Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moniszka75

niechec do dziecka partnera

Polecane posty

Gość moniszka75
nie synow ma w d***e tylko mojego syna, ktory z nami mieszka. to chyba mam prawo czuc sie z tym zle? tysiace przeprowadzonych rozmow niewiele polepszylo ich stosunki. a gosciowi z 13.11 dziekuje za zrozumienie I wsparcie. to wazne moc przeczytac, wsrod tych inwektyw wysylanych przez tych, ktorzy akurat najmniej maja doswiadczenia w podobnym ukladzie, ze sa osoby, ktore potrafia mnie zrozumiec. a tak swoja droga to niesamowicie dolujace czytac tyle przeklenstw pod wlasnym adresem. od ludzi, ktorym nawet nie chce wpisac sie pseudonimu. mysla, ze jak sa niewidoczni w siecie to im wszystko wolno. wiec sie wyzywaja na kims, kto szczerz pisze, ze u niego w sercu cos nie tak. tu wylazi z was prawdziwa natura. na ulicy, w sklepie, w pracy trzeba byc grzecznym. a w sieci mozna pokazac, ze sie zna slowa a najnizszej polki. PELNA KLASA!!! Brawo! do tej pory, prosze bardzo - jak macie ochote kogos przeklac to prosze, podejdzcie do lustra. pod tym wpisem czekam tylko na komentarze od tych, ktorzy sa w stanie podejsc z rozwiazaniem a nie inwektywami. dziekuje za zrozumienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za to u ciebie w sercu wszystko ok kiedy nienawidzisz i zazdroscisz niewinnej istocie ktora jest tobie i twoim dzieciom przychylna.Wiesz jak boli gdy ktos na w d***e wlasne dziecko Ze zlosci i zazdrosci zyczysz tego tej dziewczynce.Piszesz jaka nowa corka jest cudna a starszbrzydka i gruba.Sama nosisz 42 wiec tez niezle krowsko z ciebie ale tego nie widzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za to u ciebie w sercu wszystko ok.Pokazujesz to zazdroszczac tej dziewczynce i jej nienawidzac.Swoje dziecko przedstawiasz jako cod a ja jako brzydote.PrawdaDobrze wiesz jak boli gy ojciec ma dziecko gdzies .Zyczyszbtego tej dziewczynce.Piszesz ze ona jeat gruba a sama nosisz 42 wiecniezle krowsko z ciebie i w dodatku zakompleksione

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkjkjkjkjkjkjkjk
Mam 28 lat, ale chyba jestem jakieś starej daty. Albo nie mam rozleglych horyzontów. Nie wyobrażam sobie takich "śmieciowych" rodzin, każdy z innej parafii (przepraszam, jesli uraziłam kogos). Moim zdaniem, co podkreślam, nie wyobrażam sobie mieć dzieci z kilku małżeństw. Gdybym miała dzieci z jednego już nigdy nie zdecydowałabym się na dzieci z kolejnego. Same nieprzyjemności późnej z tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja rozumiem, że niektórzy ludzie, piszący tu te głupoty i krytykujący autorkę musieli dużo przejść i życie dało im w kość, bo nikt normalny nie pisze takich bredni albo nie ma w sobie tyle jadu, zeby tylko obrażać, ale przecież kobieta nie napisała dlatego, żeby opisać jak brzydka i gruba jest córka jej męża, tylko żeby opisać problem - który zauważyła, że ma - więc jednak musi być dobrą, ale pogubioną w nowej rzeczywistości, świeżo upieczoną mamą... poza tym ( juz do samej autorki :) ) podobno z głupimi się nie polemizuje, bo sprowadzą do swojego poziomu i pokonają doświadczeniem - coś w tym może być:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkjkjkjkjkjkjkjk
