Czy zdrada w związku np męża to naprawdę coś złego

Dziękuje za wszystkie wypowiedzi, będę już lecieć, cześć:)

po co sie z kims wiazac skoro i tak zaraz bedzie ktos inny? nikt nie powinnien mowic o kims "moj partner" bo to jest jego rzecz, on zaraz bedzie mial inna babke

ja nie widze zadnego sensu by w przysiaganiu sobie wiernosci i uczciwosci a potem zdradzaniu. moze dla kogos uczciwe jest posuwanie kogos na boku a potem radosne dzielenie sie tym z ukochana osoba, a wiernosc polega na wracaniu jak pies do znajomej budy jak sie juz obskoczylo cala reszte? dla mnei to bezsens, lepiej juz w ogole sie nie wiazac i uzywac zycia jak sie chce i z kim sie chce, niz wypaczac pojecia i z instytucji malzenstwa robic jakas kpine? ale jak kto woli, widac u ciebie nikogo zdrady nie bola wiec kim jestem by oceniac?

jak dla ciebie to nie jest zdrada to co to jest?

gdy człowiek rezygnuje z dekalogu to rezygnuje ze szczęścia bo dekalog jest jak znaki drogowe które ostrzegają przed zakrętami życiowymi załozyciel tego topiku ma mentalnosc kalego kali może kraść ale kalemu ukrasc to grzech

"bzdura z tymi dziecmi ja uwazam ze fundamentem jest zwiazek dwojga kochajacych sie ludzi a dzieci nie powinno sie kochac bardziej" XXXXXXX nie bardziej, tylko INACZEJ, i inaczej kocha matka a inaczej ojciec, kontrowersyjne i dla mnie nie do przyjecia, ale zycie niestety potwierdza te hipoteze/teorie