Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Przyszli tesciowie

Polecane posty

Gość gość

musze sie wygadac bo bardzo mi przykro. Planujemy z narzeczonym slub na 2015. sytuacja wyglada tak ze jest rozwiedziony, poznalam go 3 lata po rozwodzie. mieszkamy juz 3 lata razem i zaczelismy planowac slub, zareczyny byly pol roku temu. Moja rodzina bardzo sie cieszy ale problem tkwi w jego rodzinie. Od poczatku byli dla mnie wspaniali, naprawde dobrzy ludzie. zaakceptowali mnie i cieszyli sie naszym szczesciem. jak sie zareczylismy i im powiedzielismy to nikt jakos z radosci nie skakal. domyslam sie ze obawiaja sie bo zle przezyli jego rozwod. Ale myslalam ze to normalne ze nie bedziemy na kocia lape cale zycie zyc. Moj A. jakos nie rozmawia ze swoimi rodzicami na ten temat, i tez jego rodzina nic sie nie spytala przez te pol roku czy cos zaczelismy planowac. Bylam dosyc zdziwiona bo moja rodzina skacze z radosci na moj slub. Spotkalam sie z przyszla tesciowa na kawe i wspomnialam jej o naszych planach na 2015, przed swietami chcemy obejzec kilka miejsc i ustalic konkretna date. Ona stwierdzila ze sie zabardzo spieszymy a tak wogole to lepiej by bylo bez slubu bo oni tak zle ten rozwod przeszli. i ze dzisiaj ludzie zyja bez papierka i nie potrzebuja slubow do stabilizacji. i ze jej sluby teraz wygladaja na cyrki. i powiedziala ze oczekuje ze ja rozumiem bo przeciez oni tak strasznie ten rozwod przeszli.... matko jakby sie to wczoraj stalo, juz jest jakies 6 lat po a oni tym rozwodem jega zyja. nie rozumiem tego. poczulam sie okropnie. myslalam ze bede miala jakies wsparcie od tesciow, ze przynajmniej beda sie cieszyc naszym szczesciem. moj A. chce sie ozenic ponownie i o tym rozmawialismy na samym poczatku zwiazku zeby nie bylo nieprzyjemnosc**** latach. ale nastawienia jego rodziny w ogole nie rozumiem. wiem ze to nasza decyzja ale bardzo mi przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poczulam sie jak taka nie wystarczajaco dobra na zone... jestem dobra do sprzatania, do prania, do pomagania, do glaskania jej synka po glowce, do wspierania go do wszystkiego ale nie dobra zeby byc zona? maja takie egoistyczne podejscie do zycia... bo jesli oni tak bardzo przezyli ten rozwod to juz nikt nie powinien sie zenic bo to przeciez jeden wielki cyrk a i tak sie rozwioda... ja jestem mloda, nie mam zadnej przeszlosci. mam prawo do ulozenia sobie zycia, do wyjscia za maz, do zalozenia rodziny tak jak mi pokazano, nie zyc w jakims konkubinacie. jak ona mi moze mowic co dla mnie lepsze.. mam sobie odmowic spelnienia jednego z moich marzen i wyjscia za maz za czlowieka ktorego kocham bo jego rodzice rozwod przezyli i tacy sa strasznie poszkodowani? co za egoizm w dodatku najgorsze jest to ze u niego w rodzinie i w jego srodowisku prawie nikt niewie o tym naszym slubie. A powiedzial ze woli poczekac do ustalenia konkretnej daty zeby cos zaczac mowic, ja powiedzialam swojej rodzinie i kolezanka bo jestem szczesliwa i mam ochote krzyczec calemu swiatowi. a z jego strony mam siedziec cicho bo to jakis wielki sekret. czuje sie teraz przy jego rodzinie jakbysmy pogrzeb planowali a nie slub. powiedzialam jednej znajomej z pracy o zareczynach i ona rozgadala to wkolo, i wiesc doszla do jego rodziny. i ktos ich spytal o slub syna zeby im pogratulowac czy cos w tym stylu a oni podobno wielce zdziwieni i skwaszone miny. czy ja przesadzam? jak to u was bylo? po oficialnych zareczynach juz mowiliscie ludziom czy dopiero jak byla data ustalona ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oznajmić całemu komu? czemu? światu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"matko jakby sie to wczoraj stalo, juz jest jakies 6 lat po a oni tym rozwodem jega zyja" x nie Tobie decydować ile czasu ktoś przeżywa