Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość YoungB

Ból po rozstaniu

Polecane posty

Gość YoungB

Witam wszystkie forumowiczki i forumowiczów. :) Wczoraj rozstałam się po 4 miesiącach z chłopakiem. Wiem, że może się komuś wydawać, że to krótki czas i praktycznie nie ma problemu, ale mimo wszystko bardzo się przywiązałam. Czuję, że to nie było coś zwykłego, od początku rozumieliśmy się bez słów, mamy podobne poglądy, więc praktycznie nigdy nie było między nami jakichś kłótni, raczej jeśli był problem, rozmawialiśmy o nim spokojnie i wszystko wracało do normy. Jednak od jakiegoś czasu zauważyłam zmianę w jego zachowaniu, przestało mu już tak zależeć, nie cieszył się już tak bardzo na mój widok. Wiem, że widocznie tak miało być, tak naprawdę nie żałuję, bo teraz widzę jakie błędy popełniałam i na przyszłość na pewno to zaprocentuje. Jednak nadal nie mogę przestać o tym myśleć, nie mogę sobie wytłumaczyć, dlaczego to musiało się tak skończyć, że przecież praktycznie zostaliśmy dla siebie stworzeni. Ciągle łudzę się, że może w przyszłości jeszcze się zejdziemy, bo wiem, że teraz nie byłoby to możliwe. Nie chcę żyć nadzieją, że coś kiedyś z tego będzie, że po prostu muszę poczekać. Wiem, że to nie jest najwłaściwsze wyjście, ale jak nie myśleć o tym w ten sposób, skoro czuję, że drugiego takiego mężczyzny mogę nie poznać? Proszę, powiedzcie co myślicie na ten temat, czy warto jest coś z tym zrobić, może byłyście w podobnej sytuacji? W końcu to nie jest wiele, 4 miesiące, może za szybko się poddaliśmy? Proponowałam kolejną próbę, ale on był zdecydowany, po prostu wiedział, że już mu nie zależy. Nie chciałam go zmuszać, bo chyba ciężej byłoby mi być z kimś, kto jest ze mną tylko z litości. Ale może poczeka, może zatęskni, zrozumie? Chyba naprawdę powinnam sobie dać czas i spokój, ale tak mi ciężko jest w to wszystko uwierzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale opisz cos wiecej. Dlaczego sie rozstaliscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YoungB
Trudno to opisać jednym zdaniem. Nie było konkretnego powodu. Myślę, że za szybko się to potoczyło, codziennie spotkania... on zaczął się nudzić, mimo że przecież wszystko było dobrze. Możliwe, że wiele było w tym mojej winy, bo nie pozwoliłam mu zawalczyć o mnie, sama za bardzo się starałam i może wyczuł, że sam już nie musi. Trudno powiedzieć jednoznacznie, po prostu na początku jak nie widzieliśmy świata poza sobą, to teraz już nic nie było takie jak kiedyś - ani pocałunki, ani spojrzenia już nie były tak autentyczne. Nie było nam dobrze. Zastanawia mnie czy to faktycznie koniec, czy może po dłuższej przerwie coś by z tego mogło jeszcze być... Wiem, że na razie nie powinnam nic robić, ale ciężko mi tak po prostu zacząć żyć normalnie, jakby to był koniec definitywny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O ja Cie, po prostu przedobrzyliscie ;d ja Ci powiem: i masz szanse i nie masz. Ciezko powiedziec. Znudziliscie sie soba na wstepie - ale tak sie koncza te wielkie milosci. Serio trzeba pokory i wolnego tempa zeby z tego cos wyszlo. No nie wiem, najlepiej odswiezyc kontakt za jakis czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YoungB
Teraz właśnie wiem. Gdybym wcześniej wiedziała, inaczej był do tego podeszła. Ale z drugiej strony, pewnie gdybym się nie przekonała na własnej skórze, nigdy bym nie zrozumiała co robię źle. No nic, jak na razie muszę wrócić do tego życia w pojedynkę. Chociaż nie będzie łatwo... Są momenty, kiedy podchodzę do tego całkiem racjonalnie, ale kiedy przyjdzie wieczór jest fatalnie. Sama nie wiem, czy lepsze są rozstania spokojne i w zgodzie jak moje, czy takie burzliwe, kiedy jesteś wściekła na swojego byłego partnera i masz go dość. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
burzliwe lepsze:) i jak koniec = koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YoungB
