Nie miałam Internetu przez 2 dni i dostałam ataku nerwicy

Pisałam z facetem poznanym przez neta a tu nagle bach, rozlaczylo sie, resetuje modem...migają swiatelka..uff laczy sie...patrze na ekran, klikam obok zegara na polaczenia a tu d**a...ciagle pobiera adres sieciowy..dzwonie do kablówki - ich wina, awaria, moze potrwac do konca tygodnia, szalu dostałam, zwyzywałam faceta z obslugi Nie wiedzialam co robic, musialam byc online :O w koncu kolega mi powiedzial, ze moge przez telefon korzystac i podlaczyl mi komorke jako modem :D ale jestem happy :D