jakąś traumę, pępkiem świata też nie jesteś więc wyluzuj, przyszła teścowa przedstawiła Ci swoje zdanie, może faktycznie się martwią o boją, najważniejsze że Ty i Twój narzeczony macie inny pogląd na ten temat i to tyle, nie nakręcaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze i sie nakrecam, ale przykro mi bardzo bo czuje sie niewystarczajaco dobra. bo to wyglada tak jabysmy sobie mieli zycie ukladac zeby tylko jego rodzicom bylo dobrze a nie nam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wydaje mi sie, ze wazne jest to kim jesteś dla narzeczonego a nie dla jego rodziców, oczywiscie możesz sobie teraz zacząc wmawiać, ze gdyby był z inną, fajniejszą dla nich to sami by ich do slubu namawiali ale po co? :) nie masz większych zmartwień? rodzinę zakładasz z nim a nie z jego rodzicami, a jak powtórzą się teksty, że slub dla nich wydaje się zbędny to odpowiadasz krótko, że macie inne zdanie w tej kwestii i koniec tematu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ilu dzialach zalozylas ten sam temat?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niewiem czy chodzi o mnie czy poprostu maja takie podejscie do sprawy. jasne ze to nasza decyzja i nasze zycie. ale wazne jest miec poparcie rodzicow. i mi sie wszystkiego odechciewa jak o tym mysle. czuje sie jakbym budowala wlasne szczescie na czyims nieszczesciu. mialam z nimi naprawde swietny kontakt i teraz nie mam nawet ochoty sie z nimi widziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to sie z nimi nie widz i zostaw faceta, skoro CI sie odechcialo. Nas to wali, jestesmy obcymi ludzmi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ojoj nie masz sie ochoty z nimi widzieć? to daj im spokój i siedź sama ze swoim fochem :) wymagasz od innych akceptacji swoich planów i pomysłów a jednocześnie nie akceptujesz uczuć i bolesnych przeżyć innych ludzi, jak sie będziesz ogladała cały czas na to co teściowie mówią to nie widze zbyt kolorowo tego małżeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie zawsze licze z ludzmi i tybardziej z ludzmi tak bliskimi. od poczatku byli mi bardzo bliscy,myslalam ze to dla nich normalne ze ktoregos dnia bedziemy mieli ten papier jak to oni mowia. ze od tego sie zaczyna rodzine. wstyd to jest na kocia lape zyc, a nie brac slub. przykro mi bardzo. tymbardziej ze prowadzimy zycie z jego rodzina bo mieszkamy w jego miescie. z moja rodzina widze sie 2 razy w roku. i oni zawsze byli mi bardzo drodzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no własnie pokazałaś jak się "liczysz" z innymi :D jesteś ty, ty i ty, twoje uczucia sa ważna, twoje plany są ważne i jak oni smią miec inne zdanie, otóż moga mieć inne zdanie i może się zdarzyć, że bedą mieli w przyszłości również w innych tematach. i co z tego? nie z nimi bierzesz ślub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kalliaa
Nie rozumiem. Piszesz, że byli zawsze bardzo mili, lubią Cię, tylko mają inne zdanie na temat ślubu, niż Ty, bo mają złe doświadczenia. Rozumiem, że może Ci być przykro, ale z nazywaniem tych ludzi egoistami moim zdaniem przeginasz, do tego te fochy (nie chce ich widzieć)... a co do życia na kocią łapę, to wstyd jest, ale kraść, a nie żyć z kimś, kogo się kocha, nie krzywdząc innych, tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok ja to szanuje jak ktos nie chce slubu. ale ja go chce, jestem zla osoba bo chce miec papier?? tak licze sie z nimi i bardzo, dlatego wlasnie tak mnie to boli. bo niewidze powodu dlaczego mieliby sie dasac ze bierzemy slub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kallia
Po prostu mają ze ślubem złe skojarzenia i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a oni widza ten powod i koniec kropka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×