Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ypsilanta

zazdroszcze mlodym

Polecane posty

Zazdroszcze mlodym fajnego seksu. Jestem co prawda juz polwiekowa i pewnie zaraz zaczna sie krzyki, zebym udala do lamusa albo do bawienia wnuczkow. Piszcie co chcecie a ja jedno wiem, jak ktos lubi seks, to lubi go do konca swoich dni. Taka jest prawda. Tyle, ze moj maz juz od lat nie moze stanac ...na wysokosci zadania. Szkoda mi. Czesto mi sie za to sni, dobry seks...ale to tylko sen. p.s. wnuczkow jeszcze nie mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem młoda i kiedyś też lubiłam seks, po ciąży wszystko się zmieniło i teraz go nienawidzę... a mam 26 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaniula20
Takie jest zycie kazdego to czeka ja mam narazie lata wiec nie narzekam ale myslalam juz o tym ze gdy bede starsza ehhh niesprawiedliwe jest te zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaniula20
ja mam 24 lata.a dlaczego po ciazy juz nie lubisz seksu?ja urodzilam dziecko i zawze mialam i mam ochote a nawet wieksza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja sie tak cieszylam na te pozniejsze lata. Zawsze myslalam, ze jak corka sie wyprowadzi to bedziemy mieli wiecej swobody i sobie pouzywamy ;-) a tu chlop zaczal miec problemy. Z drugiej strony mam fajnego meza a seks ponoc nie jest nawazniejszy (on tak twierdzi) ale mnie to kosztowalo depresje. Teraz w menopauzie jest juz spokojnie ale wciaz mi sie to sni i mi jakos szkoda. W zyciu dzieje sie duzo fajnych rzeczy ale seks byl najfajniejszy. Tak czuje ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaniula20
rozumiem cie bo tez lubie seks ale ale zdaje sobie sprawe ze za jakies lata tez mojemu mezowi nie bedzie stawal..a nie mozecie kupic wiagry?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mozna niby kupic tabletki ale moj maz wszystkiego odmawia bo twierdzi, ze nie bedzie nic ryzykowal, to jedno - drugie to twierdzi, ze przesadzam z tym seksem. Nigdy nie szalelismy po kilka razy dziennie a wiadomo, ze z wiekiem wszystko sie zmioenia. Nie moge go do niczego zmusic. Tak to wyglada z jego punktu widzenia. Mozna sobie poszalec na boku ale ja sie do tego nie nadaje. Niestety. tez nie chcialabym redukowac meza tylko do maszynerii seksu. Nie mniej jednak bylo (i chyba wciaz jest) to dla mnie najwazniejsze. No coz, niektorzy tak maja - trudno wyjsc z wlasnej skory. Nie jestesmy zadnymi menelami. Jestesmy oboje po studiach wiec mamy tez zycie poza seksem, ale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaniula20
A czy nie mozesz robic sobie dobrze sama?przepraszam jesli obrazilam ale pytam szczerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widze, ze masz podobny problem do mojej mamy. jestescie w podobnym wieku, ojciec jest od mamy 8 lat starszy i mama narzeka juz od kilku lat, ze ojcu, krotko mowiac nie staje. dopiero ostatnio udalo jej sie go namowic na wizyte u lekarza i dostal jakies leki na potencje. ponoc jest lepiej. mama sie tylko dziwnie usmiecha jak ja pytam czy jest lepiej ;) dodam jeszcze, ze ojciec zaczal miec problemy z seksem, bo mial cukrzyce. jeszcze wtedy nie wykryta wiec moze warto meza wyslac do diabetologa, bo ponoc czesto zdarzaja sie zaburzenia erekcji wlasnie z tego powodu, a ludzie nawet nie wiedza jeszcze, ze sa chorzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie ze pomagam sobie sama...inaczej bym zwariowala ;-) temperamentu nie da sie zastapic sportem ani czekolada. W pewnym momencie chce ci chodzic po scianach, haha. Wyslalam meza do lekarza. Przebadali wszystko co mozliwe i nic tak naprawde nie znalezli. Facet jest zdrowy. Nigdy nie pil, nie palil. Od mlodosci biega, choc ostatnio coraz rzadziej. Po prostu taka natura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba zazdrościsz kobietom bo faceci w większości w młodym wieku nie doświadczają seksu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam odwrotny problem. Żony seks kompletnie nie interesuje. Ale mnie mimo swojego wieku. Prostytutki nie wchodzą w rachubę, bo seks to nie sam masaż, a jednak kontakt psychiczny. Pozostają przyjaciółki i trudna do rozwiązania kwadratura koła. Jak nie ranić. Ponieważ nie zostawia się kobiety, z którą spędziło się 40 lat, więc przyjaźnie się z czasem rozpadają. To boli, zwłaszcza gdy są ekscytujące. Takie jest życie i takie umieranie - nie każdej chwili, ale jednak. Fatalne w naszej kulturze, że seks jest kojarzony wyłącznie z młodością. Tymczasem Ypsilante rozejrzyj się dookoła, zakochaj, chodź po ścianach, cierp, ale chroń męża i nie zazdrość młodym. Sama bądź jeszcze raz trochę młoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tymczasem Ypsilante rozejrzyj się dookoła, zakochaj, chodź po ścianach, cierp, ale chroń męża i nie zazdrość młodym. Sama bądź jeszcze raz trochę młoda. --- Ta wypowiedz sama w sobie jest dla mnie jakos sprzeczna. Sorry! Albo nie zalapalam co miales w zamysle. (gdybym meza nie chronila to juz dawno by mnie przy nim nie bylo)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi sie, ze dla wielu osob sex jest tak wazny jak inne podstsawowe potrzeby , wiec chyba nie warto tego blokowac. To moze to byc powodem chorob roznego rodzaju. Mowi sie potocznie ..nieszczesliwe zycie, ale dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem w tym, ze seks nie jest jednakowo wazny dla wszystkich. Dlatego uwazam, ze bardzo wazne w zwiazku jest aby sie dobrac. Temperamentem, humorem, pojmowaniem swiata, lojalnoscia, rzetelnoscia i wieloma innymi aspektami. Z czasem liczy sie glownie przyjazn, przywiazanie, przyjemnosc wspolnego spedzania czasu, zaufanie. Jesli tego wszystkiego brakuje to zyje sie ze soba jak dwoje sasiadow. Nie ma zadnej bliskosci bo seks juz dawno poszedl do lamusa i wtedy chyba czlowiek jest nieszczesliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brak seksu nie powoduje zadnych chorob. Raczej negatywne odczucia i emocje, ktore temu brakowi towarzysza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sa pary, ktore przezywaja bliskosc lacznie z sexem--jak by nie pojmowac, to poznej starosci. To chyba jest idealna sprawa. Ale musza sie naprawde kochac :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na pewno takie sa. Nie znam statystyk ale mysle, ze sa to wyjatki. Seks jest dobry bo na krotko niweluje roznice charakterow, osobowosci. Dobry seks wynagradza nam jakies male braki. Jak tego seksu zabraknie to nagle te braki i roznice urastaja do problemow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wracam do moje uwagi z 21.38. Oczywiście to sprzeczność, ale całe życie jest pełne sprzeczności, które rozwiązujemy warunkowo. I to samo jest z seksem. Jeśli go nie ma w małżeństwie, to jest poza nim, ale tak by jak najmniej ranić osoby trzecie. Blokowanie go nie powoduje chorób, choć na dalszą metę owszem - psychosomatyczne. Całe życie jest oparte na zasadzie mniejszego zła i niedoskonałego dobra. Dlatego powtarzam, zacznij się rozglądać, a zarazem rekompensuj to mężowi zainteresowaniem pozaerotycznym. Tak czy inaczej później ktoś za to zapłaci. Ty, mąż, ten kto ci się spodoba. Ale z tym da się żyć. Jakoś tam. I nie zazdrość, tylko zadbaj o siebie. Kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego powtarzam, zacznij się rozglądać, a zarazem rekompensuj to mężowi zainteresowaniem pozaerotycznym. --- nastepna sprzecznosc. czy to nie on mnie powinien cos rekompensowac. jemu ewidentnie niczego nie brakuje, tak przynajmniej twierdzi i co najgorsze poszedl na caly dystans. sa rozne sposoby zadowolenia kobiety. poza fizycznym seksem jest kilka alternatyw. po cichu liczylam na to z jego strony. tymczasem czulosci z jego strony zostaly zredukowane do zera, na zasadzie, tylko nabierzesz ochoty a ja ci nic dac nie moge. wiec lepiej niczego nie prowokowac. bo erekcja to jedno a potrzeba intymnosci w ogolnym tego slowa znaczeniu, to drugie. ja mam potrzebe, on nie. jesli chodzi o kogos na boku to probowalam ale mnie to nie zadawala. ja chce seksu jak mam na to ochote a nie jak mam okazje albo mozliwosc - a jakas znajomosc w tajemnicy niesie to za soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Ypsilanta: Mój poprzedni post połknął cenzor kafeterii, ponieważ tłumaczyłem, że praktyczne spreczności moralne są faktycznie zapisane już w normach religijnych. Ale widocznie nie ma to być miejscem, gdzie wolno o tym dyskutować. OK: Tak, to jest sprzeczność, ale takie jest życie praktyczne, oparte na zasadzie mniejszego zła i niedoskonałego dobra. Wracając do twojego problemu. Mąż oczywiście nie powinien zamykać się w swojej niemożności, lecz zadbać o twoje potrzeby. Pytanie, dlaczego tego nie robi, choć przecież teoretycznie jest wiele skutecznych sposobów zastępczych czułości - oralnych, manualnych, sa pomocne gadżety. Nie wystarczają one na długo w młodości, w czasach burzy hormonalnej, ale w wieku dojrzałym i owszem. Możliwych jest kilka odpowiedzi. Pierwsza jest trywialna: Impotencja go blokuje, a i ty go nie pociągasz go na tyle, by z nią walczył. To nie egoizm, potocznie nazywa się to "kapcanieniem". Bo przecież są różne sposoby farmalologiczne. Nie musi się faszerować do oślepnięcia czy zawału serca, wystarczy użycie środków jako rozrusznika, by zaczął czuć erotykę własnego ciała. I teraz druga odpowiedź. Problemem nie jest jego impotencja, tylko genitalna fiksacja, bardzo częsta u mężczyzn. Ponieważ jego członek jest niesprawny, więć jest nie tylko urażoy w swej męskiej dumie, ale też brak mu erotycznego czucia w czasie pieszczoty, uważa się za kastrata, co ci zresztą mówi, Te nie chce zaczynać, bo i tak nie może cie zaspokoić. To oczywisty nonsens, bo erotyczny masaż może być dla kobiety bardzo skuteczny. Problem polega na tym, że on nie umie czuć fizycznej przyjemności z tego, że robi przyjemność tobie. Tymczasem pozagenitalnej, zastępczej przyjemności ze swego ciała można się nauczyć. Poza zazdrością, samoużalaniem się i gapieniem w ekran na porno są możliwości otrzymania od kobiety ciepła i erotyki nie ograniczonej do zajmowania się niesprawnym członkiem. Twój mąż i tak jest w czepku urodzony, że jak rozumiem ma w tobie partnerkę gotową do takiej terapii. Zwykle jest, że kobiety na starość - choć nie wiem, w jakim jesteś wieku - także nie lubią swego ciała, i podobnie jak mężczyzna-impotent, tłumią, a z czasem i tracą zainteresowanie seksem, choć nigdy nie tracą potrzeby ciepła, uśmiechu, dotyku. I na koniec wracam do poprzedniej uwagi. Terapia dla męża tak, ale tylko jeśli on chce w niej uczestniczyć. Zwykle wystarczy niebieska pastylka. Jeśli nie chce uczestniczyć, to rozglądaj się naokoło, zresztą chyba to robisz wstępując do kafeterii. Erotyka i seks w różnych postaciach to siły życiodajne. Argument, że chcesz, kiedy chcesz jest nietrafiony, ponieważ to czego chcesz nie masz wcale. A czekanie na umówione spotkanie też ma swoją erotyczną siłę. Ale to już twoja sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem co wy wszyscy macie z tym seksem. Ja mam prawie 30che, niedawno pierwszy raz to robiłam i zero przyjemności, za to okropny ból taki że nie dałam rady. Mi tam seks do zycia potrzebny nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale masz fajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze, ze jestes bardzo dobrze zorientowany w temacie. chyba sporo na ten temat czytales. mojemu mezowi by sie cos takiego nie moglo zdarzyc ;-) jest 0n co prawda profesorem na uczelni, jest inteligentny i nie glupi ale jemu szkoda by bylo czasu na takie reszersze. wolalby sie pouczyc jakiegos kolejnego jezyka albo przeczytac nastepna ksiazke Terry Pratchett. juz ten fakt mowi sam za siebie i o jego zainteresowaniu tym tematem. ty jestes zorientowany na seks, on nie. w mysl zasady, ze przedmiot nieuzywany rdzewieje...ja chyba juz zardzewialam ;-) i czasem sie wrecz z tego ciesze bo juz nie cierpie. naturalnie, ze szkoda mi takiego stanu rzeczy, mysle nawet ze jakis fajny facet szybko wybudzilby mnie znowu ze snu, ale mnie sie juz po prostu nie chce. oprocz wszystkich aspektow ktore poruszyles i ktore sa pewnie w jakims stopniu prawdziwe sa pewnie jeszcze dodatkowo indywidualne niuanse charakterystyczne dla kazdego zwiazku. czlowiek sam siebie do konca nie zna a co dopiero mowic o partnerze. najwazniejsze jest jednak, ze obie strony musza chciec, inaczej wszystko jest na darmo i bez skutku. pozdrawiam! (twoja zona moze ma tak jak moj maz, jesli to ty jestes tym co pisal o zonie. co drugi pisze tu jako gosc, ze az trudno sie polapac)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi tam seks do zycia potrzebny nie