Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Amelia jest taka choroba

Co tak naprawdę siedzi w głowach młodych matek

Polecane posty

Gość ja jestem młodą mamą
Ja nie chodziłam na imprezy :P Chyba,że urodzinki,sylwester. Ale to okazjonalnie. Jak żyjemy teraz mając dziecko? Większość znajomych też ma dzieci. Sylwestra spędzamy sami(jak tak chcemy),albo wyskoczymy do rodzinki która też ma dzieci. Gdy jesteśmy zaproszeni na urodziny,ale bez dzieci,to prosimy kogoś o pozostanie z naszym dzieckiem , jeżeli mamy ochotę iść na te urodziny. Żeby zwiedzać świat,trzeba mieć sporo gotówki :) My z dzieckiem jeździmy też nad morze,na mazury i inne. Wiem,że dla nie których to nie to samo,bo dziecko to ograniczenie. Ale zależy dla kogo. Ja nie narzekam. Ale tak zgadzam się,mój wiek to zdecydowanie za wcześnie. Ale już i według mnie wiek 30+ jest wiekiem za późno :) . Każdy ma swoje zdanie. Ja staram się nie osądzać ani młodych matek ani starszych. Chociaż osobiście nie zaplanowałabym dziecka w wieku 19 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Co tak naprawdę siedzi w głowach młodych matek" Trociny.... bo nikt normalny nie robi sobie dziecka w wieku nastu lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak 26lat i dwa tytuły mgr i 3 podyplomówki :D przez takie mitomanki ludzie mają złe zdanie o młodych matkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przesłać Ci skan dyplomów? Co to ma wspólnego z postrzeganiem młodych matek? Nie wszystkie zachodzą w ciążę po pijaku w parku na ławce. Niektóre mają ambicję i chęć, by oprócz wychowania dziecka coś sobą reprezentować. A jak szef pokrywał 80% opłaty za podyplomowe studia to dlaczego miałam nie skorzystać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniar71
Ja urodziłam syna w wieku 22 a córkę w wieku 24lat. Obecnie syn ma 20 a córka 18lat. Co miałam w głowie? W wieku 19lat skończyłam liceum ekonomiczne i poszłam do księgowości pracy. Mając 21lat wyszłam za mąż za zawodowego strażaka,młodszego ode mnie o rok. Za oszczędności plus moją książeczkę mieszkaniową kupiliśmy działkę z ruiną. Ruinę tą za pomocą kredytu zmieniliśmy w nasz dom. Studia zaczęłam dopiero 8 lat temu. Obecnie robię doktorat z ekonomii-jeszcze tak z rok, no może dwa mi się zejdzie. Pracuję w korporacji i dość dobrze zarabiam,ale marzy mi się praca na uczelni-mam na to spore szanse :) Można być młodą mamą i coś w życiu osiągnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniar71
Również uważam,że 26lat i dwa tytuły mgr-do tego dziennie plus 3 kierunki podyplomowe,to mało realne. 5 lat studiów czyli kończysz mając 24lata, podyplomówki od 2 do 4 semestrów-jeżeli dwa semestry to zjazdy najczęściej 3 razy w miesiącu. Poza tym nikt nie wysyła od razu nowego pracownika na studia, nawet robiąc 2 równolegle to jest to na granicy wykonalności. Cóż- brak czasu. trochę przesadziłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aniar71- to były inne czasy kiedy ty rodziłaś dzieci. Było o wiele latwiej niż teraz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podyplomówkę z logopedii (3 sem, obroniłam się teraz w lipcu), do tego arteterapia - 2 sem. w zeszłym roku - zjazdy się uzupełniały z logopedią (miałam łącznie zajęte 3 soboty w miesiącu) i w tym roku byłam na terapii pedagogicznej - 2 sem. zostało mi 20 godzin praktyk do zrobienia, odbywam je u siebie w przychodni, obronę mam wyznaczoną na 14 września. Studia podjęłam z własnej inicjatywy, bo szef mi obiecał, że po ich zakończeniu odda mi 80% wpłat. Poza tym pracę zaczęłam w maju, bo też i w maju broniłam pierwszego mgr, a kończyłam pisać wówczas drugą pracę (chodziłam na terminy zerowe egzaminów, poza tym na pierwszym kierunku nie miałam w ost. sem. egzaminów a same zaliczenia). Podyplomówkę w logopedii zaczęłam w styczniu, czyli po ponad 6 miesiącach pracy. Poza tym w przychodni, w której obecnie pracuję robiłam badania do pracy mgr, co łącznie trwało ok. pół roku - trochę się więc z panem dyr. już znaliśmy. A poza tym nie muszę się nikomu tłumaczyć, jak to zrobiłam. Gryzie Was czyjaś zaradność i w pewnym rodzaju sukces?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wakacje słońce las
