Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

pytanie do mam bliźniaków

Polecane posty

Gość klemens hofbauer
"Bawią się też z sobą w "a kuku", albo gonią się po całym mieszkaniu, przy czym robią to tak chaotycznie, nie kumając jeszcze o co w tym chodzi i kto kogo goni, ale zaśmiewają się przy tym w głos" x Haha! :D Właśnie sobie to wyobraziłam. :) Moi nie kumają nawet jeszcze siebie nawzajem. Nawet jak na siebie wpadają ...albo spadają, jak się na coś jeden próbuje wgramolić, a drugi przydrepta na czworaka niechcący i znajdzie się w 'polu rażenia'. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klemens, ja jednak będę się skłaniać ku temu, że Twoje dzieciaczki są "szybkie" w rozwoju w porównaniu do innych, chociaż moi odkąd w 8- m-cu zaczęli wszystko nadganiać, przestałam się martwić, ale u nas wcześniej było podejrzenie ONM, krótki, acz stresujący epizod z rehabilitacją, więc był taki moment, że jakby tym żyliśmy i mimowolnie wtedy człowiek porównywał ich rozwój z innymi. Zaczęli chodzić tuż przed roczkiem, więc standardowo i już nawet nie pamiętam, że kiedyś się martwiłam. Co do przeziębień, infekcji, to akurat mój mąż zawsze w takim okresie jakieś choróbsko "przywlecze", aktualnie kaszle go jak starego palacza, katar od dwóch tygodni, ale wiesz "twardziel z niego", więc co sobie będzie głowę zawracał lekarstwami:) I od rana słyszę, "ja mam już dość, wykończę się kiedyś, ble, ble, ble", ale żadnego specyfiku nie weźmie, bo "to i tak nic nie daje". Ale dzieciaki jakoś choróbska nie łapią, więc jest ok. Moi za to zewnętrznie niepodobni za grosz- jeden blondyn z niebieskimi oczami, szczuplutki, drugi "kawał chłopa"- kruczoczarne włosy, brązowe oczy- nikt, absolutnie nikt nie widzi w nich najmniejszego podobieństwa:) Charaktery też różne- jeden przytulanka i typ raczej wrażliwy, najbardziej pokrzywdzony, gdy się nie ma dla niego czasu na przytulanki i wygłupy, drugi "menda", co to zawsze postawi na swoim, a mama bardziej niż do przytulania służy mu jako: ręka do karmienia i noszenia oraz schodek do wyłażenia na łóżko:) A jak u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Nie są, naprawdę. :) Wszystko robią w odpowiednim ramowo czasie, a te ramy przecież nie są wcale wąskie i to nie znaczy, że wszystkie dzieci muszą wszystko robić w tym samym tygodniu życia jak w zegarku. Nawet moje własne nie rozwijają się łeb w łeb, ani żaden nie przoduje, tylko na krzyż, naprzemiennie - raz jeden zacznie wcześniej przejawiać gotowość do jakiejś zmiany, innym razem jest w tyle za bratem i tak na zmianę, albo po 2-3 razy pod rząd i zmiana, także ja nadal podtrzymuję to co już napisałam, że głupotą jest patrzenie na rozwój innych dzieci i gryzienie paznokci, że coś tak w danej chwili umieją a inne nie, bo to się później może odwrócić. U nas była z kolei odwrotna sytuacja, bo w około 3-4 tyg zdiagnozowano lekkie WNM i też byli ćwiczeni, ale krótko (metodą Bobath). U jednego było silniejsze, a u drugiego znikome i w niewielkim stopniu, ale ogólnie nic wielkiego. Po prostu ktoś z rodziny, kto sam miał wcześniej dziecko z NM zauważył, że jak się je kładliśmy na brzuch to za wysoko trzymały głowy jak na swój wiek (trochę w pozycji "na plażowicza") no i tak trafiliśmy do neurologa. Ale wiesz co, z tego co gadam z różnymi rodzicami małych dzieci teraz, to widzę, że to jest jakiś typowo nasz krajowy trend z tym napięciem i rehabilitacją, bo jakoś kiedyś się dzieci rodziły i było ok, a teraz to dosłownie nie znam rodziny, która