt!!! Myślałam, że oni zobaczą nasze mieszkanie, my ich i będzie spokój a tu kolejne plany!!! Kur*a!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doświadczony przze życie
Gdy kolejny raz zakomunikuje Ci, że siostra z rodziną przyjeżdża, powiedz, że ty masz inne plany i się ewakuuj. Może masz jakąś koleżankę, u której mogłabyś się zadekować na łykend?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martini z oliwką
Naprawdę mam uciekać? Mieszkamy tu od niedawna, nie znam zbytnio nikogo, do pracy dojeżdżam więc pod nosem nie mam nikogo. Mam uciekać z mieszkania? Poza tym on to ze mną uzgadnia, nie ma takiego stawiania mnie przed faktem dokonanym, jak piszesz. On pyta np. kiedy zaprosimy jego siostrę to ZAWSZE odpowiadam niezadowoleniem, znowu zaczynam się powtarzać, że te wizyty są za częste, że są męczące, że nie mamy warunków, że szkoda mi całego weekendu ale i tak rozmowę trzeba kontynuować. Szczerze? Jak dla mnie raz na pół roku byłoby ok - 1 na rok my u nich, raz na rok oni u nas. Mówiłam, że konkatu mu nie zabronię ale ja z nimi spędzać czasu nie chcę i że noclegu ich tutaj sobie tak często nie życzę. Co z tego? I tak dalej jest to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnosctofikcja
rodzina jest najwazniejsza :-) tak tak pogadajcie sobie ,jestem starsza siostrą i kocham braciszka :-) ale nigdy bym mu się ładowała ze sobą do jego domu,chyba ze by bardzo zapraszal ale to raz na ruski rok ,jestescie szurnięci,takie jest moje zdanie :-) tak samo sprawa wygląda z tesciowa na weekendy itd. rodzina jest najwazniejsza ale Twoja ! reszte się kocha i pomaga jak problem, wizyty tak ale by nikogo nie obciazac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martini z oliwką
Oczywiście, że rodzina jest najważniejsza. Ale zostawiłam swoją rodzinę podobnie jak on i oczywiście wiedziałam, że będę tęsknić ale z drugiej strony mieliśmy być sami. Nie po to zostawiłam własną rodzinę aby musieć spędzać czas z jego rodziną. To chyba logiczne? Jakoś moja rodzina nie zwala nam się na głowę, ani nas nikt nie odwiedził jak dotąd ani nie przyjechał. To jego rodzice już u nas byli i jego siostrzyczka z rodzinką. Poza tym nie muszę dodawać, że spędzanie czasu z dorosłymi ludźmi to inny poziom niż kilkuletnie rozdarte i męczące dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnosctofikcja
dodam ze jak bawie się z synem brata to przychodzi co jakiś czas czy nie jestem zmeczona zabawa ,to jest takt i wyczucie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnosctofikcja
pisząc najwazniejsza jest Twoja rodzina" miałam na myśli facet kobieta i ich ewentualne dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko i wyłącznie kwestia jasnego uzgodnienia z chłopakiem. Nie musisz uciekać z własnego domu, żeby mieć spokój. To on zachowuje się nie fair uszczęśliwiając Cię cała ta ferajną. Zresztą wizyty/ zaproszenia trzeba uzgadniać we dwójkę. Myślę, ze jesteś za mało stanowcza, marudzisz, krzywisz się, próbujesz coś tłumaczyć kiedy on stawia Cię przed faktem dokonanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martini z oliwką
Jeszcze raz podkreślam, że nikt mnie nie stawia przed faktem dokonanym i zawsze mu mówię: - mam nadzieję, ze kolejna wizyta nie wypadnie znowu za 3 tygodnie - męczące jest, że w 2 pokojach jest na szóstka - nie mamy warunków do tak częstych wizyt aby gościć tyle osób - męczące jest spędzanie ze sobą tyle czasu bo wizyta na kawę to co innego a nocleg to co innego - mogą przyjeżdżać nawet raz na tydzień ale na chwilę - szkoda mi całych weekendów na taką męczarnię - jest to dla mnie męczące bo nie mam o czym rozwiać z ludźmi starszymi ode mnie o 12 lat i muszę silić się na podtrzymywanie dyskusji - każda rozmowa jest o dzieciach a nie lubię tematu dzieci - chcę w weekend odpocząć a nie wysłuchiwać pisków i płaczu dzieci - jeśli chcesz się z nimi spotykać to proszę bardzo ale ja nie czuję takiej potrzeby częściej niż raz na pół roku - we własnym mieszkaniu chcę mieć spokój a nie męczące wizyty co chwilę - moja rodzina nie ingeruje w naszą prywatność - nie chcę prowadzić aż tak bogatego życia rodzinnego Z JEGO rodziną, bo zostawiłam własną rodzinę nie po to aby teraz poświęcać swój czas obcym ludziom. Takich argumentów używam. NIE DZIAŁAJĄ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ok, a co on na to? Bo nie rozumiem, co jest niejasnego i dziwnego w tym, co napisałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość normalnosctofikcja
