Czy lekarz przepisał by mi groźny lek dla ciąży

Wczoraj była u ginekologa. Mam boleśc***odbrzusza, mimo iż biorę tabletki antykoncepcyjne. Lekarz najpierw zapytał mnie czy robiłam test ciążowy, co mnie trochę przestraszyło. Po zbadaniu przepisał mi gynalgin, który o ile wiem, w pierwszy trymestrze ciąży, może powodować poronienie. A więc lekarz, nie będąc pewnym że mogłabym być w ciąży, raczej nie przepisał by mi tego? W sumie nie robił mi usg, tylko zwykłe badanie. Co o tym sądzicie?

PROSZĘ, NIECH KTOŚ SIĘ WYPOWIE...

Myślę, że te bóle to raczej od infekcji a nie ciąży.

A ja uwazam, ze powinnas zrobic test. Sama bralam wiele miesiecy tabletki na niewydolnosc zylna, ale gdy zaczelam starac sie zajsc w ciaze, odstawilam je. Ale dolegliwosci wrocily. Ginekolog pozwolil mi je brac, FARMACEUTKA pozwolila mi je brac (bylam w aptece zapytac, jaka jest informacja na ten temat w ulotce, poniewaz w domu zadnej nie mialam). Tlumaczyla zapisek na temat tego, ze nie nalezy zazywac ich w ciazy brakiem badan potwierdzajacych szkodliwosc. Zwrocilam sie do trzeciego zrodla - chirurga, ktory ow lek zalecil. Od razu przepisal mi inne, poniewaz dotychczasowe maja bardzo zly wplyw na lozysko. Wniosek? I w 8 miejscach trzeba sprawdzic, jesli mamy taka mozliwosc.

Lekarz nie musi cie traktować jak ciężarnej skoro w niej nie jesteś (albo on nie wie) i oczywiście mógł c**przepisać lek, którego nie zapisałby cieżarnej. Ale co to za gin, że przy bólu podbrzusza nie zrobił usg?!