Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nie radzę sobie wgl

Nie potrafię dojśc do siebie

Polecane posty

Gość gość
przechodziłam z mężem kryzys. w jego trakcie zaczęła wydzwaniać do mojego męża jakaś dziewczyna (koleżanka ze szkoły). nie powiedział mi o tym. dzwoniła tak przez 2 tygodnie co drugi dzień. po tym czasie i on się wciągnął i też do niej dzwonił (następne 2 tygodnie). dowiedział się. zerwał z nią kontakt. tłumaczy, że ich rozmowy były o wszystkim i o niczym, nic poważnego, żadnych uczuć, wyznań czy flirtów. jestem z nim. mamy dzieci, nie mogę tak po prostu odejść jeżeli prawdą jest to co mówi ale już nie ufam. nie chcę dowiedzieć się za jakiś czas, że to nadal trwa, że ją też kocha i że nie miał odwagi mi tego powiedzieć. da się żyć z takimi myślami? dowiedziałam się o tym ponad dwa miesiące temu a nic mi nie minęło. myslę o tym bez przerwy. nasze rozmowy są praktycznie tylko o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie radzę sobie wgl
Dzisiaj odebrałam od niego swoją rzecz, która była mi potrzebna. Umówiliśmy się w konkretnym miejscu. Podszedł, oddał i odszedł. Bez żadnego słowa. 2 lata spędzone razem, wspólne plany, zdrada w każdym znaczeniu tego słowa i zero słów na ostatnim spotkaniu. Jakby nic nas nigdy nie łączyło.... A kilka dni wcześniej słowa "kocham". Zaraz po spotkaniu sms: "Ładnie dzisiaj wyglądałaś. Żegnaj kochanie" Poprostu szok. I pęknięte serce :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem jak to boli :( uczucie nie do opisania...zawroty głowy , niepokój wew. Musisz być silna . Zobaczysz jeszcze będziesz miała satyskację z nim związaną.. a zło dobrem zwalczaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WILENA
Współczuję. Też znam osobę, która kochała 2 kobiety. Przykro to mówić, ale facet to tchórz z natury i w takiej sytuacji obawia się że coś straci... Ratował własną d**ę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To boli, gdy ukochana osoba robi coś takiego. Byłam kiedyś w innej sytuacji, ale też cierpiałam, wyłam nocami. Przyjaciółka powiedziała mi, że czas leczy rany, zawsze zostaje blizna, która czasem się odzywa. Będzie wiele złych dni ale przyjdą te dobre. W tych złych momentach powtarzaj sobie, że to jest chwilowe, minie. Przytul się do kogoś, do misia czy poduchy. Zobaczysz czas naprawdę leczy rany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie radzę sobie wgl
Duzo dla mnie znaczy to co mówicie... naprawdę. Najgorsze jest to uczucie, że ciągle mam przed oczami to jak się poznawali, jak spędzali czas razem a ja czekałam w domu na niego. I ta niewytłumaczalna tęsknota za tym człowiekiem. Jego zapach, dotyk, wszystko co z nim związane... I świadomośc że to nie wróci i że zostałam sama.. Strach, żal, gniew, wszystko jednocześnie. Oddajesz serce, myśli, duszę jednej osobie, wstajesz rano i zasypiasz wieczorem szczęśliwa, myśląc o nim i pewnego dnia, wszystko zostaje zniszczone, skopane, sponiewierane. To już kilka dni a wydaje mi się że jest coraz gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo ten człowiek jest nieszczery, nie kochał Ciebie i nie kocha jej, kocha siebie i żyje w pewnym wyobrażeniu o samym sobie... Przykre. Gdyby było tak jak mówił walczyły o Ciebie, mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maloinfantylna
A nie jest to tak, jak dawanie datku zebrakowi pod kosciolem ? Mamy satysfakcje, ze spelinilismy dobry uczynek, ze wspomoglismy potrzebujacego. Ofiarujemy komus nasza milosc i jestesmy szczesliwi ze mozemy kogos kochac, to szczescie nas oslepia tak jak satysfakcja ze spelnienia dobrego uczynku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maloinfantylna
A przeciez wszyscy (mam nadzieje, ze wszyscy) wiedza, ze taki zebrak pod kosciolem (miejsce nie dla kazdego zebraka, u nich jest hierarchia, tylko ci "najwyzsi ranga" moga stac pod kosciolem) potrafi dziennie zebrac kilkaset zlotych, czyli tak na prawde, to on nie jest potrzebujacy. Bo w zyciu tak juz jest, ze ci naprawde potrzebujacy nie przyznaja sie do tragedii, nie wyciagna reki po pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maloinfantylna
