Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mam 26 lat a czuje sie jak dziecko

Polecane posty

Gość gość
napewno nie zareagowalam jakby to zrobiła wiekszosc w takiej sytuacji. jestem strasznie niepewna siebie i mam niskie poczucie wlasnej wartosci i mam lęk przed tym jak mnie ludzie postrzegaja... po wszystkim tez sobie pomyslałam ze moglam to troche inaczej załatwic ale w tamtej sytuacji bylam po prostu wsciekla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi szkoda
aj, dziewczyny, bo z rodzicami to trzeba powalczyć - i to ostro, na noże, pazury, do krwi;) najlepiej, jak to się załatwi jako nastolatka, potem - trudniej, ale też trzeba ;) moja mama tego nie zrobiła i teraz ma lat 65, a babcia - 90 i dopiero teraz te sprawy sobie załatwiają - to dopiero hard core;) albo: uciec na drugi koniec świata, nie pytając o zgodę :) sięganie po niezależność przeraża - bo to trudne, bolesne; "na swoim" nieraz głodno, chłodno, straszno i smutno - ale warto, warto, warto... życie po swojemu, na swój rachunek, według swoich zasad - to coś wspaniałego.... próbujcie, naprawdę warto; tylko nie oczekujcie, że rodzice Was w tym wesprą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charmonia
rethink - nie do końca się zgodze. Nie oszukujmy się sytuacja była trochę żenująca i też bym się poirytowała ...i nie wykazałabym się na pewno takim dystansem żeby obracac to w żart.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charmonia
moja mama tego nie zrobiła i teraz ma lat 65, a babcia - 90 i dopiero teraz te sprawy sobie załatwiają - to dopiero hard core-- rozwin temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi szkoda
mama zawsze była podporządkowana babci (tzn. w dużym stopniu); np. zdarzało się, jak już byłam nastolatką i pytałam, czy mogę gdzieś pojechać - to głównie była zdenerwowana tym, że babcia będzie się jej czepiać, że mi pozwoliła; no, a teraz babcia ma 90 lat, demencję, trudności z pamięcią, słuchem, kojarzeniem faktów - i dalej wymaga tego, żeby ze wszystkiego się jej tłumaczyć... a mama ma lat 65, babcia coraz bardziej ją drażni - no i stale się kłócą :( tylko, że w tym momencie to one już nie dojdą nigdy do porozumienia... ja się ze swoją mamą "przekłóciłam" jak ona była jeszcze dostatecznie młoda, elastyczna w myśleniu, żeby - oczywiście po długotrwałych zadrażnieniach, zgniłej atmosferze, itd. - w końcu jakoś mnie zrozumieć, przyjąć jakiś tam mój punkt widzenia; moja mama - od tej swojej, 90-letniej, tego już nie dostanie :( a szkoda, bo obie są fantastycznymi kobietami, moimi wzorami, bardzo dużo dobrego od siebie ludziom wokół dały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi szkoda
tzn. ja - po bojach, znojach i trudach, pot, krew i łzy lały się i ze mnie, i z matki;) - doświadczyłam tego, że moja mama akceptuje moją dorosłość, zaczyna mnie traktować jak dorosłą kobietę, partnerkę w rozmowie, itd.... mama tego od babci nie dostanie :( co ciekawe, jak mama zaczęła mnie w ten sposób traktować - to mi ogromną radość zaczęło sprawiać dzielenie się z nią swoimi sprawami, pytanie ją o różne rzeczy... fajne to jest, ale ten proces "walki o niepodległość" ciągnął się parę lat i był cholernie bolesny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rethink
charmonia - wiem :), ale to wynika z panujących relacji, czyli z bycia zakładnikiem :( Niedobrze tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utopena
czesc Dziewczyny, fajnie sie czyta ten topic:) Co prawde mnie temat teraz juz nie dotyczy ale moge dac Wam jedna rade: najlepiej wyjechac albo wyprowadzic sie z domu i usamodzielnic sie finansowe. Te dwie rzeczy sa najwazniejsze. Potem juz bedzie z gorki:) Pozdrawiam z Warszawy:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niedlugo skoncze 27 lat
I rowniez obecnie mieszkam z rodzicami. Gdy wrocilam po studiach na stare smieci (zmuszona zyciowa sytuacja) poczulam sie na powrot nastolatka (bynajmniej nie w pozytywnym znaczeniu tego slowa). Rodzice narzucili mi te role ale szczerze musze przyznac, ze rowniez sama jakos tak naturalnie w nia weszlam. Tez musze sie spowiadac przed kazdym wyjsciem a w piatkowy wieczor nie moge wypic piwa :/ Z moich obserwacji wynika ze syndrom "DYZYCH DZIECI" (pod trzydziestke) pod skrzydelkami rodzicow to jakas cywilizacyjna choroba naszych czasow. Jeszcze dwie dekady temu ludzie generalnie szybciej sie usamodzielniali i stawali w pelnym znaczeniu tego slowa dorosli. No ale oni zaraz po zakonczeniu edukacji podejmowali prace "na powaznie" a nie na jakies umowy smieciowe, stazowe itp no i zakladali rodziny. Wniosek z tego taki, ze duza role w rozpowszechnianiu tego "zjawiska" doroslych-niedoroslych odgrywają tu czynniki systemowe (przede wszystkim brak pracy dla wielu mlodych ludzi pozwalajacej na calkowita rezygnacje z rodzicielskiej pomocy: a nic tak nie wiaze jak PEPOWINA FINANSOWA!! (jesli takowa laczy cie z rodzicami, mieszkasz dalej w domu rodzinnym w swoim dzieciecym pokoju i w dodatku zyjesz na ich garnuszki TO ONI W SPOSOB NATURALNY BEDA TRAKTOWAC CIE JAK...DZIECIAKA, KONTROLOWAC****OUCZAC W MYSL ZASADY "DOPUKI MIESZKASZ W MOIM DOMU I JESZ Z MOJEJ MISKI TO MASZ SIE MNIE SLUCHAC)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rethink
