Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Tradycja swiateczna u rodziny meza

Polecane posty

Gość gość

Mi ciezko jest sie przestawic na swieta u rodzicow meza. Robia inne potrawy niz ja kotre mialam w swoim domu rodzinnym. Tesciowa inne potrawy szykuje. Dla mnie wazna jest estetyka czyli ladnie nakryty stol, piekny obrus, dekoracje. A jak jest uwas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u swoich juz nie bedziesz obchodzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co z tymi potrawami? Jak: inne? Ja w ogóle nie przepadam ze "typowymi potrawami świątecznymi", w moim domu się więc ich nie robiło (skoro mało kto jadł). Do teściowej zwykle przychodzimy w 1 czy 2 dzień świąt.. jem niewiele, bo mi nie smakuje nic.. A co ona robi, czego nie lubisz? Albo co było u Ciebie, a nie ma tego u nich? A to, jak jest nakryty stół to już kwestia gospodarzy.. czy będzie obrus, czy nie.. czy będą świeczki, serwetnik, jakaś świąteczna ozdoba itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AMINIKOLA
Estetyka, porządek, wszystko na tip top były ważne w moim rodzinnym domu :-( Mama ( i babcia pod jej dyktando) zaczynały gruntowne porządki w październiku...Perfekcyjna Pani Domu nie miałaby się do czego przyczepić...W pięknie zastawionym stole najwcześniej o 20..."ledwo żyjąca" (od kilku dni śpiąca po 2-3h) mama (często sama jeszcze nie gotowa), która na Pasterkę nie miała sił, nie mówię już o nerwowej atmosferze przed... DLA MNIE WAŻNA JEST ATMOSFERA, LUDZIE, nie ozdoby! Nie cierpię idealnej choinki (u mamy to był stresujący element, wszystko musiało być równo ułożone, chyba nigdy nie zabrakło przy tym kłótni), lubię taką "swojską" nie mogę się doczekać kiedy zawisną na niej ozdoby zrobione przez synka... WOLĘ NIEPORZĄDEK ALE CIEPŁÀ ATMOSFERĘ U TEŚCIOWEJ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maddalena1
oj u nas też jest zupełnie inaczej niż u rodziny męża, czyt. teściowej. Zawsze pełno smażonego tłustego karpia, do tego inne potrawy typu kutia, czy groch z kapustą, które są tradycyjne, ale prócz łyżeczki na odczepnego nikt nie chce jeść... No ale tradycja taka i trzeba zrobić żeby się miało co zmarnować, a ja zawsze głodna wracam. U siebie robię inaczej, wybieram lekkie potrawy, zamiast smażonego karpia kupuję łososia i wszyscy zjadamy z apetytem, nic się nie ma prawa zmarnować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AMINIKOLA
Zresztą co to za porównywanie, chyba najważniejsza teraz jest WASZA (twoja i męża) tradycja... Kolacja Wigilijna kolacją ale reszte robicie jak chcecie...My czasami robiliśmy sobie kolacyjke dla nas tylko, potem dopiero jechaliSmy na 2 kolacje do jednych i drugich rodziców. My do jedzenia robimy co lubimy, część kupujemy (na spokojnie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A z tą choinką to ciekawa sprawa.. :) Moja babcia (mama mamy) nigdy nie pozwalała swoim dzieciom (3) ubierać choinki.. jeśli już któreś miało pomagać, to ona pokazywała gdzie którą bombkę powiesić. Ponoć przez cały następny dzień po udekorowaniu choinki jeszcze co chwilę coś poprawiała. Choinka miała być idealna. Ponieważ mieli choinkę żywą, to babcia kazała ucinać gałązki, tam gdzie było ich za dużo i przewiercać tam, gdzie pusto, żeby było równo :) __ Moja mama pozwalała mnie i siostrze ubierać choinkę.. czesto wisiały na niej jakieś nasze ozdoby, łańcuchy itp. Jak już byłam starsza i patrzyłam na zdjęcia z dzieciństwa "przy choince:" to pytałam się jej, jak jej nie wstyd było mieć takiego drapaka pstrokatego na maksa.. no koszmarnie te wszystkie choinki wyglądały. Nawet się jej pytałam, dlaczego ukradkiem nie poprawiała tego, nie przewieszała, żeby to jakoś wyglądało. Choinka miała bombki "każda z innej parafii", różniaste łańcuchy (kupne, robione), jakieś aniołki, lizaki, różne światełka.. jakieś ozdoby z papieru.. Koszmar. _ _ Odkąd mieszkam z mężem to nasza choinka jest zawsze dwukolorowa: czerwono-złota.. takie są bombki małe i duże, kokardki, światełka, łańcuchy. Drzewko