Nie potrafie odejsc

To moze byc dlugie ale naprawde prosze o pomoc i rade. Od ok. 3 lat z przerwami jestem w zwiazku na odleglosc. Ja mieszkam w UK a on w Polsce. W trakcie tego mial inna kobiete, lecz ponownie do mnie wrocil. Bylismy nawet zareczeni i obiecywal mi przyjazd do mnie i zamieszkanie na stale czego wkoncu nie zrobil. Nie mamy o czym rozmawiac, ja mam studia tutaj wiec nawet jesli mialabym wrocic to najszybciej za 2 lata. Jestesmy zupelnie innymi ludzmi. Ja jestem w stanie zrobic i oddac dla niego o wiele wiecej co od lat juz robie (taka jestem). Czasem opadaja mi rece jak cos od niego uslysze i chce glowa walic w sciane bo dziala na mnie jak plachta na byka. Caly czas mnie rozczarowuje przez to co robi lub czego nie robi. Wiem ze mnie kocha i ja go chyba tez, chociaz wiem od dawna ze powinnam odejsc, ze to nie ma sensu bo i tak nie bedziemy razem, nie pasujemy do siebie.... moglabym wymienic o wiele wiecej negatywnych stron niz pozytywnych.... ale odejsc nie potrafie. Juz wiele razy tak bylo ze to zakonczylam bo chcialam i czulam ze tego chce, ale jak to sie juz stalo to tona lez i smutku przeze mnie przegodzila i musialam go odzyskac. Pisze bo przed chwila stalo sie to samo. Nie potrafie poprostu, nie wiem co mnie trzyma. Nie wiem czy to od przyzwyczajenia czy mam jakas fobie, ale poprostu zaraz wchodzi we mnie rozpacz i sama do niego pisze i dzwonie i mowie nie wiadomo co aby go odzyskac. Wybaczylam mu nawet to ze zlamal mi serce i zranil jak nikt dotad zostawiajac mnie dla innej. Najgorsze jest to ze wiem jak cierpialam ale jak go przyjelam do siebie co nei trwalo dlugo to totalnie zapomnialam ze ona istniala. Co ja mam zrobic, pomocy! Ja wiem ze zrujnuje sobie zycie i mlodosc zostajac z nim, dlaczego nie potrafie go zostawic ?