jak się nie stoczyć bez pracy i zmienić sposób myślenia

w skrócie: nie mam pracy, traciłam ją wielokrotnie. Boję się, że w kolejnej pracy znów zostanę oszukana, wezmą mnie na kilka tygodni/miesięcy i zwolnią (czasami nawet mnie mamiono, jak to jestem potrzebna). Pomijam już sytuacje, gdy zwyczajnie się nade mną znęcano (nie chcę opisywać szczegółów, ale chodziło o dużą odpowiedzialność i traktowanie jak psa, bo nie miałam pleców a każdy miał). Boję się tego, że znów będę ofiarą. A pracować muszę.

jeśli ktoś z was jest zaprawiony w takich międzyludzkich rozgrywkach i wie, jak sobie radzić z wszawymi mendami w nowym miejscu pracy to docenię każdą opinię. Bo zawsze jak się przychodzi do pracy i otoczenie widzi, jak nasz traktuje przełożony to otoczenie z tego korzysta. A przecież nie dam po gębie komuś za to, że każdego dnia ostentacyjnie okazuje mi niechęć i łazi do szefowej obrabiać mi tylek

..nawet jutro. Dobranoc na razie. Zajrzę w dzień..:)

uig

istnieje teoria ze w pracy nie ma przyjaciol ale ja uwazam ze to robienie sobie wody z mozgu na wlasne zyczenie

są są...tylko trzeba mieć wspólnego wroga, np.nowego pracownika, przeciw któremu się jednoczą. Najlepiej takiego, który jest na stanowisku, jakiego nikt by nie chciał albo takiego, o którym wiadomo, że i tak poleci w parę tygodni/miesięcy. W tym drugim przypadku każda biurwa zaprawiona w intrygach sobie poużywa, bo ma przyzwolenie szefostwa.

up