Wiec autorko rozejrzyj sie dookola, moze ktos potrzebuje Twojej milosci ale nie potrafi sie do tego przyznac. Wiem, boli Cie ze za duzo dalas zebrakowi, ale na pewno starczy jej jeszcze dla na prawde potrzebujacego. Otworz oczy !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie radzę sobie wgl
Dzisiaj cały dzień się objawia i doprowadza do tego, że wszystko wraca z podwójną siłą. Pisze do mnie, dzwoni, prosi o spotkanie, mówi że kocha, że chce być ze mną, że podjął decyzję, że mu bardzo zależy, że chce zacząć wszystko od zera, że jeśli przez jego zdrady nie będę chciała jego dotyku, on na niego poczeka. Że wszystko się zmieni, że mi udowodni, ze jestem najważniejsza. A ja? Nie odpisuję, nie odbieram telefonu, żeby nie wciągnąć się w rozmowę. Bo wiem, że mogę ulec a później nie dam rady. Nie potrafię wymazać z głowy myśli na temat tego co między nimi zaszło. Emocjonalnie i fizycznie również.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maloinfantylna
Tak trzymac. Perfidny facet, wie, ze w jego obecnosci, po jego dotyku ugna Ci sie kolana i mu ulegniesz a on bedzie mogl Cie dalej wykorzystywac. Wiedz, ze juz nigdy nie bedzie jak dawniej ! Zawsze bedziesz sobie przypominac jego "zdrady" i Wasze zycie bedzie jeszcze wiekszym pieklem. Rzuc ten narkotyk ! Kuracje odwykowe sa ciezkie, czy po alko, amfie czy milosci, ale warto przez nia przebrnac by moc sie potem cieszyc zyciem a nie marnowac go. Glowa do gory ! Jestes silna !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bebe76
Byłam/jestem w podobnej sytuacji. 4 lata związku, 3 mieszkanie razem, z moją córką, mamą, i partnerem mamy (mama ma domek). Przestalo się układać, wpadłam w dół, bo alkoholizm mamy i jej faceta był coraz gorszy, umierała moja babcia, w pracy miałam straszne stresy, w końcu się zwolniłam. Kłóciliśmy się co raz częściej, pewnego dnia w nerwach kazałam mu się wynosić. I tak zrobił. Zamieszkał u kolegi i jego dziewczyny, prosiłam, żeby wrócił, ale mówił, że się boi, bo może znowu nie wyjdzie i co wtedy. Fakt, mówił wcześniej że mam iśc do psychologa bo coś się ze mną dzieje niedobrego, że mam zacząć szukać prawdziwej pracy(dorabiałam za grosze u znajomej), że nie wytrzymuje sytuacji w moim domu...byliśmy wyzywani, napuszczani jedno na drugie.... To był czerwiec zeszłego roku. Powiedziałam, że się zmienię, znajdę pracę...dostałam maila, że wierzy w to co mówię, ale chce widzieć zmiany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bebe76
Poszłam do psychologa, był nawet raz ze mną, psycholog stwierdził depresję, mieliśmy z eks cały czas kontakt, ale nie wracał. Po trzech tygodniach od rozstania przyznał mi się, że zaczął się z kims spotykać, we wrześniu dowiedziałam się, że mieszkają razem. Nie od niego...z Facebooka.Nie umiem opisac tego uczucia i chyba nawet nie chcę wspominać. To był szok. Tym bardziej, ze cały czas mówił, że wróci, kocha, tęskni, ale nie ma gdzie mieszkać (przyjachał dla mnie z drugiego końca Polski) i dla niego to tylko współlokatorstwo. Spotykaliśmy się, na kawę, na seks, na pogadanki w aucie pod domem. Znosiłam tą swiadomośc, że on wraca do niej, ale przecież do mnie też wróci....koniec roku zapytał, czy może znów się wprowadzić. Byłam przeszczęśliwa, tak długo czekałam, żeby go odzyskać, tyle zrobiłam (na terapię chodze do dzisiaj, znalazłam pracę). Rozmowa z mamą, no bo to jej dom, a ona mówi nie - a jak się z nim zejdę to mnie wydziedziczy. Kolejny szok, tłumacze, mam prawie 40 lat, mam prawo decydować z kim będę, i słysze, że ona wie lepiej,Maskra jakaś . On mówi, znajdziemy mieszkanie, poradzimy sobie sami. Mieszkania szukam ja, nie chce wspominać, jak mi się wtedy żylo w domu mamy....ale on traci zainteresowanie, ma coraz mniej czasu dla mnie...w lutym nie wytrzymuje i mówię, pomyśl przez 2 tygodnie na spokojnie czego chcesz i daj mi znać, bo takie życie to nie dla mnie, nie umiem tak, zrobiłam czego chciałeś, bo wierzyłam w Twoje obietnice, kocham Cię, ale mam dość, przeboleję, wypłaczę, pozbieram się i będę żyć dalej, tylko daj mi znać. Nie dał, urwał kontakt, Na Wielkanoc dostałam smsa z życzeniami i że tęskni i Bóg jeden wie , jak mu ciężko. Odpisałam zwykłymi życzeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bebe76
