Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie wiem sama sama nie wiem

Kusi mnie życie bez dzieci nie wiem jaką podjąć decyzję

Polecane posty

Gość nie wiem sama sama nie wiem

Oj kusi kusi. Bez tego całego kieratu i tysiąca dodatkowych problemów na dzień. NIe jestem i nigdy nie byłam specjalnie za dziećmi, nie zaglądałam do wózków, nie zachwycałam się. Z grzeczności owszem....bo tego wymagała sytuacja gdy koleżanki np pokazywały dzieci itp, ale osobiście zafascynowana się nigdy nie czułam. To nie chodzi też o to, że lubię spokój i ponad wszystko cenię sobie wygodę, wcale tak nie jest. Świadczy o tym np moje hobby, które również wymaga ode mnie poświęcenia włącznie ze wstawaniem w nocy......no ale mimo wszystko jakoś tak mnie do tych dzieci nie ciągnie. **** Ale jednak....boję się o to, co będzie w przyszłości, czy nie będę czasem żałować mając ileś tam lat. Więc nie jest to tak, żę KATEGORYCZNIE nie chcę mieć dziecka (nie dzieci), ale nie jest też tak że bardzo pragnę. No i jak w tej sytuacji się zdecydować? Razem z mężem mamy po 28 lat. Małżeństwem jesteśmy dopiero od miesiąca :) :). Nie zaczęlibyśmy się starać wcześniej niż za rok, z kilku powodów. *** Czy są tutaj jakieś kobiety, które nie były do końca zdecydowane a jednak podjęły taką decyzję i dziecko i macierzyństwo daje im radość? Czy aby podjąć decyzję o zajściu w ciążę trzeba koniecznie tylko o tym marzyć i o niczym innym nie myśleć, tudzież zachwycać się każdym napotkanym bobasem? No jak to jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziecko to cieżkaaa praca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
eee tam masz czas na dzieci do menopauzzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy musisz już dziś podejmować taką decyzje? Może odpowiedź na te pytania sama przyjdzie we właściwym czasie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem takim przykladem. Nigdy nie piszczalam na widok bobaskow. Nie mialam rozbudzonego instynktu macierzynskiego ale lubilam dzieci. W Twoim wieku zdecydowalam sie na dziecko. Urodzilam zdrowego syna, po pol roku wrocilam do pracy. Fakt, obowiazkow jest duuuzo i dopiero po urodzeniu dziecka stwierdzilam,ze wczesniej mialam duzo czasu dla siebie. Teraz praktycznie moj plan dnia ulozony jest pod dziecko. Jednak nie zaluje. Na wszystko jest czas. Teraz czuje,ze mampelniejsza rodzine. W chwili obecnej spodziewam sie 2 dziecka by syn nie byl w zyciu sam...czuje,ze dobrze robie. Jestem zadowolona z tego co mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem tak - ja mam podobnie, nie czuję absolutnie fascynacji dziećmi. Z drugiej strony nigdy nie byłam osobą, która kategorycznie nie chce mieć dzieci. Miałam 30 lat jak zaczęliśmy się starać, wtedy już trochę chciałam i sądzę, że to trochę to szczyt mojego instynktu ;) Zajęło nam niestety staranie 16 miesięcy, ale teraz jestem w 9 tygodniu i mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Oczywiście boję się drastycznych zmian z życiu, ale myślę, że już się trochę wybawiliśmy i wypodróżowaliśmy i nie będzie tak źle. Więc niestety nie odpowiem ci z perspektywy osoby, która już urodziła. 9 tygodni to też trochę mało na drastyczne zmiany w mózgu, ale jak czytam słowo "maluszek" to mi się nóż w kieszeni otwiera, nadal nienawidzę tej całej infantylizacji macierzyństwa i mam nadzieję, że mi totalnie nie odwagi po porodzie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie autorko
