Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

implozja

Bo chciałabym to komuś w końcu opowiedzieć

Polecane posty

Gość Cyberpunk fighter
Istnieje też niby możliwość, że płomień znowu można rozpalić. Ale to można samemu próbować ocenić z korespondencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyberpunk fighter
Jeśli go nie wyidealizowałaś to sprawa może być do odwojowania. Chyba, że "duma". To najbardziej niszczycielska cecha i mężczyzn i kobiet w takiej sytuacji moim zdaniem. Z tymże nie wiem czy to będzie dobra decyzja dla Ciebie tak w ogóle. Tego nie oceniam. To Twoje serce, Twój rozum, Twoje sumienie i Twoje życie. I Ty masz dane do oceny. Oceniam tylko szansę z Twoich danych na tamtego tak jak bukmacherzy oceniają szanse na wyniki sportowe. Oczywiście może to wymagać trochę zachodu, powalczenia, cierpliwości. I w sytuacji jak się tak walczy człowiek jest ponadprzeciętnie podatny na zranienia i rozczarowania. Czasem bez powodu. Wynika to z ogólnego "przewrażliwienia" w okresie czekania "na jakiś sygnał czy znak". Sama oceń jak to znosisz. Wiadomo, że dziś uważasz, że nie kochasz w swoim związku. Nie wiem czy ten obecny Cię kocha. Rozumiem taką tęsknotę, że nie chce się "negocjować" warunków relacji jakby się wybierało AGD. Tylko po prostu boom. Ale ja też jestem raczej romantyczny niż "pragmatyczny". Dla mnie to nie jest kwestia "społeczna" i presji "grupy rówieśniczej" i rodziców na "małą stabilizację".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cyberpunk ---> a jak wygląda Twoja obecna sytuacja? Jesteś szczęsliwy? Walka nie przyniosła rozczarowan? PS: no wlasine, rodzina... ona tez odgrywa u mnie ogromna rolę. Zalezy mi, by ich nie martwic, przywykli do Y-a, polubili go bardzo, o X-ie nawet nie slyszeli i z pewnoscia takie 'zrywy' by ich zaniepokoily... a ja nie jestem odporna na presje otoczenia. Z drugiej strony mam juz dosc 'rozsadnych' wyborow w moim zyciu. Porzucilam pasje zycia, bo rodzice martwili sie zlymi ocenami. Wybralam taki, a nie inny kierunek studiow, bo martwili sie, ze bede malo zarabiac. Czuje, ze nadeszla pora na jakis wybor mojego serca, a nie rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyberpunk fighter
Obecnie momentami boję się co będzie w zakresie marzenia, szczęście. Z drugiej strony obecna panna jest dla mnie jak tlen, mocno o nią musiałem walczyć. Przełamać jej lęki. Potem okazało się, że nie tylko lęki były kwestią. Wymagało to ode mnie wybaczeń i pracy nad bliznami. Był czas, że bardzo żałowałem że się przed nią zachęcony odkryłem, że powiedziałem co czuję. Odpowiedź była fifty fifty. Byłem przerażony, że się odkryłem. Nie odpuściłem. Cierpliwie czekałem, Poharatała mnie po drodze. Potem zaczęła się baśń (z trudną przeszłością w tle), plus genialny seks co nie przeszkadza ;-), nawet zaręczyliśmy się i tak dalej. No, ale ostatnio ma swoje poważne jazdy na tle stresu w pracy chyba i ogólnego poczucia zawodowej niepewności. I to generalnie się przenosi na inne sfery jak mi się wydaje. To jest fatalistka, z depresyjnymi skłonnościami do przesady w czarnowidztwie i ocenie sytuacji. Jak subiektywnie ona czuje się ofiarą potrafi ranić prawie z premedytacją i się z tego rozgrzeszyć. Ciągle potrafi też być czułą Drugą Połówką. Ale zdecydowanie rzadziej. Widzę to. Ma swoje jazdy, Ulega wpływom w pracy, gdzie ludzie ją czasem wykorzystują ustawiając sobie. Wiadomo pracohollizm od czasu do czasu. Asertywna i przekorna jest chyba tylko w relacji do mnie. Więc jest bardzo różnie ostatnio. Często po prostu jakby skreślała nasze dawne marzenia. Przynajmniej część z nich. Też mamy wspólne pasje. Choć aktualnie mniej ją kręcą chyba. Czasem się boję co będzie jak widzę te jazdy. I czasem uśmiecham się do wspomnień o mojej pierwszej wielkiej Miłości, gdzie wszystko było takie łatwe. Nawet gapię się na fotki. Ale mimo wszystko mam nadzieję, że się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyberpunk fighter
Chyba nie żałuję, że walczyłem jednak. Rok temu nie napisał bym chyba na 100% z drugiej strony. Czasem się zastanawiam co by było gdybym walczył tak o mój pierwszy romantyczny poryw w chwili gdy się zderzył z tzw. prozą życia i po prostu każde poszło swoją drogą. Czasem myślę, że byliśmy dla siebie stworzeni, bo tak samo cieszyliśmy się życiem i rozumieliśmy się w pół słowa. No i pasje też były wspólne choć tu trochę inne pasje niż moja narzeczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyberpunk fighter
