Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wy tez sie tak stresujecie przed usg w ciązy

Polecane posty

Gość gość

Normalnie nie moge sie opanowac. Jestem w 20 tc. Ostatnie usg miałam robione w 12 tc. Było to usg genetyczne. Wszystko wyszło super. Ale ile ja sie strachu najadłam... Naczytałam sie w necie o tych wszystkich wadach i jak siedziałam w poczekalni przed usg to sie trzęsłam ze strachu ze z dzieckiem jest cos nie tak. Po badaniu dostałam biegunki :O , chyba z nerwów. Teraz niedługo czeka mnie usg tzw usg połówkowe i tez sie trzese jak galareta. Staram sie nie czytac żadnych strasznych historii, ale znowu ogarnia mnie panika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zupelnie sie nie stresuje od kiedy poczulam ruchy dziecka. wczesniej zylam od usg do usg teraz wiem ze jak sie rusza to znaczy ze zyje i tylko to sie liczy. wszystkie inne rzeczy saniej pewne bo usg nie jedt wyrocznis. czasem wyvhodzi zle a jednak wszystko jest ok a czasem na usg jest ok a po porodzie okaxuje sie ze sa problemy. tak naprawde to dopiero po urodzeniu sie doeiemy czy jedt ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam usg co 2 tygodnie, także to była dla mnie norma i się nie stresowałam, a przynajmniej starałam sie odpędzać złe myśli / a dla zdziwionych: miałam na każdej wizycie bo ciąża była zagrożona, więc bardziej stresowałam się żeby maleństwo się nie spieszyło i poczekało prawie do końca:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się trochę stresowałam...ale bardzo to tylko przed połówkowym, bo też się naczytałam złych rzeczy i strasznie to sobie do głowy wzięłam, wcześniej jakoś tak do mnie te jakieś negatywne rzeczy nie trafiały. okazało się że ok i już później się nie stresowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja powiem wiecej - po porodzie też sie nie dowiemy czy wszystko ok. Sporo strasznych nieprawidłowości wychodzi w 1 roku życia lub póxniej. Dopiero, moim zdaniem, tak ok 2 roku życia można nieco odetchnąć z ulgą. Zatem jestem kłębkiem nerwów, choć z przerwami, przyznaję :), od pozytywnego testu do dzisiaj, czyli bezmała 2 lata (9 m ciąży + kilkanaście mies. życia dziecka). Z doświadczenia - lepiej odpuścić (o ile sie da) i się nie stresować, bo im dalej w las tym ... itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak naprawde nigdy sie nie dowiemy. u mojego dziecka chproba ujawnila sie w 6 roku zycia. znajomej corka zachprowala jako nastolatka. nie ma co sie nakrevac trzeba brac zycie jakim jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też mam stres przed każdą wizytą, i choć to moja kolejna ciąża, jakiś niepokój zawsze mi towarzyszy, czy wszystko gra i buczy jak należy :) nie stresuję się aż tak bardzo jak Ty autorko, choć moja ciąża niby zagrożona, bo kolejna po poronieniach a do tego była do 11tc bliźniacza, została pojedyncza i tak naprawdę też nie mam żadnego wpływu na to co będzie po porodzie, moje starsze dziecię zdrowiutkie i chyba jak każda matka życzyłabym sobie kolejnego zdrowego bobaska :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O to widze ze nie jestem jakims wyjątkiem jesli chodzi o te nerwy. Na początku był strach czy nie bedzie pusty pęcherzyk,potem czy serce bije,potem czy ciąża nie obumarła, potem to usg genetyczne. Oczywiscie wszystkie te pomysły na mozliwe tragedie wzięłam z internetu. Niewiem po co to czytałam... Do tej pory wszystko było ok. Niemiałam nigdy poronien,to moja pierwsza ciąża. Choc z zajsciem były problemy i długo sie leczyłam. Zamiast sie cieszyc to ja zachowuje sie jak świr i ciągle czekam az wydarzy sie cos złego. Niechce fundowac swojemu dziecku ciągle jakis stresów. Staram sie miec zajecie i myslec pozytywnie. Ale te złe mysli ciągle wracają. Przecież tak sie nie da życ w ciągłym stresie bo sie człowiek wykończy... ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o matko, jaki fajny wątek! Ja to po prostu tak histeryzuję, że głowa mała... Jestem w 26 tc, przed połówkowym prawie zemdlałam w poczekalni :/ Na genetycznym wyszło, że wszystko ok, a przed połówkowym i tak kilka nieprzespanych nocy, a potem do gabinetu jak wchodziłam to już ciemno przed oczami... Teraz też się stresuję USG, które za ok. 4-5 tygodni. I oczywiście co wizytę lekarza zmuszam, żeby na 3 sekundy przyłożył mi to mazidło ,bo tylko to mnie jest w stanie uspokoić... A ruchy? Też się martwię, ze się nie rusza, a potem że się rusza za dużo, potem że się ruszył rano, a wieczorem mniej, albo na odwrót. Myślałam, że to dlatego, że tak długo się staraliśmy o to nasze szczęście, a tu się okazuje, że jest jednak na kafeterii więcej "wariatek". Pozdrawiam wszystkie!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×