wspolczuje ,ja jestem typem samotnika to by nie przeszlo ,tzn wejde w to raz drugi i trzeci bo mila osoba jestem:-) ale potem spędzam weekend z dala od nich ,zgodnie z moim pragnieniem ciszy i spokoju,jestescie średnio dopasowani,samotnicy powinni być z samotnikami a towarzyscy z podobnymi ,możesz ustalic odgornie z nim jak na grafiku który weekend jest szalony z cala ta gromada a który wasz tylko,na ile jesteś w stanie zaakceptować to wszystko a on ulec dla ukochanej:-),zobaczysz jak on to rozdzieli,jak będzie 3:1 dla was tylko to ja bym zmienila faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martini z oliwką
On z kolei wali fochy o to, że zabraniam mu kontaktu z rodziną, że nie lubię jego siostrzeńców, że to też jest jego mieszkanie, że nie zabronię mu się z nimi spotykać, że on by się cieszył jakby moja rodzina nas odwiedzała, że on by mi nigdy tego nie zabronił itp. Tylko że normalna rodzina się spotyka na 2h na obiad, a nie przyjeżdżają do siebie na weekendy. Przynajmniej ani w jego rodzinie tego nie było, a ni w mojej, co więcej moja rodzina jest niesamowicie zżyta, a w jego panują strasznie chłodne relacje (np. babcię mieszkającą 10 km od córki nie zaprosili na wielkanoc i siedziała sama całe święta). Dlatego mnie to dziwi. Rozumiejąc to, nie zmuszałam go nigdy do spędzania czasu z moją rodziną ale denerwuje mnie to, że on traz to robi. Niech tam jeździ kiedy chce ale nie chcę w swoim mieszkaniu obcych ludzi tak często. Powtarzam - dla mnie odwiedziny z noclegiem to max raz na rok, częstsze, np. na kawkę i ciastko na 1h to nawet i co weekend mogłyby być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martini z oliwką
normalnosctofikcja - nie zrobię tego, nawet jakby było 10:1 to uważam, że to przesada. W mojej i jego rodzinie nocowanie u rodziny zdarzało się nie wiem, może raz na 2 lata. Przecież tylko w określonych sytuacjach ludzie zwalają się do mieszkania komuś na głowę z dzieciakami we 6 w 2 pokojach. No i podkreślam - ledwo się tu przeprowadziliśmy a on szuka mieszkania 3-pokojowego :) Póki co były tylko 4 wizyty ale ich częstość mnie rozwala. Jak z 5 wyskoczy znowu za kilka tygodni to niech robi co chce, ja się wtedy wyprowadzam na swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martini z oliwką
normalnosctofikcja - nie jestem typem samotnika absolutnie, uwielbiam towarzystwo, ale ludzi w podobnym wieku jak ja, a nie starszych o tyle lat albo młodszych jak te dzieci :( Z nimi nie można napić się piwa czy pożartować, to są typowi rodzice - wyglądają jakby byli zmęczeni życiem i mnie zarażają takim zmęczeniem................................ Chętnie bym stąd wyszła ale gdzie pójdę :/ Też jestem miłą osobą dlatego te 4 razy zniosłam spotkania z nimi w tak małych odstępach czasu (wśród tych 4 spotkań raz spotkaliśmy się na neutralnym gruncie a raz my byliśmy u nich, więc nie zawsze oni nocują u nas) ale tyle spotkań w ciągu 2 miesięcy to dla mnie przegięcie :/ Jak za kilka tygodni znowu mój chłopak wypali coś na ten temat powiem wtedy stanowcze NIE i się już nie będę powtarzać. Własnych rodziców nie widziałam od czasu wyprowadzki a obcych ludzi w takiej ilości muszę znosić :/ No błagam powiedzcie mi , JAKICH ARGUMENTÓW UŻYWAĆ? JAK ROZMAWIAĆ? Nie mam już siły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pauliinka21
Może delikatnie mu powiedz, że dzieci są niestety nie za bardzo dobrze wychowane a Ty jesteś przemęczona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pauliinka21
Zaprpoponuj żeby sam jeździł do nich, a Ty w tym czasie zrelaksujesz się i n. zaprosisz koleżankę na winko szyscy by byli zadowoleni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martini z oliwką
Proponowałam :) to wszystko bardzo uprzejmie i grzecznie, o moim stosunku do dzieci on wie, bo wiedział jak mnie poznał że nie znoszę dzieci i nigdy ich nie planuję a co więcej o jego siostrzeńcach też powiedziałam wprost, że są nieznośne.Poza tym taka wyprawa to około 5h jazdy samochodem, więc ZAWSZE jest NOCLEG (nie byłoby go cały weekend) a poza tym oni preferują zasadę "raz u nas, raz u was" więc nie może on zawsze jeździć tam bo oni co drugi raz nam się będą zwalać na głowę i o to mi chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martini z oliwką
