Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zagubiona2013

Rozwód czy jeszcze próbowac poradźcie

Polecane posty

Gość gość
A z niej taka szara myszka :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy naprawdę kobiety przed ślubem nie widzą jaki jest ich przyszyły mąż ? Czy suknia ślubna przesłania im oczy? Czy może widzą co się święci, ale ryzykują i jeszcze mają z takich związkow dzieci /// :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też zagubiona
Wiem, ze to dobra rada, żeby nauczyć się jeździć i mam taki zamiar, tylko będzie ciężko, bo próbowałam już i jakoś mi nie szło. To jedyna rzecz, od której jestem całkowicie zależna od męża i on to wykorzystuje. Na lepiej płatną pracę szans w moim regionie nie ma, nieważne jakie skończyłabym kursy. Ogólnie moja praca nie jest zła, bo pracuję w swoim zawodzie, tylko, że jest mało płatna i muszę dojeżdżać do innego miasta. Plusem jest to, że nie muszę bać się ciągle, ze mnie zwolnią. W prywatnej firmie to już bym pewnie nie pracowała, bo dziecko mam chorowite, 3 razy już byłam na zwolnieniu z powodu pobytu w szpitalu. Mąż nie jest zawodowym żołnierzem, pracuje w dużej firmie na produkcji. To nie jest tak, że mąż w domu nic nie robi, bo gotuje raczej on, trochę sprząta, zrobi pranie. Większy problem jest w tym , że mnie nie kocha i nie szanuje. Przy tym, jak mnie traktuje, to nawet to, co robi dobrze, traci na znaczeniu. Gdyby był taki przed ślubem, to nigdy bym za niego nie wyszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też zagubiona
Zagubiona, gdzie zniknęłaś? Mam nadzieję, że nie obraziłaś się, że zaczęłam pisać w Twoim wątku. Jakoś tak wyszło. Odezwij się, jak się u Ciebie sprawy mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zagubiona gdzieś się zagubiła :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak relacje Zagubionej z mężem wyglądają tak jak tu w topiku, to nie wróżę jej szczęścia w żadnym związku. Nie potrafi sobie radzić ze swoimi emocjami. Nigdy nie wolno partnerowi wybierać pomiędzy jego rodziną, a sobą. To tak jakby on kazał c**przestać spotykać sie z twoimi rodzicami. Sam fakt okazywania jawnej niechęci jego rodzinie przez ciebie świadczy źle o twoim charakterze. Jeżeli to jest powód do rozwodu.........:P Wybacz, ale tak postępuje dziecko w wieku 5, 7 lat. Obraża się na mamę i tatę, bo każą zjeść obiad. A fe jakie to wstrętne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też tak myślę. Gdyby jej mąż chodził do kochanek, to byłoby gorzej, ale przecież to jest JEGO rodzina z krwi i kości, trzeba to uszanować a nie dążyć do rozwodu. m.a.s.a.k.r.a. ! Rozwodow jest coraz wiecej, bo ludzie sami leca do sadow z byle powodu, to jak ma być dobrze // :-( ?!?!?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
Też zagubiona nie obraziłam się jestem jestem Czytając Twoje posty tłucze mi się jedno czy to nie będę ja za kilka lat. Życzę Ci jak najlepiej. Ty masz jeszcze dziecko i tu tak jak pisałaś ważne jest podjęcie decyzji czy ma się wychowywać w rodzinie ale w kiepskiej atmosferze czy tylko przez Ciebie. Ja mam łatwiej bo wyjdę trzasnę drzwiami jeśli podejmiemy decyzję, że jeszcze próbujemy to wracam i po sprawie nikomu nie dzieje się krzywda, natomiast u Ciebie patrzy na to dziecko i nie będzie możliwośc***odejmowania pochopnie takich decyzji, muszą być starannie przemyślane. A czy w ogóle mówiłaś o rozwodzie mężowi? Jeżeli chodzi o mnie…. Część z Was pewnie nie pochwali mojego zachowania ale …. wczoraj się spotkaliśmy mieliśmy porozmawiać co dalej jednak nie doszliśmy do porozumienia. Chciałam od niego usłyszeć deklarację, że to ja będę ważniejsza niż jego rodzina – nie usłyszałam. Powiedział że, dla niego ważna jest cała rodzina w tym ja. Z drugiej strony widziałam po nim, że też przeżywa tą sytuację. Mamy się spotkać jeszcze jutro i jeszcze raz spróbować się dogadać. Nie chce znowu wychodzić na sierotę bojącą się samodzielności, myślę, że w razie czego bym sobie poradziła i jakoś żyła, może po kilku miesiącach byłabym zadowolona z podjętej decyzji ale - jak jedna z Was napisała, że samotność jest straszna i całkowicie się zgadzam. Posiadanie rodziny (rodzice, rodzeństwo) czy przyjaciół to nie to samo co mąż/partner(bo nie o ślub chodzi), dzieci. Ja żyjąc w pojedynkę cały czas miałabym wrażenie, że tracę ważną część życia, - ktoś napisał że nie ma zbytniego wyboru jeżeli chodzi o wolnych facetów i taka jest prawda