by nie rehabilitowała i nie miała zdiagnozowanego napięcia mięśn. Z kolei zagranicą się o tym w ogóle nie słyszy tak jak tutaj. Nie rozumiem jak to jest. Chodzi o wyciąganie kasy czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Nasi są częściowo podobni, ale nie identyczni. Na pierwszy rzut oka jednojajówki, na drugi - jednak coś nie gra, bo trochę różne twarze, ale ja i tak uważam, że bardzo podobni. Coś jak te rodzeństwa w różnym wieku, co są podobne do jednego rodzica i w związku z tym do siebie nawzajem, ale nie są całkowicie identyczne jak bliźnięta jednojajowe. Oba dosyć szczupłe, bo późno rozszerzyliśmy dietę i do około 7 mies byli głównie na piersi, po prostu nie byli gotowi jak próbowaliśmy około 5 mies i później 6, więc się odpuściło, bo przecież nic na siłę. Kolor oczu i włosów u obu taki sam - blondyni, ale nie jaśni tylko ciemni, docelowo pewnie będą mieli bardzo ciemny blond włosy, albo jasny brąz, zobaczymy. Włosy u obu w prawie takiej samej ilości i podobnie lekko pofalowane. Oczy jeszcze nie do końca określone bo nadal dominuje ten ciemno granat.-szary kol. co u wszystkich dzieci, ale chyba będą niebieskie, szare albo ziel., bo trochę jakby zjaśniały od pierwszych mies., no i my nie mamy ciemnych oczu. Rozwijają się za to różnie tak jak już pisałam. Jeden się pierwszy prężył do siadania (nieprzypadkowo ten co to miał zdiagnozowane w większym stopniu NP), ale usiedli mniej więcej w tym samym czasie, choć też nie jednocześnie i jednemu lepiej szło siedzenie bez asysty, a drugi się trochę gibał i tracił równowagę, a potem miesiąc nic się nie działo poza doskonaleniem siadania i samego siedzenia, no i dopiero w 7 mies ruszył ten co się wcześniej rwał do siadania, a potem drugi i tak raczkują do teraz, za to teraz ten co był z tyłu pierwszy zaczął próbować wstawać, a drugi dopiero ostatnio, czyli jakoś ze 2 tygodnie po nim, no i mimo mniejszego napięcia też pierwszy się sam przekręcił na brzuch przed bratem, czyli widzisz nie ma jednego przodującego, a drugiego w tyle, tylko raz jeden coś osiągnie jako pierwszy, innym razem drugi. :) Chyba tylko chwytali jakoś w jednakowym czasie i w podobnym czasie zmieniała się częstotliwość ich pobudek na karmienia, ale to ostatnie chyba bardziej dlatego, że jedno budziło drugie. A charakterów to jeszcze dobrze nie umiem określić. Obaj zachowują się póki co podobnie. Obaj są w takim samym stopniu r****iwi, ciekawscy, ale i marudni, za to grzeczni na spacerach, obaj nieładnie i długo jedzą, do tego żaden samodzielnie (tylko picie umieją trzymać sami), obaj mają co najmniej jedną pobudkę nocą, ale chyba nie z potrzeby dojedzenia tylko żeby sobie coś pociamkać i się przytulić, obaj nie usną bez bujania i pozytywki, obaj są uzależnieni od smoka, no i tak można wymieniać.... Nie zauważyłam jakichś skrajnych różnic w ich zachowaniu, ale identyczne raczej też nie są. Jeszcze za mali żeby cokolwiek powiedzieć. Na pewno jeden ma bardziej wrażliwy słuch, śpi jak zając i łatwo się wybudza (chwała Bogu, że chociaż szybko odlatuje z powrotem i nie zaczyna płakać za każdym razem jak otworzy oczy, bo bywało i tak jak był mniejszy), a drugi ma twardy sen jak suseł (no ale budzi się jak drugi płacze).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
A no i zębiszcza też im szły różne w różnym czasie :) absolutnie nie identycznie, ale to chyba nawet i u jednojajowych się nie zdarza. A ta jedyna wcześniejsza para bliźn. u nas w rodzinie to jest dwujajowa (parka).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
