Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Po wyprowadzce doszłam do wniosku że Matka mnie gnębiła CO ROBIĆ

Polecane posty

Gość gość

Dziewczyny, potrzebuję Waszej porady. Mija mama nigdy nie była miłą , uśmiechniętą osobą. Zawsze narzekająca, zawsze skrzywdzona. Kłóciłyśmy się non-stop. A może raczej- ona o byle co robiła awantury. Powiesiłam zły ręcznik w łazience! Myjąc podłogę użyłam złego płynu! W herbacie pływała pestka z cytryny! Mam już 24 lata, pracuję. Ale wyprowadziłam się dopiero 2 miesiące temu...Zamieszkałam z narzeczonym, a w grudniu bierzemy ślub. I wiecie co? Ja stałam sie w ciągu 2 miesięcy INNYM człowiekiem! Koleżanki, rodzina pytają - CO SIĘ DZIEJE? :D CZEMU JA TAKA UŚMIECHNIĘTA, CZEMU TAKA ŁADNA? Rozmawiałam ostatnio z moim Tatą chrzestnym, i dużo dało mi to do myślenia...Rzucił zdawkowe- WRESZCIE SIĘ Z TEGO WYRWAŁAŚ! I pomyślałam- faktycznie...Były sytuacje, że wstawałam w dobrym humorze, szykowałam się do wyjścia, a tu Matka zrobiła mi awanturę o jakąś pierdołę, ŚMIAŁA SIĘ Z MOJEGO UBIORU. Kiedy tylko próbowałam założyć coś ładnego- biżuterię, sukienkę, zrobić makijaż. Ona się ŚMIAŁA. Byłam tym onieśmielona, nie chciałam prowokować tego...Później miałam kiepski humor, zdarzało się, że odgrywałam to na narzeczonym, w pracy byłam markotna. Najgorsze jest to, że zauważam, że ona zaczyna to robić nadal. Ostatnio przyszła do nas (ja przestałam do niej dzownić, potrzebowałam czasu) i zaczęła "NIE MACIE ZASŁON? ALE WIEŚNIACKIE RAMKI NA ZDJĘCIA! PO CO TAKA WIELKA KANAPA WY NIE MACIE ZNAJOMYCH, KTO TU BĘDZIE SIEDZIAŁ! CZERWONE PAZNOKCIE? MASZ ZA GRUBE PALCE"...itd...Dodam dla sprostowania, że oczywiście mamy wielu znajomych, itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nr 137
Ja też mam taką matkę. To, że się wyrwałaś, to dobrze. Teraz czas na nauczenie się, że Twój dom to Twoja twierdza. Musisz tego nauczyć sama siebie, a następnie matkę. Podoba Ci się Twój dom. Przecież to, że nie masz zasłon, to Twoja decyzja. Ramki też kupiłaś, bo Tobie się podobały. I nikomu więcej nie muszą. Odpowiadaj jej więc tak. Kiedy powie Ci, że masz wieśniackie ramki, odpowiedz, że na szczęście tu nie mieszka, a Tobie wystrój się podoba - a jesteś u siebie. Nie każdą zaczepkę musisz odparować. Możesz przeczekać kilka komentarzy i powiedzieć jej, że chyba nie będzie więcej przychodzić, skoro tak strasznie nie podoba Ci się jej otoczenie. Zrozum, że takie osoby karmią się jadem i sprawianiem przykrości pod płaszczykiem, że niby chcą dobrze. Nigdy byś jej nie zadowoliła. Złote paznokcie też byłyby złe, french za zwykły, a niepomalowane - zaniedbane. Zdystansuj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość nr 137 Dziękuję za Twoją wypowiedź! Jest dla mnie ważna, bo poczułąm się na zakręcie. Najlepsze/najgorsze jest to, że wyprowadziłam się w fatalnej atmosferze ... chodziło o to , że mieszkanko mamy od roku i robiliśmy je sobie bardzo powoli. Na ten moment mamy skończoną łazienkę, kuchnie (w zabudowie) z AGD, ale nie mamy mebli do pokoi (ale są pomalowane, mają nowe okna i drzwi), oprócz dużej kanapy (rozkładana, śpimy na niej), stoliczka i komody. Chcemy kupować powoli reszte. Matka kiedy usłyszała że się wyprowadzam, zaczęła na mnie