W dodatku mam ciągłą ochotę gdzieś go spotkać, szukać okazji, nie wiem naprawdę po co. Machinalnie rozglądam się wkoło, jakby był gdzieś w pobliżu. Czuję brak, cholerny brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YoungB
Właśnie... Jeśli koniec to koniec. Chyba sama staram się na siłę mieć nadzieję, bo nie mogę się z tym pogodzić. A powinnam z tym skończyć. Tylko jak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja 5 lat nie moge przestac myslec;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo koniec najlatwiejszy jest wtedy jak druga strona powie: Nie chce Cie, nie kocham Cie! Nigdy nie bedziemy razem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YoungB
Marne pocieszenie... ;) A długo trwał twoj związek? Może mi będzie łatwiej, skoro nie tak długo to trwało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha u mnie nawet nie weszlismy w zwiazek:D spotykalismy sie pol roku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YoungB
W sumie nie usłyszałam żadnego takiego stwierdzenia. Chyba samemu jemu było ciężko z tego zrezygnować, bo samemu było żal, ale wiedział, że już mu nie zależy. Padły słowa, że mój jedyny będzie najszczęśliwszym facetem na świecie. Nawet gdy oboje stwierdziliśmy, że z tym koniec, to dalej trzymaliśmy się za ręce, nie wiem czy to z przyzwyczajenia, czy co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YoungB
Kurcze. Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane? Nie mogłoby być po prostu albo "tak, chcę", albo "nie, nie chcę"? Tylko niby skończone, a żal po tym nie do zniesienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on cie nie chce, nie kocha cię, znudzilas mu sie, i na pewno juz nic z tego nie będzie, więc nie łudź się. poza tym ile ty masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YoungB
18. Wiem, pewnie jeszcze wcześnie, mam dużo czasu powiecie... I pewnie macie racje. Ale jak już się kogoś takiego poznało... No cóż, lepiej pozwolić mu odejść, skoro nie chce. Nie mam wyjścia. Jak to mówią czas leczy rany, prawda? Może wkońcu się z tym pogodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YoungB
Najgorsze jest to, że widzę go teraz tylko w dobrym świetle, zauważam, jak wiele ma cech, które mi dogadzały i nie wyobrażam sobie, żeby mój przyszły chłopak był inny. Też mieliście takie problemy po rozstaniu? Jak sobie z tym radziliście/radziłyście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sluchaj. Mialam 18 lat - przezylam identyczny zwiazek. Normalnie milosc na zaboj. Tylko, ze wyraznie powiedzial, ze nie kocha mnie nei chce. Zabilam w sobie ta milosc - teraz wiem, ze t zadna milosc nie byla. Kazda nastepna osoba jaka poznawalam byla lepsza od tego wyidealizowanego chlopaka:D A wtedy zarzekalismy sie, ze zwiazek dusz, ze tak sie rozumiemy bez slow. Po kilku latach poznalam mezczyzne - polubilam go jak nigdy nikogo. Juz nie pieprzylam o jakims braterstwie dusz. Wiedzialam, ze on albo nikt inny. Nie jestesmy razem. 5 lat jestem sama. Nikt inny mi sie nie podoba i nie chce nikogo innego. A zabic w sobie tej milosci nie chce i nie umiem. Ale porownujac stan emocjonalnego zakochania to wtedy w wieku 18 lat to kosmos - takie emocje mocne, teraz wszystko na spokojnie a i tak tesknie i nie moge zpaomniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YoungB
Nie wiem co powiedzieć... Przeraża mnie to. Pewnie jest mnóstwo takich osób na świecie, które nadal tkwią w czymś, co dawno już nie istnieje. To droga donikąd, przecież takim myśleniem nigdy nikogo nie poznamy. Ale powiedz, dlaczego nie chcesz zabić tej miłości w sobie? Rozumiem, że może ci się wydawać, że nie potrafisz, ale dlaczego nie chcesz? Rozumiem to, bo sama nie chcę, ale jednak w twoim przypadku to już 5 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×