A no i jeden jest deczko niższy i mniej waży od brata, ale tutaj też bez skrajności i nie widać tego za bardzo. On jest trochę mniejszy od urodzenia i tak jakoś jeszcze nie nadgonił, ale obaj się mieszczą w widełkach i wszytko jest w porządku i w normie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
A i wiesz co, z tym napięciem to było jeszcze tak, że jak się ich przekładało przez ramię do odbicia to też się trochę za bardzo i za wcześnie odpychali rączkami i wyginali w tył, a wcale za nisko i za płytko ich nie nosiliśmy, tylko całkowicie przełożonych przez ramię. Tak to się właśnie u nas przejawiała ta spastyka. Do tego dochodziło przedwczesne i zbyt długie i trochę za wysokie dźwiganie głowy w pozycji na brzuchu (wyżej pisałam). A u was na jakiej podstawie zdiagnozowano hipotonię? Któreś z was coś zauważyło, czy na badaniu kontrolnym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie To ja mama od trojaczkow,ale nadajecie skad macie na to czas? :) Wlasnie wrocilam ze spacerku i puki co chlopcy spia jeszcze w wozku a cora jak zwykle na rekach z szeroko rozdziawionymi oczami hehe.Co do podobienstwa to ja chlopakow mam jednojajowych i sa bardzo do siebie podobni na poczatku mielismy problem z odroznieniem ich i na nozce Dawida wiazalismy malutka kardke,zeby ich nie pomylic,teraz juz widzimy roznice,dla ludzi z zewnatrz sa w dalszym ciagu nie do rozpoznania,ale mi sie wydaje ze tak jest jak sa osobno a jak sa razem to jednak cos widac no my widzimy.Corka tez jest do nich podobna,ale juz nie tak.Ide nakarmic zarloczke mala puki reszta spi.Trzymajcie sie mamuski :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fajny temat na kafe w końcu :) Ja mam jedno dziecko prawie półtoraroczne i ledwie daję radę i często mam dość, dlatego szczerze Was podziwiam i nie wyobrażam sobie nawet ile trzeba mieć siły i cierpliwości, zeby to ciągnąć. Trochę Wam jednak zazdroszczę :) Mimo Waszego zmęczenia i znużenia, fajnie się Was czyta. Pozdrawiam i zyczę dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Ja mam czas, a jakże :D między 5:00 a 8:00 i później po 20:00 do mniej więcej 24:00.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
"nie wyobrażam sobie nawet ile trzeba mieć siły i cierpliwości, zeby to ciągnąć" x Sęk w tym, że ja też! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kobitki:) To znów ja i chociaż po dzisiejszym dniu piszę już resztkami sił, to jednak postanowiłam jeszcze chwilkę tutaj spędzić. U mnie wszyscy śpią jak susły, więc ja delektuję się w końcu błoooooooogą ciszą:) Klemens, jeśli chodzi o Twoich chłopaków, to tylko się ciesz, że mają raczej takie same charakterki- uwierz mi, im mniej niezgody między nimi, tym lepiej. gdybyś widziała, jak u nas wygląda wyrywanie sobie zabawek! Zasada jest zawsze ta sama- jeden z chłopaków wiecznie musi mieć akurat to, co ma drugi, ten zaś gdy tylko widzi co się święci (że brat sobie ostrzy zęby na jakiś jego "skarb"- odwraca się do niego plecami, zakrywa tę zabawkę prawie całym sobą (co zazwyczaj dla brata nie jest problemem, bo i tak mu ją wyszarpie), więc pokrzywdzony w ryk- i tak 1000 razy w ciagu dnia:). U nas w zasadzie od początku wyraźnie było widać różnice, jeśli chodzi o usposobienie- bliźniak łagodniejszy był zawsze bardziej "domagający" się czułości, noszenia, natomiast ten z "twardszym" charakterem był mniej wymagający- on miał być najedzony, suchy i wyspany, z całą resztą dawał sobie radę sam:) To