wrzeszczeć, nazwała mnie K***Ą , patologią...Mojego narzeczonego nieudacznikiem :( ..."NIKT NORMALNY W TAKICH WARUNKACH NIE MIESZKA!!! Płakałam bardzo, spakowałam się i uciekłam. Nie dostałam od niej niczego. Nie jest nawet z naszego mieszkanka dumna. Mam starszego brata, który też mieszka z nią, nie ma żadnych widoków na swój kąt... Te wydarzenie pozwoliło mi się zdystansować, zaczęłam inaczej na to patrzeć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże skąd się biorą takie matki? współczuję Ci bardzo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nr 137
Ja wyprowadziłam się będąc jeszcze na studiach. Miałam 21 lat. Zaparłam się rękoma i nogami, a powiedziałam, że jej więcej nie zniosę. O wszystko była awantura. O to, że były włosy na mojej szczotce do włosów. Że wytarłam ręce nie w ten ręcznik, co trzeba (wymyśliła sobie, że jeden ręcznik jest dla gości i nikomu nie powiedziała. Nawiasem mówiąc, goście przychodzili bardzo rzadko). Że buty ustawiłam noskami do ściany, a ona chce piętami. Naprawdę o wszystko. Pierwsze dwa lata nie dzwoniłam praktycznie. Ba! Nawet nie powiedziałam, gdzie dokładnie mieszkam. :D Dziś między nami jest poprawnie. Nie dobrze, ale poprawnie. Ale żeby stało się poprawnie, to musiałam nad sobą popracować. Uwierzyć, że jestem coś warta, i że nie wszystko, co robię jest takie najgorsze. Było mi tylko przykro, że nigdy nie usłyszałam od niej żadnej pochwały. Jej siostra potrafiła powiedzieć o mnie coś dobrego, to moja mama umiała to tylko zanegować. Przyszła do mnie raz koleżanka, wybierałyśmy się na imprezę przebieraną. Moja mama wyśmiała moje przebranie, po czym zobaczywszy moją koleżankę, wyszukała jej sukienkę, w której będzie dobrze wyglądać. Bo ja przecież w niczym nie będę dobrze wyglądać, więc lepiej niech ona ją weźmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość nr 137 Ależ odważna kobietka z Ciebie! Gratuluję, jesteś super osobą! Ja nie mieszkam z Matką jak juz wpsomniałam wyżej od 2 miesięcy, ale widzę w sobie zmianę...Ostatnio nawet byliśmy na zakupach z narzeczonym i kupiłam kolorową sukienkę, błyszczyk do ust, spódniczkę. Wstaję rano i mi się CHCE! Po prostu! Wyciskam świezy sok, biegam po bułki, rogaliki, idę uśmiechnięta do pracy.. Przy matce byłam kłębkiem nerwów!!! Bałam się myć włosy , czy brać prysznic , bo wrzeszczała, że używam za dużo wody! Musiałam chodzić na paluszkach w okół niej i faworyzowanego brata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość nr 137 miałabym tylko takie pytanie- czy twoja mama zrozumiała? czy ty powiedziałaś jej że była nie w porządku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nr 137
Moja mama zrozumieć? Kpina, przecież ona jest nieskazitelna. Moja wyprowadzka nastąpiła po jednym z incydentów. Zostałam u mojego chłopaka na noc. Poinformowałam ją wieczorem, żeby się nie martwiła, powiedziała, że ok, że nie ma sprawy. Kiedy rano wróciłam, zwyzywała mnie od k***w, dziwek, strasznie, nawet mnie uderzyła w twarz za to, że wolałam się "kurwić" niż spać w domu jak porządna dziewczyna... To nie była moja pierwsza noc poza domem, a z tym chłopakiem byłam wówczas 3 lata, jesteśmy razem do dziś. Powiedziałam o tym starszemu bratu, który wszczął z nią o to