wygląda estetycznie. Śmieję się, że wdałam się w babcię, ponieważ mamy dużą, gęstą, sztuczną choinkę- bo ona jest symetryczna ! :) Koślawych drapaków nie lubię.. Gdy byłam nastolatką zawsze i oceniałam te fotki z dzieciństwa to mówiłam, ze ja swoim dzieciom nie pozwolę ubierać choinki, bo to będzie jakieś paskudztwo, że dziecko będzie miało swoją małą choinkę i niech z nią robi, co chce! Jak będzie? Tego nie wiem.. Synek dopiero niedługo będzie kończył roczek.. czy zdanie mi się odmieni.. hehe pojęcia nie mam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mi chodzi o ladnie nakryty stol. serwetki, jakas ladna ozdobka na stole. U mnie zawsze tradycja byla zupa rybna. z glowy karpia jest przepyszna. ryba po grecku, paszteciki. barszczyk, biala kielbasa. zwyjkla salatka jarzynowa czy taka z sledziem i buraczkami. pyszne pieczone miesko. A u tesciowej na 1 jest zupa owocowa wisniowa ble. Na sile musze ja jesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Ty autorko nie możesz ładnie udekorować stołu? Kilka świerkowych gałązek, bąbek, kilka świec, paczka ładnych serwetek? Białą kiełbasę kupisz idąc na kolację do teściowej, wystarczy upiec w piekarniku:D Swoją drogą, kiełbasa na wigilijnym stole?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiem jakie sa potrawy na kolacje wigilijna. mowie o 1i 2 dzien swiat. po za tym nie bede sie rzadzic u nich w domu. i robic po swojemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez nie lubie potraw u tesciowej sa bardzo tluste, a niektore np, kasza jaglana lub makaron z owocami praktycznie niejadalne;/ na szczescie w tym roku spedzamy swieta we 2:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z ciekawosci
Pytam: w jakim regionie PL je sie na wigilie zuper owocowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w Warszawie, chociaz tesciowa pochodzi ze wsi kolo Warszawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem z okolic szczecina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W rodzinie mojego meza jet dziwna tradycja ze nie wystawia sie potraw wigilijnych na stol tylko pani domu naklada kolejno potrawy gosciom i sobie na talerze i trzeba wszystkiego sprobowac. Nie moglam tego scierpiec, raz ze u nas wszyscy siedza razem i sie czestuja i nikt nikomu nie usluguje, a dwa ze chociaz tradycja jest sprobowac kazdej potrawy to jednak nie kazdy ma ns to ochote. A tesciowa mi dala powiedzmy jedna mala kluseczke zebym chociaz sprobowala, dziwne to troche. Wole wigilie w moim rodzinnym domu. Ale maz woli u siebie i to jest normalne :) kazdego chyba ciagnie do tradycji w jakiej sie wychowal. Dlatego najchetniej spedzam wigilie u siebie, z mezem i dziecmi, wypracowujemy sobie swoje wlasne tradycje i cale szczescie maz nie jest przesadnym tradycjonalista ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez bym tak chciala wigilie robic u nas we 3 .A reszte swiat spedzic u tesciow,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z ciekawosci
Z ta zupa owocowa to jestem szczerze w szoku, bo maz jest ze szczecina, ja z warszawy I u nikogo z nas zupy owocowej sie nigdy nie robilo. Zadnego makaronu tez nie bylo. Raczej grzybno/kapustno/makowe potrawy. Plus ryby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi też troche nie przypadła do gustu wyigilia u tesciów, powód? była inna niz u mnie w domu. Ale po to jest kompromis i troche woli i naprawde moze sie spodobać. Pewnie mojemu męzowi też by sie nie podobała wigilia u moich rodziców. Bez sensu siekłóciclub myslec takimi kategoriami, wigilia nie jest dla jedzenia i dla tradycji ( moim zdaniem) tylko by sobą być. O wiele mocniej zrozumiałam to od smierci mojego taty. I już nie mam oczuwam problemu co wybrać czy karpmamy czy losos tesciowej, w swięta jestem z rodzina ,czasami u jednych , potem u drugich, jezdze składam zyczenia, mam rzadkie chwileze kazy ma czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja uwielbiam wigilię u teściów, atmosferę tego domu, wspólnej kolacji i muzykowania.Każdy z gośc**przynosi jakąś potrawę, odciążamy tym teściową od wielu prac. Ja tradycyjnie od lat dostarczam pieczonych pierożków z ciasta półfrancuskiego faszerowanych kapustą z grzybami i jakiegoś ciasta - w tym roku będzie to tort czekoladowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu nade mną - to brzmi pięknie i tak ma być! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytam o łososiu na polskiej wigilii... to po łososiu powinny na sianko spod obrusa wkroczyć krewetki, później sałatka z awokado, mango i vinegrette, zupa z pletwy rekina i ryż rozmaitości z prosciutto i zapiekany bakłażan na koniec. najlepiej pójść na łatwiznę i zamiast karpia po żydowsku, uszek i pierogów zrobić jakieś fiku miku. nauczcie się kupować komponenty i przygotowywać polskie dania, to nie będą obciekały tłuszczem i śmierdziały mułem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice pochodzą z Mazur. Mieszkamy na Śląsku. Rodzina męża jest czysto śląska i taka też jest Wigilia. Nie żadne 12 potraw które serwowano w moim domu rodzinnym, i tak się nie zjadło wszystkiego, nie wszystko smakowało, mama wyczerpana przygotowaniem, dzieci głodne cały dzień.. U męża wygląda to na kolację. Zupa grzybowa, karp, inne ryby, kapusta z grzybami, ziemniaczki, kompot, po obiedzie tradycyjnie makówki. Wszyscy przy jednym stole, babcia odmawia modlitwę, jest cicho, spokojnie, świece się palą, kolędy w tle. Nikt przez całą Wigilię nie staje od stołu, dopiero jak wszyscy skończą. Trzeba tak się zorganizować by w zasięgu ręki było coś na co odłoży się talerze :) I oczywiście niczego nie zapomnieć, bo po prostu się nie wstaje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_znowu_po
heheh żebyś wiedziała Led Zeppelin, właśnie ustalałam menu wigilijne ze znajomymi i znowu wyszło, że mi syn nic prócz barszczu (a i to jak będzie miał humor) i ciast nie zje.. to wymyśliłam, że zrobię mu krewetki w panierce;) może się narodzi nowa wigilijna tradycja;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
uczyć tradycji trzeba od małego! ja z karpiem na słodko do teraz walcze :D najgorsze jest to, że ja czuję już w buzi, że to jest dobre, wiem ile pracy kosztuje, wiem, że ma historie, wszystkim się trzęsą uszy tak szamają, a ja podmieniam go na smażonego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To obok tych krewetek proponuję jeszcze spróbować wprowadzić tradycję na pizzę wigilijną i hotdogi świąteczne. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_znowu_po
to by się dało zrobić - może za rok:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko w Auchan, pizza z karpiem, jedyne 49,99! hot dog z kapustą i grzybami, 10,99! zapraszamy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_znowu_po
swoją drogą pierwszy hot dog jakiego w życiu zjadłam był właśnie z grzybami i nie mogłam się nadziwić parę lat później, że już ich nie ma i zostały tylko z parówką;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W moim domu rodzinnym zawsze był ten nieszczęsny karp, niektórym nawet jako tako smakował, powiedzmy że "ujdzie"- ale męczyliśmy go, w ramach tradycji. Kiedy pojawił się po raz pierwszy na Wigilii mój mąż (nie przyzwyczajony zresztą do takich kolacji) mama podała oprócz karpia- dorsza, bo karp mógłby zięciowi nie posmakować a dorsza lubi... witki mi opadły, dorsz zszedł ze stołu w mgnieniu oka, i jakoś nic się nikomu nie stało. Nie jestem zwolenniczką tradycji za wszelką cenę, nikomu by ta inna ryba, ale jednak ryba nie szkodziła do tej pory, chociaż pewnie dziwiłoby mnie mięso na Wigilii, podobnie jak wódka (u nas czasem ewentualnie po kolacji wino albo nalewka, ale po kieliszku). Grunt to atmosfera, u nas wystarczy że jest ciepło i rodzinnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale kupienie dwóch małych, pełnołuskich sazanów, zamiast wielkiego, bez łusek tłustego wąsacza - królewskiego to lepszy smak. dwa razy więcej roboty, skrobania, dłubania, ale... gra jest warta świeczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×