Pracowałam, znalazłam mieszkanie, wyprowadziłam się, urządzałam powoli, jego rzeczy nie rozpakowywałam (zostało sporo po jego wyprowadzce z domu mojej mamy, nie zostawiłam tam tego, bo by wyrzucili). W czerwcu pisze smsa, że się wyprowadziłam, że zabrałam wszystkie jego rzeczy i są do odbioru. Odpisał po kilku godzinach, ze aż się wzruszył, ze nie raz chciał się odezwać, ale mu było głupio, co u nas (mnie i córki - to córka z mojego małżeństwa, jestem rozwódką), mówię, że ok, co u Ciebie. Odpowiedz po tygodniu kocham Cię. Potem maile, z kwiatuszkami, serduszkami, miłe i słodkie smsy, smsy z propozycją pomocy w nowym mieszkaniu jak bym potrzebowała, pierwszy tel po 2 tygodniach smsowania, Mówię, że jeśli chcesz mi coś powiedzieć przez te smsy to porozmawiaj ze mną. Mówi, kocham Cię, wiem że źle zrobiłem, chce znowu być w Twoim życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bebe76
. Moja odpowiedź była taka, że na pewno nie przestałam Cie kochać, ale po tym co się stało schowałam te uczucia głęboko, żeby jakoś funkcjonować, zaczynasz je wyciągać znowu...jeśli ma się skończyć tak jak ostatnio, proszę nie rób tego, bo mnie skrzywdzisz. On że nie chce, dopiero jak nie mieliśmy kontaktu 4 m-ce to zrozumiał itd. Chce wrócić. I dzwonim i pisze, i przyjeżdża...pytam co dalej? Mam mu dać 2 tygodnie, bo on nie wie jak to zorganizować i ogarnąć, Myślę, ze pewnie nie wie, co jej powiedzieć. Po 5 tygodniach dowiaduje się, że on jeszcze nie wie, nie kocha jej, nie jest z nią szczęśliwy, kocha mnie, ale boi się że nie wyjdzie. Zatkało mnie. Powiedziałam, przygotuje Ci te rzeczy, zabierz je. On że nie, bo nie chce tak, dokończymy rozmowę za 2 dni, Mówię, dobrze. I nagle ona znajduje jakiegoś mojego smsa w jego telefonie, pisze do mnie że mam przestać za nim latać, bo on i tak nie wróci. dzownię do niego, pytam, dlaczego nie powiesz prawdy??? A on mi na to, ze będzie miał wojnę, mówię, mam dość, on blaga o kilka dni czasu do namysłu, konczy rozmowę bo wchodzi właśnie do pracy, zadzwoni wieczorem. I zerwał kontakt. Nawet nie otworzył maila ode mnie, zadzowniłam po tygodniu, nie odebrał, nie oddzwonił, dziś mija kolejny tydzień. Jej nic nie odpisałam. Ale caly czas nie rozumiem....mam ochotę jej napisać, żeby mu przekazała, ze chce wiedzieć, gdzie mam odesłać rzeczy i że nie życzę sobie więcej smsów od niego, ze kocha, tęskni, jest nieszczęśliwy....nie wiem czy to bardziej chęć zemsty, czy poczucia sprawiedliwośći...odzyskaliśmy kontakt i obiecałam sobie, ze nie będę się nastawiać, nawet go zbywałam czasami....a jednak boli....bardzo....nie umiem tylko zrozumieć dlaczego? Co powoduje takie zachowanie???? I też nie umiem sobie z tym poradzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie radzę sobie wgl
Nie wiem co się ze mną dzieje... z dnia na dzień jest coraz gorzej. Nie mogę na niczym się skupić. Dosłownie. Strasznie za nim tęsknię. Za uśmiechem, zapachem, spojrzeniem, dotykiem.... Ręce mi się trzęsą, łzy same napływają mi do oczu.... To jest jakiś koszmar. Jak długo jeszcze...? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maloinfantylna
Znam to uczucie, dzien ma 240 godz, godzina 600 min, minuta 600 sekund. WIECZNOSC ! Idz do fryzjera, kup sobie cos - obojetnie co, ale cos rob a nie zameczaj sie myslami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie radzę sobie wgl
