Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Syllu

Katharsis poronienie

Polecane posty

Witam. Jeszcze 2 tygodnie temu byłam młodą mamą, która starała się o dziecko. Pozytywny wynik testu ciążowego przyniósł mi i mężczyźnie mojego życia ogrom radości. Niestety nie trwało to długo. Po 7 tygodniach pożegnaliśmy się z maleństwem. Co się stało? Sama nie potrafię sobie to wytłumaczyć. Wróciłam do Polski pełna nadziei umówiona już wcześniej z ginekologiem na pierwsze badania. Usłyszałam: "Tak, jest Pani w ciąży. W 5 tygodniu, pęcherzyk ma 3 mm. Jest Pani okazem zdrowia. W lewym jajniku widzimy płyn który pomaga utrzymać ciąże." Jakaż wielka była moja radość, widząc tą małą kropeczkę którą stworzyliśmy. Po 4 dniach od wizyty dostałam krwawień. Wylądowałam w szpitalu. Pierwsze badania, roztrzęsiona, popuchnięta, ze łzami w oczach usłyszałam od lekarki bardzo nie miłe słowa -. "Pani przecież powinna wiedzieć po co tu przyjechała, krwawi Pani, co liczy się z poronieniem. Jest Pani w 5/6 tygodniu a pęcherzyk ma tylko 3 mm. Nie rośnie."...ciężkie słowa które utkwiły mi mocno w pamięci. Przecież 4 dni temu było wszystko idealnie-myślałam wchodząc do pokoju szpitalnego który miałbyć teraz moim domem. Tak przeleżałam 3 dni, bardzo mocno krwawiąc, zmieniając bieliznę kilka razy dziennie, czułam że maleństwo odchodzi, a oni nic mi nie mówili. Dostawałam leki na podtrzymanie ciąży, miałam tylko wychodzić do ubikacji. Dzień przed felernym wydarzeniem usłyszałam,że pęcherzyk ma 5 mm, Boże jaka wielka była nasza radość, niestety nie trwająca długo. Pewnego wieczora dostałam ogromnych bóli brzucha. Podniosłam się by iść po pielęgniarki i poczułam nacisk krwi lecącej z mojego wnętrza. Na podłodze ukazały się wielkie żabie skrzepy. Dotarłam do pielęgniarek, usłyszałam tylko jak jedna do drugiej powiedziała "Tak myślałam,że tak będzie". Ku zdziwieniu po badaniu przez lekarza okazało się iż ujście jest nadal zamknięte. Przeszedł ból, poszłam spać wiedząc,że następnego dnia usłyszę przykre słowa. Mój mężczyzna przyszedł już o 7, nie zapomnę nigdy jego wyrazu twarzy, smutnych czerwonych oczu. Sam czuł,że to nastąpi. Przyszedł lekarz, jedyny który traktował nas poważnie. Zaprosił na usg. Pytając co u mojej fasolki, usłyszałam "Zaraz wszystko Pani powiem". Pokazał monitor z usg, moja cząsteczka została otoczona i zdeformowana przez krwiaka, pęcherzyk znów zmalał do 3 mm. Nie rokowało to dobrze. Przeszłam do innego pokoju, tam usłyszałam,że nie dotrzymam ciąży, że jestem młoda i nie będzie problemów z następną ciążą, jednak powinnam się zastanowić czy nadal chce być podtrzymywana i czy nadal chcemy żyć nadzieją, która nigdy się nie spełni. Dostałam tabletki, tego samego dnia wieczorem, wylądowałam na sali. Kilka minut i zabrano mi maleństwo, dzięki któremu chciało mi się żyć. Jestem aktualnie dwa tygodnie po zabiegu. Byłam na kontrolnym usg, wszystko w normie. Czekam na wyniki badań histopatologicznych. Nie robiono mi natomiast BETY, co mnie dziwi. Mój ginekolog który prowadził mnie i był ze mną podczas poronienia,powiedział,że po miesiącu mogę się starać o dziecko, co też mnie zaskoczyło bo czytałam,że czekacie nawet rok. Może jestem innym przypadkiem, pogodziliśmy się ze stratą mimo tego,że ciągle pamiętam,żal mi przeszedł. Po zabiegu przestałam krwawić na 3 dzień. Teraz czekam na zwykłą miesiączkę. Jednak zdecydowaliśmy się poczekać rok na starania, aktualnie wykupiłam tabletki antykoncepcyjne i tuż po ślubie zaczniemy starać się o następnego maluszka. Wiemy już teraz,że strach przy kolejnej ciąży nas nie minie. Takiego przejścia nie życzę nikomu, nawet najgorszemu wrogowi. Są może tu kobiety będące w podobnej sytuacji? Które czekają na kolejne starania? Szukając po internecie swoje objawy łącze ze zaśniadem groniastym. Bóle brzucha, krwawienia, gorączka. Jednakże na wyniki muszę poczekać jeszcze do ok 2 tygodni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zmien leki albo psychiatre dziecwczyno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaliczyłam coś podobnego, poroniłam w 8 tygodniu. Ciąża obumarła w 7. Też miałam zabieg. Wiadomo łzy moje i męża. Różne myśli czemu akurat my. Odczekaliśmy 3 cykle. Zaszłam w kolejną ciążę i mam zdrową śliczna córcię. To że poroniłaś to niestety zły los i tyle. Kolejna ciąża nie musi być problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i zdarza się natura słabszych eliminuje .