Niech on tam nawet i zamieszka jak chce, ale ich nie chcę tu częściej niż raz na pół roku :/ No która rodzina tak robi, że we 4 przyjeżdżają na cały weekend co najmniej raz na kilka tygodni??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc i tak jest
To powiedz stanowcze NIE. A jak nast. razem on ich bedzie chcial zaprosic to powiedz NIE. Rozumiesz? Po prostu NIE. Jezeli ich zaprosi bez Twojej zgody, to nie rob zakupow, nie gotuj dla nich obiadow. Po prostu nie rob nic. Idz sobie na basen albo do kosmetyczki, a potem wroc do domu i nie zabawiaj gosci, bo przeciez to sa goscie Twojego chlopaka. Probowalas tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, aczkolwiek przeszło mi to przez myśl :) Za każdym razem jak mamy się z nimi spotkać mój chłopak mi obiecuje, ze to jest tylko "odbębnienie" wizyty, bo poznawaliśmy nasze domy/mieszkania itp. Jeśli po zamknięciu tego rozdziału dalej będzie podobnie właśnie tak zamierzam zrobić, jak piszesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc i tak jest
Wiesz, wydaje mi sie, ze to moze poskutkowac. Po prostu powiedz, ze jestes strasznie zmeczona praca i nie chcesz aby Cie dodatkowo meczyl przygotowaniami. Jak ich zaprosil, to niech ich gosci. Jak wszystko na niego spadnie (sprzatanie mieszkania, wymyslanie obiadu, zakupy, gotowanie i zabawianie rozmowa), to moze sie opamieta i przestanie byc taki rodzinny:). Tylko MUSISZ byc konsekwentna i absolutnie sie nie angazowac. Jak o cos Cie zapyta, to powiedz: "Nie wiem Kochanie, sam zdecyduj, co zrobisz na obiad. Strasznie sie zle czuje, poloze sie z ksiazka, troche musze odpoczac, mialam ciezki tydzien"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczerze ci wspolczuje! ciekawe dlaczego twoj facet ma taka silna potrzebe czestego spotykania sie z nimi. pytalas go kiedys o to? Z jednej strony przyjechac 350 km na kawe to troche nie halo, z drugiej na 3-4 dni do takiego malego mieszkania z dwojgiem dzieci to jeszcze bardziej nie halo. przestan gadac, zacznij cos robic. Powiedz mu, ze masz nieco inne potrzeby niz on jesli chodzi o kontakty z nimi i musicie znalezc jakis kompromis. dlaczego ma isc po jego mysli a nie po twojej? ja bym powiedziala, ze zgadzam sie na 2-3 wizyty tego typu w roku. jesli mu za malo, to niech on jezdzi do nich. i nie chcesz zmieniac mieszkania bo jest ci w nim dobrze i nie widzisz takiej potrzeby. koniec, kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno, najpierw piszesz, że te wizyty cie denerwują, a potam, że on to z toba uzgadnia. Czy ty wiesz co oznacza słowo "nie"? Na pytanie czy mogą przyjechać w najbliżyszy łykend mówisz: NIE. Na pytanie kiedy mogą przyjechac podajesz KONKRETNĄ DATĘ, np 1 2stycznia 2014. Tak się gada z facetem, a ty się prze nim wijesz jak wąż i nic z tego nie wynika. Nie postawisz sprawy jasno, to będziesz ich miała az do końca (rychłego) tego związku. Niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
e jestes jakas mało stanowcza, nic z tego ie będzie, ta rodzina zrujnuje ci związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie może być raz u was raz u nich, bo ich jest dwa razy tyle, więc oni raz a twój chłopak do nich dwa razy i git. Zrobią się dla ciebie dwie ich wizyty na rok, to jakoś przecierpisz. Myślę, że chłopak nie ma żadnych kompletnie kumpli i ma problem z zaaklimatyzowaniem się w nowym miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martini z oliwką
Bo to prawda, mamy tu tylko siebie, on nie ma żadnych kumpli. Ale ta jego rodzina mnie dobija, spotkania co 3 tygodnie, komu aż tyle czasu wspólnego potrzeba? Ale on się wiecznie obraża to jak mam być bardziej stanowcza? Zawsze słyszę, że mu zabraniam kontaktów z rodziną, jak mówię, ŻEBY SIĘ Z NIMI SPOTYKAŁ KIEDY CHCE ale że u nas nie ma warunków. Podkreślam, że odpowiedział mi na to, że zaczyna szukać większego mieszkania aby im te warunki stworzyć :) Zarabiam dużo mniej niż on i mnie na samodzielny wynajem nie stać, jego owszem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×