tylko, ze bardziej jestem na nie, bo dla mnie ciaza kojarzy sie z rozstepami, zlym samopoczuciem, a dziecko z brakiem czasu, zaniedbaniem siebie i uwiazaniem. Ja cenie sobie wygode, a dziecko wiem, ze mi ja odbierze. Z drugiej jednak strony boje sie, ze kiedys bede zalowac ze cos mnie ominelo. Mam 27 lat na razie na macierzynstwo gotowa nie jestem, ale za 3 lata mysle, ze juz trzeba bedzie podjac jakas decyzje. I nie wiem jaka ona bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnie autorko
dodam, ze dzieci nie lubie w ogole. Ani mnie nie wzruszaja ani nie bawia, nie uwazam tez ze sa slodkie. Kidys zostalam z dwuletnia siostrzenica na 4 godziny to myslalam,z e sobie w leb strzele:O Boje sie zmiany w typowa mamuske, czyli pieluchy, kupy, jedzonko, obwisle piersi i caly czas podporzadkowany pod rytm zycia dzieciaka. No, ale jesli cos mnie ominie wyjatkowego? To trudna decyzja, obecnie jestem na nie, ale moze w ciagu tych 3 lat mi sie odmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko,ze Ty jestes mezatka dopiero od miesiaca. U nas zanim zdecydowalismy sie na dziecko minelo 5 lat. Wczesniej budowa domu nas pochlonela. Wg mnie dalabym Tobie czas byscie mogli sie soba nacieszyc i poznac siebie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem sama sama nie wiem
No właśnie najbardziej interesuje mnie to czy faktycznie TRZEBA myśleć tylko o "maluszkach, cycusiach i pielusiach lub przytulankach", czy nie można tak po prostu " Ok, dzieci mnie niespecjalnie kręcą i nie zamierzam udawać, żę jest inaczej. Nie kręciły mnie przez 28 lat więc nie sądzę żeby mi się tak nagle odmieniło, no ale ok, czas nadszedł, trzeba by się zdecydować na potomstwo, bo za x lat być może będziemy żałować". Raczej mam takie podejście, jeśli wiecie o co mi chodzi. Oczywiście mam nadzieję, przynajmniej będę się starać być dobrą, opiekuńczą, kochającą matką itp. Wierzę też, że jednak do swojego własnego dziecka ma się trochę inne podejście. *** Z góry przepraszam za porównanie, mam nadzieję że nikogo tym nie obrażę, ale pisząc o tym, że wcale nie liczy się dla mnie wygoda miałam na myśli to, że mam psa. I dla tej mojej 9 miesięcznej labradorki zrobiłam już naprawdę bardzo dużo. Gdy była maleńka wstawałam w nocy, bo co chwilę potrzebowała wyjść. Od samego początku angażuję się, jeździmy na wystawy, szkolenia, pokazy, zawody, być może w najbliższym czasie zacznę ją szkolić w kierunku dogoterapii, bo ma predyspozycje ponoć ;). Rozumiecie o co mi chodzi? To też pochłania dużo mojego wolnego czasu i musiałam też z kilku rzeczy zrezygnować. Więc to nie w tym tak naprawdę leży problem. Odkąd sięgam moją pamięcią zawsze widziałam siebie w marzeniach szkolącą jakiegoś psa i poświęcającą się temu. Z dzieckiem już tak nie miałam takich marzeń i dlatego boję się tego co będzie, czy podołam? czy nie powiem....po cholerę mi to było? Nie mam marzeń o tym jak siedzę sobie w parku z innymi mamusiami i wymieniamy się spostrzeżeniami nt konsystencji kupki. NIe marzę również też o zabawach w "akuku" i o chodzeniu po lekarzach godzinami. Nie fascynuje mnie również czytanie "fachowej" literatury o tym, czy aby na pewno w tym i w tym miesiącu podać bananka czy może jednak jabłuszko..... ** Ot zwyczajnie chcę się rozmnożyć, bo uważam że w pewnym wieku tak pasuje i tyle. Tylko kurde nie wiem czy tak jest ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość exdebill_znowu_po_wakacjach
