Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Porodówka1

Za kilka dni mój poród

Polecane posty

Gość Porodówka1

Witajcie dziewczyny. Za kilka dni ( w niedzielę ) wychodzi mi 40tc. Jestem bardzo poddenerwowana tym co będzie, ale i pragnę tego z całych sił. Czuje się już wyczerpana fizycznie - bolą mnie bardzo plecy i puchną mi nogi i ręce, a no i te kilogramy, które już chciałabym stracić. Z jednej strony czuję się cudownie, że będę miała moja upragnioną córeczkę już za parę dni na rękach, że będę mogła ją pogłaskać i utulić. Z drugiej strony natomiast boje się porodu i połogu. Boje się, że będzie bardzo boleć, że sobie nie poradzę. Boje się trochę depresji poporodowej, której chciałabym uniknąć. Dziewczyny podzielcie się ze mną swoimi refleksjami przed porodowymi... jak się czułyście? O czym myślałyście? Napiszcie też jak u was przebiegał poród i czy faktycznie zapomina się o bólu jak podają dziecko na ręce ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak porod juz sie zacznie bedzie ci wszytsko jedno,byleby sie tylko skonczylo, a czy o bolu zapominasz jak dostajesz dziecko? tak, nie bedziesz rozpamietywac tego jak bolalo,ale niestety polog to wieksze gowno niz porod i polog nie da o sobie zapomniec, jedynie tyle ze nie bedziesz myslec o bolu wczesniejszym tylko o tym aktualnym,ja sie czulam bardzo zle przed porodami i marzylam juz o koncu , a co bedzie sie dzialo bylo mi wszytsko jedno, szczegolnie przy pierwszym, przy drugim bylo wiecej obaw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porodówka1
rozumiem, a możesz napisać mi coś więcej jak wygląda połóg ? To jest moja pierwsza ciąża i przyznam szczerze, że nie mam pojęcia na co się nawet nastawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas połóg przeszedł dość lekko i (jeżeli można to tak określić) przyjemnie. Fakt faktem krwawienie miałam chyba z 8 tygodni mimo cc, ale nie wspominam połogu najgorzej (chyba, że chodziło o kontakt z dzieckiem itd., wtedy sprawa wyglądała inaczej). Jak ja Ci zazdroszczę... Ja jestem dopiero w 7tc, więc sam początek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do poprzedniczki- a co takiego strasznego jest w połogu, bo też nie rozumiem..??? Ja miałam planowaną cesarkę (ciąża bliźniacza), ale mój ginekolog uczulał mnie, że poród może zacząć się wcześniej.. i bałam się jedynie tego, że nie rozpoznam pierwszych objawów porodu, urodzę w samochodzie...itp.:) Generalnie na tydzień przed planowanym porodem co chwilę wydawało mi się, że to już i co chwilę panikowałam:) Z racji tego, że wszystko wyszło tak jak miało wyjść, tj. nie urodziłam wcześniej i miałam tę cesarkę nie opiszę Ci autorko jak to jest po naturalnym porodzie, bo nie wiem. Po cesarce czułam się przez pierwsze parę dni naprawdę bardzo, bardzo kiepsko, ból był niesamowity i to nie o to chodzi, że zapominasz o bólu, tylko po prostu zajmujesz się maleństwem i to na nim koncentrujesz swoje siły, czujesz ulgę, że już jest po wszystkim i wiesz, że ból nawet jeśli takowy jest, w końcu mnie:) A depresja?? Oj jak ja się tego obawiałam ( ciąża nieplanowana, ja jakoś nigdy nie czułam potrzeby bycia matką), ale obyło się bez takich "sensacji" na szczęście:) Życzę powodzenia, będzie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie zapomniałam o bólu jak mi podali dziecko, fakt że skupiłam się na tym że je przytulam a nie na tym że chwilę wcześniej ból mi biodra rozsadzał, ale zdecydowanie nie zapomniałam. Zresztą dalej pamiętam, ale to (chociaż w innej skali) jak ból zęba czy ucha- ostry, masz dość, a po miesiącu ciężko sobie wyobrazić że tak bolało. Teraz się z porodu już