To jest chyba kwestia tego, jak szybko dziewczyna zaczęła swoje relacje damsko męskie, jak szybko poznała chłopaka, z którym połączyło ją coś poważnego. Niektóre dziewczyny w wieku 20 lat są jeszcze bardzo niedojrzałe, dziecinne. Mają na koncie ledwie jedno chodzenie z chłopakiem, albo i w ogóle żadnego związku. Inne w wieku 20 lat już kilka związków za sobą i obeznane we współżyciu. ja zaliczam się do tych pierwszych. Swój pierwszy raz przeżyłam w wieku dopiero 24 lat. Ślub w wieku 27 lat, dziecko w wieku 30 lat, niby kiedy miałam wcześniej, jak nie było ku temu okazji ani chęci ? I mając te 24 lata dopiero zaczynałam czuć się jak młoda kobieta - wcześniej jak nieśmiałe dziecko. Nie wyobrażam sobie siebie będącej w poważnym związku w wieku 20 lat. Ale są dziewczyny co w wieku 19 lat już mają spore doświadczenie za sobą, to i zegar biologiczny im szybciej tyka. Ale ogólnie osobiście bardziej podoba mi się, jak 20 latka myśli o innych rzeczach niż ślub i macierzyństwo. Lepiej się rozwijać, skończyć studia, dostać dobrą pracę, poszaleć trochę samemu bez dzieci, zwiedzić trochę świata i mieć swobodę do tej 30 stki, dzieci bardzo mocno ograniczają swobodę i wolność oraz możliwość indywidualnego rozwoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wakacje słońce las
Mam dziecko i wiem jak to jest. Nie wyobrażam sobie studiować czy przeżyć jakiś luz w życiu, jakieś fajne podróże, spontany, mając dziecko w wieku 20 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniar71
Czasy były inne ale czy łatwiejsze? Napewno łatwiej było o pracę,ale ogólnie żyło się ciężej. Taki prosty przykład-pieluchy-pampersy były wtedy tragicznie drogie i nie było tańszych zamienników, więc moje dzieci w tetrze chodziły. W tv dwa kanały,więc nie było opcji że włączę im bajkę i ugotuję obiad. A gotowanie? Przecieranie zupek przez sitko. Wielkim luksusem była sokowirówka, a roboty kuchenne czy mikrofale hmmm nie ta epoka. Pierwsze prania na tarze,bo jak się wprowadziliśmy,to nawet prądu nie było,a potem we frani. Na 7 rocznicę ślubu dopiero dorobiliśmy się automatu. Teraz jest tyle udogodnień,że naprawdę dużo łatwiej jest zorganizować czas przy dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniar71
Nie napisałam,że jest to niemożliwe-tylko że mało czasu. I nie zazdroszczę,bo nie mam czego. Jako,że obecnie sama jestem mocno zaangażowana na uczelni,to widzę ile to czasu zajmuje. I nie chciałabym mieć 3 letniego dziecka i pracować pn-pt plus 3 weekendy na studiach-trochę to pomylone jak dla mnie,ale to Twoje życie, Twój wybór. Gdybym zdecydowała się na dziecko koło 30 to raczej nie myślałabym wtedy w ogóle o studiach-jak zaczynałam pracę matura była wystarczająca do zatrudnienia,a mając ponad 10letni staż w księgowości i kilka kursów nie musiałam mieć mgr-ale chciałam, dla siebie i wciągnęło mnie uczelniane życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kilka razy potrzebowaliśmy pomocy ze strony dziadków, gdy mieliśmy sytuacje podbramkowe. Śmieszne jest takie pytanie, kto zajmował się dzieckiem, a kto zajmuje się dziećmi ludzi pracujących Pracujących stać na nianie ,a nie podrzucać dziadkom .