Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mam tego dosc

mam juz dosc meza zbyt wiele mnie zranil

Polecane posty

Gość mam tego dosc

Witam was drogie Panie. Nie wiem w jakim celu pisze być moze musze się wygadac,być moze licze na wsparcie, to glupie ale nawet wirtualne slowa otuchy moga pomoc kobiecie w ciezkiej sytuacji. Wiem że na tym forum mogę się spotkac z wyzwiskami(jeżeli potraficie się powstrzymac to bede wdzieczna),jeżeli nie do kopcie mi a co tam. Niby mlode szczesliwe malzenstwo z dzieckiem a tak na prawde rozwalone od srodka. Maz wiele razy mnie zranil a ja za kazdym razem mu wybaczyalam wierzac że się zmieni(kobiety po takich przejsciach powinny rozumiec). Osobiscie sama nie mialam problemu aby doradzac i pomagac innym, ale ominelo mnie to że sama że swoim zyciem nie mogę sobie poradzic. Latwiej komus doradzic niż samemu w swoim zyciu cos zmienic. Mezowi zdarzylo się podniesc na mnie reke pare razy(jest nerwowym czlowiekiem),albo mnie obrazic. Podczas klotni ktore sa często po prostu wychodzi z domu i wraca nie trzezwy. Wiele razy się pakowalam ale co we mnie pekalo,balam się być sama. Od dwoch miesiecy pracuje i wiem że moglabym poradzic sobie sama z pomoca poczatkowa rodziny(chociaż glupio mi przed nimi bo mysla że mam udane zycie). Wczesniej nie pracowalam wiec było mi o wiele ciezej. Dziecko ma 5l. Jest przywiazane do ojca bo wiele czasu razem spedzaja na zabawach. Maz czasami zachowuje się źle a czasami jest wszystko wspaniale jakby źle chwile nie mialy miejsca. Podczas kazdej klotni leja mi się lzy i powtarzam że nadejdzie dzien w ktorym DAM RADE. Chcę aby dziecko mialo normalne zycie. Wiem że jest szczesliwe bo jest male i nie wiele zauwaza z naszych klotni ale im bedzie starsze tym bystrzejsze a nie chcialabym żeby cokolwiek sciagnal zachowania po ojcu. Nie chcialabym im też tego kontaktu zabierac gdybysmy się rozstali bo wiem że dla mojego dziecka tak przywiazanego do ojca byloby ciezkie do zniesienia. Ale wiem też że nie chcę tak dalej zyc. Mozecie mnie wesprzec zjechac wyzwac ja po prostu musialam się wygadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zamiast się kłócić spokojnym głosem powiedz mu, że jeśli jeszcze raz podniesie na Ciebie rękę i jeśli nie zacznie z Tobą rozmawiać pakujesz się i wyprowadzasz z dzieckiem. Jeśli jest w stanie to osiągnąć dla dobra waszej rodziny to dobrze, jeśli nie jego problem. A Twojej rodziny się nie wstydź, oni nie mają nic do powiedzenia i gdyby wiedzieli jak jest by nie pozwolili Ci siedzieć z tym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście że dasz radę ,nie pozwól sobie nikt nie ma prawa Ciebie bić ,odejdź jak najprędzej bo teraz dziecko małe ale wiele widzi i rozumie ,nie będzie lepiej z czasem przestaniesz myśleć że Twój mąż jest zły i będziesz go tłumaczyć że go rozdrażniłaś i słusznie cię uderzył .Uciekaj kobieto tacy ludzi się nie zmieniają ,daj szanse temu dziecku na normalne dzieciństwo bez bicia i krzyku ,jako ojciec może przecież widywać się z dzieckiem ,wiele małżeństw się rozstaje bo czasami to lepsze wyjście,mieć niedzielnego tatusia niż patrzeć jak ojciec traktuje matkę i z czasem dziecko tak samo będzie ofiarą przemocy a przyszłości może mieć kłopoty z psychiką .Odejdź i to jeszcze dzisiaj ,nie tłumacz go nie licz że będzie dobrze ,niech facet wyżywa się na worku treningowym Ty nim nie jesteś .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoj maz jest powaznie zaburzony, za to w sporej czesci odpowiadaja jego rodzice/opiekunowie/ ci ktorzy go wychowali - cokolwiek Ty bys nie zrobila to on indywidualnie potrzebuje pomocy. Moim zdaniem jesli chcesz ocalic siebie - a warto!!!! - to wyizoluj sie z takiego ukladu, inaczej skonczysz jako tzw "wspoluzalezniona' (i nie mam tutaj na mysli problemu alkoholowego;/).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tego dosc
