Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pełzający niemowlak a zajmowanie się domem jak to u was wyglądało

Polecane posty

Gość gość
Nareszcie jakaś normalna odpowiedź. Dzięki. Dodam jeszcze że moja teściowa o której pisałam wyżej to świata nie widzi poza swoim wnuczkiem, synem swojej córki który ma 5 lat i teraz nie do wyobrażenia by było zostawić go samego w domu tak jak córkę swoją 5-letnią w latach 80-tych zostawiła, ale kiedyś były inne czasy. Ja też z bratem jako dziecko bawiliśmy się na podwórku kiedy rodzice byli w pracy :O brat klucz do domu na szyi nosił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wam powiem jak bylo
Dodam,ze moja babcia jak musiala isc do pracy przy drugiej corce to jak ona miala 3 miesiace to zawiozla ja do swojej mamy i przyjezdzala ja odwiedzac. Przy kolejnym synu jak nie bylo z kim siedziec bo mlodsze corki w szkole to on kilkumiesieczny zostawal w lozeczku i czekal az ojciec wroci z pracy. Jak plakal,mozecie sie domyslac,bo przyplacil to przepuklina. Kiedys sie nie rozczulano nad dziecmi, cukru nie uznawano jako zlo, stosowano metody za ktore dzis zainteresowala by sie nami opieka spoleczna albo jakas "uwaga" czy "interwencja" a wtedy bylo to normalne. A zlobki tygodniowe? Niedawno sie o tym dowiedzialam, mozna bylo zostawic dziecko od pn do pt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dlatego kiedyś czasy były lepsze i dzieci wyrastały na zaradnych ludzi, a teraz wychowuje się pokolenie ciot i cip.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie pamiętam jak sąsiadów córki lat 9 smarzyły schabowe na obiad bo ojciec matka w pracy kurcze jaka ja byłam oburzona mój najmłodszy wtedy miał z 2lata postanowiłam że ja nad swoimi dziećmi nigdy się tak pastwić nie będę co teraz moje duże a niezaradne jak cholera .ja bym się. Tam pełzaniem,człganiem czy innym raczkowaniem przejmowała :( żenada:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytam, czytam i nadziwić się nie mogę jakie nasze polskie matki są przesiąknięte jadem i nienawiścią do drugiego człowieka, dziwić się że przestępczość wzrasta, jak takie oto wychowują dzieci i przekazują im takie wartości to nie dziwne, żal mi was i waszych dzieci mamuśki od siedmiu boleści :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmm, pamiętam taką sytuację, że zajmowałam się 2 albo 3 letnią siostrą na podwórku sama mając 10 lat, zostawiłam ją w piaskownicy i poszłam do koleżanki, po jakichś 4 godzinach grania na pegasusie przypomniałam sobie o siostrze[przez te 4 godziny siostra mi nawet przez myśl nie przeszła] i pobiegłam w panice do piaskownicy, gdzie jej oczywiście nie było.. [wróciła sama do domu na szczęście]. czy to było odpowiedzialne ze strony rodziców? i czy dzisiaj byście zostawiły tak dzieci same, gdy w tym samym miejscu, gdzie bawiła się moja siostra jest zaraz obok supermarket i ogólnie 50 x większy przepływ ludzi i samochodów..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam 2 corki - 10 letnia i 4,5latke starsza zostaje czasem z mlodsza i nigdy nie ma problemu. I na milion procent by nie psozla na 4h grac do kolezanki, gdyby miala malą pod opieką. Ale moja corka (starsza) jest samodzielna, madra, rezolutna. Stawia pierwsze kroki w kuchni (piecze proste ciasta), na podworku duzo pomaga w ogrodzie, przy drewnie. W szkole tez ok. Ale gdyby byla takie fiu-bzdziu to bym jej mlodszej nie zostawiala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taa dziecka nie widziałam :D mam dwulatka i jestem w ciązy. Codziennie mam obiad, czasem gotuje zupe na dwa dni, mam posprzątane i wyprane, zrobione zakupy i pomalowane paznokcie. Codziennie spacer, trzy razy w tygodniu zajęcia dla dzieci dodatkowo i moje dziecko nie spi już w dzień. P ranie robi ze mna i odkurza, w lazience sprzątam jak sie kapie mały. Jak gotuje to się bawi albo rysuje albo bajkę oglada. I jeszcze mam czas żeby polezec jak sie gorzej czuje. Wasze dzieci pelzajac rozwijają takie predkosci że nie wyhamuja :D mój jakoś się nie pchal na ścianę czy ławę. Nigdy nie przytrzasnal sobie niczym palców. Dwa razy uderzył głową w stol jak wstawał i juz uważa. Raz mi wpadl zakanape bo