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aniar71 - pracuję pn-pt, ale max. po 7 godzin, w zależności ile mam wpisanych pacjentów. Trzy dni pracuję od 7 do 13-14 a dwa od 14 do 18-19. Mąż od 3 lat ma pracę od 6 do 14, w niektóre dni od 7 do 15, więc nie narzekamy na szczególny brak czasu dla synka. Studia były mi potrzebne do rozszerzania kompetencji diagnostycznych - mam stałe wynagrodzenie + od pacjenta, muszę robić wszystko, by chciał wrócić na rehabilitację czy terapię, od tego zależy moja wypłata. Dzięki zawalonym weekendom mogę przyjąć szersze spektrum zaburzeń = większa wypłata. Poza tym czuję się pewniej wykonując swoją pracę, wiem, że nie szkodzę moim pacjentom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Osobiście znam laskę, która jakoś w wieku 19 lat mieszkając z rodzicami postanowiła postarac się o dziecko :o długo się o nie starała ze swoim chłopakiem, a gdy zaszła w ciążę facet spierdzielił zostawiając ją samą z dzieciakiem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wakacje słońce las
"pracujących stać na nianię" ?????Oj kłóciłabym się z tym. Skoro przeciętne zarobki miesięczne jednej osoby to 2 - 2500 tys. zł, a niania potrafi kosztować 1000 - 1500 zł miesięcznie, to nie wiem, czy to tak stać jest kogoś, jak musi jeszcze opłacić opłaty, wyżywić się, utrzymać, i często jeszcze kredyt mieszkaniowy spłacać. Ja i mąż pracujemy, a na nianię nas nie stać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wakacje słońce las
A w kwestii zatrudnienia i poszerzania kompetencji, to nie wiem, czy jest dla kobiety sens robić studia po 40-stce. Wątpię, żeby pracodawcy chcieli tak łatwo zatrudniać kobietę po 40 stce do jakiejś nowej pracy. Przeważnie liczą się tylko tacy w wieku do 35 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość Kilka razy potrzebowaliśmy pomocy ze strony dziadków, gdy mieliśmy sytuacje podbramkowe. Śmieszne jest takie pytanie, kto zajmował się dzieckiem, a kto zajmuje się dziećmi ludzi pracujących Pracujących stać na nianie ,a nie podrzucać dziadkom ." Ale my mieliśmy pieniądze na nianię, tylko nie zostawiłabym swojego dziecka z obcą osobą na cały dzień. A sytuacji podbramkowych nie planuje się na dwa tyg. do przodu, by móc zrobić casting pań;-) Poza tym tych sytuacji w ciągu 4 lat było może 6-7. Oczywiście WSZYSTKIE matki rodzące po 30 mają nianie i je stać na nie. WSZYSTKIE bez wyjątków nie zostawiają dziecka z babcią czy dziadkiem. No to w takim razie mam w pracy dziwne koleżanki, bo one też korzystają z pomocy swoich rodziców,a jedna z nich urodziła dziecko w wieku 34 lat.I codziennie wozi swoje dziecko do swojej mamy. Nie rozumiem krytyki korzystania z pomocy dziadków, zwłaszcza gdy mogą i chcą pomóc. To nie jest tak, że mam dziecko, bo mi się zachciało w wieku 22 lat i teraz wychowują je dziadkowie, a ja imprezuję, studiuję i mam wszystko głęboko, chociaż muszę przyznać, że niektóre młode matki tak robią. Zresztą te starsze też więc kwestia wieku nie ma tu chyba znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co wiem że wielu rodziców nie stać i co z tego szybciej będzie stać tego co uczył się pracował a potem rodzinę zakładał , a nie dziecko w młodym wieku sobie zrobił bo wiele z tych pań nigdy nie kończy nauki potem nie ma dobrej pracy tym co im się udaje to podejrzewam że w większości zasługa ich rodziców bo im pomogli , z tych co znam to ich stać ,dzieci przyszły na świat w odpowiednim czasie a w wieku 20 lat ,moja znajoma urodziła syna przed rokiem ma 37 lat .i nie ma problemu czy będzie mieć na pampersy . Kończę rozmowę w tym temacie i oczywiście życzę wszystkiego najlepszego wszystkim mamom niezależnie od wieku .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniar71
