Gość gość Napisano Grudzień 7, 2013 Hej wszystkim, postanowiłam napisać, bo sama sobie życie zaczęłam komplikować. Bo kto nie skomplikuje sobie, życia niż my sami? Więc może ktoś coś mądrego mi napisze. Ale do rzeczy, byłam z moim chłopakiem jakieś pół roku. Wszystko była w jak najlepszym porządku póki nie przeprowadził się do mojej miejscowości, bo ogólnie on jest z miejscowości oddalonej 60km. No jak się już przeprowadził, zaczęło się zmieniać, nagle czasu nie miał, albo był zmęczony, itd. a jak mieszkał 60km dalej miał czas i chęć aby przyjechać, potrafił czas odliczać do kolejnego spotkania, wiem o tym, bo mi sam pisał o tym. Pewnej nocy zadzwonił do mnie na początku rozmawialiśmy normalnie, aż w końcu on powiedział, że przeprasza, że kocha mnie, ale ciągnie mnie na dno, że to koniec itd. byłam w takim szoku, że po tym telefonie poszłam spać i od razu zasnęłam, zresztą miałam następnego dnia do pracy na 6 rano. Poszłam do pracy i dopiero tam zaczęło do mnie dochodzić co się stało, że mnie zostawił, że jestem sama, że ma mnie w głęboki poważaniu, nigdy wcześniej tak się nie czułam, a niby powinnam to przypuszczać, bo widziałam, że się psuje. Nie powiem to był jeden z najgorszych momentów w moim życiu, jak sobie uświadomiłam to był właśnie piątek, a więc tego dnia po pracy spotkałam się z przyjaciółka i napiłam się z nią z tej rozpaczy, aż się popłakałam, że jaka to ja jestem beznadziejna, że facet mnie zostawił to była jakaś masakra. Ogólnie postanowiłam, że zadzwonię do niego, że wymuszę na nim spotkanie w celu wyjaśnienia sobie wszystkiego, bo ja jestem sobą, która nie toleruje rozmów telefonicznych w takich kwestiach. Ale on nie chciał, po 3 tyg jego odmawiania na moją propozycję postanowiłam sobie odpuścić, przemyślałam sobie wszystko i stwierdziłam, że dość tego. Kiedy ja powiedziałam dość to on zaczął się odzywać, nagle znalazł czas aby się spotkać i porozmawiać. Może to było spowodowane tym, że mnie zobaczył, bo pracował koło mojej pracy. Spotkaliśmy się pogadaliśmy i ja powiedziałam co myślę o jego zachowaniu. Było mi przykro, że mnie zostawił, ale było mi bardziej przykro w jaki sposób to zrobił, pomimo tego, że wiedział, że ja takiego czegoś nie toleruję, widziałam po jego minie i po oczach, że zrobiło na nim to wrażenie, wdziałam, że czuł się taki zbesztany. Pomimo tego, że było to na początku lipca, widuję się z nim regularnie, utrzymujemy kontakt itd. nie wiem do czego to prowadzi, zdarza mu się powiedzieć, że kocha, czasem zwraca się do mnie kochanie, skarbie itd. opowiada mi co robi, itd. czasem próbuje się doradzić itd. nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć? Kilka razy zaczynał temat odnośnie powrotu, ale ja nigdy go nie pociągnęłam dalej i temat się urywał, teraz już sobie powiedziałam, że jak nadarzy się taka okazja, to nie odpuszczę, pociągnę temat dalej, aby wiedzieć o co mu chodzi. Nie dawno powiedział, że nasz związek polega na czymś tam, nie dosłyszałam i już się nie dopytywałam. Powiedzie mi jak to jest z tymi byłymi, po co oni utrzymują kontakt? Po co chcą się spotykać? Po co mówią te miłe słówka? Aby później znów zranić i skrzywdzić, to podbudowuje ich ego? Może ktoś tu miał podobna sytuację? Jak to się zakończyło? Dodam tylko, że to ogólnie mniej więcej wygląda tak jak byśmy byli razem. Proszę doradźcie coś. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach