Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mag236

Kocham kolegę z pracy

Polecane posty

Witajcie, Chciałabym podzielić się z Wami moją historią i zarazem prosić Was o opinię. Mam 24 lata, za niedługo 25. Od 8 lat jestem albo i nie jestem ( trudno to określić w tym momencie) w związku z chłopakiem. Pierwszy rok bycia razem był cudny, zresztą początki zawsze są piękne. Później zaczeły się schody i problemy dnia codziennego. Zawsze czułam, że nie jestem dla niego najważniejsza, najważniejsze były zawsze dla niego siostry, których ma aż 4. Moje zdanie nigdy się nie liczyło, wiele wyplakałam przez to łez. W dodatku nie nauczony pracy - kase zawsze dawały siostrzyczki ... ale człowiek zawsze liczył na to, że w końcu coś się zmeni i że może w pewnego dnia poczuję się jak ta jedyna najważniejsza kobieta w jego sercu. W łóżku tez nie było za ciekawie, kochaliśmy się średnio raz na miesiąc, a jak zamieszkaliśmy razem to nawet po kilka miesiecy w celibacie. Zero czułości, troski, nie przytulał, nie całował a jak już to robił to tylko w tedy, kiedy to wymusiałm. Dostałam nową pracę. Poznałam tam chłopaka, 28 lat - od razu zwrócił moją uwagę. Widziałam, że ja również od samego początku wpadłam mu w oko. Mijały dni a ja czułam, ze jesteśmy sobie coraz bliźsi.cały wolny czas po pracy poświęcałam na rozmowy z nim przez smsy, tel, facebook. Dawał mi jasno do zrozumienia, że chciałby ze mną być. Świetnie się rozumieliśmy, takie same poglądy na życie, małżeństwo, dzieci .. Czułam, że daje mi to, czego od dawna brakowało mi w moim związku - ciepła, miłości, troski .. Mówiłam mojemu chłopakowi, ze jesli nie weźmie się w garsc to w koncu pocieszenie znajdę gdzie indziej - nie starał się o mnie wcale. I w końcu stało się - po kilku miesiącach rozmów, spotkań - spędziliśmy ze sobą noc ( ja i kolega) . To było najcudowniejsze, co mnie w zyciu spotkało. I w koncu przy nim zrozumiałam, że seks może niesc wiele przyjemnosci, i ze właściwie nie on jest najważniejszy - a sama ta otoczka ( ta bliskosc, chemia miedzy dwojgiem.. ). Po jakimś czasie mój pracowy kolega stwierdził, ze jednak już nie chce ze mną być ... Uzasadnił to tym, ze nie miał jeszcze dziewczyny na poważnie mimo swojego wieku, i ze nie chce zadnych zobowiązań .. Więc odpuściłam. Ale po jakimś czasie znów chciał ze mną się spotykać, a ja uległam. W końcu w grę zaczeły wchodzić głębsze uczucia, czułam ze ciągnie mnie do niego, ze tęsknie za nim bardzo, że kocham.. Odważylam się także powiedzieć o tym swojemu chłopakowi, ze z kimś się spotykam. Nie był zachwycony, ale właściwie to też bardzo go to nie ruszyło. I tak ja i Kolega spotykaliśmy się, spędzaliśmy ze sobą cuwone chwile, dawał mi wszysttko czego pragnełam. Czas z nim leciał mi niesamowicie szybko, a szczególnie na długich rozmowach. Padły tez słowa ze Kocha, ze chce być ojcem moich dzieci , że nie wyobraża sobie zycia bezemnie... ze jestem jak dla niego stworzona, że przy mnie czuje się taki szczęśliwy. W jego wielkich ramionach czułam się taka malutka, bezbronna, bezpieczna. Zaproponował mi, żebym się do niego wprowadziła, ze chce tego bo jak się najlepiej poznamy jak nie mieszkając razem. BYłam zachwycona, szczęśliwa, chodziłam z uśmiechem na twarzy, takiego szczescia nie czułam nigdy wcześniej. Do przeprowadzki jednak nie doszło ( mieszkanie dodam kupili jego rodzicie, i dużo do powiedzenia miała mama, z którą bardzo się liczył), bo On znów dał nogę.Uznał, ze mama powiedziała, ze sie nie znamy i ze jakto bede z nim mieszkac ? Nagle z dnia na dzień mówił ze już mnie nie kocha, ze nie brakuje mu mnie, ze się nie rozumiemy, nie dogadujemy, że nie tęskni za specjalnie .... byłam w szoku! Jakto ? zapytałam się. Przecież było idealnie, cudownie, wspaniae, przecież się kochamy .. Przecież to uczucie, nie tylko wspaniały seks, ale uczucia! Od tamtej pory mineło już 3 miesiące, a ja wciąz nie pozbierałam się. Codziennie zrywam sobie strupa, bo idę do pracy i go widzę. Kiedyś mi powiedział, ze dla niego to już zamknięty temat i ze już nie móglby mnie kolejny raz skrzwydzić i ranić. On za specjalnie nic sobie z tego nie robi... Nawet mnie nie przeprosił za to wszystko traktuje mnie raczej chłodno i z dystansem. Mam nawet podejrzenia, ze z kimś się spotyka. Nie umiem jednak, pojąć, jak u 28 letniego faceta nagle taka zmiana, po tym jak strasznie mnie kochał, jakie słowa mowił, przecież było tak dobrze, byliśmy naprawdę szczęśliwi i po nim też było widać, ze jest szczęśliwy. Wystarczyło, że wyszłam z pracy a on już mi pisał, że tęskni za mną... Czuję ze go kocham, nie umiem przestać o nim myśleć, a pracy nie zamierzam zmieniać ( dobrze płatna i ciężko teraz o pracę), bo robię to co zawsze chciałam robić w życiu. Nie wiem jak mam się teraz zachowywać w pracy. Po tym wszystkim kilka razy próbowałam z nim rozmawiać, jakoś go przekonac, zeby moze trochę dać sobie czasu na poznanie się itd, ale nic to nie dało jak widać. Czy powinnam z nim jeszcze rozmawiać ? Co mam robić ? Wydaje mi się , ze z kimś sie spotyka,, bo non stop pisze smsy, gdzies dzwoni ... Wiem, ze źle mnie potraktował i nawet rozmawiac z nim nie powinnam a ja muszę się bardziej cenić, bo kto mnie bedzie szanował, jak nie ja sama? Przytłacza mnie sama myśl, ze teraz jakaś inna może zająć moje miejsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niech gowniarz zostanie z mamusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto, zostaw to. wiem ze Ci jest trudno....ale popatrz na to co on robie a nie na to co MOWI, dajesz sie poniewierac I tylko tracisz nerwy...chyba ze tak lubisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×