wystarczy pójść na pierwszą lepszą dyskotekę (chociaż to moim zdaniem nie jest miejsce na zawieranie poważnych znajomości z facetami) i zobaczyć jakie typy się tam kręcą większość takich kolo 30-stki pomijając, że bez skrępowania ślini się na widok każdej skąpiej ubranej laski to dosłownie promieniują desperacją czy któraś z Was miałaby ochotę się z takim spotkać? Moje grono znajomych to same pary i jedna singielka, spotkamy się w domach tylko w swoim towarzystwie, czasem pójdziemy na miasto, wyjazdy wakacyjne też tylko w tym gronie – nie miałabym szansy kogoś poznać, wiem, że zaraz napiszecie, że trzeba wyjść do ludzi siłownia, basen, kurs językowy, a i praca – w mojej same baby a co gorsza same żony i matki;) itp. - i wokół mnie mam kilka koleżanek które są same, wspomniana singielka odkąd ją znam tj. ok. 5 lat nie była z żadnym facetem w związku, druga ok. 4 lata temu została porzucona przez faceta i ona nadal tkwi w martwym punkcie a on ma już żonę i dwoje dzieci, ona jest sama – nie wiem może są wybredne ale w chwilach szczerości ta druga okazuje że jej ciężko, że chciałaby być kimś, i jeszcze trzecia rozwiodła się z mężem ponad rok temu, niby ma grono wspierających znajomych wspólnie gdzieś wychodzą, gotują, spotkają się ale ona i tak mówi, że chciałaby być z kimś, nie chce być sama – jak patrzę na nie wszystkie to przeraża mnie gdy pomyślę, że mogę się znaleźć w takiej sytuacji, - i tak jak ktoś napisał jaką mam pewność, że spotkam fajnego partnera a jak się trafi jakiś właśnie babiarz? Trafienie na babiarza a na super gościa to zawsze 50% szansy heh. W sumie jak kilka osób pisało lepszy taki co ciągnie do rodziny niż do bab. - no i po prostu szkoda mi tych wspólnie spędzonych lat, ale boję się tego właśnie, że się pogorszy jak się pojawią dzieci - jutro poruszę ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
Nie wiem czy to pytanie czy mąż wie o rozwodzie było do mnie czy do też zagubionej ale u mnie to on wie doskonale i powiedział, że mi nie da. W razie czego też myślę, że z dzieckiem to faktycznie pewnie lepiej poczekać jak się sytuacja unormuje i zobaczę czy się w końcu odpędowi. Jeżeli chodzi o teściów oni wiadomo zawsze będą po jego stronie, tak jak moi po mojej, ale oni mają świadomość, że on ma ciężki charakter (każdy to mówi jego rodzina, nasi znajomi – szkoda, że wcześniej nie przywiązywałam do tego wagi), i póki co nie było sytuacji, że mieli do mnie jakieś pretensje. Przy mnie „strofowali” go tak niby pół żartem pół serio że ma się starać, pomagać mi itp. Personalnie do jego rodziny (chyba tylko poza wzorcem jaki chce przenieść do naszego małżeństwa) nic nie mam tu chodzi o jego wybory, gdzie wybiera ich a nie mnie (o wykorzystywaniu jego chęc***omocy rodzinie już wspomniałam w poprzednich postach). Jeżeli chodzi o jutrzejsze spotkanie to chcę dać temu małżeństwu jeszcze szansę, ale nie może ono wyglądać tak jak do tej pory ciągłe kłótnie itp. Samo życie jest już ciężkie wracając do domu chce się mieć spokój, relaks po pracy, miłą atmosferę a nie walkę kłótnie i nie wiadomo co jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zagubiona, moi eks teściowie zachowywali się dokładnie tak jak Twoi. I tez wiedzieli ze mój eks - mąż miał trudny charakter...I niby go strofowali ale nie robili tego serio...On wiedział że ma ich po swojej stronie. Ale rodzice nie zawsze powinni być po stronie swego dziecka, jeśli widza że jego zachowanie wyrządza szkodę II osobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
No właśnie dlatego mam wątpliwości czy z ich strony to było szczere. Nie mam o to pretensji wiadomo, że rodzice zawsze będą za swoim dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, jeśli to było żartobliwe. Może Cię nie lubią?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona2013
Tego mi nie powiedzieli ale kto wie jak jest naprawdę, może nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zagubiona szukasz dziury w całym i z igły widły :-) Ale szukaj szczęścia, może akurat trafisz na lepszego faceta, tylko nie masz żadnej gwarancji i możesz zostać singielką przez 20 kolejnych lat. To, że on mowi, że nie da rozwodu, to akurat bzdura, bo to sad o tym decyduje a nie on ! Widac po twoich wpisach ze ty już nie chcesz ratować tego małżeństwa, nie kochasz jego ani nie lubisz swoich tesciow. Powiedzenie ze tego kwiatu jest pol swiatu to kolejna bzdura, bo wolnych, madrych, przystojnych, opiekuńczych, normalnych, zadbanych facetow (domatorów nie babiarzy) raczej tak szybko nie znajdziesz, ale to twój wybor, twoje zycie, rob z nim co chesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* ROBISZ Z IGŁY WIDŁY ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jeszcze jedno małe pytanko: o co wy sie ciagle kłócicie i o co jest ta walka miedzy wami ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak można klocic się o wszystko... normalnie dziecinada... 2 lata po slubie i już rozwod .. porazka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też zagubiona