jest. --- bo za pozno sie za to wzielas ;-) czego sie jas nie nauczy, jan nie bedzie wiedzial cos w tym jest tez w sferze seksu. i nie pisze tu o zboczeniach tylko o mlodocianym wieku. poza tym, nie spotkalam jeszcze zadnej kobiety, ktora bylby zachwycona faza poczatkowa uprawiania seksu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest kwestia oczytania, choć lista odpowiednich lektur może być ogromna, lecz zmysłów i empatii. Doświadczenia, własnych porażek i radości. A także stosunku do świata. To tak jak z nauką języków obcych. Można ich znać - w skrajnych wypadkach - kilkadziesiąt i nie mieć w żadnym wiele do powiedzenia, bo człowieka pociąga jedynie ich struktura, a nie komunikacja z innymi ludźmi. Żeby nie było nieporozumień. To żadna aluzja. Taki jest "językoznawczy" stosunek do rzeczywistości. Jest też stosunek "dialogowy". Można chwycić 1000 słów będąc na wczasach zagranicą i wdawać się z miejscowymi w dyskusje. To kwesta stosunku do życia, do ludzi, i do siebie. I to się z wiekiem nie kończy. Można być biologicznie wiekową i mieć erotyczny stosunek do świata. Także w swoim ciele, mimo zmarszczek, obwisłości, rozkładu, znaleźć coś, co wciąż sprawia erotyczną - dotykową, wizualną, czort (a może anioł) wie jaką jeszcze - przyjemność. Niestety cała ta sfera jest w naszej kulturze zablokowana, niemal zakazana - stąd ślinienie się starych mężczyzn na widok młodych kobiet, a rozgoryczone zrezygnowanie starszych kobiet, które mają erotyczne potrzeby, ale je blokują i przenoszenie frustracji na infantylne radości i głód religijnej ekstazy. C´est ca. To zdanie chowam na końcu. Moderator - to żarty - nie doczyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest kwestia oczytania, choć lista odpowiednich lektur może być ogromna, lecz zmysłów i empatii --- aha, genitalna fiksacja wynikiem empatii ;-) kolego, ja wiem gdzie stoja konfitury...i kto podczytuje Freuda (sic!) moj maz jest bardzo dialogowy, struktura interesuje go marginalnie i sladowo. i najchetniej slucha siebie samego. narcyzm do potegi n-tej. do tego przeuroczy hipokryta, uwielbiany przez towarzystwo, mniej przeze mnie. tak czasem bywa. "Można być biologicznie wiekową i mieć erotyczny stosunek do świata" zgadza sie, jak juz pisalam, jak ktos lubi seks to lubi go do ostatnich dni. i nie ma nic lepszego od dobrego seksu, dla mnie. dla mojego meza najsmakowitszy jest stek wolowy, najlepiej w liczbie nieskonczonej i codziennie. czy to juz jest dysonans kognitywny do meskosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Genitalna fiksacja - młodzi nazywają to bardziej dosadnie - to pojęcia bardzo konkretne. I z psychiczną hydrauliką Freuda już niewiele mające wspólnego. Chodzi o to, że jeśli mężczyzna nie ma czucia w tym miejscu, to trudno mu znaleźć sprężyną nakręcającą jego zainteresowanie kobietą, nie ma w nim wiary, że może wyzwolić erotyczną energię. Ale na to są sposoby. I tylko tyle, bez odwołania do lektur, miałem na myśli. Uroczy dla towarzystwa narcyzm bywa tej niepewności wygodną kompensacją. Nota bene, narcyzm to nie zakochanie w sobie, lecz w swoim odbiciu, zanurzenie się w świecie ułudy. Natomiast ty, koleżanko, jesteś już na te złudne uroki uodporniona. Znam to dobrze. Dlatego trudno o wspólną terapię. Nie ma do niej przekonania, pozostaje zazdrość, pogodzenie się z losem, lub rozglądanie się. To tylko tyle. Na podstawie życiowej huśtawki, oraz, jakżeby inaczej, składania liter. Wsiewo charoszowo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uroczy dla towarzystwa narcyzm bywa tej niepewności wygodną kompensacją. Nota bene, narcyzm to nie zakochanie w sobie, lecz w swoim odbiciu, zanurzenie się w świecie ułudy. Natomiast ty, koleżanko, jesteś już na te złudne uroki uodporniona. ooo tak jest, mnie zostalo juz tylko wywracanie oczami przy jego tekstach. juz nawet mi sie smiac nie chce, gdzie inni hihaja sie do rozpuku. jestem wiec juz w przedbiegu na spalonej pozycji. kiedys wyrownywal mi to seks a teraz juz nic. oczy mnie za to zaczely bolec, haha. ale chyba jestem taka "szczesliwa" na wlasne zyczenie bo nikt mnie nigdy nie zmuszal. to jest dopiero dysonans osobisty ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×