Dziekuje wam za mile slowa otuchy. Wiem,że musze odejsc. Nie wiem czy jest co ratowac,bo watpie aby zgodzil się na leczenie pomimo że nas kocha. A wiem że nas kocha tylko to jest niestety chora milosc. Nie jest mi latwo na prawde,maz nie podnosi reke codziennie. Raczej rzadko ale się zdarza że nie panuje nad soba. Ja nie mogę miec innego zdania bo wtedy jest sprzeczka i albo wyjdzie albo mnie szturchnie albo uderzy. Jest mi źle bo jednak na ogol zylismy normalnie,a dziecko uwielbia tate. Źle mi z tym że musze mu to rozbic. ROR zgadza się kochana. Jego rodzice naduzywali alkohol tamk samo jak moi,tylko u mnie nie było przemocy(było zakazane). Ja staram się aby miec normalne zycie nie podzielac je z alkoholikami czy innymi przypadkami. Pragne jedynie aby moja corka byla szczesliwa. Ciezko mi jest cholernie bo nasz zwiazek jest jakby mial dwie strony medalu jedna dobra a druga zła. Bo sa też wspaniale chwile ale już nie mam sily z tym walczyc. Chcę zyc zyc normalnie. Przepraszam za dwa tematy ale cos kafeteria mi się zawiesila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tego dosc
Musze odejsc albo go spakowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pakuj jego bo albo dostanie szalu i znowu cię zleje ,albo zacznie błagać że się zmieni i takie tam brednie to bardziej prawdopodobne ,tylko sama się spakuj jak go nie będzie w domu i wtedy odejdź .Uwolnij się od tego człowieka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem podobnego zdania powinnaś odejść i bądź twarda i konsekwentna w postanowieniu. Ja miałam podobnie tylko , że mój mąż mnie nie bil, ale znęcał się psychicznie, wyzywał od różnych, wyganiał z domu. Wstydziłam się komukolwiek o tym powiedzieć. Płakałam za każdym razem kiedy zostawałam sama depresja po porodzie. Modliłam się do matki Boskiej żeby uwolnił mnie od niego błagałam o śmierć dla siebie. W końcu Matka Boska mnie wysłuchała mój mąż dostał prace za granicą. Teraz jest dobrze widujemy się kilka dni na jakiś czas wspólne wakacje. Nie ma czasu na kłótnie. Ale nieraz żałuję, że nie miałam odwagi odejść tylko wiele lat cierpieć. Teraz po takim obciążeniu psychicznym nie wyobrażam sobie żebyśmy mieszkali z sobą na stałe bała bym się że wszystko wróci. Jak bym mogła cofnąć czas odeszłabym od męża a najlepiej bym za niego nie wyszła ani za każdego innego. Nie wiem czy kiedykolwiek po takich przeżyciach będę szczęśliwa. Czuję sie smutnym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko ja mam praktycznie identyczną sytuacje. Tylko mój mąż nie pije praktycznie (1 piwko co najwyżej 2). Też mnie kilka razy uderzył o co mam do niego olbrzymi żal. W każdej awanturze wychodzi, że mam sie wyprowadzić itd. ale wiem, że on tego nie chce i ja też tego nie chce. Awantury zdarzają się raz na 2 miesiące, 3 miesiące. Ja wiem, że on nas kocha. Poza awanturami jest naprawdę dobrym mężem- w domu robi praktycznie wszystko. Każdy wokół mi zazdrości. Do tego