prawda, co piszesz na temat rehabilitacji- teraz już to wiem:) Natomiast kilka miesięcy temu spędzało mi to sen z powiek. U nas ONM stwierdził neurolog ( z racji wcześniactwa musieliśmy odbyć wizyty u przeróżnych specjalistów), z tym, że z zaznaczeniem, że nie na pewno. Było to jakoś po 1 m-cu życia dzieci i właściwie stwierdzone to zostało na tej podstawie, ze moi słabeusze do 3 m-ca życia zupełnie nie kwapili się do podnoszenia główek i jakoś w 5 m-cu nasz pediatra stwierdził, że skoro z takim trudem wszystko im przychodzi, to może warto się temu przyjrzeć. Genaralnie na ćwiczeniach byliśmy może z 4 razy ( + ćwiczenia w domu- met. Vojty) i to wszystko- nasza pani rehabilitantka jakoś nigdy specjalnie nie widziała u nich problemu z napięciem mięśni, więc za jej radą odpuściliśmy. A, byłabym zapomniała- Klemens- ja dzisiaj odpuściłam porządki!!!!!!!! Uwierzysz????? Nawet dzieciom zupki nie ugotowałam, musieli zadowolić się tym, co my jedliśmy:) I kurczę- świat się nie zawalił, wow:))) ^ Mamo trojaczków- wiesz, my jednak mamy tego czasu o 30% od Ciebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Ale ja nie twierdzę, że oni mają takie same charaktery, bo tego nie wiem :) W końcu co można powiedzieć o charakterach tak małych dzieci. Za wcześnie na jakiekolwiek oceny. Fakt, że żaden nie jest alfa tak jak u ciebie i nie ma takich silnych kontrastów, ale to też wcale nie znaczy że są tacy sami. To jeszcze niemowlęta przecież. Zresztą ja się wcale aż tak nie zagłębiam w analizowanie ich osobowości :) bardziej ważne jest w tej chwili zaspokajanie ich podstawowych potrzeb. Nie można przecież mówić o żadnej zgodzie czy niezgodzie między dzieciakami, które nawet nie kumają o co chodzi i mało co robią świadomie, a co dopiero z jakąkolwiek premedytacją :D To nie ten etap! No tak, ale skoro są wcześniakami, to nie wydaje mi się, że brak koordynacji głowy miał u twoich chłopaków cokolwiek wspólnego z hipotonią, bo musisz zawsze brać poprawkę na to ich wcześniactwo kiedy patrzysz na przedziały wiekowe poszczególnych faz rozwoju dzieci urodzonych w terminie. Musisz odjąć te kilka mies., o które się urodzili przedwcześnie. A właśnie: w którym tc przyszli na świat? Ile przed terminem? No i dobrze, że odpuściłaś porządki. Nie musisz się nikomu tłumaczyć. Myślisz, że tak wszyscy mają cacy i glansik w domach w ciągu tyg. jak nie mają gości? Żartujesz? :D Zazwyczaj tylko dużo lubią gadać, że oni tacy czyści i pedantyczni, ale wpadnij do kogokolwiek z małymi dziećmi bez zapowiedzi i zobaczysz jaki ma burdel! Większość ludzi ogarnia chatę jak wie, że ma gości. :P A to twoje chłopaki nie jedzą jeszcze tego co wy? Myślałam, że po roku dajesz im już normalne jadło. Pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie mamuśki:) Klemens, fakt, że Twoje chłopaki jeszcze małe i kiedy czasem coś napiszę na ich temat, to sama się łapię na tym, że piszę o nich z perspektywy wieku moich dzieci, które rzeczywiście są kilka mies. starsze i szczerze mówiąc nie pamiętam już, jacy moi byli w tym wieku, chociaż to przecież tak niedawno było! Wiem, wiem, że osiągnięcia moich powinnam oceniać na wiek korygowany, ale jakoś nigdy żaden lekarz w ten sposób tego nie traktował, więc ja też w kółko miałam w głowie, że powinni już siedzieć, przewracać się na brzuch, podnosić główkę, bo to już TEN miesiąc! Jesteśmy z 33 tc.Co do jedzenia, to i owszem, jedzą to, co my, z tym, że jeśli my jemy ciężkie, smażone jedzenie (schabowy, placki ziemniaczane z sosem grzybowym..itp), to wtedy gotuję im zupkę, bo mam pewność, że są tam i warzywa i mięsko, kasza/makaron i że dzieciaki jedzą zdrowo, bo my czasem jemy niezbyt wartościowe obiady. Poza tym moi zupki uwielbiają- takie a la kremy- potrafią tego zjeść po "dorosłęj" miseczce na głowę! Ich niania jest w szoku, kiedy dzwonię do niej z pracy z pytaniem, co kiedy i ile zjedli!