śmieję ;) Poród przebiegł szybko, zaczął się niespodziewanie- tzn. dokładnie w terminie, ale nic go nie zapowiadało akurat wtedy, żadnej biegunki czy wymiotów, przeczucia itd o czym czasem dziewczyny piszą, dokładnie godzinę wcześniej siedziałam przy komputerze i skarżyłam się koleżance że już termin a tu nic nie rusza. Skurcze bolały jak diabli, zwłaszcza że szybko wody odeszły (po tym ponoć są bardziej bolesne) no i krzyżowe miałam, ale miałam 2 godz. pierwszej fazy, 10 min drugiej (czyli parcia na fotelu) i koniec. Szybki, bezproblemowy, bolało ale nie zdążyłam się zmęczyć, do parcia poszłam szczęśliwa że to już, a słuchanie tętna dziecka między skurczami jakoś dobrze mi robiło. Nacinali mnie, ale krocze goiło się świetnie, z pomocą męża po 2 godz. poszłam pod prysznic, urodziłam wieczorem i w nocy nie miałam problemów żeby wstać do dziecka czy toalety. Z pokarmem nie miałam problemów. Krwawienie trochę uciążliwe, jak mieć okres przez 4-5 tyg, ale do zniesienia. Jedyne problemy pojawiły się tam gdzie się ich zupełnie nie spodziewałam. Miałam dużo mleka, synek ładnie ssał ale w jednej piersi brodawka została płaska, w szpitalu uznali że dziecko przystawione, je więc jest ok, i że boli na początku to normalne, w domu już krew leciała, pomogły kapturki, właściwie dzięki nim karmiłam. Wydawało mi się że fachowiec od laktacji od razu zobaczy problem i skoryguje... Druga sprawa- nastawiłam się na nieprzespane noce, kolki, wrzeszczącego dzidziusia- a tu mi się trafił egzemplarz z żółtaczką (później pediatra stwierdziła że powinni go z takimi wynikami naświetlać), tak senny i spokojny że to ja musiałam nastawiać budzik i budzić nas oboje na karmienie (w szpitalu jeszcze przespałam raz 5 godz jednym ciagiem i nastraszyli mnie potem że tak nie można bo noworodkowi spadnie poziom cukru, i w ekstremalnym przypadku zapadnie w śpiączkę, nie mogłam potem przestać o tym myśleć) W szpitalu też np. prędzej się spodziewałam niemiłego lekarza, położnej przy porodzie- a tu miód malina, zwłaszcza położna, za to panie od noworodków takie że przez moment miałam ochotę się wypisać. A jedynym problemem faktycznie ciężkim, tym bardziej że wstydziłam się o tym komukolwiek mówić, był brak więzi z dzieckiem...i to dość długo, 2-3 miesiące po porodzie. Bałam się o niego, pilnowałam go, uważałam żeby mu było dobrze, ale nie było roztkliwienia i bardziej ciepłych uczuć. Było mi głupio i kompletnie nie rozumiałam o co chodzi, przecież "miała" być fala miłości i rozczulenia jak tylko go wezmę w ramiona, wpatrywanie się w niego z uśmiechem kiedy śpi, a nie miałam depresji- bo nie było problemem żeby wstać, ubrać się, iść do fryzjera, ogarnąć dom, dziecko wyczekane, ciaża zagrożona i codziennie budziłam się z myślą żeby kolejny dzień przejść szczęśliwie, a tu nagle dziecko jakby obce... Minęło bez śladu, dopiero później poczułam to co każda inna kochająca mama, jest moim słońcem teraz (i gwiazdką, i księżycem jak to on sam dopowiada), ale łatwo nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja urodziłam 23 września rok temu ;) Przed porodem tydzień odchodził mi czop i miałam skurcze przepowiadające dośc bolesne więc wyczekiwałam tylko kiedy się zacznie. Byłam strasznie niecierpliwa i nie potrafiłam sobie znaleźc miejsca, ani też spac w nocy cały ten tydzień. Właściwa akcja rozpczęła się w nocy. Wstałam do toalety i poczułam jak mi coś ciepłego cieknie po nogach, odchodzły mi wody. ;) Cały czas miałam skurcze, które się nasilały, szły z krzyża na brzuch i uda paraliżując mnie kompletnie tak że musiałam o coś się oprzec, trzymałam się kanapy bądź klęczałam. Pojechaliśmy do szpitala, po