Zagubiona to całkiem możliwe, ze możesz się znaleźć w takiej sytuacji jak moja, czego Ci oczywiście nie życzę. U nas nie było dobrze przed urodzeniem dziecka, a najgorzej na 2 tygodnie przed tym, jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Postanowiłam, że dam mu jeszcze szansę, ale jak urodziło się dziecko, to stało się powodem do dodatkowych kłótni. Mąż wszystko wiedział najlepiej jeśli chodzi o dziecko, krzyczał na mnie, ze nie umiem się nim zająć, że karmię go własnym mlekiem, które jest nic nie warte. Jak mały płakał bo miał kolki, to też była moja wina. Nie piszesz dokładnie o co się kłócicie, ale wnioskuję po Twoich wypowiedziach, że mąż chce żebyś robiła to, co on chce. U mnie tak jest właśnie, a jak się czemuś sprzeciwię, to jest kłótnia, wyzywanie, a potem zemsta. Gdybym godziła się na każde jego postępowanie, to pewnie kłótni by nie było, ale ja nie mogę tolerować wszystkich jego postępków, chcę mieć normalnego męża i kochającą się rodzinę. On podejmuje różne decyzje nie biorąc pod uwagę mojego zdania, a nawet mnie o nie nie pyta. Często mnie też okłamuje, żebym nie dowiedziała się co i z kim tak naprawdę robi, w związku z czym podejrzewam go nawet o to czego nie robił, a to rodzi kolejną kłótnię. Wiele razy proponowałam mu rozstanie, a ostatnio nawet rozwód, ale on nic sobie z tego nie robi. Nie wiem dokładnie jak to jest u Was z tą jego rodziną. Bo można zrozumieć, jeśli naprawdę jest z nią bardzo zżyty (ja ze swoją też jestem) i chodzi tylko o częste spotykanie się. U nas moim zdaniem mąż nie jest tak bardzo zżyty, ale jest pod wielkim jej wpływem. To nie jest normalne, żeby np. mąż podejmował jakieś decyzje z ojcem, a żonę tylko informował, albo wybierał wyjazd na urodziny ojca niż wyjazd na urlop z żoną i dzieckiem (złożyć życzenia i dać prezent można w takim przypadku w innym terminie). U moich teściów podobnie, jak u Twoich, to teść rządzi w domu. Chciał też rządzić mną, ale nie pozwoliłam sobie wejść na głowę, w związku z czym mnie nie lubi, co oczywiście dał mi nieraz odczuć. Porozmawiaj jeszcze z mężem, może dojdziecie do porozumienia, rozwód to jest ostateczność. Tylko trudno wierzyć w to, że się zmieni. Mój "zmienia się" tylko na jakiś czas, aż do kolejnego numeru, który wywinie, aż do kolejnych wyzwisk, gdy mu się coś nie spodoba. I tak to trwa, nie wiem jak długo jeszcze zajmie mi zebranie sił, żeby to przerwać. Tu w grę wchodzi tylko sądowne załatwienie sprawy, bo inaczej on się nie wyprowadzi, mimo, że mieszkanie jest tylko moje. Gdyby było inaczej, to dawno zabrałabym dziecko i wyprowadziłabym się, ale z własnego domu nie pójdę, żeby on mógł w nim mieszkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też zagubiona
ja też boję się samotności, tego, że już nie ułożę sobie życia. Boję się też, że nie będę mogła zapewnić synkowi wszystkiego co mu potrzebne, bo na niewiele będzie mnie stać. Jest trochę tych strachów. Ale z drugiej strony życie w takiej atmosferze jak teraz, też nie jest dla niego dobre. Trzeba wybrać mniejsze zło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też zagubiona wiesz co przepraszam cie, ze troche to splaszcze ale jak mozesz byc z czlowiekiem, ktory zabija zwierzeta???? sorry ale to nie jest dobra osoba, nigdy nie bedzie. Ktos taki jest pozbawiony uczuc, musi byc, bo jak mozesz strzelac do zwierzat, nie wyobrazam siebie tego:-( jego bym odstrzelila!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawiedliwy
strzelać-do ludzi nie godnaś istoto stąpać po tej ziemi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawiedliwy
gorzej dzieci w przedszkolu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawiedliwy
niż ..............................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawiedliwy
?????????????????????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×