jest jedna rada w takim wypadku - nie wiesz? poczekaj, daj sobie czas, masz go jeszcze sporo, zanim zrobi się późno na dziecko, więc spokojnie możesz szukać swojej drogi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i bardzo do dobrze, po cholerę dzieci, po to aby zapieprzać, nie ty jedna chcesz żyć bez dzieci, mnie dziwi jak można miec kilkoro, jedno - dwoje to jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale więcej, to już całkowicie nie rozumiem ,a jeszcze jak nie mają pieniędzy, to już dla mnie takie baby to idiotkiiiiiiii, którymi rządzi dupa. W pracy mam takie głupie baby, narodziły a teraz płaczą, że nie mają za co życ. O kuźwa, takie baby tobym odstrzeliwala za ich głupotę jak kaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem sama sama nie wiem
Mąż ma takie zdanie jak jak na ten temat, z tym że jednak on by nawet jeszcze dłużej ten czas odkładał, a ja jestem realistką i wiem, że to że np za rok zaczniemy się starać wcale nie znaczy że za dwa lata już będę siedzieć w tych kupkach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wg mnie to normalne, że cię to nie fascynuje - bo ja nie rozumiem ludzi, których może fascynować, że w przyszłości będą siedzieć w parku i rozmawiać o kupkach... U mnie było inaczej, mąż zawsże chyba chciał dziecko bardziej niż ja, na pewno ma lepsze podejście niż ja (on umie sobie wyobrazić, że dziecko to taki większy kot ;) a ja nie - uważam, że koty są ładniejsze). I choć też nie lubi wrzeszczących bachorów to bardzo się cieszy, że za 7 miesięcy zostanie ojcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my tez mielismy ten dylemat, zyło nam się fajnie, wycieczki, swoboda, ale kiedy przekroczyliśmy 30, wokół wszyscy dzieciaci, 5 lat po ślubie, to tez zaczelismy się zastanawiać czy podjąć tą decyzje... odstawiłam tabletki i stwierdziliśmy co ma być to będzie, jak się nie uda to nie będziemy mieć ciśnienia... udało się prawie w pierwszym podjesciu:)) teraz synek ma 7 mc a my jesteśmy naprawdę szczęśliwymi rodzicami:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem sama sama nie wiem
u mnie też już większość koleżanek w ciąży albo już z dziećmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem sama sama nie wiem
gdybym miała pewność, że uda się niemalże od razu to spokojnie poczekałabym jeszcze 2-3 lata. Ale takiej pewności oczywiście nie mam. I co mnie martwi to to, że gdy w końcu zachcę na sto procent....będę pod coraz większej presji od samej siebie, że się nie udaje a tu już niekoniecznie pierwsza młodość na pierwsze dziecko. Z drugiej strony na serio nie chcę też żałować że się.....zdecydowałam. I tak źle i tak niedobrze. Czasami myślę nawet, choć wiem że to może głupio brzmieć, że byłoby mi "łatwiej" gdybym wiedziała, zę nie możemy mieć dzieci. Przynajmniej bym się nie zastanawiała kiedy odpowiedni czas, bo bym wiedziała z góry jak będzie i tyle.....może pomyślelibyśmy za jakiś czas o adopcji, kto wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem sama sama nie wiem
Uważam, że niektóre dzieci bywają fajne, ale to są naprawdę w dzisiejszym świecie wyjątki. Większość jest najpierw rozwydrzona a później roszczeniowa albo jedno i drugie. Staraj się tutaj długie lata a kilkunastolatek i tak pewnie wpadnie w swoje towarzystwo i będzie miał w poważaniu co do niego mówisz. Śmiać mi się chce nawet tutaj jak czytam, że "dziecko kocha bezinteresowną miłością".....ciekawa jestem który piętnastolatek kocha swoją matkę bezinteresowną miłością..... to są naprawdę ciężkie dylematy współczesnego świata, dawniej żyło się inaczej, ludzie się nad tym nie zastanawiali....kto wie, pewnie było pod tym względem lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze jestes bezplodna:), wiec poco to gdybanie,co by bylo gdyby... A nawet jak plodna to i tak mozesz miec problemy by zajsc w ciaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam taka jak ty autorko.W koncu stwierdziłam że czas najwyższy i postaraliśmy się o smyka. I wiesz co? Gdybym mogła cofnąć czas to NIGDY nie urodziłabym dziecka. opieka nad synkiem przerasta mnie.Wspólne zabawy, zajęcia itp po prostu mnie nudzą i męczą.Oczywiście kocham swojego malca ale czuję że macierzynstwo nie daje mi spełnienia.Ogranicza mnie w każdej dziedzinie życia.Trudno pogodzić to z pracą, z hobby musiałam zrezygnować, o imprezach mogę pomarzyc (nie mam z kim zostawić pociechy).Wydatki znacznie wzrosły...Do tego paraliżujący strach gdy taki (zwłaszcza bardzo mały) dzieciak zachoruje.A to pieprzenie że uśmiech dziecka wynagrodzi ci twoje poświęcenie to możesz sobie między bajki wlożyć.Tylko... nikt o tym nie mówi.Zawsze głośno się zachwala macierzyństwo - jakie to wspaniałe itp. Uwierz-wstawanie kilka razy w nocy nie jest wspaniałe, podcieranie pupy także. Gdyby ktoś uświadomił mi ile wyrzeczeń będzie mnie to kosztowało - w życiu nie dałabym się na to namówić.Teraz marzę by smyk dorósl-stał się bardziej samodzielny, nie łaził za mną krok w krok i nie domagał się bez przerwy mojej uwagi. Może gdyby mój partner nie pracował w delegacji i brał czynny udział w opiece nad synem to inaczej bym to widziała.Wsparcie dziadków też musi być bezcenne.A tak... jest jak jest.Przemyśl decyzję 1000 razy a potem kolejne 1000.Z tego się nie wycofasz.Nic już nie będzie jak dawniej.Twoje potrzeby i pragnienia zejdą na dalszy plan.Licz się z tym.Musisz być pewna że na pewno tego chcesz żeby nie unieszczęśliwić siebie lub maluszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem sama sama nie wiem
Problemy to też niedobrze :) Najbardziej bym chciała mieć gwarancję, że wszystko ok i że się uda np za 2-3 lata....no ale wiadomo że takiej nie ma. Więc jak nie ma, to nie wiem co lepsze, zacząć starać się już za rok (bo może być rożnie, a zawsze to większe szanse) do końca nie będąc przekonaną :) No cóż :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem sama sama nie wiem
gość z 15.56.....czy nie byłoby Ci szkoda na stare lata gdybyś nie miała dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cudze dzieci nigdy mnie nie krecily i nie kreca. Nie zarzekałam sie, ale z decyzja czekałam tak dlugo, jak sie dało ( masz jeszcze czas). Powiem ci- okres, kiedy dziecko jest absorbujace, to moment w zyciu, bardzo szybko mija i zapomina sie o tym. Dzieci dorosly a ja mam psa - i to jest nieporownywalnie wieksze obciazenie - dzieci rosna i madrzeja - pies, choc kochany, niestety nie. Psa musisz zawsze wyprowadzac,zeby sie załatwił. - dziecko predko sie usamodzielnia. Dziecko mozesz wziac ze soba praktycznie wszedzie - psa nie. Z dzieckiem podrozujesz , np w samolocie - z psem to tragedia. Z dziecmi jezdzilam po całym swiecie - od czasu, gdy mam psa, jestem uwiazana ( nie mowcie o psim hotelu, pies nie wie,ze to hotel, mysli, ze sie go oddało). Pies jest dobry, gdy ma sie duza rodzine i zawsze ktos sie nim zajmie. Dzieci szybko wyrosły i teraz jest tylko przyjemny czas odcinania kuponów, więc polecam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę że nie. Zresztą- nie wiem.O swoim dziecku nie myślę jak o wsparciu na stare lata.Mimo że nie jestem matką z powołania to nie chcę obciążać swoją osobą mojego dziecka.Prędzej sobie w łeb strzelę niż zgodzę się by mój syn kiedyś się mną opiekował.Zresztą... tyle kobiet mówi że fajnie mieć dzieci bo na starość nie będą same.A jakie są realia?Polowa dzieciaków po ukończeniu edukacji wyjeżdża na stałe z kraju.Matki widzą swoje dorosłe pociechy od święta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to,ze dzieci sa daleko za granica, nie zmienia faktu,ze fajnie,ze są. W dobie internetu ,skype, zawsze pogadasz, a o taka więź psychiczna czy wsparcie najbardziej chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