Niedlugo - pewnie tak, ale rozwój intelektualny ludzi ma tutaj także ogromne znaczenie, bo same pewnie przyznacie, że patrząc na "takich" rodziców "obiektywnie", widać, że są trochę zacofani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niedlugo skoncze 27 lat
Wiesz, to nie do konca tak, ze rodzice sa ograniczeni i dlatego dybia na wolnosc doroslych dzieci. Po prostu trudno o nowe wzorce relacji miedzy członkami rodziny w momencie w ktorym obowiazujaca od lat "konfiguracja" i sytuacyjny kontekst nie ulegaja diametralnej zmianie. Skoro wrocilam z podkulonym ogonem do dziecinnego pokoiku, z powrotem na garnuszek rodzicow i pod ich dach to podswiadomie, naturalnie, bezrefleksyjnie zaczeli oni niepostrzeżenie odtwarzać sposoby traktowania mnie wyuczone i zapamietane z okresu gdy bylam w liceum (a ja plynnie sie temu poddalam bo...byc moze sama nie wiem jak na chwile obecna te nasze wzajemnie relacje powinny wygladac...po partnersku skoro w sposob realny (a nie symbolicznie po 200 zl jesli cos akurat w damym m-c uda mi sie odlozyc) nie dokladam sie do rachunkow i de facto jestem od nich zalezna?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rethink
Niedlugo - no, ale to przecież nie zwalnia rodziców od tego, by się nad swoim zachowaniem zastanowili ;) Gdyby byli rozumni to by wiedzieli przecież w jaki sposób to na Ciebie wpływa, albo ta 65 letnia mama wyręczająca córkę z CV - a jak później córka ma sobie poradzić, skoro mama wszystko za nią robi? ;) Ja swojej mamie powiedziałem stop w wieku +- 18 lat, jak starała się to ja stanowczo - NIE i teraz umiem wszystko załatwić, a mój brat jest d**a, bo mam nim sterowała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dopiero skończyłam studia, wróciłam do domu szukać pracy w rodzinnym mieście, więc wszystko przede mną. Uratował mnie troszkę pobyt w akademiku, gdzie musiałam być samodzielna. Ale wróciłam do domu, póki co na pępowinie finansowej u rodziców :( Zwłaszcza, że nie bardzo ich zadowoli fakt, że poszłabym pracować nie w zawodzie, np do sklepu itp po studiach :( Więc szukam pracy po studiach, a to tylko błędne koło, bo coraz bardziej jestem rozleniwiona i coraz bardziej wciągnięta pod pantofel rodziców. Im się ta moja niezależność nigdy nie podobała i chyba im na rękę, że nie mam póki co pracy. Dobrze, że jestem typ niepokorny i czasami naginam strunę z powrotami, z tłumaczeniem gdzie byłam, nie odbieram telefonu, oczywiście robię to dla rodziców, bo oni powinni żyć swoim życiem, a nie moim. Ze śmiesznych historii, byłam z mamą na zakupach, pani pyta jaki rozmiar ubrania noszę, odpowiedziała oczywiście mama, podając nawet za duży. Poprawiłam mamę, oczywiście kazała pani przynieść większy, bo jej się jednak wydaje, że ja noszę większy :D Wstyd jak cholera, bo mama przed przymierzalnią wydawała pani komendy, proszę jeszcze podać tę bluzkę, nie mierz takiego koloru, w fioletowym będzie Ci ładniej :D Dziękuję Bogu, że już nie mam siły się dołować, a tylko z tego się śmieję i nabijam, bo pewnie sama bym miała teraz depresję. A tak na poważnie to dołuje mnie fakt, że nie mam pracy, wstydzę się tego, aż wstyd mi wyjść ze znajomymi i nie mieć im co opowiadać, bo przecież cały dzień przeleżałam. Heh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charmonia
Niedlugo skoncze 27 lat >> w pełni się z Tobą zgadzam - czasy w których żyjemy sprzyjają takim postawom u rodziców. Wiecie co ja nawet nie marzę o tym że w najbliższych latach mogłabym sie usamodzielnić, to po prostu nierealne. Obecnie nie mam pracy, brakuje mi wiary w siebie i w to, ze mogłabym dostać naprawdę dobrą pracę...zresztą ludzi mających takie kompetencje jak jak i lepsze jest na pęczki, więc czemu akurat ja, taka szara myszka miałbym dostać ambitną posadę? w moim przypadku pomóc może tylko przeprowadzka:) na bunt jest już za późno, nie umiem i nie chcę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalia_229
kurcze dziewczyny rodziców trzeba sobie wychować ! dla dobra ich i was samych! mi starzy też nieraz zabraniali imprez, zasypywali milionem pytań(zwłaszcza mama), chcieli decydować jak się mam ubierać. ale umiałam się postawić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podbijam temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×