Moja sytuacja jest inna,bo mam stałą pensję. A do tego nienormowany czas pracy. Dziś jestem "normalnie" w pracy,bo muszę dopilnować ludzi żeby wszystkie przelewy do US poszły. W przyszłym tygodniu w poniedzialek puszczę pensje. Ale tak poza tym jak mąż ma nockę,to potrafię przyjść do pracy na 20 i posiedzieć do 4. A potem dzień wolny i albo idę na uczelnię,albo mam czas dla siebie. W sumie muszę być w pracy 4 razy w miesiącu w normalnych godzinach,a reszta jak mi pasuje :) A korzystając z okazji-moje dzieci nie mówią r tylko takie rly. Maz też tak mówi. Logopeda u którego byłam parę lat temu mówił,że to wędzidełko i trzeba im podciąć języki. Syn miał wstrząs anafilaktyczny u stomatologa podczas leczenia kanałowego zęba,więc potem bałam się poddawać dzieci zabiegowi podcinania. Ale gdzieś czytałam,że mówiąc z kamieniami (?!) w buzi można to wytrenować. Słyszałaś kiedyś o czymś takim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniar71
Akurat 20lat temu to mało kogo było stać na pampersy-w supersamach ceny były wysokie, podobnie jak w małych sklepach,a marketów jeszcze nie było-dopiero z 15 lat temu zaczęły się pojawiać, to i ceny zaczęły być bardziej przystępne,bo pojawiły się marki własne marketów. A jeżeli chodzi o bezsens robienia studiów po 40 to mógł tak napisać ktoś bardzo ograniczony. Po pierwsze w obecnej chwili aby mieć dobrą pracę trzeba się cały czas rozwijać a po drugie będziemy pracować min do 67roku życia-od czterdziestki to jeszcze 27lat,więc mało jest prawdopodobne,aby tyle czasu pracować w dzisiejszych czasach w jednym zakładzie pracy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O kamieniach w buzi nigdy nie słyszałam - wydaje się to być drastyczną metodą :/ Co do podcięcia - u małych dzieci też często się zaleca ten zabieg, ale często zbyt pochopnie, bo można ćwiczyć język i zwykle to przynosi rezultaty (jest mnóstwo ćwiczeń w necie, m.in. wysuwanie języka na brodę, do nosa, na boki...). U starszych dzieci - tak po 14 r.ż. polecałabym ten zabieg, bo mięśnie są mniej plastyczne niż u młodszego dziecka i faktycznie podcięcie + dobrane później ćwiczenia powinny rozwiązać problem, zwłaszcza, że pewnie jest to kwestia uwarunkowania dziedzicznego budowy tej partii mięśni i wędzidełka. Teraz wykonuje się te zabiegi także laserowo, więc też i mniej inwazyjnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stac na nianie haha
Haha pracujących stać na nianię? Których ? Kobieto ! Ludzie się uczą,pracują w wieku 30 lat decydują się na dziecko pomimo,że nie mają nic! Ale chcą je mieć bo boją się,że to ostatni dzwonek. A na nianię stać kogoś kto ma kasę. A nie kto pracuje za 1300-`1500zł bo takie są stawki w Polsce. Ci co mają wyższe stanowiska ciągną więcej,ale nie pisz mi durnych tekstów,bo ja wiem,tutaj każda z was ma złotą kartę bez ograniczeń finansowych :D Więcej ludzi tyra za najniższą. P*****lnijcie się w łeb. Każda z was taka tutaj mądra,poucza a ciekawe jak to jest w realu? Bo na forum to i ja mogę klepać trzy po trzy,a potem wychodzi że do czynienia mamy z biedotą z oskrobanymi ścianami co ma piątkę dzieci. Znam kilka młodych matek jak i starszych. W obu grupach znajdą się dobre i mniej dobre matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wakacje słońce las