częste niespodzianki (nie drogie prezenty tylko naprawdę romantyczne niespodzianki). Myślę, że o małżeństwo trzeba walczyć. Nam pomogła (autentycznie) rozmowa z księdzem. Nie wierzyłam, ze to coś da, ale siostra mnie namawiala więc poszliśmy "bo co to zaszkodzi" i naprawdę jestem w szoku. Ksiądz dał nam modlitwę "Tajemnica szczęścia", którą mamy odmawiać przez rok. I... coś się zmieniło. Mąż ostatnio często płacze i przeprasza za każde podniesienie ręki jakie miało miejsce. Nie kłócimy się i nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać. A jeśli dochodzi do spięcia to przebiega ono jak w serialach komediowych bardziej :) Czyli zaraz się śmiejemy itd ;) Myślę, ze to ta modlitwa wspólna tak wpłynęła. Czujemy do siebie wzajemnie większy szacunek, on ma wyrzuty sumienia, które go poprawiają a ja nareszcie czuję, ze mogę wybaczyć. Walcz autorko o małżeństwo- warto. I powie Ci to każdy staruszek/staruszka który nie spędza starości samotnie tylko u boku człowieka, z którym przezył całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko i jeszcze jedno zdanie dla Ciebie- jak się cos psuje to trzeba to naprawić a nie od razu wyrzucić do śmietnika ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bzdury piszecie jestem z takiej rodziny, tzn dzieckiem ktore zylo w takich warunkach,...udawalo sie u nas, ze wszytsko dobrze,. na zew wspanaial rodzina a w srodku zgnile jajo. Nawet nie wiecie jakie szkody i krzywde wyrzadzacie dzieciom.Jak niszczycie im zycie, wlasne poczucie wartosci, przedstawiacie nieralny swiat i pozniej tak "wychowane" wupuszczaciew w swiat. Jestescie glupimi p***ami, jak moja matka, ktore daja sie upokarzac, potrafai wszyhtsko wybaczyc i wytlumac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też jestem zdania że to takie pierdzielenie a już ten tekst o księdzu rozwalił mnie do reszty . Autorka czasami da się naprawić jakąś rzecz ale zawsze będzie obawa że szybciej się rozwali ni nowa .nie słuchaj pierdzielenia kościelnych otumanionych ludzi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oprawca znęca się nad tobą kat potrzebuje ofiary i robi ci wodę z mózgu a ty masz ewidentnie syndrom ofiary,juz masz skrzywiona psychikę,bo nie widzisz strasznej przemocy,żenada-jeszcze dostrzegasz dobro!!!!!!!!! pamiętaj,ze z kazdym dniem będzie tylko gorzej,on będzie odwazniejszy w swoich chamskich jazdach a dziecko to nie kawal skały lecz jest wrazliwą istotką,która czuje i widzi więcej niz ci się wydaje gdybym była babcią twojego dzieciaczka,zgłosiłabym tam gdzie trzeba i zabrałabym dzieciaka do siebie,a was wysłala na leczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jestem kościelną otumanioną osobą- wypraszam sobie. Tak naprawdę to nie byłam jakaś tam mocno wierząca. Do kościoła chodziłam od święta. Na szczęście posłuchałam siostry i naprawiam swoje życie i małżeństwo. Do póki słuchałam takich płytkich koleżanek, które radziły zostawić męża było źle. Teraz zrozumiałam, że małżeństwo to nie jest sielanka- w każdym się coś dzieje nie tak. Nie ma całe życie skowronków. A żeby skowronki były to trzeba w to wkładać wiele pracy. Nam akurat pomaga wspólna modlitwa, bo nas "oczyszcza" i dlatego ja poleciłam ten sposób, bo to on nas uszczęśliwia, mimo, że wcześniej żadne z nas nawet pacierza na dobranoc nie mówiło :D Ale wy wiecie wszystko lepiej, mimo, że same nie miałyście z tym do czynienia :D Poza tym