Przedszkolne menu

ex debil dziękuje.. no comment. wszystkim zwolennikom lubisiów i czepialskich winoron/ winogrona dziekuję za uwagę. dalej olewajcie dietę dzieci, a za 20 lat łóżcie na leczeni cukrzycy, raka itp kwiatków. I dziękuje osobom, które pisały na temat i pozwoliły mi się konkretniej określić w temacie diety w przedszkolach :) Dziękuję wam :*

Moja corka umie sama jesc wiec karmic ja nie trzeba ale wystarczyloby chociaz rozkazac, podniesc glos zeby corka wiedziala ze to nie zabawa a obowiazek. W domu jak ja pilnuje to zje wszystko z talerza wiec wystarczyloby chociaz troche zainteresowac sie dzieckiem ale przedszkolanki same jedza w tym czasie wiec nie bardzo ich obchodzi talerze dzieci.

i żeby nie było - syrop glukozowo - fruktozowy jest niemal wszędzie, to nie jest kwestia jednego lubisia dziennie, ale soki, słodycze sklepowe, niektóre jogurty, deserki, czasem są w muesli, nie pamiętam w sumie, czy w tych dmuchanych śniadaniowych cudach też, bo nie kupuję, a dawno nie sprawdzałam, ale to wszystko się sumuje; dla pocieszenia u mnie w przedszkolu i szkole też lekko kicha, ale tylko dwa razy w tyg. dzieciaki to jedzą, wiem, ze nie uniknę, dlatego sprawdzam, żeby w tym co jedza w domu już syfu w miarę nie było, a bardzo łatwo się dzieci przestawiają na takie jedzenie niestety:(