No tak, jak ktoś ma inne zdanie, to zaraz głupi. Dlaczego? Mnie się wydaje, że tacy rodzice jak autorka są nieodpowiedzialni. Ja sobie nie wyobrażam być w skórze jej pierwszych dzieci. Nie dość że zostali "obdarowani" przez los siostrą na doczepkę (corkę partnera), nowym dzieckiem (wspólnym, ich matki i partnera) to może to samo dzieje im się jeszcze ze strony taty. Może jemu też się zamarzyła nowa rodzinka? I też zafundował im przyszywane rodzeństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję tej dziewczynce, ale autorka tu pisze o swoich SILNYCH UCZUCIACH, a na te często nie ma się wpływu, widać, że autorka bardzo się stara, a ta sytuacja ją martwi, szuka rozwiązania problemu - to jest bardzo ważne. autorko nie czuj sie winna tylko spróbuj to jakoś rozgryżć. Piszesz dużo o zazdrości, opisz to dokładniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdyJestKowalemWlasnegoLosu
Ja jestem chyba jakis inny!!! Od 3 lat jestem w zwiazku z jedna kobieta I jej corka (obecnie 10 lat). Choc to nie moje dziecko, robie wszystko by wiedziala ze jest kims wyjatkowym dla mnie. Chce byc czescia jej zycia. Chce by wiedziala ze moze zawsze na mnie polegac I na mnie liczyc. Zwiazujac sie z moja kobieta musialem sie liczyc takze z jej dzieckiem I wszystkim co sie z tym wiaze. Nigdy nie przypuszczalem ze moze byc chwilami tak ciezko. Wszyscy ktorzy wiaza sie z dzieciatymi osobami musza byc swiadomi wszystkiego co za tym idzie. Troche to wyszlo maslo-maslane. Podsumowujac; dziecko staram sie kochac jak swoje wlasne I nigdy niebyl bym w stanie pozwolic jej odczuc ze jest inaczej. Jesli ktos nie potrafi zaakceptowac dziecka swojego partnera to nie powinien z nim sie wiazac!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co tym zlego miec kolejne dziecko jesli jedno juz ma sie z poprzedniego zwiazku ? to ze moj partner ma juz corke z ex ja dzieci nie mam to teraz przez cale zycie mam wychowywac jego dziecko ? i cierpiec i nie miec wlasnego bo on juz ma ???? te wypowiedzi sa zenujace naprawde , autorko mysle ze to wszystko z czasem minie , wez poduwage ze to tez inna kultura ? inny swiatopoglad niz my polacy mamy ma twoj maz i jego corka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkjkjkjkjkjkjkjk
Hej, powoli! Ludzie, czytacie, że ja podkreślam, że to moje zdanie? Właśnie widzisz, co jest złego w posiadaniu kolejnego dziecka. Autorka o tym właśnie pisze! Sama dosadnie podkreślasz: mam wychowywać JEGO dziecko? A widziałaś z kim się wiążesz czy nie? A jeszcze jest inna opcja: poszukać kogoś bezdzietnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli jego dziecko mieszkalo by z nami to owszem bym je wychowywala a tak nie mam do tego prawa bo dziecko ma matke i to ona je wychowuje u nas jest tylko na weekendy i w weekendy nieda sie wychowywac mozna pomagac w wychowaniu co ja czynie pomagam mojemu partnerowi kiedy dziecko jest u nas , a jak przyjdzie na swiat nasze to moze zdanie jest takie ze nic w tym zlego , co innego jak kobieta ma kazde dziecko z innym to juz patologia , ale w takich sytuacjach jesli komus sie nie ulozylo to ma cierpiec przez cale zycie lub jego partner bo jeden z nich ma juz dziecko ..... to tak apropo mojej wypowiedzi powyzej i do ''Goscia'' nademna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkjkjkjkjkjkjkjk
Nie chcę być złośliwa czy niemiła. Ja w tym po prostu upatruję kłopotów (może niesłusznie). Ale wchodzę raz po raz na kaf i widzę morze podobnych tematów. Podejrzewam, że przemawia też przeze mnie "syndrom jedynaka". Nie potrafię sobie dziś wyobrazić, że w mojej rodzinie mogły być inne dzieci "do kochania" poza mną. Nie wiem czy tylko ja jako jedynaczka tak mam. Nie znam innych jedynaków. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
