Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fhggyf

moj maz pije

Polecane posty

Gość fhggyf
nie chce rozwodu,rozstawac sie bo bardzo go kocham. On mnie tez. Pozatym sama bym sie nie utrzymala... te spotkania AA sa bezplatne? I tak po prostu moge sobie pojsc,usiasc i posluchac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alkoholik to wielki manipulant. sprawa postawiona jasno...chce być z tobą,ale nie pomagasz nam w tym.Nie akceptuje twojego picia.mówisz,że wygoniłaś go z domu...on obiecuje,że już nie będzie..uwierz...kiedy to mówi,sam jest przekonany,żę tej obietnicy dotrzyma,ale jest osoba chorą i wraca do nałogu. tzw.twarda miłość,konsekwencja...złość na męża wcale nie pomoże...sama się wkręcasz i rujnujesz swoje zdrowie. Poszukaj terapii przy MOPS,TAM NIE CZEKA SIĘ miesiącami.poszukaj al-annon...tam znajdziesz wsparcie,rozumienie...ale nie nastawiaj się na "gotową receptę"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spotkania AA,są bezpłatne.To tzw.mitingi AA.W każdej miejscowości,gdzie sie odbywają,są też takie,gdzie raz lub dwa razy w miesiącu,są "otwrte"...czyli moga przyjść,nposoby z rodziny,żony,matki,rodzeństwo. Mi osobiście,takie spotkania,oraz ciągły kontakt z trzeźwymi alkoholikami,dają wiedzę,wsparcie i siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhggyf
nie wiedzialam ze na takie spotkanie moze przyjsc kazdy z ulicy. Myslalam ze tylko zapisani tam.Zaraz poszukam info w moim miescie. Staram sie to zrozumiec ze om jest chory,ze obiecujac mi poprawe mowil prawde ale choroba mu nie pozwolila.Ja sie wsciekam ze znowu sie schlal,ze poco obiecal i tak,nakrecam sie tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhggyf
no jest u mnie w miescie cos takiego.I tak po prostu moge sobie wejsc tam i usiasc,sluchac? duzo osob jest na takim spotkaniu? czy moze byc tak ze nikogo nie bedzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w miejscowości chodzi nawet dość sporo osób.Maż mówi,że raz więcej ,raz mniej. Okres letni,to taki "spokojniejszy",bo urlopy. Jak masz mozliwośc,to wybierz sie na takie spotkanie z bliska osoba,będzie ci raźniej,ale jak ktos chce działac,to potrafi"góry"przenosić. Dowiedz sie,kiedy sa spotkania otwrte.Nie musisz nawet nic mówić,tylko słuchać...to też umiejętnośc:) Leczenie mojego męża,było ostatnim krokiem,do którego przyłożyłam rękę.Gdyby to nie odniosło skutku,dałabym, sobie spokój,ale każdy ma szanse na zmiany...nie ma ludzi idealnych. Miłość to wielka siła,dobrze,kiedy mamy taki dar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a twoj maz ile pil? jak sie objawial jego alkocholizm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poszukaj sobie o kudzu root

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhggyf
wlasnie czytalam o tym,to jakis lek? ale co z tego ze jak sam sobie kupi piwo na miescie to mu nie podam tego... kurcze,juz sama niewiem czy az taka niedobra jestem? wyprane ma,ugotowane tez. Mowie mu ze nie zabraniam mu calkiem picia.Ze w piatek czy w sobote niech juz se wypije te 3 piwa i ok,ze nawet sama mu kupie,nawet sie z nim napije po calym tygodniu pracy.Ze w sobote tez niech se pije.Czy nawet czasem w tygodniu jak ktos przyjdzie czy cos.I by nie bylo zadnego hallo z mojej strony.Ale on caly tydzien,codziennie kilka piwek. Musze sie przejsc na to spotkanoe AA jak znajde tylko czas..