Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mam prawie 23 lata kończe studia i niedługo umrę

Polecane posty

Gość gość

nie chce mi się żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego ? Opowiedz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blondass86
A dlaczego nie chcesz żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam znajomych, którzy zawsze mogą na mnie liczyć, ja na nich nie. Jestem bardzo ładna. Wiele osób mi to mówi. Ale jestem samotna. Nie mam tak naprawdę nikogo. Nikt mnie nie kocha i nikt się mną nie interesuje. Znajomi mówią tylko o sobie, nie pytają co u mnie, jak się czuje. A ja rozpadam się w środku. Mieszkam ze współlokatorką. Nikomu nic nie mówię, nie żalę się. Udaję, że wszystko jest w porządku. A tak naprawdę wszystko w środku mnie boli. Ta samotność mnie dobija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blondass86
Szukasz księcia z bajki co ci wszystko kupi. Niestety bardzo ładnych dziewczyn jest w po na pęczki. To nie wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sąsiad samobójcyy
Kłamiesz albo się oszukujesz. Ale rób co chcesz zabij się zawsze jednego polaczka mniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zazdroszczę Ci naprawdę, chciałabym mieć tylko takie problemy w życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranbierka
A ja to rozumiem, bo sama mam poniekąd podobną sytuację. Moja sytuacja jest o tyle lipna, że wszyscy najbliżsi znajomi są w związkach. Wspólne spotkania, wyjścia na imprezy itp. zdarzają się coraz rzadziej, a o wyjazdach już całkiem nie ma mowy. Od jakiegoś roku też zaczęłam w pewnym sensie czuć się staro. W moim życiu niewiele się dzieje, mam coraz mniej towarzystwa. Brakuje mi już nawet nie tyle chłopaka, co oddanej przyjaciółki, z którą można szczerze pogadać. ktoś może powiedzieć, że po prostu szukam sobie atrakcji, a powinnam cieszyć się np. tym, że jestem zdrowa, w miarę dobrze idzie mi na studiach, mam dach nad głową i jakąś pracę. Ok, ale niech mi ktoś powie,co to wszystko daje bez przyjaciół i bliskich osób? Wstyd mi się przyznać, że mimo młodego wieku czuję się samotnie. W moim przypadku jest, to w pewnym stopniu kwestia braku pewności siebie. jeśli jestem sama w nowym towarzystwie, to nie umiem zagadać pierwsza do kogokolwiek. Wiem, że powinnam , ale mam jakaś wewnętrzną blokadę. Wydaje mi się, że ktoś kto nie miał takiego problemu, tego nie zrozumie. przerażają mnie rożne imprezy, na które trzeba zabierać osoba towarzyszącą. Przerażają mnie długie weekendy itp. w czasie których wszyscy sobie gdzieś wyjeżdżają w parach. Boję się po prostu, że w mim życiu już nic nie zmieni się na lepsze, a wprost przeciwnie - wszyscy mnie oleją całkiem, gdy będą już razem mieszkać, pozakładają rodziny itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam dokladnie to samo, nawet wiek sie zgadza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety , ale ja też tak się czuję samotnie , beznadziejne uczucie . Wiadomo każdy ma problemy, jedni większe drudzy większe... Mi też mówią ładna dziewczyna jesteś i co z tego jak jestem sama .. Jestem zamknięta w sobie , nie potrafię otworzyć na innych , boję się , że coś głupiego powiem , zrobię i wyjdę na idiotkę , jednak pewnie wychodzę na nią jak stoję i sama nie odezwę się ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kranbierka
ja co więcej zaczynam w ogóle żałować wyjazdu na studia do innego miasta. Głupio mi, jeśli widzę, ze inni zorganizowali, ułożyli sobie tam życie a ja nie. Z każdym rokiem akad. myślałam , że to się zmieni, ale to były złudne nadzieje. ludzie na studiach łączą się w takie hermetyczne grupki. mam dobry kontakt z wieloma osobami, ale taki płytki. Koleżanki, z którymi często się spotykałam na początku studiów teraz mają chłopaków ( jedna męża) i spotykamy się od wielkiego halo. czasem myślę, że gdybym została w swoim mieście (mniejszym), to miałabym więcej przyjaciół, bo wbrew pozorom w dużym mieście ciężej jest nawiązać trwałe znajomości. a co do facetów, to też jakoś "śmiesznie" wychodzi. kilku szukało we mnie tylko pocieszenia po kimś innym. jeszcze jest grupa podrywaczy z ulicy ( nie wiem czemu przyciągam takich, ale co parę tygodni ktoś z ulicy prosi o nr tel). nawet mi się zdarzyło, że podrywało kilku kolegów koleżanek powiedziało mi , że im się podobam. mam wrażenie, że to jakieś fatum, bo wolałabym zamiast kilku adoratorów tego rodzaju jednego, który jest wolny....macie jakieś sposoby na to, żeby nie czuć się samotnie? nie myśleć o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×