Hej Gosciu (czy moze Gosciowo), ktora mnie zrozumialas I wsparlas - dziekuje za twoje cieple slowa. dobrze to ujelas - mam problem I sie do niego przyznaje I szukam rozwiazania, bo zdaje sobie sprawe, ze to zle tak czuc. Widze teraz, jak te negatywne uczucia potrafia nabrac duzych gabarytow I wymknac sie spod kontroli. To sie przeciez nagle tak nie zrobilo. Jak pisalam na poczatku, mialam z jego corka naprawde dobry kontakt. nie to zebym ja kochala calym sercem - przyznam uczciwie, to trudne pokochac czyjes dziecko, szczegolnie gdy sie z nim nie mieszka na stale wiec ta wiez bycia naprawde razem sie nie wyksztalca. Ale relacja, jaka byla miedzy nami byla calkiem dobra. Skad to sie wszystko wzielo? moze z faktu, ze moj maz troche to zle wypozycjonowal. gdy ona przychodzila do nas to ja schodzilam na drugi plan. To bylo naturalne I przed urodzeniem naszej coreczki nie mialam z tym problem. oprzeciez rozumiem, ze sie za soba stesknili, ze potrzebuja czas dla siebie. sama mu mowilam, zeby ja bral I spedzal czas tylko z nia poza domem, zeby ona czula, ze tata jest wtedy tylko dla niej. on nigdy tego nie robil. Jest jednak jeden fakt, ktory mnie juz wtedy draznil - on robil z nia ustalenia, ktore mnie jakos angazowaly, a mnie sama iformowal tuz przed faktem, ze mam to czy tamto zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
NP odwozenie jej do szkoly. Normalnie zostaje dziewczyna u nas do niedzieli wieczorem. Raz odebralam ja od jej mamy w piatek wieczorem razem z teczka. pytam sie czemu z teczka, na co ona, ze tata ja w poniedzialek rano odwiezie do szkoly. Acha, mysle sobie, tata wychodzi do pracy o 6 rano, to przeciez ja ja bede musiala odwiezc. jej szkola jest dalej potrzebuje rano wyjsc 30min wczesniej aby zdazyc do siebie na 8 rano. Do zrobienia ale chcialabym aby on to ze mna najpierw uzgadnial nie dawal mi zadania do wykonania. Czekalam caly weekend aby on mnie o to spytal. gdy sie nie doczekalam, sama zapytalam w niedziele po poludniu I dopiero wtedy potwierdzil. takie incydenty zdazaja sie od czasu do czasu, choc ostatnio on sie troche lepiej pilnuje. A po urodzeniu malej zaczelam byc wyczulona. No bo to bylo mocno nie fair z jego strony, ze on bez uzgodnienia ze mna przyprowadzil ja na cala dobe do nas do szpitala, gdzie ja lezalam w pologu. potem, gdy ona zaczela do nas przychodzic jak juz mala byla w domu, on je bral razem na kanape obok siebie I rozmawial po turecku. czulam sie w takich momentach wyalienowana, niepotrzebna. zaczela we mnie narastac niechec. Dodac do tego mozna, ze on niezbyt lubi mojego syna, I ja a takze moje dziecko tego chlodu doswiadczamy na codzien. w oczach mojego meza jego corka jest dostkonala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
grzeczna, uprzejma, stonowana, dobrze sie uczy, zero z nia problemow, pomocna, madra, itp itp itp. a moj syn jest be.... jest niesforny, leniwy, egoistyczny.... nic, co on dobrego zrobi (w wieku 8 lat np wstanie pierwszy w sobote I zobaczywszy, ze nie ma chleba na sniadanie ubierze sie I zejdzie do sklepu) nie jest na tyle dobre zeby mu zapomniec, ze zagapi sie, kiedy jest moment nakrycia do stolu (jego codzienne zadanie). przykro mi, ze moje dziecko nigdy nie jest docenione. czesto dawalo mi to do myslenia czy dobrze zrobilam zakladajac druga rodzine wlasnie z ta osoba. Ale to wszystko o wiele bardziej