wzrok

czy zauwazylyscie kiedys, ze facet odrzucony patrzy na was w szczegolny sposob? Mozecie go opisac?

Na mnie patrzy ze złością i zaczepialsko, zresztą nie umiem dokładnie ocenić jak patrzy, bo omijam go wzrokiem. Ale to fakt, że jest agresywny i dokucza mi przy innych.

to ja mam wzrok bazaliszki, wiec jeśli już mnie widzi to ucieka korytarzem niemal po scianie

A kiedy facet ma taki niewymowny zal w oczach gdy na ciebie patrzy, o czym to swiadczy?

o tym ze ma niewymowny zal musi

musi albo i nie musi

roznie... jedni taksuja, drudzy przesadnie ignorują, trzeci się patrzą ale zaraz pesza i odwracają. raczej po odrzuceniu facet nie przechodzi obok Ciebie obojetnie;)

ja tam dziobie sztyletami oczu wiec nie ma mocnych żeby patrzył hehe

A czy za rodzaj odrzucenia mozna uznać taką sytuację, gdy ktoś miał do ciebie przyjść po coś tam, ale w ostatniej chwili stwierdził, że już nie ma takiej potrzeby?

ta siedz i się zastanawiaj, czy jak on zalozyl lewo noge na prawo to to samo jakby prawo zafafajtnal na lewo

oczy widza uszy slysza a serce i tak wie swoje... zabawa polega na tym ze wiekszosc odrzuconych facetow NIE kieruje sie sercem

Ale problemy macie!

patrzy się jakby my kobieta psa otruła i matkę utopiła, ale co zrobisz?

A jeśli coś nam sie tylko wydaje?

a co za różnica? :P

A taka, że coś może być prawdą, a coś tylko naszym przewidzeniem.

kurcze mam sie domyślać ..i głowieć jaka wyobraznię ma patrzac na mnie ?? oczoplący bym dostaął od całej rzeszy ;D

ale co to zmienia? Ok, załóżmy, że ktoś po prostu ma krzywą twarz i wcale nie patrzy się ze złością na kobietę która go odrzuciła. Co z tego?

Bo jeśli widzisz, że ten ktoś patrzy na Ciebie założliwie, i wiesz, że nie wynika to tylko z tego, że wstał bardzo wcześnie, albo że z taką twarzą się urodził, może Ci się serce złamać i będzies chciała do niego wrócić.

a w życiu...jeszcze by mnie w przekonaniu utwierdził :)

no to nie wiem.

Jeżeli komuś daje się kosza to wzrok zbitego psa wcale nie sprawia, że ten facet wydaje się atrakcyjniejszy. Wyglądanie jak ofiara losu nie pomaga.

jedna ma to gdzies inna rozkwita , zalezy od kobiety

no chyba, że kosz był dany przez przypadek, bo ktoś nie zdawał sobie sprawy z wagi odmowy.

Rozwiń - co masz na myśli mówiąc "przez przypadek" i "wagi odmowy".

Na przykład był między nimi jakiś układ: on jej cos zaproponował, np pomoc w czymś, a ona, nie wiedząc, że to dla niego było ważne, stwierdziła, że poradzi sobie sama, bez jego pomocy. No i po jakimś czasie widzi jego spojrzenie, to zbitego psa, ale oczywiscie nie może wiedziec, czy to tylko przypadek, czy fakt. Faktem jest natomiast, ze ten ktos ponawia swoją propozycję.

ja jestem taka, że dalej bym to olewała. Jak radzę sobie z czymś sama to nie potrzebuję ludzi dookoła.

Nawet gdyby Ci się on podobał?

Jakby mi się podobał to sama szukałabym kontaktu.

w jaki sposób