póki jest czas niech autorka postara się naprawić. Niech pójda na terapię. Rozstanie to najprostsze wyjście i wcale nie najlepsze. Wiem, bo mąż pochodzi z rozbitej rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja z tego domu ... zgadzam sie, ze mozna ratowac ale uwaga !!!! obie osoby musza chciec. I co za kolejna bzdura, z enajlatwiej jest oidejsc ???? patrz na autorke !! moja matka odchodzi prawie 40 lat i dalej odejsc nie moze :O dla takich osob zycie sie juz skonczylo.Najgorzej, ze dzieci sa w to wmieszane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exdebill_po_wakacjach
zgadzam się, że mąż autorki jest najprawdopodobniej zaburzony i trzeba poszukac pomocy z zewnątrz jak najszybciej, można oczywiście od razu wystawić mężowi walizki za drzwi, ale trzeba pomyśleć najpierw, czy chcielibyśmy, żeby nas tak potraktowano i czy w przyszłości damy sobie rade ze skutkami takiej decyzji - my i nasze dziecko, bo istnieje całkiem spore prawdopodobieństwo, że taka osoba się stoczy. Jak zaciągnąc męża na leczenie to jest inna sprawa, nobla temu kto wymyśli pewny sposób na to, o tyle jest łatwiej z alkoholikami, że oni czasami widzą, że maja problem, Twój mąż może nawet nie pamiętać swojego złego zachowania, a jesli pamięta to to lekceważy. Jedno jest pewne: ani dla dziecka ani dla Ciebie takie życie nie jest dobre i trzeba coś z tym zrobić. Poszłabym poszukac porady profesjonalisty - idź sama póki co, przedstaw problem i razem się zastanówcie jak ściągnąć męża do gabinetu, a potem go przekonać, że powinien się leczyć. Jeśli to się nie powiedzie, albo mąż nie podejmie wyzwania to niestety trzeba uciekać z otyle spokojniejszym sumieniem, że bedziesz sobie i dziecku mogła powiedzieć, że zrobiłaś co mogłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak klepanie paciorków zmieniło Twojego męża może i tak ale taki człowiek co raz podniósł rękę nie zasługuje na szanse Ty sobie bądź dobrą żonką żyj wg przykazań ale nie każdy musi ogłupić się modlitwą ,raczej z tego co tutaj ludzie piszą i radzą wynika że mają rozum i świadomość a nie ślepo wierzą że ksiądz im pomoże z panem Bogiem na czele ,bo gdzie będzie ten ksiądz jak kobieta będzie dostawać kolejne razy od swego oprawcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście, każdy radzi odejdź... a jak odejdzie i bedzie jej ciężko np finansowo, tez jej tak ochoczo pomożecie? Pomożecie temu dziecku, które bedzie traciło poczucie własnej wartości, przez życie w niepełnej rodzinie? Próbuj wszystkiego, niech odejście będzie ostatecznością, rodzina jest największa wartością. Ktoś pisał o rozmowie z księdzem, też słyszałam, że wielu to pomogło, ale ludzie którzy utracili wszelkie wartości, tylko wyśmiewać potrafią, skoro wyśmiewacie wiarę, i ją byście wyśmieli, gdyby poprosiła osobiście was o pomoc, jako samotna matka. Ludziom łatwo doradzać, pod warunkiem,że w żaden sposób ich to nie dotyczy. Wiesz jak się traktuje samotną matkę? A on szybko sobie znajdzie pocieszenie i już niekonicznie syn będzie najważniejszy, bo może szybko założyć nowa rodzinę. Myślałaś o tym ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość a ty gdzie będziesz, jak jej dziecko będzie płakac za ojcem, albo nie będzie miało na wyprawkę, bo tatuś z nową rodziną pojechał na zagraniczne wakacje? W jaki sposób pomożesz? Dajac kolejną złota radę o podwyższenie alimentów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość