Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ika Mon

wielki kryzys co robić

Polecane posty

Gość Ika Mon

Cześć. Może tutaj uda mi się dostać jakąś sensowną poradę. Jestem prawie trzy lata po ślubie. Mam dwie córki (dwa i pół roku i 7 miesięcy). I wielki problem. Wiadomo jak to w małżeństwie bywają gorsze i lepsze dni. Jednak u mnie ostatnio jest tragedia. Mój mąż jest wojskowym. Co za tym idzie ciągle jest poddenerwowany, klnie jak szewc. Mówi, że to zboczenie zawodowe ale wyżywanie się na nas to na pewno nie jest najlepszy sposób na odreagowanie stresów w pracy ;/ Kocham go. Naprawdę. I wszystko mogłabym znieść. Tylko, że wczoraj wieczorem powiedział mi, że mu po prostu nie zależy i nie będzie się starał ;( Nie chce też całej winy zwalać na niego. Sama teraz musiałam wziąć leki uspokajające, żeby zająć się normalnie dziećmi. Sytuacja jest naprawdę ciężka też z tego powodu, że brakuje nam kasy. Ja nie pracuję, wynajmujemy mieszkanie (teraz w sobotę mamy właśnie się przeprowadzić na nowe). Nie ma kasy - są kłótnie. Ku*wa ciężko mi wyjaśnić sedno sprawy. Tyle się nawarstwiło, że musiałabym napisać esej ;/ Ogólnie sytuacja wygląda tak, że oboje jesteśmy nerwowi ale ja staram się z tym walczyć. Nawet farmakologicznie. Kupuję magnez jakieś nerwomixy i jakoś jadę a on nie chce nawet o takim rozwiązaniu słyszeć. Jak chcę z nim porozmawiać to gapi się tępo przed siebie i mnie ignoruje. Winę za całe zło świata wg niego ponoszę ja. Chciażby wczoraj wieczorem kłótnia zaczęła się od tego, że dziecko obudziło się z gorączką i zamiast starać się uspokoić małą on krzyczy na mnie, że to moja wina, bo palę i wychodzę na balkon (zabrania mi palić np w kuchni czy łazience). Ale naprawdę moje wyjście na balkon to są 3 sekundy otwartych drzwi. Jak starsza płacze, bo wyszłam bez niej to na złość nawet nie stara się jej uspokoić. I wczoraj też zamiast zająć się dzieckiem ja oberwałam za to, że to moja wina, że dziecko jest chore. Ciężko mi ale nie jestem w stanie od niego odejść. Nie dlatego, że jakoś toksycznie jestem przywiązana tylko dlatego, że musiałabym iść pod most. Gdybym miała jeszcze pracę może byśmy sobie z dziewczynkami jakoś poradziły... Ale nie ma jak ;( Zresztą nie chce odchodzić. Chciałabym znaleźć sposób żeby jakoś do niego przemówić :( Proszę, nie radźcie mi domu samotnej matki albo jakiegoś pogotowia opiekuńczego, bo na to na pewno nie pójdę. Najgorsze jest to, że nie ma nawet 100 zł na jakąś poradnie.... Chociaż nie wiem czy by się zgodził. Chaotyczny ten mój wpis, wybaczcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika Mon
up... błagam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a myslałaś nad tym by całkowicie przestac się zajmowac męzem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja po 1 stanowczo nie pozwoliłabym na to by na mnie zrzucał odpowiedzialnośc za wszystko zło. po 2 jest to sytuacja przejsciowa a wojskowi źle nie zarabiają wiec są w stanie utrzymac rodzinę z dwójka małych dzieci ;) Pomysl na czym mozesz zaoszczędzić z czego zrezygnować by jakoś skromniej żyć. Po 3 nie dawałabym się wplątywac w kłótnie. Jesli ma zły dzien niech sie z tym swoim humorem sam wałkuje ja zajełabym sie dziećmi lub wyszła na spacer ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika Mon
myślałam, ale boję się, że tylko pogorsze sytuację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika Mon
Heh... może ja za bardzo na siłę staram się wszystko ratować. A wojskowi wcale tak super nie zarabiają niestety. Jego wypłata w całości idzie na wynajem i rachunki. Ja mam parę groszy macierzyńskiego jeszcze przez trzy miesiące i jakoś leci. No ale masz rację. Wczoraj aż się sama sobie dziwiłam jak po jego słowach po prostu wzięłam małą i poszłam do drugiego pokoju. Może faktycznie powinnam ja zacząć go olewać. Nie chcę tylko pogorszyć sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz w czym masz problem? że wydaje Ci się ze Twoje płaszczenie się zmieni jego podejscie:) niestety to nie działa ;) Musisz sama zapanować nad sobą i nie dawać sobie włazić na głowe. Nie chodzi tu o wywoływanie kłótni a o spokojne rzeczowe wyznaczenie granicy. To co on czuje i jego humory to jego teren i nie ma prawa przyjsc z pracy i się na Tobie wyzywac czy strzelac fochów:P Nie daj sie temu splątać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponadto jak am stresującą prawce a zapewne ma to moze niech skorzysta z pomocy psychologa a nie wyzywa się na rodzinie. Pomyśl też ze twoje dzieci mają prawo do domu w którym nie ma kłótni...warto męza uświadomić o tym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika Mon
No właśnie, bo to zawsze ja przepraszam, nawet za niego ;] Tylko już znam trochę tego mojego ślubnego i obawiam się, że kiedy ja go "odstawie" to będzie po prostu koniec. Może się mylę, ale jak cholera boję się to sprawdzić ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nbie przesadzaj ;) ma z tobą dwoje małych dzieci :D:D Zresztą tu chodzi o ostawienie go wtedy kiedy zaczyna strzelac fochy lub szukać zaczepki ;) Nie płaszcz sie tylko wyjdz informujac go ze bedziesz z nim rozmawiac jak się otrząśnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×