Już nawet nie wiem co mnie bardziej boli. To, że byłam cała dla niego a okazało się, że musiałam się nim nieświadomie dzielić, czy to, że już go nie ma... Z nikim o tym nie rozmawiam. O swoich odczuciach mówię tylko tutaj. Jakąś ulgę mi to przynosi... malutką a jednak. Mam ochotę coś napisać zawsze gdy dopadają mnie niedozwolone myśli. Np to, że pragnę spędzić z nim choć jeden dzień jeszcze, pożegnać się. Wiem, że nie wolno. Dlatego pierwsze co robię, piszę tutaj :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maloinfantylna
Mnie pomogla, ale to byl czysty przypadek, wizyta w osrodku zamknietym. Kolezanka mnie namowila, zebym razem z nia odwiedzila kumpele ktora jest na detoxie. Ja pamietalam ta kumpele z podstawowki no i poszlam. Boze ! Tego nie da sie opisac. Dziewczyna 23 lata, bezzebna, skora jak pergamin. Staruszka. Wtedy zrozumialam jak cenne jest zycie..........................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie radzę sobie wgl
Maloinfantylna dziękuję, że jesteś jeszcze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maloinfantylna
Na youtoube mozna zobaczyc "Slodko Gorzki" - polecam (caly film). Nie dziwota, jesli mlodziez przejmuje takie wzorce zachowawcze czy mentalne, to pozniej w zwiazkach dzieje sie tak jak sie dzieje. Znaczenie slow "kocham", "milosc" zostaje tak zdewaluiowane. Przeciez to tylko seks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maloinfantylna, godzina ma 60 minut a minuta 60 sekund

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość powyżej chyba nie zrozumiałaś/eś przesłanie koleżanki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie radzę sobie wgl
Wczoraj przepłakałam cały dzień. Dosłownie. Nie dawałam rady. Pragnęłam tego, żeby się odezwał a równocześnie bałam się, że to zrobi. Zostałam w pracy 12 godz, żeby tylko zająć się czymś. Nic nie pomogło. Kompletnie nic. A noc? Śnił mi się oczywiście. Mam nadzieję, że to długo nie potrwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bebe76
To trudne do ogarnięcia....rozumiem Cię, ja ostatnio całą sobotę przeleżałam w łóżku, pół dnia śpiąc pół gapiąc się w sufit...nie miałam siły na nic...nie rozumiem tylko jednego...jak można zachować się w ten sposób...ja zaczęłam urlop, i aż się boję...w pracy jednak aż tyle się nie myśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bebe76
A może powinnaś jednak z kimś porozmawiać...ja wiem, że byłoby mi ciut lżej, gdybym miała wsparcie rodziny...nie wiem, jaka jest Twoja rodzina...ale mam koleżankę w podobnej sytuacji, i rodzina bardzo ją wspiera i podnosi na duchu....moja niestety jest jaka jest, a moja córka nie jest jeszcze w wieku, żebym mogła jej się wyżalić...też ciężko udawać przed nią, że wszystko gra, jak serce boli do łez...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie radzę sobie wgl
Rodzina? Mój ojciec nigdy się mną nie interesował. Z mamą nie jestem tak blisko niestety. Mam przyjaciółkę, która po tym wszystkim poświęca mi sporo uwagi. Czasami mam jej za złe, że namawiała mnie, żebym zerwała z nim kontakt. Wiem, głupie myślenie. Przecież nie chciała źle.. Wszystkiego dowiedziałam się w niedzielę wieczorem. Od tamtej pory minęło 6 dni. A ja nie mogę się ogarnąć..tęsknię. Mocno tęsknię. Były jakieś 2 dni trochę lżejsze. Do czasu aż się nie odezwał. Wczoraj. Nie przepraszał, nie prosił o powrót. Zapytał tylko jak sprawy sercowe. Powiedział, że pewnie mam juz faceta, który wykorzystuje szansę jaką mu dałam i że nigdy się z tym nie pogodzi. Od tamtej pory milczy. Pewnie to i dobrze. Ale od czasu jego sms-a wszystko wróciło z większą siłą. Znowu zaczynam tracić kontakt z tym co wokoło mnie się dzieje. Jestem tym mega zmęczona już.. Czuję, że ten chłopak pozbawił mnie pozytywnych uczuć. Płacz, smutek i żal na przemian z obojętnością do świata..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pociesze cie ze porzuceni po rozstaniu , zawsze znajdują później ta wlasciwa osobe.a ten co porzuca nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×