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Aha, czyli w połowie 8 mies. A mają w związku z tym jakieś problemy zdrowotne? Probl. ze wzrokiem, słuchem (bo z motoryką chyba raczej już nie?), czy wszystko odpukać w porządku? Moje są z 38 po indukcji, ale to dlatego, że były jednołożyskowe (choć dwuowodniowe), więc i tak późno ją wykonano, bo normalnie zaleca się jakoś w 36 Nom, ja właśnie myślę zacząć dawać normalne "nasze" jedzenie po roczku, ale jak będzie, to się jeszcze zobaczy, bo planować to sobie można, oj można, a w rezultacie i tak wychodzi jak chce :D A dawno wróciłaś do pracy? Na pełen etat czy na pół?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie babeczki:) Klemens, ja również jestem zwolenniczką dawanie dzieciom wszystkiego już po roku, po to, aby uniknąć problemów z niechęcią do nowych smaków w przyszłości, z tym, że u mnie jednak zdrowy rozsądek jest konieczny, bo wiem, że czegokolwiek bym nie zaserwowała, wszystko zostanie zmiecione:) Wyobraź sobie dwójkę dzieci szlochających nad pustą miską ( na oko 300-400 ml) GĘSTEJ, treściwej zupki- to jest dopiero widok! W naszym przypadku głównie chodzi ograniczenie rzeczy tłustych, mało wartościowych, czy słodyczy na rzecz rzeczy zdrowych. Jeśli chodzi o zdrowie, to właściwie wszystko ok- niedociągnięcia typowe dla wcześniaków nas nie ominęły (niedomknięty przewód tętniczy serca, torbiele na mózgu, to tak w skrócie) ale na tą chwilę wszystko się wyrównało. Klemens, czy Ty rodziłaś dziewczyno naturalnie? Mogę zapytać o "wrażenia"? I ile ważyli Twoi chłopcy? Co do pracy, to wróciłam zaraz po zakończeniu urlopu macierzyńskiego. Po wykorzystaniu zaległego urlopu wypoczynkowego czas ten przypadł na skończony 10 m-c życia chłopaków. Cały etat. Z tym, że ja pełnię w pracy dyżury, więc nie ma mnie w domu średnio 2 dni+ 2 noce w tygodniu. I mimo wątpliwości, dylematów co do powrotu do pracy muszę Ci napisać, że była to chyba najlepsza decyzja w moim życiu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny podziwiam Was za Waszą pracę i optymizm, nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić jak to jest mieć bliźniaki, czy trojaczki. Kobiety szacun!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Moje za zupkami z kolei w ogóle nie nie przepadają. Tolerują obiadki, kaszki i deserki, ale nie zupki, nawet takie ze słoiczków, nic już nie mówiąc o domowych. :/ Zdziwiłam się, że tak spokojnie napisałaś o tych torbielach, jakby to było nic takiego, a przecież zdarza się, że one się nie wchłaniają. Oczywiście dobrze, że u was wszytko pomyślnie się skończyło, ale zawsze istnieje przy nich ryzyko. Tak, rodziłam naturalnie. A to takie dziwne? :) Przy ciążach bliźniaczych porody naturalne nie są niczym niezwykłym. To nie trojaczki ani czworaczki przecież. Wrażenia jak wrażenia, bo i tak nic nie czułam, więc odczucia można powiedzieć takie jak przy porodzie jednego malucha, no może z tą różnicą, że dłużej trwa. Dostałam ZZO, a zaraz potem oksytocynę, bo nie było postępu porodu (oni by tak siedzieli i do 41 tyg jakby ich nie ruszono, ale mogłoby się to niekorzystnie odbić na ich zdrowiu, a może