awanturę - tak silną, że w tydzień później nie mieszkał z nami. Mój tata także powiedział jej, że nie powinna tak mówić (tata jest uległy, boi się jej złych humorów). A we mnie coś pękło. Wyzywała mnie strasznie, wg niej nigdy nie byłam dość szczupła (normalna, 60 kg przy 170 cm), byłam głupia (stypendium na studiach), dość dobrze ubrana, wszystko, co robiłam, było złe, puszczałam się ( ten sam chłopak "od zawsze:). Coś we mnie pękło, wykrzyczałam jej, co myślę, miesiąc później już tam nie mieszkałam. Do niej nic nie dotarło. Dziś potrafi mi powiedzieć "Ojejku, tyle pracujesz, uczysz się i jeszcze w domu musisz sobie robić, może wróć do mamusi, gdzie Ci tak będzie dobrze? A u mnie, to i podpowiem Ci z ciuchami (czytaj: wydrę ryj, że wyglądasz w tym jak locha :O) i obiadek zrobię...". Czasami mam wrażenie, że ona naprawdę nie rozumie, co robiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jogobella pieczone jabuszko
gość nr 137 Dziewczyny, sama mam córkę i aż mi się pięści zacisnęły! Nazwała Cię K***Ą i D****Ą? Własna matka?! Dla kobiety nie ma gorszej obelgi! Dobrze, że stamtąd uciekłaś. I wiecie co? Prawdziwa matka wspiera swoje dziecko zawsze! Zawsze! Powiem coś, za co możecie mnie zgnoić, ale gdyby przydarzyło się mojej córce kiedyś (odpukać!) coś takiego, że np. upiłaby się i przespała z przypadkowym mężczyzną, to nie przestałabym jej kochać! Nigdy bym jej tak nie nazwała! I zabiłabym każdego, kto by się ośmielił! A gdyby tak jak Wy miała porządnego chłopaka, to traktowałabym go jak syna! Co za idiotki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mialam podobna tosyczna nie wyzywala tylko zawstydzala przy innych /kochala mnie bardzo wiem/ ale krytykowala mowila ze jestem debileczka,ze mnie ubezwlasnowolni,,zebym mieszkala z nimi..sledzila jak gdziesz szlam wyroslam na dzikuske skutek taki wyszlam za maz w wieku 21 lat ale zycie pokazalo ze wpladlam z deszczu pod rynne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość nr 137
No nie będę ukrywać - mam żal i do dzisiaj mnie to boli. A po wyprowadzce brakowało mi takiego wsparcia starszej, doświadczonej kobiety. Wiecie, zapytać, dlaczego gołąbki mi się przypaliły albo jak zrobić porządnie stek wołowy. ;) To trochę wstyd, że większości takich rzeczy nauczył mnie internet lub mama mojej przyjaciółki. Co do mojej mamy - moja pani psycholog powiedziała, że to typowe wypieranie się. Siostry mojej mamy zwracały jej uwagę na to, jak mnie traktuje, jej matka także, nawet jej przyjaciółki. Ja byłam kilka razy u psychologa, jak zauważyłam, że nieświadomie czasami przenoszę zachowania z rodzinnego domu do swojego - a nie chciałam tego. Pani psycholog uświadomiła mnie, że noszę w sobie pokłady agresji spowodowane żalem, który tłumiłam, który nie był ekspresywnie okazywany. Teraz już to w większości przepracowałam, ale żal pozostaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo ta sa tak zwane wampiry energetyczne ludzie ktorzy podcinaja nam skrzydla ,przy ktorych uchodzi z nas zycie dluzej posiedzisz z takim wpadasz w depresje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana gościówa