No właśnie, paradoks polega na tym, że musimy pracować do 67 lat, a pracodawcy wolą zatrudniać młodych. Skoro twierdzisz, że ktoś łatwo Ciebie zatrudni np. za 10 lat, to chyba nie znasz rynku pracy. Pracowałam w kilku korporacjach, zmieniałam pracę kilka razy i widzę, jaka jest tendencja w kwestii przyjmowania nowych ludzi - w 90% są to ludzie przed 30-stką. Niestety w późniejszym wieku trudniej znaleźć pracę.Sama mam prawie 34 lata i mam zamiar pracę zmienić, znaleźć coś lepszego , lepiej płatnego, bo wiem, że to ostatni dzwonek na takie zmiany.Za jakieś 6-10 lat już tak chętnie mnie przyjmowac nie będą, jak spojrzą w metrykę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wakacje słońce las
W prywatnych firmach potrzebują ludzi młodych, dynamicznych, pięknie się prezentujących. W mojej 10 letniej karierze zawodowej spotkałam się może z 2-3 przypadkami, że zatrudniono kogoś starszego.To też zależy na pewno, gdzie kto chce pracować i w jakim charakterze. Może ktoś robiący doktorat i chcący pracować na uczelni będzie przyjęty chętnie. Ktoś kto założy własną działalność albo będzie prowadził tzw. home office może zacząć coś nowego i w późniejszym wieku, ale praca na etat w firmie to przeważnie młodzi ludzie tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniar71
O dzięki, muszę się dowiedzieć o ten laser. Córce zaczęło to od kilku miesięcy przeszkadzać,więc szuka rewelacji i chciała kupić te kamienie :O Raczej za stara już jest na ćwiczenia. Cóż-kiedyś machali na to ręką,bo albo zabieg albo będzie mieć taką urodę... cóż na pewno czasy do leczenia dzieci teraz są lepsze-choć z drugiej strony można przegiąć,bo co drugi noworodek ma teraz wzm. lub osłabione napięcie mięśniowe, każda plamka to alergia itd, itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ta co ma 26 lat
Powiem Wam jeszcze, że przez ten jad społeczny to ani młode ani starsze matki nie mają komfortowych sytuacji. Ja często byłam na spacerach mierzona wzrokiem(a miałam 22 lata jak urodziłam), to co mają powiedzieć dziewczyny młodsze ode mnie? takie, które prowadzą za rączkę roczne dziecko a same mają max.19-20 lat? Zresztą jak jest starsza matka z małym dzieckiem, to też ludzie komentują, wytykają palcami...Czy w Polsce w ogóle jakiekolwiek matki są akceptowane społecznie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto popatrz po ludziach czym jeżdżą jak się ubierają ,jak ubierają dzieci ,nie widujesz takich ludzi bo jesteś w robocie a oni pracują i mogą sobie pozwolić na wyjście w godzinach pracy są ludzie na stanowiskach a nie tacy co zapieprzają w sklepie za 1300zł,i takich ludzi jest coraz więcej , na serio ,wystarczy przejść się po starówkach większych miast a zobaczysz takich ludzi ale osiągają to dzięki dobrej nauce ,pracy , nie bawili się w dom jako nastolatkowie ,nie wiem jaki status reprezentujesz ale sądząc po HaHa i zarobkach wymienionych , to ten niższy więc to Ciebie nie dotyczy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ta co ma 26 lat
do aniar71 I często ciężko jest trafić do dobrego specjalisty, z każdym zaburzeniem niestety :( Ja o kamieniach nie słyszałam, ale laserowe podcięcie polecam. Wymowa jest ważna, bo odstające uszy można zakryć włosami a na krzywy nos założyć okulary, ale porozumiewać przecież się trzeba :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wakacje słońce las
Ja, jak byłam w wieku nastu i 20 lat, a mam obecnie ponad 33 lata, to w środowisku, w jakim przebywałam, mało która dziewczyna zakładała rodzinę w tak młodym wieku. Przeważnie dziewczyny były wolne, miały co najwyżej chłopaków, z którymi "chodziły", albo studiowały i naprawdę mało której było w głowie na tym etapie małżeństwo i dzieci. Dzieci miały tylko te, które wpadły.Nie wiem więc, skąd tu na forum bierze się tyle chętnych młodych do zakładania rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×