i życiu, dlatego nie było co ryzykować). Chłopaki urodzili się w 42 min odstępie czasu, bo jako pierwszy się urodził mniejszy z nich, a większy później i m.in dlatego poród się wydłużał, no a do tego przez znieczulenie miałam problemy z parciem, bo nie bardzo czułam co w ogóle robię, ani czy robię to dostatecznie dobrze. Przez cały czas miałam brzuch omotany pasem do KTG, żeby monitorować tętno chłopaków (szczególnie tego młodszego) i czynności skurczowych macicy. Drugi maluch był wyciągany vacuumem bo pod koniec odkleiło się łożysko i trzeba go było szybko "ewakuować". Połogu naturalnie też nie czułam. Nie pękłam ani nie byłam cięta, bo położna dociskała gazę do krocza, także nic mnie później nie ciągnęło, bo nie miałam żadnych szwów. Bolesny był za to dzień po, bo w czasie karmienia czułam jak mi się macica obkurcza i nie należało to do najmilszych uczuć. :o Starszy chłopaczek ważył 3350 g, a mierzył 49 cm, a młodszy 3820 g przy 52 cm. A u ciebie jak było? :) Jak duże dzieci? No wierzę, że na pewno sobie w pracy odsapniesz od "dzieciowych" problemów :) Ja jeszcze sobie posiedzę przynajmniej dopóki nie skończą roku, a dalej to zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paćkowa
Witam, chętnie się przyłącze jeśli można. Jestem mamą szesnastomiesięcznych bliźniaków, dziewczynki i chłopca,obecnie zakatarzonych. Jak dla mnie teraz jest lepiej niż gdy nie mieli jeszcze roczku, czasu dla siebie nie za dużo ale coraz więcej. pozdrawiam podwójne mamusie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Gość, jak byś musiała to na 200% też byś sobie poradziła :) Przy dzisiejszych "pomocach" wszelkiego rodzaju to nie taki wyczyn. Mnie za to się w głowie nie mieści jak robiły to matki kilkadziesiąt lat temu jak nie było leżaczków, fotelików, grająco pierdzących zabawek :D odwracających uwagę od szlochów, pralek, gotowych posiłków i innych wygód. To było dopiero wyzwanie! :D A o dziwo każdy miał po 4-5 dzieci w domu, a teraz ludzie przy byle jednym narzekają mimo, że mają wszystkie 'udogadniacze' i 'ułatwiacze' codziennych obowiązków. Ciekawe, ciekawe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Paćkowa, a przyłączaj sie :) Witamy, witamy. Dzięki za słowo pokrzepienia i powodzenia w walce z katarem! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, witajcie mamuśki, już myślałam, że nie zajrzycie tutaj, a tu proszę:) Paćkowa, witaj, przyłączaj się jak najbardziej:) Życzę również powodzenia w walce z katarem i witam w gronie podwójnych mam:) Klemens, ja nie twierdzę, że poród naturalny przy bliźniakach jest dziwny, tylko jest to uczucie mi obce, dla mnie cesarka to był lighcik i tak się po prostu kiedyś zastanawiałam, jak to byłoby rodzić moich łobuzów naturalnie. Poza tym wiele się słyszy o przypadkach niedotlenienia drugiego bliźniaka podczas porodu naturalnego, więc do tego dochodzi także stres itp, itd. Twoje chłopaki słusznie sobie ważyły powiem Ci:) Co do torbieli, to wchłonęły się szybko, w 2 m-ce po porodzie nie było już śladu a one same były niewielkie. Poza tym trafiliśmy na rewelacyjną panią neonatolog, która nigdy nie siała paniki, do rzeczy podchodziła ze spokojem, a więc i nam on się udzielał. Moi chłopcy ważyli 2050 i 2100. Co do pracy, to fakt, odstresowuję się w niej i co najważniejsze czas od trzech m-cy tak mi leci, że sama nie mogę w to uwierzyć. Życie nabrało tempa po prostu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paćkowa, a czy Twoje dzieciaki opanowały już tę trudną (przynajmniej patrząc na moje dzieci) umiejętność zabawy razem? Moi poganiają sobie razem 5 minut, a potem szwendają się po domu bez celu, ładu i składu i jęczą, jęczą i jęczą. Trudno mi jest ich obu naraz zająć, żeby uwolnić się od tych jęków:( Chociaż od jakiegoś tygodnia-dwóch super mi śpią w południe, niejednokrotnie mam i ze 3 h dla siebie wkońcu:) A bywały dni, że spali po pół godz! I weź tu człowieku zrób cokolwiek! A jak u Was ze spaniem w dzień?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