skomplikowane niz wam sie to wydaje. wy mieszkacie w polsce, gdzie automatycznie wybiera sie za partnera polaka I nie ma o czym gadac. ja 12 lat mieszkam w innym kraju, tu zbudowalam zycie, mama dobra I odpowiedzialna prace, I po rozwodzie nie wrocialm do polski tylko wybralam zostac tutaj dalej. I akurat tak sie stalo, ze spotkalam mojego partnera. zakochalismy sie I kochamy nadal. serce nie sluga. wiemy, ze taki mieszany zwiazek z dziecmi z poprzednich malzenstw jest trudny,. ale staramy sie rozwiazywac problem, duzo rozmawiamy od roznicach I je sobie wyjasniamy. moj maz jest wspalnialym czlowiekiem, ale wiadomo, nigdy nie znajdzie sie idealu. w naszym przypadku jest to wlasnie problem z dziecmi z poprzednich malzenstw. moze on tez podswiadomie czuje zazdrosc o moje uczucia wobec mojego syna. bo widzi w nim niestety kopie jego taty, o czym czesto slysze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
zylam z tym przez kilka lat I nie robilam problemow. ale po urodzeniu malej po prostu zaczelam inaczej czuc te wszystkie problem. wiadomo, hormony sa jeszcze nie ustabilizowane I takie roztrojenie moze byc przyczyna. tylko, ze jak hormony woricily do normy, to tej niecheci sie juz uzbieralo I tego nie da sie tak po prostu odkrecic. a do tych, ktorzy nie wyobrazaja sobie mieszanych malzenstw I takich komplikacji - nikt nie planuje sobie takiego scenariusza. ale inaczej sie patrzy na zycie, gdy sie jest po ciezkich przezyciach z pierwszego malzenstwa, gdzie sadownie trzeba dochodzc praw dla dzieci, gdy tatus zle wykorzystuje swoje prawo do nich. gdy sie jest samej za granica z dwojka malych dzieci, twoja rodzina daje ci wsparcie tylko przez telefon. jedyna osoba (oprocz paru przyjaciol), na ktora moglam wtedy liczyc byla moja tesciowa - moze ten fakt da juz wam signal, jak zle bylo, skoro mama mojego eksa stanela po mojej stronie. No I w tych trudnych czasach poznalam kogos, kto byl dla mnie ogromnym wsparciem I juz nie czulam sie sama. poczulam sie kochana I bezpieczna. A ze z innej kultury? coz, nie jest typowym turkiem, w koncu sam juz mieszka pare lat poza turcja. postanowilismy sprobowac. no I dobrze nam szlo. problem zwiazane z roznicami kulturowymi rozwiazujemy tak jak inne pary rozwiazuja problem typu: posprzataj po sobie, nie zostawiaj brudnych gaci na podlodze, zobacz czego brakuje w lodowce I zrob zakupy I ugotuj obiad choc raz. Moj maz bardzo dba o mnie I o dom, jest o wiele lepszy pod tym wzgledem niz wielu innych (kulturowo blizszych) mezczyzn. kocha mnie stara sie aby mi zawsze bylo dobrze. najczesciej jest mi z nim jak w niebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
jedynym, co miedzy nami nie klika jest jego brak uczuc do mojego syna, wytykanie bledow I nieakceptacja go tym kim jest. wymaga od 9-latka nienagannego zachowania, I wszystko co nie spelnia jesto wysokich norm jest obsypane gradem upomnien wypowiedzianych bardzo surowym tonem. I kiedy przychodzi jego corka, widze ze to nie ten sam czlowiek. jest czuly wobec swojego dziecka, zrobi wszystko czego ona sobie zazyczy. Rozumiem, jego wlasne dziecko, ja tez przeciez jej nie pokocham na rozni z moimi. ale wczesniej staralam sie aby czula sie u nas dobrze, mialysmy dobry partnerski uklad. Po porodzie ona zaczela w moich oczach zajmowac moje miejsce. przyklady ktore opisywalam wczesniej, plus np tekie d*perele jak miejsce przy stole. Gdy ona przychodzila to ja musialam sie przesiasc w mniej