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na alkoholizm nie ma leku.Gdyb to było takie proste,alkohol nie znikałby z półek sklepowych i tylu ludzi nie cierpiałoby z powodu tego nałogu:( Terapia,sumienna praca nad soba,uznanie bezsilności wobec alkoholu...to daje szanse,na normalne zycie picie mojego męża trwało troche czasu. Rozpoczynało się zupełnie niewinnie.Wspólne wychodzenie naimprezy,sporadyczne jednak.Tylko wtedy pił.Nie było opcji,że chodził po knajpach,nie przychodził do domu po pracy wypity, Kochany,spokojny człowiek. Jednakże alkoholizm jest chorobą postepującą i jakieś ostatnie 4 lata,przed jego terapia,to juz była totalna męka i jego życie w kierunku śmierci,bo do tego może doprowadzić picie. Zresztą jego picia razem z dziecmi nie obserwowałam,bo kiedy wypił,to wracał do domu,a nanastepny dzień znikał i pił poza domem. Na poczatku nie było go tak 2-3 dni,raz w roku...potem i czas picia sie wydłużył i częstotliwość. Wtedy zaczęłam szukac informacji w necie.Znalazłam forum tematyczne,dla alkoholików,poznawałam chorobę.Jest też dział dla współuzależnionych,podpowiedzi koleżanki,która sama przechodziła przez alkoholizm męża,choć to u niej to byl totalny hardcor!!! zaczął sie czas mojej przemiany,a za nia powoli zmiana postepowania męża. Pamietajcie,zmienić mozna jedynie siebie...na zmiany innych możemy mieć tylko minimalny wpływ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż miewał w tym czasie,nawet roczne przerwy,ale to na tzw."d*pościsku"bez terapii,jakies tam sporadyczne zagladanie na AA,ale obecnośc tylko cielesna,duchem zupełnie gdzie indziej.....trzeźwiec trzeba chcieć..nawet łykanieanticolu lub innych wynalazków,nic nie da,bo to połowiczna trzeźwośc,ciało trzeźwe,ale umysł pijany nie tego oczekujemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhggyf
dziekuje ci za wypowiedz.Wiesz,moj nie znika na noc,zawsze wraca.Wiem ze miedzy innymi dlatego bo wie,ze bedzie mial awanture w domu.Dzis wrocil o 3,to jego rekord.Ale dlatego bo zasnal w autobusie i obudzil sie na petli.Nie pierwszy raz mu sie to zdazylo. Nie lazi po knajpach,nie upija sie na umor bo wczesniej zwyczajnie zasypia.Tylko to jego piwko codziennie,w domu,u kogos,na dworze,przy kazdej okazji.Czy jedzie do rodzicow,czy do kuzyna,do ciotki czy do kumpla.ZAWSZE ZAWSZE to piwo jest.Oblac podwyzke w pracy,moje imieniny,urodziny kolegi,koniec czy poczatek urlopu...czasem mam wrazenie ze sam szuka okazji.Widze jak czasem znajduje pretekst zeby gdzies wyjsc,pojechac po glupia p*****le do mamy,wydrukowac cos u kuzyna itp byle miec okazje sie napic....czy to alkocholizm? lapie sie juz na tym ze czasem go usprawiedliwiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Usprawiedliwianie...to cecha charakterystyczna dla współuzaleznienia,minimalizowanie. Mój mąz tez nie upijał sie do nieprzytomności,z imprez wychodziliśmy zazwyczaj ,bo on tak chciał,nioe chciał juz pić. Mi też sie tłumaczył,że nie wsracał,bo sie wstydził,że naobiecywał,a potem znów zawiódł. Mogłam mu dawać pieniądze,wysyłać na zakupy i nie kupował alkoholu,oddawał pieniądze..potem zaczęły sie kłamstwa,ciągłe przeprosiny,obiecywanie.Długo nie dopuszczałam do siebie,że on ma problem,nad którym trzeba powaznie popracować. Setki moich wyjaśnien na temat powodów jego picia...powód jest jeden..chce pić i pije,jest chory...nie ma winnego,ani sytuacji,która go do tego zmusza. Nawet silna wola nie jest w stanie zatrzymac tej choroby...bo czy zatrzymasz sraczkę(sorrki za określenie) siła swojej woli???!!! Najpierw uznanie choroby,a wtedy szansa na zdrowienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam książkę'Małżeństwo na lodzie"...możliwość pobrania w pdf...najszybszy dostep. Jest wiele propozycji o tej tematyce.Lektury Wojdyłło,godne polecenia...sama autorka osobiście związana z tematem alkoholu ...zawodowo i osobiście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhggyf
dokladnie...ciagle przeprosiny i nast klamstwa.O tak w kolko.Juz nawet zloscic sie na niego mi sie nie chce.Bo po co? nagadam sie tylko,czasem poplacze,on wyrazi skr***e a za kilka dni znowu to samo. Chce ratowac to malzenstwo,to dobry czlowiek,naprawde.Ale uswiadamiam sobie ze prosbami nic nie zdzialam,bo jesli do tej pory od kilku lat nie pomogly....? On nie uznaje ze jest chory. Ale ostatnio po tym jak chcialam zeby sie wyprowadzil zaproponowal ze wszyje sobie esperal(czy jakos tak). niewiem na ile mowil powaznie ale dla mnie to nie rozwiazanie.Bo tak jak mowisz,to siedzi w glowie.Ale co z tego skoro wdl niego on problemu z alkocholem niema?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhggyf
dziekiuje za info,na pewno skocze do biblioteki i wypozycze.Wole tradycyjnie.To nowe wydanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Esperalu już sie nie praktykuje,można ewentualnie gdzieś "boczkami'załatwic,ale to nie jest wyjście. Mój mąż chodził do specjalisty,chciał,leki..tabletki łykał przy mnie,ale i tak pokombinowal po czasie...te zmiany musza zaistnieć w głowie...zaprzestać picia może tylko dla siebie,dla swojego zdrowia i swojego szczęście,bo picie z czasem staje się udręką,cierpieniem,z którym wielu nie potrafi sobie poradzić,szczególnie wtedy,gdy już pozostają sami. Czasami jest tak,że alkoholik zaprzestaje picia,dopiero wtedy,gdy juz wszystko straci,rodzine,przyjaciół...zaczyna życ na nowo,ratuje swoje życie.I nawet wtedy warto sie radować,bo ktoś wyrwał się ze "szpon" tej paskudnej choroby. A ksiązka,już troche lat ma,więc myslę,że znajdziesz ją w bibliotece. Zajmij sie sobą.Nie chodzi tu o taki niezdrowy egoizm,ale zadbaj o swój stan psych iczny,skup się na dzieciach...mąż jest dorosły i z codziennymi sytuacjami poradzi sobie. Idź na spacer,nie matkuj jemu,trochę chłodu nie zaszkodzi. Wyrażaj swoje uczucia,a nie zarzucaj,nie oceniaj,nie krytykuj...choć wiem,że to nie jest łatwe,bo nerwy ledwie na wodzy sie trzyma,kiedy wiedzi sie pijanego...ale to człowiek i ma swoje uczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze jedna ciekawa książka..."koniec współuzależnienia" Betty Melody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhggyf
dziekuje za rozmowe,pomogla. Teraz jestem w pracy,maz sie nie odzywa( pewnie mu glupio czy cos) a jak wroce to popatrze za tymi spotkaniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
życzę powodzonka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
JUŻ WIDZĘ JAK PRZESTAJE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam..udało sie zdobyc "lekturę"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja droga,sama to niczego nie zdzialasz,bo kazdy pijacy powie,ze przeciez problem to ma ten,co gdera,a nie ten,co wypije.Mozesz prosic,blagac.krzyczec,dawac ultimatum,i tak wszystko na krotko dziala,bo niestety zdaje sobie on sprawe,ze go kochasz i.....wybaczysz.Jesli chcesz sobie zrujnowac zycie,a tak bedzie,to popadniesz w taka depreche,ze psychicznie ty sadziesz,a on...dalej bedzie popijal.Wiem,co mowie,mialam weekendowego pijaczka,pozniej juz byl czasem kilka razy w tyg,a potem to juz na nocki znikal,zostawilam go...i nie zaluje.Pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhggyf