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak jest ja bardzo pragnie sie dziecka i czeka, nic sie nie martw za 2 mies bedziesz w kolejnej ciazy która uleczy wasze rany i zapełni pustke, ja po poronieniu juz w kolejnym cyklu zaszłąm w ciaze, i było wszystko ok, dziewczyny które czekają długo na kolejna ciaze bo takie które poroniły w pózniejszym etapie lub po łyżeczkowaniu, wtedy trzeba min 3 mies odczekać, a w 7 tyg nie ma problemu po mies organizm wraca do normy, więc powodzenia następnym razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem po 3 poronieniach, po 1 mialam czekac 3 m-ce, po 2 i 3 po 1m-cu jesli wszystko jest w porzadku, ladnie sie zagoilo to jesli na dodatek lekarz mowi, ze mozecie to do roboty ;) ja w 1 ciazy jak mialalm zabieg przezylam podobny koszmar w szpitalu, mialam 22 lata nikt nie traktowal mnie powaznie, mowili do mnie dziewczynko, nie placz, jeszcze nie jedno urodzisz, gdyby nie oslabienie to bym pobila za takie gadanie!!!! bardzo dlugo sobie z tym nie radzilam a w domu mialam 2 ciezarne bratowe!!! plakalam dzien i noc !!!! teraz po ostatniej stracie jest lepiej, mysle caly czas pozytywnie wierze ze wkoncu urodze to wymarzone dziecko!!!!!! kochana wiem ze latwo sie mowi, ale mowie ci to z doswiadczenia ze musisz sie wziasc w garsc, ja bym sie zaczela od trazu starac, zobaczysz nadzieja wroci i te starania zlagodza bol i zal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko to chyba prowo?tak nie pisze kobieta po poronieniu to po pierwsze po drugie przekolorowana historyjka na maxa przeszłam poronienie i to zaawansowanej ciazy a nie 3 mm pęcherzyka argumenty ,które śwadczą,że ta historia jest wymyslona 1-ciaza na tym etapie roni się prawe bezbolesnie-jak zwykła miesiączka 2-żande"żabie skrzepy" nie mogły z ciebie wyleciec na tym etapie ciazy! co za bzdura!!!! 3-w 5 ,6 tygodniu to kobieta dopiero sie dowiaduje o ew ciazy! 4-nie mogło być zadnego "mocnego "krwawienia i to przez 3 dni! 5-jakie leki na podtrzymanie ciazy ? nawet akcji serca jeszcze nie było chora kobieto!czyli ciąza nie potwierdzona nawet! 6-nie możliwe,że nie zrobiono badania beta hcg! 7-nie podają żadnych tabletek na wywołąnie poronienia na tym etapie! czeka sie na poronienie samoistne ! 8-nie robi sie żadnego zabiegu po poronieniu ciazy 5 tygodniowej! powtarzam w tym czasie to dopiero mozna pzrypuszczac ciaże ,nawet nie mozna jej na 100% potwierzdic1 żadnym badaniem ginekologicznym! co za wariatka!na usg widac ew kropeczke która o niczym nie świadczy! 9-kontrol po 2 tygodniach?he he dobre. kontrol jest po 1-wszej miesiączce,każda kobieta po poronieniu to wie! 10-sama sie plączesz i zmyślasz nie mając wiedzy medycznej ,zadnej na ten temat!jedna wypowiedż wyklucza drugą cytuję:" "Jestem aktualnie dwa tygodnie po zabiegu", ............powiedział,że po miesiącu mogę się starać o dziecko" mówiąc wprost jak był zabieg czyli łyżeczkowanie to nie ma absolutnie mowy o żadnym staraniu sie za miesiąc ;) macica musi się zregenerować,endometrium odbudować itp widzicie drogie koleżanki jakie głupoty można wyczytać na tym forum???? mam nadzieję,ż enie bierzecie wszytskiego na serio ,co tu wyczytacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy wy wszystkie musicie być takie egzaltowane i infantylne? nie wiem, może to wina wszechobecnej pro life-owej propagandy, że każda w tydzień po owulacji czuje się jak matka? nie widzę żadnego dramatu w tej historii, sama sobie stworzyłaś tę "tragedię" w głowie i na własne zyczenie przeżywasz "utratę" 3 mm pęcherzyka jako utratę "maleństwa". już nie mówiąc o tym, ze na takim wczesnym etapie na pewno nie udałabym się na podtrzymanie ciąży do szpitala, który "miałby stać się moim drugim domem"[WTF? i :D za pompatyczny i nieadekwatny do skali problemu styl].