a ty gdzie będziesz, jak jej dziecko będzie płakac za ojcem, albo nie będzie miało na wyprawkę, bo tatuś z nową rodziną pojechał na zagraniczne wakacje? W jaki sposób pomożesz? Dajac kolejną złota radę o podwyższenie alimentów? Matko większej bzdury nie czytam ,tak niech ją leje ile wlezie . Pierdzielnij się młotkiem w łepetynę ,wiesz ile dzieci żyje bez ojca i dzięki mądrym matkom co w porę się opamiętały mają bardzo dobrze życie z odwiedzającym ojcem lub nie nie ,matka potrafi dać miłość za dwoje i nie tylko miłość bo i na wyprawkę zapracuje bo widzę że do pieniędzy wszystko poszło tak ,żyłam min JA ,więc k***a mać nie p*****l głupot bo czytając takie pierdoły krew mnie zalewa że takie popierdóły katolickie za cenę tylko czego bo chyba nie miłości tylko wyprawki szkolnej (czyt forsy ) bo nawet nie widzę w tym odwiedzin dziecka tylko forsa ,forsa chcą być poniżane .Ty bądź sobie z takim dziadem i klepcie razem zdrowaśki .AMEN .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Zbyt wiele mnie zranił" Nie ma to jak piękny polski język

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ważne przecież każdy wie o co chodzi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:54:00 gość Widzę pałasz szcześciem:), i nie denerwuj się tak :), niech Cie krew nie zalewa Najfajniejsze sa takie życzliwe panie, gdzie nawet słowem ni jednym nie wspomniałam o moim mężu, a już nazywany jest "takim dziadem" No pełnia szczęścia w Tobie Takie nowoczesne, a taki płytkie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takim dziadem nie odnosiło się do Twojego męża tylko to jest przenośnia do takich typów co biją i poniewierają kobiety .Tak ja się pałam szczęściem swoim bo nikt mnie je bije i na mnie nie krzyczy i jednocześnie współczuje kobietą dręczonym .Ty widać za wszelką cenę faceta byś przy sobie zatrzymała byle tylko uszczęśliwić dziecko , które w rzeczywistości nie będzie nie będzie tak naprawdę szczęśliwe .Z tych bredni o wyprawkach jasno wychodzi że tutaj nie jest żadna walka o milość tylko czysta desperacja i zazdrość .To jak pies ogrodnika .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Interpretujesz moje słowa w wygodny dla siebie sposób, napisałam,niech próbuje wszystkiego, a nie ,żeby ją lał, a odejscie to ostateczność. Niech Ci będzie klepie co niedziela zdrowaśki i jest mi z tym dobrze i dobrze mi z tym nawet ,że to wyśmiewasz. Klepałaś formułkę w kościele(czytaj przysięgę)? No właśnie chyba tylko klepałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie nie klepałam bo mi nie potrzeba klepać nic w kościele ,co Ty zakładasz z góry że wszyscy są katolikami .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
liczyłam się z tym, bo widać ,że wartościami wyższymi się nie kierujesz, tylko wyśmiewasz gdzieś napisałaś amen-oznacza koniec, wiec nie kontynuuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorki nie wyśmiewam i Ciebie Twojej wiary też nie ,dla mnie wierz i się módl ale wszystkiego za siłę ciągnąć nie można . Nie wiem czy wiesz ale Amen nie oznacza końca ,to chyba powinno być dla Ciebie jako katoliczki wiadome a nie jest .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście, każdy radzi odejdź... a jak odejdzie i bedzie jej ciężko np finansowo, tez jej tak ochoczo pomożecie? To są wyższe wartości -prawda finanse .Super .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×