tak wiem ze gadaniem nic nie zdzialam,dlatego sobie juz odpuszczam paplanine bo to bez sensu. Lektory nie wypozyczylam bo spieszylam sie do pracy,jutro po pracy podejde do biblioteki bo mam obok i jesli bedzie to na pewno wypozycze.Zawsze moze cos pomoc,spojrzec inaczej itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
leczenie raczej przymusowe,bo chyba nie dobrowolne.Tak naprawde to do konca zycia bedzie alkoholikiem,nawet jesli poprzestanie,ja bym sie bala juz potem,kazde wyjscie,impreza,wciaz na bacznosci,ze wypije.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do leczenia nikogo sie nie zmusi.Mój mąż sam zdecydował się na leczenie i dzieki temu trafil tam w ciagu 2 tygodni,bo było miejsce. Raczej imprezowanie,podczas trzeźwienie wychodzi z gry.Alkoholik chcąc byc trzeźwym,musi trzymac sie pewnych zasad,co ułatwi mu życie w trzeźwości. A aby nie żyć w tym tzw.strachu,to potrzebna jest terapia dla osoby współuzaleznionej,aby życ własnym życiem a nie alkoholika.Samo "wyeliminowanie" chorego zżycia nic nie da,bo mechanizmy zostają.Mus szukac pomocy dla siebie,nawet wtedy gdy zdecyduje sie ktos na życie bez chorego. a trzeźwośc może trwac latami...osobiście znam takich,którzy mają za sobą kilkanaście lat w trzeźwości i nadal nad tym pracuja.radując się życiem bez alkoholu...a zyc bez imprez też się da;) i o to chodzi,aby nie rozmyslac każdego dnia czy sie napije,czy nie...to juz nie zalezy od nas. ja wiem,że moge sobie spojrzeć w oczy i powiedzieć...zrobiłam wszystkoco byłó w mojej mocy,byłam przy mężu,kiedy mnie o to poprosił......nie mam pewności jak będzie jutro,ale jutra jeszcze nie ma,jest dzis,adzis mój mąz ma swoje kolejne 24 godziny bez alkoholu ...i tym sie raduję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki alkoholizm mozna porównac,do takiej choroby jak rak....leczymy,staramy sie,nie poddajemy sie,wyrzucamy"chwasta" z siebie...i niestety nie mamy pewności,czy nie będzie nawrotu choroby,a mimo to chcemy przeżyć każdy kolejny dzien,bez ciągłego rozmyslania,co będzie,jak będzie??? To sa moje przemyslenie i każdy ma prawo do swoich. Mi może i łatwiej,choć wcale nie uważam,że było łatwo,bo zawsze miałam u boku kochane,spokojnego faceta...mimo jego choroby czułam się bezpiecznie,nigdy nie stosował wobec mnie siły fizycznej,ani psychicznej,...chciałam zawalczyć o nasz związek,więc uzbroiłam się w cierpliwośc...a tej nigdy mi nie brakowało.Musiałam się wiele nauczyć i także zmienić swoje postepowanie... Jak dziś sytuacja wygląda???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhggyf
od tamtej pory maz nie wypil nic.Nawet dzis zapytal sie mnie czy moze wypic piwo po pracy na zakonczenie tygodnia,powiedzialam krotko NIE. I nie wypil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oby tak dalej,ale nie emocjonuj sie tą sytuacja zbyt bardzo,aby potem bolesnie tego nie przezyć. W domu alkoholika....ZERO ALKOHOLU! My na dziś dzień nie mamy nawet kieliszków,pokali...nic co mogłoby sie kojarzyć z alkoholem. Piwo,czy inny trunek procentowy,nie jest nagroda za cos,co człowiek wykonuje,bo musi...jak inaczej by funkcjonował,kiedy nie miałby środków do życia? Stanowczość,komsekwencja,stawianie granic...tego warto sie trzymać Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Qanka
Rozumiem autorkę całowicie Niestety mam podobny problem tylko ze ja jestem obecnie na etapie zoobojetnienia tak jak bym zyła obok niego a nie z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×