napisałaś o mnie ,o mnie i o mojej matce , teraz jestem 10 lat starsza od Ciebie i dopuiero niedawno zrozumiałam dlaczego moje życie wygląda tak jak wygląda ,jestem wyniszczona ,mimo wszystko chcę ją zrozumieć , zrozumieć dlaczego taka jest , dużo czytam na ten temat , radzę sie specjalistów , jednak ona uważa się za zupełnie zdrową osobę ,a mnie nadal za tę głupią , zle ubraną , bez gustu , infantylną małolatę . Chyba odetnę się na amen ,nie mam już sił walczyć o tę relację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana gościówa
Przy matce byłam kłębkiem nerwów!!! Bałam się myć włosy , czy brać prysznic , bo wrzeszczała, że używam za dużo wody! x x identycznie jak u mnie ,identycznie ! no i po co myć się codziennie ? raz w tygodniu to az nadtto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Geraldine_
a ja przebywajac z ojcem doszlam do wniosku ze sie kurwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana gościówa
mój ojciec odszedł jak miałam 15 lat , właściwie to ona go wywaliła bo śmiał wypić piwo , coś w nim pękło i wyszedł jak stał , tak stoczył się wtedy ,dużo pił ,jako dorosła kobieta ,mimo wiecznycznego gadania matki jaki to tatuś sku... i nas zostawił , jestem z nim w wyśmienitej relacji , on rozumie wszystko ,jest dla mnie światłem , ojcem ,kumplem , nauczycielam . A taki zły ...alkoholik , balangowicz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana gościówa
i pytasz co robić ,odpowiem Ci z perspektywy czasu -ODCIĄC SIĘ , spróbuj ją jeszcze namówić na terapie rodzinną ,ale wątpie czy zechce ,a jeśli to odbębni i jak grochem o ściane , jak to nic nie da zerwij kontakt , będziesz miała kiedyś swoje dzieci i nieświadomie przeniesiesz całe zło z domu rodzinnego na nie . Reasumując 1) namów na terapie 2) jeśli się uda naprawicie relacje 3) jeśli się nie uda ,albo "odbębni" natychmiast się odcinaj NIE DAJ SIĘ WPĘDZIĆ W POCZUCIE WINY " całe życie dla ciebie poświęciłam "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też to znam. Mieszkając z matką nigdy nie czułam się jak u SIEBIE. Zawsze było jak U NIEJ. Jej zasady, jej miejsce, jej dom. Nigdy nie miałam nawet swojej szuflady, miejsca gdzie ona by nie zajrzała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zrywaj kontakty i pogoń babsko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współczuję Ci autorko. Ja również marzę o wyprowadzce. Może u mnie nie jest tak, źle jak u Ciebie ale też wielokrotnie miałam mega doła właśnie z powodu mamy. Po ostatniej kłótni w sumie odzywamy się do siebie, ale we mnie coś pękło... Mam ogromy żal do mamy. Zawsze robiłam a przynajmniej starałam się robić wszystko, żeby była zadowolona i nic z tego nie miałam. Przez to mam bardzo słabe poczucie własnej wartości i nie wierzę w ogóle w siebie. Zawsze byłam tylko krytykowana i porównywana do innych. Jak nie zdałam prawa jazdy to zamiast mnie wspierać usłyszałam od niej że pewnie się nie nadaje i żebym dała sobie spokój. Gdy wybrałam na wesele nie taką sukienkę jak się jej podobała to usłyszałam że jak chcę wyglądać jak kopciuch to moja sprawa, a ostatnio usłyszałam że się "zapuściłam" i niedługo to mi pewnie wszystkie zęby wylecą. (chodzę do dentysty regularnie, mam wszystkie swoje zęby, mimo że słabe ale to akurat odziedziczyłam po niej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×