@ Porzucilam pasje zycia, bo rodzice martwili sie zlymi ocenami. Wybralam taki, a nie inny kierunek studiow, bo martwili sie, ze bede malo zarabiac. Jak ja to dobrze znam ;-) Paradoksalnie te racjonalne wybory czasem wcale nie są takie racjonalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cyberpunk ---> nic juz chyba nie mam do dodania w tym temacie... Mysle, ze pierwsze milosci zawsze sie idealizuje, pomimo, ze X moze nie byl pierwszym zauroczeniem, z pewnoscia byl tym najsilniejszym. I z pewnoscia rejestrowalam w pamieci tylko to, co bylo w nim doskonale. Ech... napisze, reszta nie bedzie juz zalezec tylko ode mnie. Zal mi Y- a, to dobry chlopak, ale wiem, ze potrafi sobie wszystko 'przetlumaczyc'. Nawet, jesli nie wyjdzie miedzy nami, czuje, ze po prostu stane mu sie obojetna, tak jak poprzednia dziewczyna. I poszuka kolejnej zdrowej, ladnej kandydatki na zone i matke swoich dzieci. Swoja droga, wciaz tez marze o tym, ze nie bede pracowac w wyuczonym zawodzie - paradoks, po co ja sie tak mecze na jednym z bardziej wymagajacych kierunkow? - ale powroce do swojej pasji. Starszy brat powiedzial mi keidys, ze to cecha naszej rodziny, ze zawsze myslimy, ze w naszym zyciu przydarzy sie kiedys cos lepszego, doskonalszego, niezwyklego. Co smutne, powiedzial to tuz przed swoim slubem. Byl to jego drugi zwiazek po wielkiej, namietnej kilkuletniej milosci, ktorej kres bardzo przezyl. Powiedzial wtedy, ze nic sie nie ma prawa powtorzyc i ze trzeba zejsc na ziemie i brac to, co przynosi los. A ja mam nadzieje, ze nigdy nie spotka mnie to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyberpunk fighter
Powodzenia Implozja cokolwiek będzie i cokolwiek postanowisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 23 to fajny wiek na te sprawy
zakochanie, implozje i ucieczki do pokoju z łomaniem serca :) przeżywajcie, potem będzie za późno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdyby ktoś to jeszcze śledził... Wysłałam wczoraj życzenia, stosunkowo neutralne. Nie odpisał do tej pory, mimo, ze je odczytał. Cóż, pora chyba pogodzić się z faktem, że do tanga trzeba dwojga, a ktoś już stracił ochotę na taniec ze mną... Może więc trzeba będzie poczekać na tego Z-ta, o którym ktoś wspomniał, ech. Jak widać bajki zazwyczaj pozostają bajkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clc
Oj, to chyba zły znak, że nie odpisał...szkoda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpisał... po dwóch tygodniach. Bardzo miło, ale tylko życzenia, o nic nie pyta itd. Dokładnie tak samo jak ja... Zastanawiam się, czy to pociągnąć, zapytać, co słychać. Życzy życia emocjami i przygodami... Może właśnie taki jest, może właśnie dlatego się z nikim nie wiąże, ze mną również. Może nie warto próbować tego zmieniać, ech...Tak czy inaczej, uśmiech na twarzy się pojawił. Szkoda, że na chwilę... Przyszło mi jeszcze do głowy - on lubi walczyć. Mogę zaryzykować i dać jakiś znak na facebook'u, że jestem z Y (np. zdjęcie, nie, oznaczenia związkowe totalnie do mnie nie przemawiają;) ) i poczekać... Do tej pory nie ma śladu, że z kmś jestem. Albo to go ostatecznie zniechęci albo zagrzeje do walki. Tylko czy ma to sens? Cyberpunk, jak myślisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do nie odpisywania od razu - zawsze tak robił. Nie wiem czy to autentycznie z braku czasu, czy przemyślana strategia, która miała mnie doprowadzić do histerii(zawsze doprowadzała, choć nigdy się o tym nie dowiedział)...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marika___
implozja.. Trzeba wiedzieć jak długo być niedostępną, a kiedy trzeba odpuścić, ale to myślę, że już wiesz :) Nie wiem czy z tamtym chłopakiem jeszcze coś będzie, to trochę takie odgrzewane kotlety. Mówi się, że jak jest wielka miłość to wszystko przeskoczy, więc nawet odległość na tamten czas nie powinna grać roli. Prawdopodobnie skutecznie wtedy go zniechęciłaś i być może ma po tym jakiś uraz do związków. Zrobiłaś błąd, że nie pokazałaś jak bardzo Ci zależy, bo on może tylko czekał na jakiś znak i wszystko by się inaczej potoczyło.. A teraz nie jestem pewna czy to w ogóle miałoby sens, on jest już inną osobą niż 3 lata temu. Jeżeli chcesz jednoznacznej odpowiedzi, to nie ma wyjścia, teraz Ty musisz zrobić pierwszy krok i liczyć się z możliwością, że tym razem on będzie niedostępny, bo trudno będzie mu zaufać, po tym jak się zachowywałaś -może się teraz zastanawiać "o co jej chodzi". A z obecnym nie myśl na razie o rozstaniu, bo powrót do byłego na razie istnieje tylko w Twojej kobiecej wyobraźni, a wiem, że my kobietki piszemy scenariusze na pół roku do przodu :) najpierw wybadaj grunt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×