dogodne miesjce, gdyz ona chciala siedziec na moim. Przed porodem robilam to automatycznie I mi nie przeszkadzalo. po porodzie zauwazylam to jako jej dominowanie w moim domu. Uregulowalam miejsce przy stole, teraz wymagam, aby moj maz nie przerywal rozmowy ze mna w pol zdania, gdy ona ma akurat w tym momencie do niego pytanie. Ona jest poza tym okropnie wscibska. wszystko musi wiedziec, do wszystkiego wrzucic swoj komentarz. Gdy ja rozmawiam z mezem ona sie wcina. wgdy rozmawiam z jednym ze swoich dzieci, ona sie wcina. denerwuje mnie I juz. Bo jaki kiedys moj syn wszedl z komentarzem w rozmowe z mezem, on mocna skarcil chlopaka. gdy jego corka robi to samo, on nic nie powie, tylko da jej po prostu odpowiedz. zaczelam wiec wytykac palcami wszystkie takie nierownosci, na ktore sama nie zwracalam uwagi. I chyba zrozumiecie teraz ze moja zazdrosc miala jednak jakies racjonalne przyczyny. z tego wszystkiego powoli zaczela roznas niechec. uroslo jej teraz duzo I widze ze sie sama z nia mecze, bo chce miec czyste I dobre serce. kiedys takie bylo, ale cos sie zmienilo I stracilam nad tym kontrole. A jej rozmiar? nosze 40 (nie 42) co przy wzroscie 175 to chyba nic strasznego. Ona ma jakies 146cm I nosi 40-42. to napisalam by zaznaczyc, ze to juz nie jest male dziecko. Zaczynam ja postrzegac jak druga kobiete w moim wlasnych domu. No I to jej panoszenie sie, jak do nas przychodzi. Rozstawia po katach moje dzieci, bo jest starsza I mysli, ze jej wolno. A jej tata niewiele ja ustawia tam gdzie jej miejsce, tylko cholubi, po przeciez sie sptesknil... czesto piszecie, ze mam kompleksy - macie racje, przyznaje sie do nich. Kazdy, kto je ma wie, jak trudno z nimi zyc I jak trudno je zwalczyc I jak blokuja ci zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz, tu nie ta dziewczynka jest problemem tylko twoj facet. Ty po prostu frustracje wyladowujesz na niej bo wiesz ze ona jest mu bliska. Czy gdyby zniknela z waszego zycia on by mial wiecej serca dla twojego syna? Nie sadze. Nie wiem tez na ile wyolbrzymiasz ten jego dystans do twojego dziecka. Pomysl o tym tak szczerze. Musisz wyluzowac bo zameczysz siebie i wszystkich dokola. Przestan tak analizowac kazde jej zachowanie: a to tak siadla, a to tak sie spojrzala itd. Zasady powinnas wprowadzac wspolnie z partnerem : ze ustalacie razem czy bedziesz mogla ja odwiezc czy nie, gdzie jest jej miejsce przy stole i czy moze zostac w szpitalu. Ty masz problem z facetem,nie dzieckiem! I przestan byc tak przewrazliwiona na punkcie swojego noworodka. Naprawde sfiksujesz. Wymyslasz problemy i to jest fakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniszka75
masz zupelna racje. mecze sie I nie umiem sobie z tym poradzic. ja z nim juz setki razy rozmawialam efekt jest ten sam. ten sam stosunek do mojego dziecka, to samo decydowanie o planach z jego corka. Bo to przeciez jego dziecko I nie musi sie mnie pytac. jak sie wyluzowac? czuje sie jak wrzucona w jakas matnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marza3
Oddajcie cala trojke do domu dziecka hego corke i dwoje starszych i badzcie tylko z waszym wspolnym dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po 2,5 roku radzisz gosciowi?!na pewno czeka na twoją podpowiedz hehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marika75