badaniu powiedziano mi że rozwarcie jest na 8 cm. :) Parłam w pozycji kucznej, bolało bardzo i darłam się nie mogłam tego opanować. Myślałam że już dłużej nie wytrzymam. Trwało to długo i nic, kazano mi zmieniać pozycje, parłam bardzo długo i nic byłam skrajnie wyczerpana. Przebieg porodu zaczął zagrażać dziecku, więc ostatecznie po 10 godzinach od przyjęcia trafiłam na stół i zrobiono mi CC. Gdy usłyszałam płacz zapomniałam o wszystkim, liczył się tylko mój synek. :) Po cc doszłam do siebie szybko, połóg też był ok, no wiadomo krwawiłam (4 tyg) ale poza tym nie miałam jakichś dolegliwości. Powodzenia na porodówce !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie-nie rodzilas naturalnie, ja mialam 2 porody,drugi to cc i polog to pikus, nie moge powiedziec zeby mnie niewiadomo jak bolalo po cc, naprawde bajka!a pierwszy naturalny-bol PRZEOGROMNY , nie moglam siedziec przez miesiac, jak musialam siedziec(auto np )lzy mi lecialy ciurkiem, cc i polog po cc to bylo nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie straszcie dziewczyny. Ja swoj porod wspominam d9brze. Boalo oczywiscie ale serio w sekundzie gdy dostaniesz dziecko caly bol mija. A polog to jedynie krwawienie takie jak miesiaczka 6 tyg. Mnie nic nie bolalo. Zaraz po urodzeniu lozyska poszlam sama sie wykapac. Na nastepny dzien gdybym nie wiedziala ze rodzilam to w zyciu bym sie nie domyslila. Nic mnie nie bolalo n8e bylam szyta. Najwazniejsze to sluchac poloznej. Jak mowi zeby nie przec tylko samym oddechem rodzic dziecko to sluchac bezwzglednie. To bylo moje 1 dziecko ale wspolpracowalam i dzieki temu moj porod wspominam jako jedna z najlepszycha byc moze i najlepsze przezycie mojego zycia. Nastaw ssie ze bolu nie unikniesz ale przypominaj sobie dlaczego boli i nie koncentruj sie na bolu tylko na rodzeniu. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzisz, Ciebie po naturalnym bolało (widocznie był ciężki po prostu) a ja z kolei po cc zazdrościłam dziewczynom, które po naturalnym po dwóch godzinach szły sobie pod prysznic podśpiewując pod nosem, szczęśliwe i radosne... Dla mnie po 24h wstanie z łóżka graniczyło z cudem, miałam świeczki w oczach przy każdym ruchu przez kilka dni.. Ale było- minęło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jtyjtyjt
"Dziewczyny podzielcie się ze mną swoimi refleksjami przed porodowymi... jak się czułyście? O czym myślałyście? Napiszcie też jak u was przebiegał poród i czy faktycznie zapomina się o bólu jak podają dziecko na ręce ?" Nie miałam najmneijszej ochoty na poród i miałam nadzieję na jak najpóźniejszy termin, może dlatego że pracowałam prawie do końca ciąży. Pewnie z tego powodu że nie chciałam, to urodziłam (cholera jasna!!!) przed terminem, z zaskoczenia i nie mogłam się z tym pogodzić że to już. A potem to już zmęczenie, harówa, zmęczenie, harówa... w szpitalu to wręcz hardcore bo co chwilę były jakieś badania, wizyty, karmienie, mycie... nie miałam czasu zjeść (jadłam jakiś dietetyczny syf, już na zimno i w pośpiechu, dolewając sobie mleko modyfikowane bo inaczej by się tego nie dało przełknąć). Ot, skutki cesarki. Laktacji zero, ciągły ból głowy, odczucie że mi jakieś cudze dziecko dali pod opiekę, z którym nie mam nic wspólnego. Dużo miałam odczuć takich, których się nie spodziewałam a nie było tych które miały nastąpić. Czy się zapomina o bólu gdy podają dziecko? Nie wiem. Nie miałam czasu ani siły zastanawiać się nad tym. Chciałam żeby dali mi spokój, odpocząć, zdrowieć, a tu musiałam się sprężać na najwyższych obrotach. A to tylko początek. Potem już nigdy nie ma się czasu dla siebie, bo nawet jak się kobieta