chciał przysiąść na oparciu a oparcia juz nie było :D i raz spadl z podłogi na podłogę bo robił sobie bam. ostrożny jakis czy co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"I dlatego kiedyś czasy były lepsze i dzieci wyrastały na zaradnych ludzi, a teraz wychowuje się pokolenie ciot i cip." Ja się wychowywałam w tamtych czasach a założyłam ten topik. Ty nie wiesz o czym mowa. Po prostu kobiety których ty określasz mianem zaradne mamuśki po prostu często nie jest to zaradność ale olanie pewnych rzeczy i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Edyta Górniak ostatnio powiedziała że gdyby zaszła w drugą ciążę natychmiast zrezygnowała by z pracy ona sobie nie wyobraża jak z dwójką dzieci można pracować :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj, nie przesadzajcie, sama się wychowywałam w wielodzietnej rodzinie, ale uważam że uczenie dziecka troski o innych i obowiązków- nawet przy rodzeństwie jest dobre i zdrowe. Żadne z nas nie kręciło nosem, bo trzeba braciszkowi szalik zawiązać czy butki zapiąć kiedy mama zajęta ubieraniem jeszcze młodszego. To co niektórzy tu wymieniają to sytuacje ekstremalne. Nie chodziłam nigdy z kluczem na szyi, bawiliśmy się razem, bardzo szybko się usamodzielnialiśmy i obowiązki domowe nie były największym złem bo widzieliśmy że i rodzice ciągle coś robią. A co do zaniedbywania czy nie dziecka- powiedzcie jak wy chcecie tego malucha chronić przed upadkami? Chwieje się, może uderzyć buzią- no może, ale co w takim razie robicie? Dziecko tylko w kojcu bez nadzoru? Łapiecie i odwracacie za każdym razem jak podpełznie do ławy, stolika, szafy, progu w drzwiach, biurka, krzesła, łóżka i nie wiem czego jeszcze? To mi się kojarzy tylko z mamami które też łóżeczko turystyczne kupują, bo sobie o szczebelki by głowę poobijało... Ale jak kogoś to bawi, to życzę zdrowia, i uśmiechu na twarzy- ja bym korby dostała po jednym takim dniu latania non stop za dzieckiem i sprzątania z gotowaniem na szybko kiedy drzemkę ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym przez rok musiała się tylko i wyłącznie bezpieczeństwem dziecka zajmować, mój jak się nauczył chodzić jeszcze nie potrafił się zatrzymać i lądował w połowie przypadków na drzwiach czy ścianie... Też miałam obowiązki jako dziecko i swojego uczę tego samego. Nie ma jeszcze trzech lat a jakoś kuma że brudne ubrania idą do kosza na pranie, śmieci do kosza na śmieci, buciki na półkę w korytarzu, naczynia do zlewu,że nie wchodzi się w pantoflach na łóżko. Pomaga robić pranie, sprzątać, gotować, zmywać naczynia... i jak będzie miał rodzeństwo to na bank będzie pomagał i przy nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój synek od małego był nauczony że wkładłam go do łóżeczka i dawałąm zabawki gdy ja musiałam coś zrobić a potem już do kojca jak to inne mamy ci rtadzą był zwyczajny że nie mogę bawić się z nim non stop. teraz ma 15 mc mam zamontowane bramki mały biega po domu a ja krzątam się w pobliżu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc 20.23 dokladnie i to jeszcze mlodsze można nauczyc bo mój ma niecałe dwa i ti samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"mój jakoś się nie pchal na ścianę czy ławę. Nigdy nie przytrzasnal sobie niczym palców. Dwa razy uderzył głową w stol jak wstawał i juz uważa." Mnie nie interesują opisy chodzącego dziecka. "Wasze dzieci pelzajac rozwijają takie predkosci że nie wyhamuja smiech.gif " Nie trzeba rozwijać żadnej prędkości żeby się uderzyć, wystarczy że główka się chwieje. Tak mój synek się pcha w stronę kanciastej ławy bo go ciekawi. Już dwa razy się uderzył buzią o dolną półkę bo na tej wysokości jest co jego buzia. Za każdym razem płakał ale i tak idzie dalej w stronę tej ławy. Wg was jestem idiotką jeśli kładę tam poduszki. Powinnam zajmować się w tym czasie czym innym albo patrzeć spokojnie jak synek uderza delikatną główką o te półkę bo dzięki temu sie nauczy a jak do tej pory sie nie nauczył tzn. że jest debilem, bo każde normalne dziecko takie rzeczy już z góry wie :O A idźcie z tymi swoimi mądrościami... Strata czasu czytać te idiotyzmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×