relacje rodzice- dzieci to relacje najblizszych sobie, kochajacych ludzi, radzacych sobie nawzajem, zyczliwych. Nie trzeba byc na wyciagniecie reki , zeby to czuc.. Jesli np masz najbliszą przyjaciólke - nie zalezy ci na tym, zeby mieszkala razem z toba, w dodatku ze swoim mezem, wazne,ze gdy masz problem czy radosc,, bedzisz sie mogla z nia tym podzielic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem sama sama nie wiem
Ładnie to wszystko piszecie i trudno się z Wami nie zgodzić. Ale moje niepokoje wciąż pozostają. Wiem, że nie muszę na razie podejmować decyzji, ale tak sobie o piszę na forum ;) Ja bardzo kocham swoich rodziców, ale też nie zawsze byłam idealną córką. Nie chciałabym, aby moje dziecko pod tym względem było do mnie podobne..... Nie jestem też do końca przekonana, czy mąż brał by tak samo czynny udział w wychowaniu jak ja. W przewijaniu, karmieniu, wstawaniu w nocy.....boję się, że chodziłby skwaszony, narzekał i byłyby między nami kłótnie. Pomimo teraz najlepszych deklaracji, że wszystko będzie ok i będziemy oboje pełnoetatowymi rodzicami to różnie może być. On nienawidzi wstawać wcześnie! No cóż, kto nawidzi swoją drogą....? Kocham go nad życie i ma bardzo dużo zalet....no ale z tym to właśnie jest tak jak piszę. Kolejna sprawa, to aż mi krew zamarza w żyłach jak sobie pomyślę, że dziecko byłoby spokrewnione z moją teściową. Kobieta ma wyjątkowo wredny charakter i przejawia objawy choroby psychicznej. No cóż zrobić. To są takie dylematy i dylemaciki, ale wierzcie mi, całkiem prawdziwe. Ciężko będzie mi się zdecydować bo boję się popsuć tego co mamy teraz.......z drugiej strony myśląc, że miałabym nie mieć w ogóle.....wcale nie jest mi żal tego co byłoby teraz, tylko właśnie tej starości i ewentualnego kontaktu z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc wystarczy mieć grono dobrych przyjaciół i dbać o te relację. Mi trudno mówić o więzi dzieci-rodzice. Mamie znudziło się macierzyństwo i wyjechała na drugi koniec Europy gdy ja miałam 16 a brat 12 lat.Potem już się nami nie interesowala. Zostawiła nas z ojcem pijakiem.Uciekła bo nie dawala sobie z nim rady.Początkowo miała na wyjeździe wszystko poukladać i ściągnąć nas do siebie ale... spodobalo jej się życie bez dzieci. Teraz nie mam z nią żadnego kontaktu a ojca widuję raz na kilka miesięcy (w zasadzie wpadam sprawdzić czy zajmuje się swoimi psami...).Dla mnie więzi rodzinne to pojęcie nieco abstrakcyjne.Z domu wyniosłam dlugi, poczucie zagrożenia i niestalości.Do tego mama póki była z nami dawała mi ogromne poczucie bezpieczeństwa.Była moją przyjaciółką, ogromnym autorytetem-matka idealna.Gdy nas porzuciła runął mój świat.Długo łudzilam się że nadal mnie kocha i jej na mnie zależy.W koncu sama przyznała że ma gdzieś moje życie.Od tej pory już z nią nie rozmawiałam i jej nie widzialam.Mi życie pokazalo że w trudnych momentach mogę liczyć na przyjaciół bo z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach.Mam dziecko, życiowego partnera ale...Nie liczę że zawsze będą przy mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poli30
a ja mam 30 lat i kategorycznie nie chcę dzieci,nie chcę marnowac sobie zycia na dziecko,nie chce zakłakładac sobie kuli u nogi..meża mam od 10 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×