wyrwie, to i tak myśli o dziecku, opiekę załatwić musi, poinstruować, dopilnować, odebrać podziękować, w zamian usłyszy "mama, ale ja chcę!". Współczuje nieświadomym ciężarnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zależy od kobiety. Ja od razu poczułam miłośc do dziecka. Miałam go na rękach drugiego dnia i patrząc jak śpi płakałam ze szczęśćia i wzruszenia. A ta ciąża wcale nie była planowana. ;) Potem fakt, jest harówka i życie zmienia się bezpowrotnie. Ale ja nie żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porodówka1
Dziękuje wam dziewczyny bardzo za wszystkie wypowiedzi. Jak widać, każdy poród jest inny - jeden cięższy, drugi lżejszy. Jedna kobieta chwali cc inna sn ;) W zasadzie mnie to nie dziwi, bo każdy ma inną granicę bólu i każdy to inaczej przechodzi ;) Kiedyś pewna kobieta powiedziała mi, że jak się nastawię na poród tak będzie wyglądał. Nie wiem oczywiście, czy to się sprawdzi czy będzie wyglądał opozycyjnie do tego co będę chciała... Wiem tylko tyle, że jestem przerażona. Boje się bólu, boje się tego co mnie czeka. Wiem, że nie mam już odwrotu. Wiem, że nie ma tak naprawdę miłego i łagodnego porodu, wiem że będzie ciężko. Mam tylko nadzieję, że widok ślicznej i zdrowej córeczki zrekompensuje mi te wszystkie przejścia. Domyślam się, że później będzie już tylko gorzej. Wiem, że będzie bardzo dużo obowiązków, dużo wyrzeczeń... dużo niespodzianek. Zobaczymy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szprotka na wakacjach
poród był spoko...nie gorszy niż jakis inny zabieg czy interwencja medyczna w szpitalu. |Tyle że dochodzi się szybko do siebie a sam pobyt szpitalny przyjemny, bo przecież wychodzisz z domu sama a wracasz z dzieckiem!!!! Ja o tym pomyślałam jak w nocy jechaliśmy do szpitala, to aż skakałam z radości hehe potem czasami zapominałam o szwach i mąż mnie upominał bym wyhamowała trochę..nie jest tak źle. Pomyśl, miliony kobiet rodzą i rodziły, i dalej rodzą i chcą rodzić, to nie może to byc takie trudne???? Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szprotka na wakacjach
oj boli, ale to nie są jakieś traumatyczne przejścia....poweidziałabym - ciekawe przejścia..bo to jest serio niesamowite wrażenie jak wyciągają z ciebie małego człowieka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porodówka1
szprotko dziękuje Ci za taką pozytywną wypowiedź :) Teraz jak przyjdzie co do czego, to będę jechać na porodówkę z bananem na twarzy, że przecież za niedługo spotkam się z moim maleństwem :) że w końcu ją zobaczę, przytulę, ucałuję :) Masz racje, wiele kobiet przede mną rodziło i rodzić jeszcze będzie ;) Dziękuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szprotka na wakacjach
a co do zmiany życia potem - pewnie, zmienia się, nie możesz stawiać więcej swojego widzi mi się na pierwszym miejscu...nie ma mowy o wyspaniu się bo tak chcesz, o poczytaniu w wannie, o długich kolacjach do białego rana ;) ale często jednak masz czas dla siebie....tylko trzeba go dobrze zorganizować ten dzień. A poza tym, tę codzienność z dzieckiem - tego co nie ma roztrząsać, że powtarzalność, że tak że siak - po prostu to rób i tyle i ciesz się że dziecko rośnie Ci zdrowo..jak mi przychodziły jakieś złości na mnie, to właśnie taka myśl jedna, że dziecko zdrowe i że jestesmy rodziną i mam bezpieczny dom, to te myśli wystarczały i nie było mowy o jakiś depresjach porodowych czy innych takich. Cieżkich chwil w ostatnim roku już nawet nie pamiętam, choć na pewno takie były...ale też nie zostały w pamięci, raczej same pozytywne rzeczy pamietam :) jeszcze raz powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×