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nieprawda ja poroniłam w 8 tyg i było to już dość bolesne a na podpasce było widać ewidentnie jajo płodowe,to łatwo odróżnić i mnóstwo skrzepów, miałąm poronienie również w 9 tyg pod koniec i było bardzo bolesne, chciałam w domu ale właśnie przez ból i silne krwawienie wylądowałam w szpitalu i mnie niestety czyścili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gratuluje obserwacji jaja płodowego :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tyy.. kreatywna nimfomanka! chyba idiotka! przeżyłaś stratę w 5/6tygodniu? nie? to zamilcz! tępa dzido! 1) bezboleśnie? bezboleśnie to cie może mąż r***a! olśnię Cię-brzuch boli! 2) tu się zgodzę a może raczej nie wypowiem 3) o ciąży kobieta dowiaduje się jak nie przychodzi okres-zazwyczaj 28-35dni a to odpowiada 4-5tydzień więc widać że z matematyka u Ciebie na bakier 4) nie? po łyżeczkowaniu się krwawi jakbyś chciała wiedzieć 5) nie musi być akcji serca żeby zacząć przyjmować leki na podtrzymanie ciąży!!! poza tym na potwierdzenie jej wystarczy pęcherzyk ciążowy (przynajmniej w moim przypadku) 6) tu się zgadzam-w szpitalu obowiązkowo robią betę 7) tu nie wiem 8) lekarzem jesteś, że to wiesz!? chyba nie bo patrząc po tym co piszesz, że brak Ci piątej klepki! robi się łyżeczkowanie ciemna istoto! to zależy od lekarza. a co do starań-każdy lekarz mówi inaczej więc nie możesz podważać tego co pisze autorka! xxxx co do autorki. też byłam w tej sytuacji i też byłam młoda (nadal jestem). wierz mi-nie jest łatwo przez to przejść. niedługo będzie rok i na samą myśl jest mi źle. może już nawet nie chodzi o to dziecko (zaraz by tu któraś najechała na mnie że to dziecko nie było a nie mam zamiaru się sprzeczać) ale o sam fakt tego co przeżyłam i nie jest łatwo.... pisz-zawsze chętnie pomogę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy autorka zmyśla czy nie ale ja swoją pierwszą ciążę miałam potwierdzoną właśnie w 5 tygodniu (na zdjęciu usg był widoczny zarodek przypominający kształtem literę C) ale nie było jeszcze widocznej akcji serca która pojawiła się już po tygodniu (6 tydzień ciąży). Moja znajoma poroniła w 6 tygodniu ciąży krwawiąc bardzo obficie , miała też spore skrzepy bo jak wiadomo złuszcza się nie tylko zarodek z jajem płodowym ale i część endometrium. Bóle już na tym etapie można mieć bardzo duże, sporo silniejsze niż podczas okresu bo macica obkurcza się dużo mocniej by pozbyć się zarodka. Znajoma miała po poronieniu samoistnym dodatkowo zabieg oczyszczania macicy bo pozostały jakiejś fragmenty, resztki w jamie macicy. Niemożliwe jest w opowieści autorko to że zarodek który osiągnął 5 mm zmalał do wielkości 3mm ;). Ja sama miałam obumarłą ciążę w 11 tygodniu i zarodek stanął wielkościowo na etapie 7 tygodnia natomiast nie zmalał bardziej ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w 5-6 tyg sie ew potwierdz ciaze, ciekawe,nie wiem czyhistoria zmyslona bo ja 2 ciaze poronilam 5,5 tyg i za drugim razem bardzo bolal mnie brzuch krwawilam co prawda jak przy okresie ale skrzep byl duzy przypominajcy malusienki zarodek z 2 kropkami byc moze zalazki oczek, a za pierwszym razem same male skrzepy, naprawde roznie to wyglada a w 9 tyg poronilam kiedys dawno temu, to juz byl duzy zarodek serduszko bilo i nagle przestało i musialam miec zabieg, ze wzgledu wlasnie na juz spory zarodek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×