Hej witaj nie wiem czy jeszcze zaglądasz na to forum ciekawa jestem jak się sprawy ułożyły i czy udało ci się w końcu zwalczyć niechęć i czy tworzycie szczęśliwa rodzine? Ja mam bardzo podobna sytuacje i mecze się okropnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty Matka Teresa z Kalkuty,ze sie meczysz boś milosierna ?dlaczego nie odchodzisz z niedobrego zwiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja po 6 latach bycia z moim partnerem i jego córka iktóra w tej chwili ma 15 lat a syn 13 mogę śmiało powiedzieć ze macocha nie byłam i zawsze jego dzieci dobrze traktowałam . Odbierałam ze szkoły , zawoziłem albo odbierałam od jego ex , wszystko z dziećmi robiliśmy razem każde wakacje wspólne weekendowe wyjazdy chcieliśmy stworzyć im namiastkę rodziny . Ale nie wyszło jego córka zawsze stwarzała problemy zazdrość o moja osobę i o względy ojca nie pozwoliło nam być szczęśliwi !!!! Jak bym wiedIała w co wchodzę w życiu nie popełniła bym tego samego błędu . Wszystkie przypadki są różne i indywidualne !! Ja jestem w stanie zrozumieć każde emocje człowieka ale ze swoimi nie mogę sobie poradzić . Tak bardzo nienawidzę jego córki w tym monecie !!! Im stawała sie starsza tym stawała sie dla mnie coraz bardziej wólgarna cały czas do dzisiaj kradła pieniądze i moje kosmetyki trwa juz to 6 lat !! Text jakie mi żucała np Ty sie wyniesiesz a pies zostanie !!! Jestem suka i głupia krowa . Nie jesteś moja matka nie będę cię słuchała . Złośliwa w każdym przypadku jak jeż zwróciłam uwagę ze mi sie coś nie podoba jak np rzucanie śmieci na podłogę . Albo to nie jest twój dom izbę mam sie wynieść . Za każdym razem musiałam sie przed nią bronić . Buntował partnera na przeciwko mnie a on stawał pośrodku bo nie wiedział co zrobić kocha nas obydwie . Zapytałam ja kiedyś : co mam zrobić abyś była szczęśliwa ? Odpowiedziała zimno z premedytacja : wyprowadź sie !!! I takie są dzieci co niektóre z poprzednich związków !!! Nigdy tych macoch nie pokochają wyprowadziłam sie . Na rok czasu od partnera razem z nasza wspólna córka co miała 3 latka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Czytam te komentarze to zygac się chce mam to samo co pani pisząc post i nie jest to pani wina a poprostu nie chęćia jest ze nie jedt to dziecko pani nieraz nie da się zaakceptować nie swojego dziecka a te komentarze niech pani oleje wypowiadają się ludzie kt nie mają, nie swoich dzieci wychowywać nie swoje dziecko tym bardziej wstrętne z charakteru to koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam te komentarze o małpie i inne inwektywy, to sądzę że te kobiety w takim układzie nie są. Mam podobnie. Początkowo lubiłam jego dzieci ale zazdrosna mamuśka umiejętnie zaczęła buntować dzieci, a dziećmi mojego męża przeciw mnie. Też mamy wspólne dzieci, pierwsze z nich bawiło się chętnie z jego dziećmi. Jednak małe perfidię umiejętnie wykorzystywały naiwnosc ojca,(ach jak ładnie się dzieci bawią) a gdy nikt nie patrzył czy słuchał stwarzały zagrożenie dla niemowlęcia. Rozrzucały wykałaczki jak raczkowało, prRkrecalt krzesło jak uczyło się chodzić (maleństwo niejednokrotnie spadało na głowę), uczyło je na odwrót (ucho to oko), podpuszczają mala do niszczenia moich rzeczy oczekując że będzie się na nią krzyczeć. Wybacz ale dzieciaki po rozwodzie rodziców mają mnóstwo nienawiści w sobie, i perfidnych charakterów, aby realizowały swoje złośliwości na ludziach słabszych od nich. Tutaj nowo narodzone rodzeństwo. Co mi zrobiły te biedne dzieci? No czasami nie takie biedne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×