A i jeszcze do Anieli: Pęcherz płodowy też miałam oczywiście przebijamy, ale i tak nic już wtedy nie czułam, bo to było po zzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Aniela, a jak byli duzi? I jak ogólnie przebiegał poród? Jak samopoczucie po? Jak dawałaś radę z karmieniem i przystawianiem w tych pierwszych dniach? No ważyli sobie, ważyli, ale to był 38 tydzień, więc nie można powiedzieć, że były niedonoszone, stąd też waga. Ryzyko niedotlenienia zawsze istnieje. Przy porodzie jednego dziecka też jak ci się np. łożysko odklei, albo płód się pępowiną oplącze. Od tego było właśnie KTG. W razie czego zrobiono by mi interwencyjne CC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Moi są młodsi więc mają jeszcze ze 2 albo 3 drzemki w ciągu dnia po około 1,5 godz, czasem 2.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o mój poród, to nic nadzwyczajnego, cc "od ręki" można by rzec- (ułożenie miednicowe). (Miałam ciążę leżącą z uwagi na przedwczesne skurcze i byłam przez mojego lekarza poinstruowana, że w przypadku jakichkolwiek skurczy mam się niezwłocznie udać do szpitala). Co do samopoczucia "po", to tak sobie- ból był, ale z tych do zniesienia. Nigdy nie karmiłam piersią. Zanim laktacja się rozkręciła, dzieci dokarmiane były mm, dodatkowo miały słaby odruch ssania, więc podczas przykładania ich do piersi nic a nic nie chcieli ruszyć z jedzeniem:( Początkowo odciągałam pokarm laktatorem, ale jego ilości nigdy nie były oszałamiające, poza tym słabszy syn spadł sporo z wagi po urodzeniu ( z 2100 na 1760) i przez 3 tygodnie nie mógł dotrzeć nawet do wagi wyjściowej, więc lekarz zalecił podawanie treściwszego pokarmu w postaci mm. I tak oto po m-cu męki skończyła się moja przygoda z karmieniem naturalnym. Pewnie gdzieś tam po drodze to ja trochę tę sprawę zaniedbałam, wiem, ze powinnam jeszcze powalczyć o ten mój pokarm i karmienie piersią. Ale obowiązki macierzyńskie tak mnie na starcie przytłoczyły, że nie miałam siły, energii i czasu:( Z któregoś Twojego posta wywnioskowałam, że Ty karmisz piersią, zgadza się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klemens hofbauer
Tak karmię piersią i mam nadzieję, że dotrwam do 12 mies. Mm podawałam bardzo sporadycznie odkąd się urodzili i tylko w wyjątkowych sytuacjach, kiedy nie zdążyłam odciągnąć, albo nie było warunków do dyskretnego nakarmienia obu jednocześnie i któryś się zanosił itp., ale początki karmienia piersią nie były łatwe ani bezbolesne i dla nikogo chyba nie są.. Pomogły w każdym razie herbatki na laktację (osobiście polecam te z Herbapolu i z Rossmanna) nawet jeśli to tylko placebo i siła sugestii, w każdym razie d-z-i-a-ł-a-j-ą i serdecznie polecam tutaj obie. Ale ile cm mieli twoi chłopcy, bo się nie mogę dopytać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, sorki:) 49 (ten lżejszy) i 47 cm (ten słabszy z kolei) A jak ich karmisz? Jednocześnie? I ile czasu zajmuje Ci karmienie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×