Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy lubicie spędzać czas z rodziną męża

Polecane posty

Gość gość

Bo ja mam taki problem. Znam ich od 11 lat, ale to dopiero po ślubie zaczęłam odczuwać tzw. "zmęczenie materiału". Pomijając już to że mnie irytują jakoś tak sami w sobie, choć nie okazuję im tego to spędzanie z nimi czasu uważam w sumie nie wiem czemu za zwykłą stratę czasu. Od kilku lat obserwuję takie oto zjawisko. Jak tylko się dowiaduję że jesteśmy zaproszeni na niedzielny obiad albo któryś z członków wymyślił sobie do nas wpaść z wizytą to momentalnie czuję w sobie rozdrażnienie, no i frustrację kiedy pomyślę że tyle innych fajniejszych lub pożyteczniejszych rzeczy mogłabym zrobić w tym czasie. Mąż od razu widzi że jestem skora do kłótni i robi się na mnie zły i wtedy faktycznie często dochodzi do kłótni. Czy ktoś ma podobny problem ? Jak temu zaradzić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yaycara fajansiara
Ja akurat rodzine meza uwielbiam i lubie tam chodzic. Ale cos takiego,jak opisujesz,odczuwam,jak mamy sie spotkac z niektorymi znajomymi. Takimi starecznymi wujami i matronami,co zawsze wzdychaja na temat uplywu czasu,stresu z malymi dziecmi itp. Albo wyglaszaja madrosci wychowawcze. I w sumie nie wiem,co ci poradzic. Chyba po prostu nie nakrecac sie,nie myslec o tym,najlepiej popros meza,zeby o zaproszeniu informowal cie jak nakpozniej. Pojdziesz odbebnisz i z glowy. Ewentualnie zapisz sobie na kartvlce,jakie beda pozytywy,bo jakies na pewno beda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też lubię spędzać czas z rodziną męża, za to z moja matką nie mogę się dogadać bo ma swoje najlepsze poglądy na każdy temat, ona zawsze ma racje a reszta dla niej to półgłówki więc ograniczam spotkania do minimum, bardzo rzadko do niej dzwonię bo nie mam ochoty wysłuchiwać jej racji. Nie proszę jej o pomoc przy dziecku wolę dogadać się z sąsiadką, siostrą albo teściową :D Powodzenia staraj się nie myśleć o tym szkoda nerwów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja lubie ale moj maz pochodzi z fajnej, inteligenckiej rodziny. Nasi rodzice czesto sie na brydza spotykaja :D wiec tez maja swoje wspolne tematy. Na szczescie i ja i maz mamy normalne rodziny i przebywanie z nimi nie jest udreka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My z mezem chodzily do jego rodziny co niedziele. Tescie i rodzinka sa ok. W miare dobrze sie tam czuje mimo, ze corka mojej szwagierki jest faworyzowana zwlaszcza przez rodzicow meza :O No ale co zrobic. :D Ja nigdy w zyciu nie chodzilabym do tesciow gdybym byla w Twojej sytuacji, po prostu nigdy nie robie niczego wbrew sobie ( zwlaszcza takich rzeczy o jakich Ty piszesz) bo potem przez jakis okres czasu po czuje sie zle, wiec wydaje mi sie to bez sensu. Nie chcesz nie chodz do nich ani ich do siebie nie zapraszaj. ZYJ W ZGODZIE ZE SOBA! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nawet lubie tam jeździć. Choć wiadomo nie czuję się tak swobodnie jak u swoich rodziców. To mili ludzie ale ich metody wychowywania dzieci you dla mnie kosmos. Tak samo żywienie np przedszkolaki non stóp jedzą słodycze i piją slodkie napoje. ciasto Zamiast śniadania czy obiadu to u nich nic nietypowego Nie chce zoby moje dzieci nabierały takich nawyków. Tak samo nie toleruje części ich dalszej rodziny z ich poglądami politycznymi. Każda rodzinna impreza kończy się ostrą wymiana zdań. Ale tak jest nieźle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie rozmowa się klei, ale co z tego. Chociaż właściwie to przepraszam ja wiem co mnie drażni. Na każdym spotkaniu u teściów jest to samo. Wywlekanie brudów rodzinnych przy mnie a konkretnie, obmawianie zięcia jaki jest zły, nie wiem dlaczego widzą we mnie jakiegoś powiernika do obmawiania swojego zięcia który z nimi mieszka, mam ochote wykrzyknąć "wasz synek też nie jest lepszy!" bo mi się z mężem w małżeństwie nie układa, ma on trudny choleryczny charakter, który mocno daje w d*pe, ale co mi to da że to powiem, wtedy będzie tylko więcej pomówień i więcej problemów, nie znoszę jak siostra męża mówi że planuje rozwód bo jej mąż powiedział tamto czy siamto, bo nie uprawia z nim seksu od roku, jaką to ona jest ofiarą w tym zwiążku, jaką tragedią jest to małżeństwo, ja wcale ją nie pytam o te sprawy, ale słucham w milczenium a mam ochotę się zaśmiać jej w twarz z tych problemów i wykrzyknąć "Myślisz że u mnie jest lepiej? Może ja też wezmę rozwód z twoim braciszkiem. Też sobie pójdę na łatwiznę w życiu", ale nic się nie odzywam. Wieczne chwalenie teściów pod niebiosa jakim to ich wnuczek - syn ich córki jest złotym dzieckiem, wiecznie tylko W to W tamto. Historie z okresu jego niemowlęctwa które było 6 lat temu. Mam ochotę powiedzieć "Słyszałam to już setki razy. Ileż można ?" Odkąd urodziło mi się dziecko, robienie podchodów, przesłuchań czym go karmie i udzielanie rad, niechcianych rad. Ja rodziny męża nie zapraszam do siebie nigdy, oni czasem sami od siebie po prostu wpadają. Na spotkania rodzinne sama od siebie też nie jeżdżę nigdy tylko wtedy jak teściowa zaprasza na obiad lub gdy mąż szczególnie naciska żebyśmy jechali (on ze zrozumiałych względów jeździ tam chętnie i chciałby często. Ja staram się ograniczać spotkania do absolutnego minimum, choć nie mogę z tym przeginać, bo w ciągu ostatnich 5 lat dwa razy tak przegiełam i źle się to dla mnie skończyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze że to mój wpis z i że to ja założyłam topik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to jest, ze po slubie dostajesz tez w spadku rodzine meza. dlatego tak wazne jest pozznanie i siebie i rodziny juz wczesniej. Maz i dziecko maja prawo do kontaktow z jego rodzicami. Szkoda tylko, ze wiele zadufanych w sobie zoneczek robi fochy i jest zazdrosnych o nie wiadomo co. Ale gdyby maz smial choc jedno zle slowo wspomniec o rodzicach zoneczki, to by byla awantura, ze hej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×