NIE POTRAFIĘ ZJEŚĆ MIĘSA wegetarianka od 20 lat

chodzi o to, że mam 25 lata od 21 nie jem mięsa - nie potrafię tego przełknąć za nic, zapach mnie denerwuje - nie umiem tego zjeść, robiłam już miliony podejść. Zapach mnie odrzuca! czasem czuję się słaba i zmęczona, myślałam, że mięso mi pomoże się wzmocnić, jednak robi mi się nie dobrze gdy wsadzam je do ust. Czy może być tak, że ja nie będę jadala mięsa do końca życia i czy to mi zaszkodzi jakoś? Czy ja mam taki organizm, że nie toleruję mięsa, nie mam ochoty na mięso, nigdy nie miałam ochoty go zjeść traktuję mięso nie jak jedzenie, jakbym była głodna to patrząc na mięso nie mam ochoty go zjeść. Jestem neutralna względem mięsa. Ewentualnie gdy czuję jego zapach to nie mogę wytrzymać i musze wyjść z pomieszczenia. Czy to może być jakieś uczulenie na składnik mięsa? Wszyscy mi mówią, że sobie coś ubzdurałam, ale jak można sobie ubzdurać coś na tak długi czas, jak byłam mała to mi nie smakowało przestałam jeść i dalej tak jest już tyle lat. Chuda wcale nie jestem - taka średnia, ani chuda ani gruba. Co myślicie?

twoja matka była nienormalna że takiemu małemu 5-6 letniemu dziecku już przestała dawać mięso

jeżeli poza tym czujesz się dobrze i twoje wyniki badań są w normie - to nie masz się czym martwić, nawet ci zazdroszczę (ale reakcja otoczenia jest często denerwująca i przykra na dłuższą metę) - ja byłam w maju na diecie oczyszczającej warzywno-owocowej wg dr Dąbrowskiej - czułam się świetnie, w pracy nikomu nic nie mówiłam - bo gdy 3 lata wcześniej się pochwaliłam to słyszałam przez rok różnego typu docinki nt. mojej diety (myślę że to zazdrość i brak tolerancji)

cbadef moze to po prostu zazdrosc z powodu twojej konsekwencji?

Witaj w klubie. Mam 21 lat, a odkąd pamiętam mięsa nie jem. Kiedyś miałam moment, że jadłam parówki (może zjadłam z 5 w całym życiu ;d). Mam podobnie, jak tylko poczuje zapach mięsa surowego albo gotowanego mam ochotę zwymiotować. Brzydzę się dotknąć surowego mięsa. Nawet w folii. Lubię czasem powąchać jakieś mielonki :D czasem mam ochotę na kotleta, ale jak sobie wezmę malusiego gryzka to muszę wypluć, bo to takie gumowate. Wszyscy mi docinają, że przez nie jedzenie mięsa, będę miała wiele chorób. Na pewno białko zwierzęce jest potrzebne, ale staram się jeść jakieś strączkowe itp. Póki co żyje, a do chudzieńkich też nie należę. Wszyscy mówią, że jak na osobę, która nie je mięsa to dobrze wyglądam ;d

sboBgzruqBoHRlvX0eUC4iD4